Ernest Muci
fot. Kasia Dzuchil

Były trener Muciego: Rozwój Ernesta w Legii jest harmonijny

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: sportowefakty.wp.pl

27.09.2023 12:15

(akt. 27.09.2023 12:47)

Emmanuel Egbo to były bramkarz reprezentacji Nigerii, jako trener związany z klubem FK Tirana. W rozmowie ze "Sportowymi Faktami" wspomina Muciego i ocenia jego rozwój.

- Gdy myślę o Mucim to mam przed oczami jego atuty. Technika i strzał z obu nóg. Także to, że praktycznie nie potrzebuje rozbiegu, aby solidnie uderzyć. Potrafi to zrobić niemal z miejsca. A te piękne gole, które strzela w Legii? Nie ma w tym żadnego przypadku. Takie bramki zdobywał już, gdy prowadziłem go w FK Tirana. Proszę sobie znaleźć w internecie gola, jakiego strzelił z rzutu wolnego w derbach stolicy, które wygraliśmy 5:1. To była cudowna bramka. Zresztą, w tamtym meczu strzelił dwa gole. A wtedy zagrał tylko 14 minut!

O zaletach Muciego właśnie wspomnieliśmy. A co powinien poprawić?

W teorii powinienem powiedzieć, że grę w defensywie. Tylko że to trochę zależy od tego, czego dany trener od niego oczekuje. Jeden może chcieć poprawy pod tym względem. Ok, rozumiem to, ale z drugiej strony trzeba zadać sobie pytanie: czy dodając obowiązków w obronie, wystarczy mu sił, fantazji i polotu, aby tak efektownie grać z przodu?

Słyszę, że to pan jako pierwszy trener dał mu pograć więcej, w pełnym wymiarze czasowym. Jak to było dokładnie?

To było niedługo po mojej nominacji na pierwszego trenera FK Tirana. Wcześniej byłem szkoleniowcem bramkarzy, ale po zwolnieniu głównego szkoleniowca powołano mnie na to stanowisko. W pierwszym meczu pokonaliśmy w derbach odwiecznego rywala, Partizani, a w wyjazdowym meczu z KF Laci postawiłem na Muciego od pierwszej minuty. To była ciekawa sytuacja. Przed tym spotkaniem podszedł do mnie fizjoterapeuta i z obawą w głosie poinformował mnie, że mamy problem, bo nasz główny napastnik, Ngoo, ma problem z kontuzją. Ale ja się wcale tym nie zmartwiłem, bo wierzyłem w Muciego. W drodze na mecz, gdy już byliśmy w klubowym autokarze, wysłałem mu wiadomość WhatsAppem, pytając, czy jest gotowy. Odpisał, że tak. Postanowiłem posłać go do gry od początku. I to był szok! Ale taki pozytywny. Wygraliśmy wtedy 2:1, a oba gole strzelił Muci. To były jego pierwsze trafienia w lidze albańskiej.

A zdziwił się pan, że z FK Tirana Muci poszedł właśnie do Legii? Że do Polski, a nie do lepszej ligi?

Nie do końca. Poza tym… Jak widać, to był słuszny wybór. Bo kto wie, co by było, gdyby od razu poszedł gdzieś do topowej ligi? Czy jego rozwój byłby tak harmonijny jak w Legii? Nie mam przekonania. W moim odczuciu lepiej iść krok po kroku niż od razu skoczyć na bardzo głęboką wodę. Idąc powoli człowiek bardziej docenia drogę, którą przeszedł.

Pracował pan też z Jurgenem Celhaką. Tylko że on nie błyszczy w Legii tak jak Muci. Wiadomo, to inna pozycja, ale po prostu nie gra tak jak oczekiwano.

Celhaka i Muci byli piłkarzami U19, gdy zadecydowałem, że będę z nich korzystał. Celhaka grał nawet u mnie więcej niż Muci. Posadziłem na ławce kapitana drużyny, bo Celhaka pasował do mojej filozofii gry. To piłkarz zadaniowy, gra w prosty sposób. Przede wszystkim broni, odzyskuje piłki. W przeciwieństwie do Muciego, wyjeżdżając z Albanii Celhaka nie znał żadnego języka obcego. To raz. Po drugie, on za wcześnie wyjechał z kraju. Według mnie powinien był tu jeszcze zostać przez rok. Ale to dobry piłkarz, który w defensywie może zrobić dla swojej drużyny więcej niż wielu innych piłkarzy. Jego słabą stroną jest to, że nie ma dobrego podania. Natomiast potrafi odbierać piłki i dostarczać ją do drugiego pomocnika.

Zapis całej rozmowy z Emmanuelem Egbo można przeczytać na stronie Sportowych Faktów.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.