Chcę dyrygować, rozgrywać, rządzić
23.08.2001 16:38
- Byłem zawodnikiem Partizana od małego. Grałem w tym klubie jako junior, potem jako senior. W pierwszej drużynie zadebiutowałem w 1998 roku i od tamtej pory w barwach Partizana rozegrałem 50 meczów ligowych i strzeliłem w nich pięć goli. Ostatnio byłem wypożyczony do mniejszego klubu, Milicionara. Wystąpiłem w 17 spotkaniach i zdobyłem dwie bramki. Wcześnie grałem też w reprezentacji Jugosławii do lat 18.<br>
Wywiad z Aleksandrem Vukoviciem
- Byłem zawodnikiem Partizana od małego. Grałem w tym klubie jako junior, potem jako senior. W pierwszej drużynie zadebiutowałem w 1998 roku i od tamtej pory w barwach Partizana rozegrałem 50 meczów ligowych i strzeliłem w nich pięć goli. Ostatnio byłem wypożyczony do mniejszego klubu, Milicionara. Wystąpiłem w 17 spotkaniach i zdobyłem dwie bramki. Wcześnie grałem też w reprezentacji Jugosławii do lat 18.
- Oferta z Legii zapewne była dla pana zaskoczeniem.
- Istotnie. Całe moje życie zmieniło się bardzo szybko. Legia złożyła ofertę, Partizan błyskawicznie odpowiedział. Z dnia na dzień znalazłem
się w zupełnie nowym otoczeniu.
- Co pan wiedział o Legii?
- Wiedziałem, że to bardzo dobry, renomowany klub. Fakt, że trenerem jest mój rodak, tylko przyspieszył decyzję. Transfer był mi bardzo na rękę. Tutaj będę miał dużo większe szanse gry, niż w Partizanie, w którym linię środkową tworzy czterech etatowych pomocników reprezentacji Jugosławii. Konkurencja jest tam olbrzymia. Legia dała mi szansę wybicia się, pokazania i podniesienia umiejętności na tyle, abym mógł wrócić do Belgradu jako ceniony piłkarz.
- Gdyby trenerem nie był pański rodak, zdecydowałby się pan tu przyjść?
- Nie zdecydowałbym się, bo gdyby nie było tu trenera z mojego kraju, to nikt by tu o mnie nie słyszał! I nie byłoby mowy o żadnej ofercie.
- Wspomniał pan, że gra tutaj ma pomóc w powrocie do Partizana. A więc wyżej ceni pan tamten klub niż Legię.
- Nie mogę się obiektywnie wypowiedzieć, bo jestem wielkim fanem Partizana. Dla mnie ten klub jest lepszy od Legii, Barcelony, Realu. Partizan jest po prostu najlepszy na świecie! I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Samemu będąc zagorzałym kibicem, zaraz po przyjeździe do Polski zwróciłem uwagę, jak prezentują się sympatycy Legii. Obejrzałem kasety wideo z poprzedniego sezonu i muszę przyznać, że mi zaimponowali. Są znakomicie zorganizowani, bardzo głośni. To
dla mnie ważne.
- Czy w Jugosławii gazety rozpisują się o Legii?
- Dziennikarze trochę się zainteresowali Legią. Ale na razie tylko trochę. Z tym, że o Legii i tak raz na jakiś czas można było coś przeczytać. Jest to zdecydowanie najbardziej znany polski klub w Jugosławii.
- W klubie ma pan wsparcie nie tylko w osobie trenera, ale także zawodnika Svitlicy. Jednak nie spędzacie razem za dużo czasu.
- Czasami chodzę do niego na obiad. Ale on ma rodzinę, więc nie mogę być zbyt natrętny. W zasadzie na dobre nasze piłkarskie drogi spotkały się dopiero w Legii. Gdy Stanko był w Partizanie, ja byłem jeszcze juniorem. Nie mieliśmy możliwości wspólnej gry.
- Jaką rolę chciałby pan spełniać na boisku?
- Jestem środkowym pomocnikiem. Gdy gram, chcę dyrygować, rozgrywać, rządzić.
- Oferta z Legii zapewne była dla pana zaskoczeniem.
- Istotnie. Całe moje życie zmieniło się bardzo szybko. Legia złożyła ofertę, Partizan błyskawicznie odpowiedział. Z dnia na dzień znalazłem
się w zupełnie nowym otoczeniu.
- Co pan wiedział o Legii?
- Wiedziałem, że to bardzo dobry, renomowany klub. Fakt, że trenerem jest mój rodak, tylko przyspieszył decyzję. Transfer był mi bardzo na rękę. Tutaj będę miał dużo większe szanse gry, niż w Partizanie, w którym linię środkową tworzy czterech etatowych pomocników reprezentacji Jugosławii. Konkurencja jest tam olbrzymia. Legia dała mi szansę wybicia się, pokazania i podniesienia umiejętności na tyle, abym mógł wrócić do Belgradu jako ceniony piłkarz.
- Gdyby trenerem nie był pański rodak, zdecydowałby się pan tu przyjść?
- Nie zdecydowałbym się, bo gdyby nie było tu trenera z mojego kraju, to nikt by tu o mnie nie słyszał! I nie byłoby mowy o żadnej ofercie.
- Wspomniał pan, że gra tutaj ma pomóc w powrocie do Partizana. A więc wyżej ceni pan tamten klub niż Legię.
- Nie mogę się obiektywnie wypowiedzieć, bo jestem wielkim fanem Partizana. Dla mnie ten klub jest lepszy od Legii, Barcelony, Realu. Partizan jest po prostu najlepszy na świecie! I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Samemu będąc zagorzałym kibicem, zaraz po przyjeździe do Polski zwróciłem uwagę, jak prezentują się sympatycy Legii. Obejrzałem kasety wideo z poprzedniego sezonu i muszę przyznać, że mi zaimponowali. Są znakomicie zorganizowani, bardzo głośni. To
dla mnie ważne.
- Czy w Jugosławii gazety rozpisują się o Legii?
- Dziennikarze trochę się zainteresowali Legią. Ale na razie tylko trochę. Z tym, że o Legii i tak raz na jakiś czas można było coś przeczytać. Jest to zdecydowanie najbardziej znany polski klub w Jugosławii.
- W klubie ma pan wsparcie nie tylko w osobie trenera, ale także zawodnika Svitlicy. Jednak nie spędzacie razem za dużo czasu.
- Czasami chodzę do niego na obiad. Ale on ma rodzinę, więc nie mogę być zbyt natrętny. W zasadzie na dobre nasze piłkarskie drogi spotkały się dopiero w Legii. Gdy Stanko był w Partizanie, ja byłem jeszcze juniorem. Nie mieliśmy możliwości wspólnej gry.
- Jaką rolę chciałby pan spełniać na boisku?
- Jestem środkowym pomocnikiem. Gdy gram, chcę dyrygować, rozgrywać, rządzić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.