Czekam na zabójczy finisz Legio
15.03.2002 09:51
<b>- Czy to prawda, że w piątek może dojść do małej "wojny domowej"? Pan jest znanym kibicem warszawskiej Legii, a podobno pana ojciec, równie znany aktor, sympatyzuje z krakowską Wisłą.</b>
Wywiad z Olafem Lubaszenko
- Czy to prawda, że w piątek może dojść do małej "wojny domowej"? Pan jest znanym kibicem warszawskiej Legii, a podobno pana ojciec, równie znany aktor, sympatyzuje z krakowską Wisłą.
- Wojny nie będzie, bo mój tata niezbyt interesuje się piłką nożną - mówi aktor i reżyser Olaf Lubaszenko (na zdjęciu). - Raczej zajmuje go lekkoatletyka, a nie futbol. Zresztą, wolałbym uniknąć specjalnych emocji związanych z dzisiejszym meczem, bo mam w Krakowie wielu znajomych.
- Emocje na boisku są jednak jak najbardziej wskazane.
- Oczywiście. Prywatnie obstawiam, że Legia wygra 3:1! To byłby świetny wynik dla polskiej ligi, bo - jak wiemy - drużyny prowadzone przez Franciszka Smudę rozkręcają się z każdym meczem. Gdyby już teraz Wisła wyraźnie odskoczyła w tabeli, końcówka ligi mogłaby być po prostu nudna. Wracając jeszcze do wyniku, mam nadzieję, że to Legia jako pierwsza zdobędzie gola. Potem mogłaby trochę zadziałać Wisła, remis i troszkę emocji i wreszcie zabójczy finisz Legii. To mój wymarzony scenariusz. Jeśli jednak to wiślacy pierwsi zdobędą gola, apeluję do warszawskich fanów o gorący doping. Zresztą, po co ja to mówię... Wiadomo, że atmosfera będzie wspaniała.
- W zasadzie można się zastanawiać, która z drużyn pretendujących do tytułu w pierwszych dwóch kolejkach zaprezentowała się... gorzej.
- Piłka nożna jest jak sztuka - nigdy nie może być tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Futbol to gra błędów, wiele zależy od przypadku. Ja bym pochopnie, po dwóch meczach, nie oceniał dyspozycji obu drużyn. Zresztą, korespondencyjne pojedynki dobre są w szachach. Natomiast tu decyduje forma dnia, publiczność, pogoda, motywacja...
- Starczy panu motywacji, żeby przyjść na stadion?
- Motywacji na pewno by starczyło, ale... czasu nie. Niestety, tego dnia będę we Wrocławiu. Dokładnie o 20.00 mam premierę. Na szczęście jestem reżyserem, a nie aktorem, więc będę mógł sobie pozwolić na moment dekoncentracji.
- W pierwszych dwóch kolejkach momenty dekoncentracji zdarzały się głównie bramkarzom. Mówi się, że są najsłabszymi punktami swoich drużyn.
- To nie jest pojedynek bułgarskiego bramkarza ze słowackim. To jest mecz dwóch klubów o wielkich tradycjach, klasyk polskiej ligi. Zresztą ostatnio przeczytałem, że Radostin Stanew bardzo pozytywnie się o mnie wypowiedział na łamach jednej z gazet. Powiedział, że jestem jedynym polskim aktorem jakiego zna i że jestem fajny. W takim razie odwdzięczę się tym samym. Radostin - jesteś jedynym bułgarskim bramkarzem jakiego znam i jesteś fajny. Jeśli zagra w spotkaniu z Wisłą, życzę mu powodzenia. Ale równie mocno będę ściskał kciuki za Artura Boruca, jeśli to na niego postawi Dragomir Okuka.
- Wojny nie będzie, bo mój tata niezbyt interesuje się piłką nożną - mówi aktor i reżyser Olaf Lubaszenko (na zdjęciu). - Raczej zajmuje go lekkoatletyka, a nie futbol. Zresztą, wolałbym uniknąć specjalnych emocji związanych z dzisiejszym meczem, bo mam w Krakowie wielu znajomych.
- Emocje na boisku są jednak jak najbardziej wskazane.
- Oczywiście. Prywatnie obstawiam, że Legia wygra 3:1! To byłby świetny wynik dla polskiej ligi, bo - jak wiemy - drużyny prowadzone przez Franciszka Smudę rozkręcają się z każdym meczem. Gdyby już teraz Wisła wyraźnie odskoczyła w tabeli, końcówka ligi mogłaby być po prostu nudna. Wracając jeszcze do wyniku, mam nadzieję, że to Legia jako pierwsza zdobędzie gola. Potem mogłaby trochę zadziałać Wisła, remis i troszkę emocji i wreszcie zabójczy finisz Legii. To mój wymarzony scenariusz. Jeśli jednak to wiślacy pierwsi zdobędą gola, apeluję do warszawskich fanów o gorący doping. Zresztą, po co ja to mówię... Wiadomo, że atmosfera będzie wspaniała.
- W zasadzie można się zastanawiać, która z drużyn pretendujących do tytułu w pierwszych dwóch kolejkach zaprezentowała się... gorzej.
- Piłka nożna jest jak sztuka - nigdy nie może być tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Futbol to gra błędów, wiele zależy od przypadku. Ja bym pochopnie, po dwóch meczach, nie oceniał dyspozycji obu drużyn. Zresztą, korespondencyjne pojedynki dobre są w szachach. Natomiast tu decyduje forma dnia, publiczność, pogoda, motywacja...
- Starczy panu motywacji, żeby przyjść na stadion?
- Motywacji na pewno by starczyło, ale... czasu nie. Niestety, tego dnia będę we Wrocławiu. Dokładnie o 20.00 mam premierę. Na szczęście jestem reżyserem, a nie aktorem, więc będę mógł sobie pozwolić na moment dekoncentracji.
- W pierwszych dwóch kolejkach momenty dekoncentracji zdarzały się głównie bramkarzom. Mówi się, że są najsłabszymi punktami swoich drużyn.
- To nie jest pojedynek bułgarskiego bramkarza ze słowackim. To jest mecz dwóch klubów o wielkich tradycjach, klasyk polskiej ligi. Zresztą ostatnio przeczytałem, że Radostin Stanew bardzo pozytywnie się o mnie wypowiedział na łamach jednej z gazet. Powiedział, że jestem jedynym polskim aktorem jakiego zna i że jestem fajny. W takim razie odwdzięczę się tym samym. Radostin - jesteś jedynym bułgarskim bramkarzem jakiego znam i jesteś fajny. Jeśli zagra w spotkaniu z Wisłą, życzę mu powodzenia. Ale równie mocno będę ściskał kciuki za Artura Boruca, jeśli to na niego postawi Dragomir Okuka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.