Czesław Michniewicz: Emocji nie brakowało
22.11.2020 20:20
- Spotkanie przebiegało falami. Początek należał do nas, mieliśmy sytuacje i stałe fragmenty - piłka nie lądowała w siatce. Potem mecz się wyrównał. Cracovia też miała swoje akcje, wyprowadziła kilka groźnych sytuacji. W bramce świetnie spisywał się Czarek Miszta, który zastąpił Artura Boruca. Później zdobyliśmy bramkę, wcześniej mogliśmy strzelić gola po pięknej akcji – Filip Mladenović został obsłużony przez Andre Martinsa, który zagrał fantastyczny mecz. Była poprzeczka. Za chwilę wyprowadziliśmy kontrę. Świetne podanie Josipa Juranovicia do Mladenovicia i padł gol, jedyny w meczu.
- Cieszymy się, że udało się wygrać. Końcówka była nerwowa, bo nie graliśmy zbyt dobrze, oddaliśmy inicjatywę Cracovii, która przeważała i miała stałe fragmenty gry. W ostatniej minucie była sporna sytuacja, która miała miejsce po czasie. Stąd nerwy u nas. Rzut wolny, zamieszanie. Wydawało mi się, że sędzia gwizdnął po raz ostatni, a jednak arbiter chciał sprawdzić sytuację i był VAR. Mecz się przedłużył o 2-3 minuty, emocji nie brakowało. Na szczęście dla nas, nie było przewinienia. Wygraliśmy bardzo trudny mecz i z tego się cieszymy.
- Jedna zmiana? Tak naprawdę była to jedyna zmiana ofensywna, poza może jeszcze Mateuszem Cholewiakiem, ale musiałby on zmienić Luquinhasa, który zagrał dobre spotkanie, lub Pawła Wszołka, który jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem i wypełniał swoje zadania. Pozostali zawodnicy na ławce to rezerwowi, z racji pozycji, na których występują. Było dużo obrońców – Mateusz Wieteska, Luis Rocha, Paweł Stolarski. To zawodnicy defensywni – w niedzielę nic nie trzeba było w niej zmieniać. Mieliśmy Michała Karbownika, ale wraca on po dłuższej absencji i dopiero od środy z nami trenuje. W razie konieczności wszedłby na boisko, ale jej nie było. Gdy Walerian Gwilia zgłosił dolegliwość mięśnia uda, przeszliśmy na ustawienie 4-4-2 z Rafą Lopesem, który doskonale zna stadion i środowisko. Zaczął się mecz. Dzięki temu, mieliśmy więcej opcji grania do przodu, ale zrobiło się też luźniej w środkowej strefie boiska i Cracovia to wykorzystywała. Nasi napastnicy często wychodzili wysoko i nie nadążali z powrotem do pomocy, żeby jeden z nich wchodził jako trzeci pomocnik - stąd zrobiła się przewaga gospodarzy. Andre Martins z Bartoszem Kapustką dobrze zabezpieczali środek, momentami nasi skrzydłowi grali za szeroko i było miejsce do gry dla Cracovii, ale finał był taki, że dokonaliśmy tylko jednej zmiany, bo akurat taka była potrzeba i możliwości.
- Gra o pozycję lidera była dodatkową motywacją? Powiedziałem zawodnikom po meczu czy pamiętają, kto był liderem 22 listopada 2019 roku - wszyscy odpowiedzieli, że nie. Nie ma znaczenia kto był liderem rok temu, dwa lata temu. Ważne jest to, kto będzie liderem po 30. kolejce. Cieszymy się, że wygraliśmy kolejne spotkanie i gromadzimy punkty, ale nie zaprzątamy sobie głowy tym czy jesteśmy liderem, czy nie. Kluczem jest to, że zwyciężyliśmy. Wszystko zależy od nas - od kibicowania innym punktów nam nie przybędzie. Nikomu nie życzymy źle, ale też nikomu nie kibicujemy.
- Sytuacja z rzutem karnym? Trudno mi powiedzieć, byłem daleko od akcji. Jedyną rzeczą, o którą miałem pretensje do sędziego, to fakt, że było grubo po czasie. Sędzia powiedział, że doliczył 30 sekund za żółtą kartkę dla jednego z trenerów Cracovii. Oczywiście, końcówka była nerwowa. Wszystko zależało od decyzji sędziego, nie wiedzieliśmy co się dokładnie stało, denerwowaliśmy się, że wygrana ucieknie nam w ostatniej akcji meczu. Na szczęście, sędzia wszystko sprawdził i niczego nie zauważył, także wygraliśmy zasłużenie i z tego się cieszymy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.