Czuję się dobrze
04.01.2002 14:22
<b>- Jesienią znów nie występował pan na boisku. Ponoć dolegliwości powróciły?</b>
Wywiad z Rafałem Siadaczką
- Jesienią znów nie występował pan na boisku. Ponoć dolegliwości powróciły?
- Rzeczywiście. Ostatni mecz rozegrałem 23 sierpnia. W rewanżu eliminacji Pucharu UEFA pokonaliśmy Etzellę Etelbruck z Luksemburga 2:1. Wytrzymałem wprawdzie 90 minut, ale czułem, że po ciężkim okresie przygotowań do sezonu organizm jest "rozregulowany".
- I zapewne ponownie szukał pan pomocy we włoskiej klinice Ars Medica?
- Spędziłem w Rzymie trzy tygodnie. Profesorowie Gentile i Mungo oczywiście doskonale mnie pamiętali. Byli zaskoczeni dobrymi wynikami badań i dziwili się, że miałem jakieś problemy. Ostatecznie tylko trochę inaczej ustawili leki i mogłem wracać do domu. Do końca 2001 roku postanowiłem jednak zrobić sobie przerwę.
- A jak czuje się pan obecnie?
- Naprawdę dobrze. Jestem zdecydowany kontynuować karierę. Prezes Legii, Leszek Miklas chce mnie jednak wysłać wcześniej na konsultacje do Anglii. Prawdopodobnie wyruszę już w przyszłym tygodniu.
- To chyba dobry kierunek. Cukrzyca nie przeszkodziła przecież w karierze Gary Mabbuttowi. Podobne kłopoty ma też Paul Scholes, chociaż głośno się o tym nie mówi.
- Właśnie, ich przykład podtrzymuje mnie na duchu. Co ciekawe, obaj podobno regularnie przyjmują insulinę. Dotychczas byłem przekonany, że tylko terapia przy pomocy tabletek pozwala na dalsze, wyczynowe uprawianie sportu. Insulina - w połączeniu z dużym wysiłkiem fizycznym - miała wywoływać poważne problemy z sercem i wzrokiem. Okazuje się, że niekoniecznie.
- Specjalistyczne leczenie w prywatnej, zagranicznej placówce drogo kosztuje. Czy szefowie Legii przyszli panu z pomocą finansową?
- Opłacili pierwszy pobyt w stolicy Włoch. Ostatnie rachunki regulowałem już sam.
- Jak wygląda pana dieta?
- Nie jest zbyt kłopotliwa. Trzeba tylko unikać smażonych potraw, tłuszczów i słodyczy. Z jednym wyjątkiem - przed każdym treningiem musiałem sięgać po kawałek czekolady. Nic mnie nie boli. Czuję się normalnym, sprawnym człowiekiem.
- Rzeczywiście. Ostatni mecz rozegrałem 23 sierpnia. W rewanżu eliminacji Pucharu UEFA pokonaliśmy Etzellę Etelbruck z Luksemburga 2:1. Wytrzymałem wprawdzie 90 minut, ale czułem, że po ciężkim okresie przygotowań do sezonu organizm jest "rozregulowany".
- I zapewne ponownie szukał pan pomocy we włoskiej klinice Ars Medica?
- Spędziłem w Rzymie trzy tygodnie. Profesorowie Gentile i Mungo oczywiście doskonale mnie pamiętali. Byli zaskoczeni dobrymi wynikami badań i dziwili się, że miałem jakieś problemy. Ostatecznie tylko trochę inaczej ustawili leki i mogłem wracać do domu. Do końca 2001 roku postanowiłem jednak zrobić sobie przerwę.
- A jak czuje się pan obecnie?
- Naprawdę dobrze. Jestem zdecydowany kontynuować karierę. Prezes Legii, Leszek Miklas chce mnie jednak wysłać wcześniej na konsultacje do Anglii. Prawdopodobnie wyruszę już w przyszłym tygodniu.
- To chyba dobry kierunek. Cukrzyca nie przeszkodziła przecież w karierze Gary Mabbuttowi. Podobne kłopoty ma też Paul Scholes, chociaż głośno się o tym nie mówi.
- Właśnie, ich przykład podtrzymuje mnie na duchu. Co ciekawe, obaj podobno regularnie przyjmują insulinę. Dotychczas byłem przekonany, że tylko terapia przy pomocy tabletek pozwala na dalsze, wyczynowe uprawianie sportu. Insulina - w połączeniu z dużym wysiłkiem fizycznym - miała wywoływać poważne problemy z sercem i wzrokiem. Okazuje się, że niekoniecznie.
- Specjalistyczne leczenie w prywatnej, zagranicznej placówce drogo kosztuje. Czy szefowie Legii przyszli panu z pomocą finansową?
- Opłacili pierwszy pobyt w stolicy Włoch. Ostatnie rachunki regulowałem już sam.
- Jak wygląda pana dieta?
- Nie jest zbyt kłopotliwa. Trzeba tylko unikać smażonych potraw, tłuszczów i słodyczy. Z jednym wyjątkiem - przed każdym treningiem musiałem sięgać po kawałek czekolady. Nic mnie nie boli. Czuję się normalnym, sprawnym człowiekiem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.