Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dobrze wyprowadzona kontra może przesądzić o losach spotkania

Adam Godlewski

Źródło: Przegląd Sportowy

23.04.2002 14:01

(akt. 07.12.2018 12:30)

Trener Franciszek Smuda był poprzednikiem Dragomira Okuki w Legii i Henryka Kasperczaka w Wiśle. Doskonale zna więc siłę obu zespołów, a także wszystkie dobre i słabe strony głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu. "Franz" mieszka w Krakowie, ale raczej nie wybierze się na stadion. Nie jest pewien, jak zostanie przyjęty przez kibiców, a nie chce niepotrzebnie się denerwować. Wywiad z Franciszkiem Smudą
Trener Franciszek Smuda był poprzednikiem Dragomira Okuki w Legii i Henryka Kasperczaka w Wiśle. Doskonale zna więc siłę obu zespołów, a także wszystkie dobre i słabe strony głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu. "Franz" mieszka w Krakowie, ale raczej nie wybierze się na stadion. Nie jest pewien, jak zostanie przyjęty przez kibiców, a nie chce niepotrzebnie się denerwować.
- Jeszcze się zastanawiam, decyzję podejmę jutro rano, gdy zobaczę, jaka jest pogoda - przyznał Smuda. - Pracowałem w Legii i Wiśle, więc nie będę kibicował żadnemu zespołowi. Zachowam się neutralnie, a kciuki będę trzymał za to, żeby widowisko było wspaniałe. Szansa jest na to duża, bo spotkają się dwie rzeczywiście najlepsze drużyny w Polsce.
- Działacze Wisły wywiązują się z zobowiązań kontraktowych wobec pana?
- Dotąd nie było problemu, płacili regularnie. W tym miesiącu jeszcze nie otrzymałem przelewu za marzec. Zachowuję jednak spokój, bo nie zaszło nic, co wpłynęłoby na pogorszenie moich stosunków z krakowskim klubem.
- Kto jest faworytem jutrzejszego hitu wiosny?
- Wisła! Gra u siebie i postara się wykorzystać największą szansę na zmniejszenie straty do Legii. Ostatnio krakowski zespół gra bardzo dobrze, nabrał właściwego tempa. Nie wiem tylko czy gospodarze poradzą sobie z presją. Legia jest zaś w komfortowej sytuacji. Prawdopodobieństwo, że zgubi pięć punktów w trzech kolejkach jest niewielkie. Środowy mecz wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby różnica w tabeli wynosiła tylko dwa punkty.
- Których punktów zgubionych przez Wisłę wiosną szkoda najbardziej?
- Czterech straconych tuż po mojej dymisji. Z GKS Katowice i Odrą Wodzisław nie wolno było zremisować. W przypadku wygranych Legia miałaby tylko "oczko" przewagi i rozmowa byłaby zupełnie inna. Ktoś może powiedzieć, że Wisła głupio przegrała z Polonią w Warszawie. I... będzie miał rację! Bo powinniśmy wygrać równie efektownie, jak to miało miejsce w piątek w Krakowie. Graliśmy praktycznie do jednej bramki, a "Czarne Koszule" były wówczas w innej sytuacji niż teraz. Nie były tak rozbite i pozbawione nadziei. Cóż jednak z tego, skoro zabrakło skuteczności...
- Kto ma obecnie lepszego szkoleniowca - Wisła czy Legia?
- To okaże się w środę. Obaj dają z siebie wszystko i mają w sumie niezłe efekty. Piłkarze grają dobrze, nie przegrywają, więc nie można ani Okuce, ani Kasperczakowi nic zarzucić. Uważam, że my - trenerzy powinniśmy się wreszcie zacząć szanować. Lepiej pocukrować nić publicznie opowiadać złośliwe kawałki. Serb już to zrozumiał, wierzę więc, że Henio też niedługo pojmie tę prawidłowość.
- Kto ma lepszego bramkarza? Radostin Stanew interweniuje pewniej od Ivana Trabalika?
- Myślę, że nie ma większej różnicy między Bułgarem i Słowakiem. Obaj są solidni, ale do ideału jeszcze im daleko. Uprzedzę zapewne kolejne pytanie i powiem, iż równowaga jest zachowana także w defensywie oraz pomocy. I w Wiśle, i w Legii wspomniane formacje są - przynajmniej w polskich realiach - silne i moim zdaniem porównywalne. Krakowianie mają za to silniejszy atak. Maciej Żurawski i Tomek Frankowski należą do ścisłej czołówki ligowych napastników. W Legii jest tylko jeden zawodnik tej klasy - Czarek Kucharski.
- A Sylwester Czereszewski?
- "Czereś" naturalnie też zalicza się do elity, ale nie będę opowiadał o nieobecnych. U mnie Sylwek grał trochę słabiej, ale generalnie to kawał piłkarza, zwłaszcza w polu karnym. Ma siłę przebicia, jest mocny fizycznie, dlatego jego wielka forma wiosną nie była dla mnie zaskoczeniem. Można było tylko się dziwić, że początkowo był rezerwowym, bo inni napastnicy Legii bardzo odbiegają poziomem od niego i "Kucharza".
- Wisła też nie ma kim postraszyć z ławki rezerwowych.
- Teraz, gdy brakuje Igora Sypniewskiego, to prawda. Wypada żałować, że "Sypek" ma osobiste problemy, bo jest jednym z najlepiej wyszkolonych technicznie polskich piłkarzy. U mnie miał pewne miejsce i nigdy nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń. Był na każdym treningu i ćwiczył sumiennie. Nie ma dwóch zdań - przydałby się w środę Kasperczakowi.
- Jak powinna zagrać Legia?
- Spokojnie, z nastawieniem na kontrataki. Niedawne spotkanie tych zespołów na Łazienkowskiej pokazało, że walka toczyć się będzie głównie w środku pola. Mało było spięć podbramkowych i nie przewiduję, żeby teraz zaszła pod tym względem radykalna zmiana. Wynik nie będzie wysoki, dobrze wyprowadzona kontra może przesądzić o losach spotkania i tytułu mistrzowskiego.
- A co radzi pan wiślakom?
- Sami wiedzą, że nie mają wyboru i wszystko muszą postawić na jedną kartę. Jestem więc przekonany, iż ostro zaatakują od pierwszych minut.
- Kto wygra?
- Totkowicze muszą zagrać trzydrogowo, bo przy tak wyrównanej sile zespołów naprawdę wszystko może się zdarzyć. Przypuszczam jednak, że Wisła nie zaprzepaści atutu własnego boiska. Gospodarze wygrają skromnie, najprawdopodobniej 1:0.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.