Doceńcie naszą grę!
19.10.2001 00:16
- Doceńcie wreszcie naszą grę. Zagraliśmy dziś wspaniale, szkoda, że nie wygraliśmy. Ja jadę do Valencii po zwycięstwo - obiecał po meczu najlepszy zawodnik Legii Bartosz Karwan.
Wywiad z Bartoszem Karwanem
- Doceńcie wreszcie naszą grę. Zagraliśmy dziś wspaniale, szkoda, że nie wygraliśmy. Ja jadę do Valencii po zwycięstwo - obiecał po meczu najlepszy zawodnik Legii Bartosz Karwan.
- Jak Pan oceni sędziowanie w dzisiejszym meczu?
- No właśnie... Uważam, że w paru sytuacjach niepotrzebnie pomagał Hiszpanom. W Europie drużyny tej klasy co Valencia czy Barcelona są trochę inaczej traktowane przez sędziów. Bardziej pobłażliwie, trochę z przymrużeniem oka. Ja np. trzy razy czysto odebrałem piłkę rywalowi, a sędzia gwizdnął moje przewinienie... Ale największy błąd był przy karnym. Szala i Carew przeszkadzali sobie nawzajem, a faul, jeśli był, to na pewno przed polem karnym. Arbiter nie traktował równo obu zespołów. Ale to przywilej lepszych.
- Mecz zaczął się dla Pana i Legii znakomicie...
- Tak. Rzeczywiście, niesieni dopingiem kibiców strzeliliśmy gola. Potem mogły paść jeszcze następne. Ja czułem się przed spotkaniem znakomicie, grało mi się dobrze. Tylko pod koniec zaczęły łapać mnie kurcze. Szkoda mi tej sytuacji Moussy.
- Czy jest Pan rozczarowany poziomem gry Hiszpanów?
- Zagrali na tyle, na ile im pozwoliliśmy. Może wreszcie docenicie Legię. My naprawdę rozegraliśmy kapitalne spotkanie. Nie pękliśmy, nie trafiliśmy na słabszy dzień rywala. Po prostu nie popełniliśmy dziś właściwie żadnego poważnego błędu.
- Przy stanie 1:1 po Pana strzale z wolnego piłka trafiła w rękę obrońcy...
- Na 80 procent tak było, ale muszę obejrzeć to w telewizji.
- Czy ten remis odebrał nadzieje na awans?
- Mnie nie. Jadę do Valencii wygrać. Nie składamy broni. Szanse oceniam równo.
- Jak Pan oceni sędziowanie w dzisiejszym meczu?
- No właśnie... Uważam, że w paru sytuacjach niepotrzebnie pomagał Hiszpanom. W Europie drużyny tej klasy co Valencia czy Barcelona są trochę inaczej traktowane przez sędziów. Bardziej pobłażliwie, trochę z przymrużeniem oka. Ja np. trzy razy czysto odebrałem piłkę rywalowi, a sędzia gwizdnął moje przewinienie... Ale największy błąd był przy karnym. Szala i Carew przeszkadzali sobie nawzajem, a faul, jeśli był, to na pewno przed polem karnym. Arbiter nie traktował równo obu zespołów. Ale to przywilej lepszych.
- Mecz zaczął się dla Pana i Legii znakomicie...
- Tak. Rzeczywiście, niesieni dopingiem kibiców strzeliliśmy gola. Potem mogły paść jeszcze następne. Ja czułem się przed spotkaniem znakomicie, grało mi się dobrze. Tylko pod koniec zaczęły łapać mnie kurcze. Szkoda mi tej sytuacji Moussy.
- Czy jest Pan rozczarowany poziomem gry Hiszpanów?
- Zagrali na tyle, na ile im pozwoliliśmy. Może wreszcie docenicie Legię. My naprawdę rozegraliśmy kapitalne spotkanie. Nie pękliśmy, nie trafiliśmy na słabszy dzień rywala. Po prostu nie popełniliśmy dziś właściwie żadnego poważnego błędu.
- Przy stanie 1:1 po Pana strzale z wolnego piłka trafiła w rękę obrońcy...
- Na 80 procent tak było, ale muszę obejrzeć to w telewizji.
- Czy ten remis odebrał nadzieje na awans?
- Mnie nie. Jadę do Valencii wygrać. Nie składamy broni. Szanse oceniam równo.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.