GKS Katowice - Legia Warszawa 1:3
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Musieliśmy trochę pocierpieć

Redaktor Maciej ZiółkowskiRedaktor Mateusz Przybysz

Maciej Ziółkowski, Mateusz Przybysz

Źródło: Canal+ Sport, Legia.Net

26.04.2025 22:43

(akt. 27.04.2025 03:07)

– Co było kluczem do zwycięstwa? Myślę, że – mimo wszystko – piłka nożna. Będąc szczerym, jestem średnio zadowolony z niektórych momentów pressingowych w pierwszej połowie. Chwilami środek był dość słabo zamknięty. Wezmę to na siebie – mówił po wygranej w Katowicach (3:1), w 30. kolejce Ekstraklasy, trener Legii, Goncalo Feio.

– Co potem? Musimy zamknąć mecz. Mieliśmy sporo sytuacji, by strzelić trzeciego, czwartego gola itd. GKS to wymagający przeciwnik, uwierzył po bramce, stadion bardzo mu pomógł. Musieliśmy trochę pocierpieć, popracować, ale myślę, że nawet po trafieniu gospodarzy, na 1:2, dalej byliśmy bliżej zwycięstwa.

– Trzeba zrozumieć przede wszystkim czemu i czy rzeczywiście mecz wymykał się spod kontroli. Myślę, że zgodzi się pan ze mną, że przy 2:0 mieliśmy kolejne sytuacje i spokojnie mogliśmy zamknąć mecz dużo wcześniej. Potem straciliśmy bramkę kontaktową na wyjeździe. Stadion bardzo mocno pomógł GKS-owi, który jest dobrym zespołem – wcześniej rozegrał tu dwa mecze i dwukrotnie wygrał. To wszystko napędzało gospodarzy. Przy golu miejscowych był moment, że wydawało się, iż zrobiło się trochę nerwowo, ale dalej tworzyliśmy lepsze okazje, by podwyższyć wynik.

– Mecz ma różne momenty. Myślę, że przez 60 min powinniśmy spokojnie zamknąć spotkanie, ale tego nie zrobiliśmy. GKS to solidny przeciwnik, dobrze poprowadzony, ma piłkarzy, którzy wierzą w proces, w siebie, w drużynę. Jak dasz im strzelić gola kontaktowego, to może się zrobić nerwowo, lecz potem i tak cały czas byliśmy blisko 3:1. Możemy trochę żałować, nie tylko braku skuteczności – może powinniśmy też podejmować lepsze decyzje.

– Słyszałem i doceniam to, że w studiu zwróciliście uwagę na liczbę naszych wysokich odbiorów – mimo wszystko uważam, że kluczem była piłka nożna, a także to, że naprawdę w wielu akcjach potrafiliśmy uwolnić piłkę. Zabrakło nam skuteczności, może czasami lepszych decyzji, jeśli chodzi o ostatni czy przedostatni kontakt z futbolówką, by ją ułożyć i oddać lepszy strzał. Mieliśmy sporo sytuacji z przewagą w ostatniej tercji.

– Z czego wynikało to, że trochę straciliśmy kontrolę po stracie gola? Przede wszystkim, powinniśmy zdecydowanie wcześniej zamknąć mecz. Potem Borja Galan, dobry piłkarz, przeprowadził akcję indywidualną – zabrakło asekuracji naszemu prawemu obrońcy, a później zamknięcia kluczowej strefy w polu karnym. Gospodarze strzelili gola kontaktowego na 1:2 i nagle pojawił się moment ich dużego entuzjazmu. Spotkanie piłkarskie jest długie, musieliśmy trochę opanować ten moment. Uważam, że pomogli w tym zmiennicy, którzy nas wzmocnili. Myślę, że z czasem minął ten moment.

– Wiem, że dla was i kibiców był to pewnie świetny mecz do oglądania. Z mojej perspektywy, prowadząc 2:0, a potem 2:1, wolałbym, by doszło do znacznie mniejszej liczby faz przejściowych, byśmy mieli lepszą kontrolę nad spotkaniem.

O Claude Goncalvesie

– Rozegraliśmy 50. mecz w tym sezonie. Zawsze musi być jeden, dwóch, trzech piłkarzy, którzy mają troszkę mniej minut w ciągu rozgrywek, a w końcówce biorą odpowiedzialność i robią różnicę poprzez świeżość, energię. Ostatnio Claude Goncalves jest jednym z tych zawodników, który nas napędza – w sobotę udokumentował to bramką. Bardzo się cieszę, również z tego, że zmieniają się czasy. Wydaje mi się, że kiedyś było tak, że ludziom przyklejano łatki i trudno było to zmienić.

– Myślę, że Claude trochę oberwał na początku. Przychodził do nas jako pozycyjna, asekuracyjna "szóstka" – miał taką rolę w Łudogorcu, w barwach którego musiał często asekurować Jakuba Piotrowskiego. Na starcie może to nie wyglądało tak, jak by chciał. Potem zmagał się z problemami fizycznymi. Goncalves i jego styl gry wymaga topowego przygotowania, by mógł być najlepszą wersją siebie. Intensywność to jeden z jego największych atutów. Przesunęliśmy go wyżej, daliśmy mu większą swobodę, jeśli chodzi o obszar, który musi pokryć, o ruch w przestrzeni, o obecność w polu karnym przeciwnika. To piłkarz, który ma naprawdę niezłą finalizację, potrafi strzelać gole z jednej i drugiej nogi, również z głowy, mimo niskiego wzrostu. Przede wszystkim, chodzi o jego pracę – najpierw do powrotu do pełni formy. Potem – niezależnie czy grał, czy nie – był konsekwentny, czekał na moment. Wszystko wypracował, zasłużył na to.

– Jak jesteśmy szczęśliwi, jak rzeczy nam wychodzą, jak jesteśmy bardziej pewni siebie, to się to nakręca. Myślę, że taki moment jest teraz u Claude’a. To piłkarz i człowiek, który bardzo na to zasłużył, jak mało kto. Niezwykle się z tego cieszymy.

O finale Pucharu Polski i przyszłości

– Czy czuję, że finał Pucharu Polski jest dla mnie kluczowy w kontekście przedłużenia umowy z klubem? Nie myślę o tym. Nic to nie zmieni w naszych przygotowaniach do meczu. Chcę wygrać to spotkanie – tak, jak każdy z nas.

– Gdybym miał zostać w Legii, to jakie pozycje trzeba wzmocnić? To nie jest moment, by o tym rozmawiać. Proszę mnie zrozumieć. Bardzo mocno liczę na piłkarzy, których mam. Jak rozgrywa się 50 meczów w sezonie, to w końcówce powinno się pojawić 1 – 2 zawodników, którzy mieli troszeczkę mniej minut i na finiszu wezmą odpowiedzialność za drużynę. Jeden z nich to Claude Goncalves, którego wyróżnialiśmy i bardzo się z tego cieszę, bo zasłużył na to całym sercem. Skupiam się na tym, byśmy byli zdrowi i wygrali pozostałe spotkania.

O rozmowie z Janem Ziółkowskim po jego zejściu z boiska

– Zapytałem go o pewne zachowanie, które mamy wypracowane i którego od niego wymagam. Odpowiedział mi, co powinien zrobić i dlaczego tego nie zrobił. Był świadomy. Mówiliśmy o sytuacji bramkowej. To wszystko.

– Pogratulowałem mu występu. To piłkarz, którego rozwój jest niewątpliwy. Kiedyś był obrońcą dobrym, motorycznym, niezłym w pojedynkach. Teraz czyta momenty gry, coraz lepiej porusza się w defensywie, zarówno w polu karnym, jak i poza nim.

– Przede wszystkim, to obrońca, który bardzo mocno rozwija się pod kątem wyprowadzenia piłki. To kluczowe, gdyż kompleksowość gry jest niezwykle istotna w dzisiejszym futbolu.

– Jestem fanem mentalności Janka jako młodego człowieka, który chce się uczyć, rozwijać. Przede wszystkim, nie pęka – niezależnie, z kim byśmy nie grali. Moja rola? Zaufać mu. Był moment – nigdy tego nie zrozumiecie – że trzeba było mu powiedzieć: "Teraz nie zagrasz. Poprawisz to i to, i będziesz występował". Chodzi o to, by zrozumiał, co zrobił dobrze, a co źle, w różnych akcjach.

– Jeśli chodzi o Janka, to dostałem żółtą kartkę przez niego. Pierwszy raz w życiu otrzymałem kartonik za to, że zawołałem swojego piłkarza. W przerwie poprosiłem go, by wyprowadzał piłkę w pewien sposób. W jednej sytuacji widział to inaczej i stracił futbolówkę, mimo że – według mnie – miał dużo lepszą decyzję do podjęcia. Chciałem go zawołać, by mu coś przypomnieć i obejrzałem kartkę.

O Marcu Gualu i Pawle Wszołku

– Marc wrócił, jest zdrowy. Jako trener cieszę się z każdego piłkarza, który jest dostępny, bo to nas wzmacnia.

– Mamy niecały tydzień do finału Pucharu Polski, ale w moim odczuciu Gual może być brany pod uwagę jako zawodnik do pierwszego składu. Tak, jak Paweł Wszołek, którego akurat nie było z nami w Katowicach, ale jest w treningu, będzie normalnie ćwiczył w niedzielę.

– Marc był ważnym elementem w trakcie sezonu. Teraz wrócił, strzelił gola, co zawsze jest ważne dla napastnika. Co do planów na Pogoń, to zobaczymy. Mamy niecały tydzień, by przygotować się do finału Pucharu Polski. Szybko zamykamy to, co wydarzyło się w Katowicach, by skupić się na zespole ze Szczecina. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w tygodniu.

– Jak wspomniałem, Marc jest gotowy i zdrowy – tak, jak Paweł Wszołek. To dobre wiadomości.

O tym, czy myśli o zakończeniu sezonu w TOP 3 ligi

– Zawsze myślimy o zwycięstwie w kolejnym meczu. Teraz robimy przerwę od Ekstraklasy, by skupić się na Pucharze Polski. Potem mamy fajne, prestiżowe spotkania ligowe. Będzie o co walczyć do końca.

– Wiem, że modne jest robienie podsumowania w trakcie sezonu, ale to nigdy nie przyniesie nic dobrego. Piłka jest taka, że czasami, z perspektywy miesiąca, bardzo dużo się zmieni.

O GKS-ie

– Z tego miejsca, bo nie wiem czy potem będę miał okazję, chciałbym podziękować trenerowi Górakowi za jego słowa wobec naszej drużyny przed sobotnim meczem. Po drugie, wielkie gratulacje dla sztabu, szkoleniowca i piłkarzy za to, jak GKS zadomowił się w Ekstraklasie, za to jaki styl prezentuje, za pokazywaną konsekwencję, jakość w wielu momentach.

– Jako trener miałem okazję rywalizować i śledzić pracę, rozwój tej drużyny już od czasów I ligi. Chciałbym bardzo pogratulować za to, co tu się dzieje, za coś dobrego, co robi zespół i sztab.

O jego żółtych kartkach w Ekstraklasie (10)

– Jak wspomniałem, w sobotę dostałem żółtą kartkę za zawołanie Ziółkowskiego – możecie to potwierdzić u całej ławki, a także u ludzi, którzy byli za nią. W Europie miałem 16 meczów i zero napomnień.

– Na pewno zasłużyłem na niektóre kartki, ale na inne – np. za zdjęcie kurtki – nie. To coś, co bardzo mnie martwi, bo… to nie jest w porządku. Nie chcę i nie mogę powiedzieć nic więcej, gdyż sam nie wiem, jaka jest przyczyna takiego traktowania mojej osoby.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.