Legia - Raków Goncalo Feio
fot. Jan Szurek

Goncalo Feio: Przegrała lepsza drużyna

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

15.09.2024 20:45

(akt. 16.09.2024 13:37)

– Mecz był taktyczny, zamknięty, pewnie nieładny dla oka, do jednej bramki. Przegrała drużyna, która stworzyła więcej sytuacji. To jest futbol, czasami tak się zdarza – mówił po domowym spotkaniu z Rakowem Częstochowa (0:1), w 8. kolejce PKO Ekstraklasy, szkoleniowiec Legii, Goncalo Feio.

– Dopuściliśmy przeciwnika do kuriozalnej sytuacji, po której doszło do celnego strzału. Drugi raz Raków mógł nam zagrozić, gdy zdejmowałem stopera, by wpuścić kolejnego napastnika i iść po wynik. Przegrywanie 0:1 czy 0:2 to coś, co nie ma większej różnicy w tej fazie sezonu. Dzięki przeładowaniu pola karnego, pod koniec stworzyliśmy wielką okazję, której nie sfinalizowaliśmy. Taki jest futbol.

– Przeciwnik opierał swoją grę głównie na pressingu, agresji, dalekim podaniu, zbieraniu tzw. drugiej piłki i rozwijaniu ataków poprzez zmianę centrum. Siłą rzeczy, w takim meczu nie będzie płynności. Jeśli nie jesteście zadowoleni z wrażeń artystycznych, to musicie zrozumieć, dlaczego były one takie, jakie były.

– Mecz miał sporo przerw, okazał się szarpany, stąd ocena piłkarska będzie pewnie słaba. Powtarzam: w niedzielę przegrała lepsza drużyna. Byliśmy solidniejsi, mimo że pewnie wiele rzeczy mogliśmy robić lepiej.

– Kto jest teraz lepszym trenerem: Marek Papszun czy Goncalo Feio? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nie mam odpowiedzi na to pytanie.

– Zaczepki ze strony władz Rakowa? Nic mnie nie denerwuje. Osiągnąłem cel. Jak przejąłem Legię ok. pół roku temu i miałem trzy treningi, by przygotować się do spotkania z częstochowianami, to wszystkie trzy zostały nagrane dronem. Tym razem chciałem uniknąć podobnej sytuacji, co się udało. Mamy coś, czego wcześniej nie posiadaliśmy, możemy to kontrolować.

O sytuacjach

– Skąd wynika rozbieżność w zdaniach trenerów Legii i Rakowa nt. meczu? Wspomnę o sytuacjach 100-procentowych. Taką miał Rafał Augustyniak, ale Trelowski dobrze interweniował. Raków był bezradny przy stałym fragmencie, po którym "uwolniliśmy" Nsame i trafił w poprzeczkę. Goście nie mogli wtedy nic zrobić – to, że piłka nie wpadła do siatki, to nasza sprawa, powinniśmy ją tam skierować.

– Potem przyjezdni pierwszy raz znaleźli się w naszym polu karnym i strzelili gola. Ocenę tej akcji zostawiam wam, bo tam tysiąc rzeczy mogło się inaczej wydarzyć.

– W drugiej połowie Bartosz Kapustka znalazł się w ulubionej pozycji, trafiając w bramkarza. Częstochowianie znowu okazali się bezradni – tak, jak przy akcji z Kapuadim, który był sam na środku pola karnego. Do tego pojawiła się też sytuacja Morishity.

– Raków strzelił gola i… OK, rywale mieli kontrę, gdy podjąłem ryzyko, zdejmując stopera, by wpuścić napastnika.

– Wydaje mi się dość jasne, kto był bliżej zwycięstwa w niedzielnym meczu, ale to jest futbol. Coś takiego zdarza się w każdej lidze.

O straconym golu i bramkarzach

– Nigdy nie będę odnosił się negatywnie do indywidualności. To coś, co robimy za zamkniętymi drzwiami, wewnątrz drużyny.

– Co mogliśmy wykonać lepiej? Zanim doszło do dośrodkowania, dwa razy mieliśmy piłkę na własnej połowie i powinniśmy lepiej rozwiązać te sytuacje, by wyjść z naszej ostatniej tercji. To się nie udało.

– To dośrodkowanie mógłby pewnie skasować i bramkarz, i obrońcy, blokując zawodników Rakowa, do końca chroniąc futbolówkę, która zapewne wyszłaby poza linię końcową i mielibyśmy wznowienie gry z piątego metra.

– W dalszej fazie tej akcji mogliśmy pewnie lepiej przyblokować zawodników i piłkę w naszym polu karnym, ale trzeba przyznać, że Jean Carlos Silva dobrze przymierzył.

– Nie chcę zbyt daleko posunąć się z analizą, bo nie rozmawiałem jeszcze z Kacprem Tobiaszem i zbyt długo nie dyskutowałem o tej sytuacji z trenerami Dowhaniem i Malarzem.

– Jeśli chodzi o bramkarzy, to posiadamy Tobiasza, Kobylaka, Mendesa-Dudzińskiego, Banasika, Zielińskiego. Filozofia golkipera, jaką chcemy mieć, polega na tym, że ci zawodnicy nie tylko bronią strzały, ale też ich unikają. Można tego dokonać na różne sposoby, np. poprzez wyjście do dośrodkowania.

– Chcemy bramkarza aktywnego i proaktywnego na przedpolu. Oczywiście, to nie jest łatwy element, który wymaga odwagi, decyzyjności, ustawienia taktycznego, czytania gry. Kolejny opcja na uniknięcie strzału, to asekuracja linii obrony. Wiecie, że gramy wysoko ustawioną defensywą, najczęściej dominujemy i pressujemy, więc – siłą rzeczy – mamy sporą przestrzeń za naszą linią obrony. Sposób, w jaki ustawi się golkipera, by chronić plecy naszej defensywy, jest istotny. Jeśli bramkarz skraca pole gry i kończy akcję rywala, zanim przeciwnik jest w stanie opanować piłkę, to unikamy sytuacji 1 na 1.

– Chcemy proaktywnych bramkarzy na przedpolu i takich mamy. Bardzo szybko przypominam sobie mecz z Brondby, w którym Tobiasz naprawdę dobrze zagrał na przedpolu. Gdy we Wrocławiu asekurował linię obrony, doszło do zderzenia głowami z Arturem Jędrzejczykiem. Wówczas zawodnicy zostali trochę skrytykowani za brak komunikacji, ale nic nie słychać, gdy na stadionie jest 40 tys. osób i panuje głośny doping. Gdy rozmawiam z piłkarzem przy linii, to czasami też jest ciężko – trzeba być naprawdę blisko, by wzajemnie siebie usłyszeć. Mając na uwadze dynamikę gry, nie jest tak prosto w kwestii komunikacji, jak mogłoby się wydawać z zewnątrz. Mówię to, byście brali to pod uwagę przy ocenach piłkarzy, które nieraz są zbyt pochopne.

– Jesteśmy dość mocni, jeśli chodzi o wyciąganie wniosków i wymagania w kierunku piłkarzy. Nie wińmy Tobiasza za straconą bramkę. Najłatwiej jest kogoś spalić, tym bardziej w Legii – dopóki tu jestem, nie będziemy tego robić.

O ataku pozycyjnym w niedzielnym meczu

– Z ataku pozycyjnego mieliśmy trzy sytuacje. Chcielibyśmy, by było ich dziesięć, ale musimy brać też pod uwagę, z kim graliśmy. To drużyna, która blokiem 5-4-1 dość dobrze broni nisko. Gdybyśmy wykorzystali jedną, dwie czy trzy okazje, to byśmy o tym nie rozmawiali.

– Musimy zrozumieć, czym jest atak pozycyjny. To nie tylko atakowanie na połowie przeciwnika. To coś, co zawiera wiele innych elementów – np. ustawienie za pierwszą i drugą linią pressingu czy szerokość, którą osiąga przeciwnik atakujący przestrzeń.

– Mieliśmy 10 uderzeń, przeciwnik dwa. Czy chciałbym, by było 20 strzałów? Tak, nawet 30.

O nowym systemie

– W niektórych momentach graliśmy innym systemem, tak kończyliśmy zresztą mecz z Rakowem, przy dość ryzykownym scenariuszu.

– Od początku sezonu potrafimy bronić w dwóch systemach. Raków? Na papierze to ustawienie 3-4-3, ale w wielu momentach z piłką nie grał w taki sposób. Fran Tudor zostawał z tyłu, pojawiała się wąska linia czterech obrońców przy rozegraniu, by utrudniać nam pressing.

– Chcecie, bym napisał do CANAL+, by przed meczem Legia została ustawiona w systemie 4-4-2 (na grafice – red.)? Mogę tak zrobić. Ale piłka na tym nie polega.

– Nie chodzi o to, by robić lewego obrońcę z Vinagre. Ruben gra dość wysoko na połowie przeciwnika, dzięki swoim atutom. Paweł Wszołek jest piłkarzem wybitnym, jeśli chodzi o atak przestrzeni i pojedynki powietrzne. Rafał Augustyniak bardzo dobrze czuje się przy piłce – tak, jak Bartosz Kapustka. Dynamika Vinagre i Luquinhasa daje nam dużo wyjść spod pressingu.

– Mieliśmy dobrą akcję, w której Kapustka obniżył, zagrał do Alfareli, ten zgrywał i ruszyliśmy prawą stroną. Wówczas Migouel obniżył między liniami. W kolejnej sytuacji, poprzez obniżenie Luquinhasa i Vinagre, skupiliśmy stoperów Rakowa, a Alfarela poszedł w przestrzeń i dostał podanie od Rubena, po którym Trelowski udanie asekurował –wywalczyliśmy aut na wysokości 20. metra.

– Codziennie sporo pracujemy nad różnymi rozwiązaniami. Jeśli chcemy patrzeć na ustawienie piłkarzy na boisku w danym momencie, to jest to zmiana sytemu.

Polecamy

Komentarze (559)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.