Domyślne zdjęcie Legia.Net

Już w Nowy Rok wiedziałem o tytule

Robert Błoński

Źródło: Gazeta Wyborcza

29.04.2002 10:36

(akt. 07.12.2018 12:08)

<b>- Legia mistrzem, wreszcie Pan się doczekał.</b> Wywiad z Jackiem Magierą
- Legia mistrzem, wreszcie Pan się doczekał.
- Ja i koledzy wykazaliśmy sporo cierpliwości. Ale nreszcie marzenia się spełniły. W tym sezonie tytuł wywalczyliśmy zasłużenie, w grupie mistrzowskiej nikt nie był w stanie nas pokonać. A z najgroźniejszymi rywalami - Wisłą, Amiką oraz Polonią - zdobyliśmy po cztery punkty. Traciliśmy mało bramek. Po prostu byliśmy i jesteśmy najlepsi.
- Czy świadomość, że feta jest gotowa, sparaliżowała Was trochę w meczu z Odrą?
- Tak. Staraliśmy się o tym nie myśleć, "wyłączyć", ale nie dało się tego zrobić. Trochę się denerwowaliśmy. Widać to było szczególnie w drugiej połowie. Graliśmy tak, aby przede wszystkim nie stracić jakiegoś głupiego gola. Zamiast do przodu, pod bramkę Odry, ciągnęło nas coraz bardziej do tyłu. Wiemy, że wszyscy czekali na efektowne zwycięstwo, ale nie udało się. Mecz był, jaki był. Gdybyśmy strzelili gola, wygralibyśmy kilkoma golami. Już się skończył, dał nam tytuł. I z tego powinniśmy się cieszyć, a nie narzekać teraz na poziom. Kto mówił, że jesteśmy słabi, ten się mylił i chyba nie znał na piłce.
- Ale, poza meczem z Polonią, Legia w drugiej rundzie nie wygrała różnicą większą niż jedna bramka.
- Punkty za wygraną 1:0, 2:1 czy 3:2 są takie same, jak za zwycięstwo 5:0. Przecież to nie była łatwa grupa, poza spotkaniem z Polonią na Łazienkowskiej, nie mieliśmy ani jednego spokojnego meczu. Losy zawsze ważyły się do końca.
- Pan zszedł po niespełna godzinie na noszach.
- I to jest najsmutniejsza dla mnie sprawa. Już po faulu, kiedy upadałem, poczułem, że w prawym kolanie coś "chrupnęło". To chyba będzie coś poważnego.
- Jak Pan przeżywał te ostatnie minuty na ławce rezerwowych?
- Bardzo. Było dramatycznie. Gdzieś tak w 85. minucie przypomniałem sobie, co się stało na tym stadionie w 1997 roku. Było już 2:0 dla nas w meczu z Widzewem, a mimo tego przegraliśmy i straciliśmy mistrzostwo. Tamten koszmar szybko jednak odpędziłem, bo widziałem, że w meczu z Odrą nic nam się nie stanie. Takiego dramatu nie będzie. I nie było, nie pozwoliliśmy rywalowi na nic. Emocje były tak wielkie, jak radość.
- Ma Pan w domu miejsce na medal?
- Oczywiście. Mam w Częstochowie specjalne miejsce na swoje trofea. Ten złoty powieszę obok tego, który dostałem za mistrzostwo Europy juniorów w 1993 roku, obok brązowego za trzecie miejsce w MŚ juniorów w 1994 roku, obok tych za Puchar i Superpuchar Polski.
- Czy w takiej chwili jest czas myśleć o tym, co dalej?
- Nie za bardzo. Myśli kłębią się po głowie. Były czasy, że ktoś widział nas w II lidze, były i takie, że wydawało się, iż nikt i nic nie odbierze nam tytułu, a w końcu przegrywaliśmy. A teraz wreszcie jesteśmy najlepsi. Nasza Legia najlepsza w Polsce jest!
- Jak smakuje mistrzostwo?
- Słodko, jak szampan. Ale mam nadzieję, że dane mi jeszcze będzie przeżyć coś takiego w Legii w następnych latach.
- Czy to znaczy, że zostaje Pan w Legii?
- Chyba tak. Kończy mi się kontrakt, ale już w trakcie sezonu rozmawiałem o jego przedłużeniu. Raczej dojdziemy do porozumienia z działaczami.
- Kiedy tak naprawdę uwierzył Pan, że Legia będzie mistrzem?
- Pierwszego stycznia, pół godziny po pół roku. Bawiłem się z przyjaciółmi na Sylwestra, a pierwszego miałem także 25. urodziny. Wszyscy życzyli mi jednego - tytułu. Odśpiewali nawet "mistrzem Polski jest Legia, Legia najlepsza jest". Pomyślałem, że głupio będzie ich zawieść. I wtedy uwierzyłem, że wygramy ligę. Poczułem się jak mistrz.
- Najtrudniejszy moment tej rundy?
- W Katowicach. Po 20 minutach było 2:0 i powinniśmy wracać na Wielkanoc. Tymczasem straciliśmy trzy gole i dopiero pod koniec udało się wyrównać. To był punkt na miarę mistrzostwa, pokazaliśmy charakter, i to, że gramy do końca, a pokonać nas jest strasznie ciężko.
- A najśmieszniejszy?
- Wypowiedź obrońcy Wisły Bogdana Zająca. Po wygranym 2:1 meczu z Ruchem w Chorzowie powiedział bodaj w Canal , że jego zespół "postara się wyszarpać i wyszarpie ten tytuł Legii". Oglądaliśmy tę wypowiedź i się z niej śmialiśmy. Zresztą, w kontekście tego, co się wydarzyło, czy ona nie brzmi zabawnie?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.