Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Serbii - świetna taktycznie Legia

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.10.2024 17:10

(akt. 27.10.2024 08:55)

Piłkarze Legii polecieli do Serbii rozegrać pierwszy mecz na tym terenie w historii klubu w europejskich pucharach. Legioniści w dobrym stylu wygrali 3:0 i zajmują trzecie miejsce w tabeli fazy ligowej Ligi Konferencji. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Przyjazna Serbia — Piłkarze Legii, choć grali z FK TSC Backa Topola, to zamieszkali 80 km dalej w Nowym Sadzie. To miasteczko podzielone między trzech piłkarzy Milana Barona, Milosa Krasicia i Mirko Poledicę. Ten ostatni był w Legii w latach 2004-05. W mistrzowskim sezonie wystąpił w trzech spotkaniach ligowych, dzięki czemu mógł sobie w CV dopisać tytuł najlepszej drużyny w Polsce w 2006 roku. Mirko występował też w Lechu Poznań i Pogoni Szczecin, bardzo dobrze mówi po polsku, lepiej niż wielu Polaków. W dzień przylotu do Serbii zaprosił wszystkich polskich dziennikarzy na kolację, następnego dnia spotkał się z zespołem. Do Nowego Sadu przyjechał około południa w czwartek Miroslav Radović. „Bratko” spotkał się z prezesami Dariuszem Mioduskim, Marcinem Herrą, a także Jarosławem Jankowskim. Wyściskał się z Arturem Jędrzejczykiem, Radovanem Pankovem a także z Goncalo Feio, Krzysztofem Dowhaniem i Arkadiuszem Malarzem. W hotelu Sheraton, gdzie stacjonowali legioniści, pojawił się też trener Dragomir Okuka, chętnie rozmawiał i wspominał czasy mistrzostwa Polski w 2002 roku. To nie jest łatwy czas dla „Drago”, w marcu zmarła jego córka, miała zaledwie 36 lat. Cała trójka wraz ze Stanko Svitlicą, który w barwach Legii został królem strzelców ekstraklasy, na zaproszenie Legii pojawiła się na stadionie i kibicowała swojemu byłemu klubowi. Bardzo fajny gest władz Legii, dzięki takim gestom buduje się tożsamość klubu. Jakby tego było mało, kibice Backa Topola na stadionie przywitali Legię Warszawa okrzykami „Polska” i oprawą z polską i węgierską flagą. Legia dawno nie grała w miejscu, w którym ludzie byliby tak przyjaźnie nastawieni do klubu, Warszawy i całego narodu polskiego.

Świetny taktycznie mecz Legii — Zawodnicy Goncalo Feio byli merytorycznie znakomicie przygotowani do spotkania w Serbii. Znali wady i zalety graczy z FK TSC Backa Topola i znakomicie to wykorzystali. Od pierwszego gwizdka sędziego legioniści grali dość wysoko ustawioną defensywą, a poszczególne formacje grały blisko siebie i przesuwały się, uniemożliwiając rywalom ich grę. Legia podchodziła wysoko, poprzez agresywny pressing spychała gospodarzy czasem we własne pole karne. Serbowie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale wymieniali podania w bardzo bezpiecznej od bramki Legii odległości. Zawodnicy Feio chcieli odebrać piłkę jak najbliżej bramki rywala i szybką wymianą podań doprowadzić do zakończenia akcji. Gospodarze mieli ogromne problemy z tak grająca Legią, byli długimi momentami bezradni. W pierwszej połowie oddali tylko jeden, niecelny strzał na bramkę. W drugiej części gry już przy stanie 0:3, mieli swoje okazje, w tym dwie sprezentowane przez rezerwowych — odpowiednio Migouela Alfarelę i Claude Goncalvesa. Za każdym razem jednak w bramce znakomicie spisywał się Kacper Tobiasz.

Wygrana powinna być wyższa — Legia wygrała trzema bramkami, nie tracąc żadnej. Nie ma więc podstaw do narzekania, ale trzeba przyznać, że wygrana powinna być bardziej okazała, dogodnych sytuacji bowiem nie brakowało. Już w 7. minucie spotkania Kacper Chodyna zagrał do Marca Guala, ten wypatrzył Ryoyę Morishitę, ale Japończyk posłał piłkę ponad bramką. Cztery minuty później było 1:0 dla Legii - „Mori” zagrał prostopadłe podanie, na wolne pole, do Luquinhasa, ten podał w pole karne do Guala, ale Dusan Stevanović uprzedził Hiszpana, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Bartosza Kapustki, który uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Veljko Ilicia. W 33. minucie po ładnej akcji Luquinhasa swoją szansę miał Chodyna, ale bramkarz gospodarzy na raty, ale poradził sobie z tym atakiem. Trzy minuty później w pole karne zagrywał Ruben Vinagre, tam poradził sobie z dwoma obrońcami Gual i odegrał do Luquinhasa, który oddał bardzo kąśliwy strzał. Piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką. Tuż po przerwie legioniści podwyższyli prowadzenie — Morishita zagrał do Chodyny, ten do Guala, który obrócił się z piłką i oddał strzał. Piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Stevanović, ale do futbolówki dopadł Luquinhas i posłał piłkę do siatki. W 50. minucie po wrzucie z autu Jan Ziółkowski przedłużył do Pawła Wszołka, który uderzył na bramkę, ale Ilić popisał się udaną interwencją. Siedem minut później niezłą sytuację miał Vinagre, ale posłał piłkę ponad bramką. W 60. minucie było już 3:0 - „Luqui” zagrał do Vinagre, a Ruben idealnie wyłożył piłkę do zamykającego akcję Chodyny, który bez problemu pokonał bramkarza. W 87. minucie Chodyna zagrał na 16. metr do Kapiego, który jednak posłał piłkę ponad bramką. Jeszcze Goncalves odebrał wysoko piłkę, podał na sam na sam z bramkarzem do Migouela Alfareli, ale ten postanowił w trudnej pozycji lobować bramkarza, zamiast po prostu uderzać. Zamiast gola było uderzenie ponad bramką. Legia wygrała 3:0 i znalazła się na trzeciej pozycji w tabeli fazy ligowej Ligi Konferencji. Legioniści mogli być jeszcze wyżej, gdyby wykorzystali dogodne okazje do strzelenia kolejnych goli.

Przekładanie pracy na treningu na mecz — Piłkarze Legii w tym sezonie dość długo mieli problem z przełożeniem tego co robili na treningach na mecz o stawkę. Mówił o tym nawet w jednej z pomeczowych wypowiedzi trener Goncalo Feio. Wygląda na to, że w końcu praca na treningach zaczyna przynosić efekty. Podczas przygotowań do meczu z FK TSC Backa Topola portugalski szkoleniowiec sporo czasu poświęcał taktyce i korygował ustawienie Bartosza Kapustki czy Luquinhasa gdy legioniści atakowali skrzydłami. Zatrzymywał akcje, przesuwał wspomnianą dwójkę o kilka metrów i tłumaczył, że w tym miejscu będą zaskoczeniem dla przeciwnika, że w tym miejscu może spaść im piłka w prezencie i będą mieli szansę na gola. I tak też się stało w Serbii — przy bramce na 1:0 Bartosz Kapustka był ustawiony tam, gdzie powinien i bez zastanowienia, z pierwszej piłki, posłał futbolówkę do siatki, korzystając z błędu obrońcy. Przy golu na 2:0 we właściwym miejscu był Luquinhas, który dobił strzał Marca Guala. Widać też było efekty coraz lepszej współpracy i zrozumienia na treningach dwójki Paweł Wszołek - Kacper Chodyna. Można było dostrzec schematy rozegrania rzutu z autu — legioniści po rozegraniu z przedłużeniem podania mieli dwie sytuacje bramkowe. Cieszy fakt, że praca wykonywana na treningach zaczyna mieć przełożenie na mecze o stawkę. To pokazuje zawodnikom, że praca na zajęciach ma sens i prowadzi ich we właściwym kierunku.

Statystyki — Zadziwiająca była statystyka posiadania piłki — przez 72 procent czasu futbolówka była w posiadaniu Serbów, ale to legioniści oddali 17 strzałów na bramkę w tym 7 celnych, strzelili 3 gole, mając współczynnik goli oczekiwanych wynoszący 3,39. W tym sezonie bilans Legii w pucharach to 7 wygranych i 1 remis, bilans bramkowy 22:3. Gracze Goncalo Feio wygrali czwarte wyjazdowe spotkanie w europejskich pucharach z rzędu, był to też czwarty mecz z rzędu w Lidze Konferencji bez straty gola. Był to w pierwszy mecz na terenie Serbii w europejskich pucharach w historii Legii, mecz wyjazdowy numer 500 bez straconej bramki, a także 2400 bez porażki. Cieszą liczby Luquinhasa, który ostatnio był pod kreską z formą — w Serbii brał udział we wszystkich akcjach bramkowych — strzelił gola, miał asystę i asystę II stopnia. Cieszy też postawa Kacpra Chodyny, który zaczął się w Legii rozkręcać — miał najwięcej wykonanych sprintów i biegów szybkich, strzelił gola, mógł mieć też przynajmniej jedną asystę, miał najwięcej w zespole doskoków pressingowych - 26.

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.