Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Dinamem - przełamanie Guala

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

09.11.2024 13:30

(akt. 09.11.2024 14:00)

Piłkarze Legii Warszawa wygrali z 4:0 z Dinamem Mińsk i są wiceliderem Ligi Konferencji. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Niepotrzebne sytuacje dla gości — Legia dobrze i mądrze rozpoczęła mecz z Dinamem Mińsk, budowała akcje od tyłu, bez pośpiechu, ale z pomysłem jak dana akcja ma wyglądać. Rozgrywała dość długo piłkę wzdłuż pola karnego i przygotowywała się do ataku, gdy nastąpi do tego okazja. W taki sposób legioniści stworzyli w 8. minucie pierwszą doskonałą sytuację — po rzucie z autu piłkę przedłużył Steve Kapuadi, a z woleja uderzył Marc Gual, bramkarz zdołał odbić piłkę, a Luquinhas dobijając, posłał ją ponad bramką. Trzy minuty później „Wojskowi” objęli prowadzenie. ”Luqui” popisał się płaskim strzałem i pokonał bramkarza Dinama. I gdyby Legia kontynuowała taką grę, to pewnie już w pierwszej połowie zakończyłaby rywalizację w tym spotkaniu. Ale legioniści poczuli się zbyt pewnie, zeszli do głębokiej defensywy, wkradła się niepotrzebna nonszalancja i przez to kilka razy zakotłowało się w polu karnym Gabriela Kobylaka. Goście mogli wyrównać stan meczu, ale na szczęście czujni byli Radovan Pankov czy Steve Kapuadi i ofiarnymi interwencjami potrafili uratować zespół od straty gola. Rozumiemy, że trzeba było oszczędzać siły przed meczem z Lechem, ale nie był to dobry moment na ekonomiczną grę. - W przerwie rozmawialiśmy o agresji i determinacji w pojedynkach, przy których przeciwnik nie kalkulował, często na granicy faulu, mówiliśmy o obronie pola karnego - opowiadał po meczu trener Goncalo Feio i to przyniosło oczekiwany skutek.

Kwadrans zakończył mecz — Po przerwie piłkarze Legii wyszli na boisko z większą agresją i atakowali rywala wyższym pressingiem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rafał Augustyniak tuż po zmianie stron świetnie doskoczył do rywala, przejął piłkę i wyłożył do Marca Guala. Piłka zmierzała do bramki, ale ofiarnym wślizgiem zdołał ją wybić obrońca. Po chwili Ruben Vinagre z rzutu wolnego dograł piłkę w pole karne, ta trafiła w rękę jednego z graczy Dinama i sędzia po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał Marc Gual. Cztery minuty później Hiszpan wyłożył piłkę Luquinhasowi w pole karne, a ten wykorzystał sytuację sam na sam i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Radość na trybunach jeszcze się nie skończyła, a było już 4:0 - Ryoya Morishita z bocznego sektora idealnie w tempo zagrał w pole karne, a tam Gual zdołał podbić piłkę nad bramkarzem i cieszył się z gola. Ten zabójczy kwadrans w zasadzie zakończył rywalizację w tym spotkaniu. Do ostatniego gwizdka sędziego legioniści kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Gracze Goncalo Feio po trzech kolejkach Ligi Konferencji są na drugim miejscu w tabeli. Wyprzedza ich tylko Chelsea.

Przełamanie Guala — Przed meczem z Dinamem na konferencji prasowej był obecny Marc Gual. Hiszpan został pochwalony za to jak pracuje dla zespołu, ale też wypomniane mu zostało, że nie może trafić do siatki. - Odgrywam rolę, której potrzebuje drużyna. Jeśli będę musiał grać jako bramkarz, to spróbuję. Dla mnie to nie problem. Oczywiście, każdy chce strzelać gole, zwłaszcza napastnik, ale jeśli odnosimy zwycięstwa – tak, jak teraz – to wolę nie trafiać do siatki i wygrywać wszystkie spotkania – odpowiedział. Ale widać było po mowie ciała i mimice twarzy, że ciąży mu to, że goli ostatnio nie strzelał. W czwartek ponownie bardzo mocno pracował dla zespołu — dynamizował akcje, potrafił świetnie zagrać z pierwszej piłki do wychodzącego na pozycję kolegi, nie bał się grać niekonwencjonalnie, wybierał trudne rozwiązania, był dynamiczny, ruchliwy, ale ze skutecznością wciąż miał problem. Już w 8. minucie uderzył z woleja z pola karnego i powinien mieć gola na koncie, ale świetną interwencją popisał się golkiper z Mińska. W 13. minucie ruszał z kontrą na czystą pozycję i rywale musieli ratować się faulem — Aleksiej Gawriłowicz otrzymał żółtą kartkę. W 28. minucie Gual wpadł w pole karne, minął bramkarza, posłał piłkę w kierunku bramki, ale kąt był ostry i obrońcy zdołali wybić futbolówkę. Tuż po przerwie powinien mieć gola, wydawało się, że trafi do pustej bramki, ale piłkę ofiarnym wślizgiem wybił obrońca. W końcu Rafał Augustyniak przed rzutem karnym zabrał piłkę i przekazał ją w ręce Hiszpana. Bartosz Kapustka życzył mu powodzenia. Gual pewnie wykorzystał "jedenastkę" i wyraźnie kamień spadł mu z serca. Po chwili kapitalnie podał prostopadłą piłkę do Luquinhasa, który podwyższył rezultat spotkania — Marc miał więc już na koncie gola i asystę. Dołożył do tego drugie trafienie — wykorzystał zagranie od Ryoyi Morishity i ustalił wynik meczu. Zaraz po drugim golu opuścił murawę, zmieniony przez Jean Pierre Nsame. O tym, jaki to był mecz Guala najlepiej świadczy reakcja Goncalo Feio, który wyściskał Hiszpana i był bardzo szczęśliwy, że ten przełamał się w meczu z Białorusinami.

Świetny Augustyniak — Gdy w meczach z Górnikiem Zabrze i Betisem Sevilla objawił nam się Maximillian Oyedele wydawało się, że Legia w końcu przestanie mieć problem na pozycji numer „sześć”. Niestety później nastąpił szereg zdarzeń, które nie pomogły Maxiemu — szybkie powołanie do kadry, debiut w meczu z Portugalią, niespotykana i ogromna krytyka w mediach, powrót do Warszawy z lekkim urazem, w końcu kontuzja w meczu z Lechią w Gdańsku. Całość skończyła się zabiegiem stawu skokowego. W kadrze są Claude Goncalves, który nie może jednak wrócić do formy z okresu przygotowawczego, Jurgen Celhaka - ambitny, ale mający głównie walory defensywne oraz Rafał Augustyniak, którego na „szóstce” próbował Kosta Runjaić i szybko się z tego pomysłu wycofał. Ale Goncalo Feio powrócił do takiego rozwiązania i w meczu z Dinamem „August” demonstrował swoje wszystkie atuty — twardą i nieustępliwą grę w defensywie, umiejętność szybkiego doskoku pressingowego i odbioru, rozegrania piłki, przeglądu pola oraz strzału, choć próby w tym spotkaniu nie wyglądały tak, jak byśmy wszyscy chcieli. Augustyniak miał swój udział przy dwóch golach, a jego grę docenił po spotkaniu szkoleniowiec Legii. - Potrafił przeciwstawić się rywalom, zagrał fenomenalną drugą połowę pod kątem wypełniania przestrzeni i wygrywania pojedynków — chwalił „Augusta”. A było za co — miał 85 kontaktów z piłką, 90 procent celnych podań, dwa podania kluczowe, po cztery wygrane pojedynki w powietrzu i na ziemi, dwa przechwyty.  

Udana przygoda w Lidze Konferencji — Był to dziewiąty mecz Legii bez porażki z rzędu, a szósty zwycięski. Bilans Legii w tej edycji Ligi Konferencji to 8 zwycięstw i 1 remis, w bramkach 26:3. Po trzech kolejach fazy ligowej Legia jest jednym z sześciu zespołów z kompletem zwycięstw i jedyną drużyną, która nie straciła gola — łącznie to 512 minut z czystym kontem. We wszystkich europejskich rozgrywkach gola nie stracili, oprócz Legii, tylko Inter Mediolan i Atalanta Bergamo. Legia jest wiceliderem Ligi Konferencji, zajmuje miejsce tuż za Chelsea. Trzeba przyznać, że to bardzo udana przygoda w Europie, już teraz wiemy, że potrwa również wiosną. Warto wspomnieć, że Artur Jędrzejczyk rozegrał w Legii mecz numer 392 i znalazł się na trzecim miejscu w klasyfikacji wszechczasów za Jackiem Zielińskim (404 mecze) i Lucjanem Brychczym (452 mecze).

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.