Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Bardzo dobry występ, ale mieliśmy lepsze mecze

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

07.11.2024 21:38

(akt. 08.11.2024 03:36)

Legioniści odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu. Warszawiacy wygrali u siebie aż 4:0 z Dinamem Mińsk (obecny mistrz Białorusi) w 3. kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji. Po dwa gole strzelili Luquinhas i Marc Gual. Głos po czwartkowym spotkaniu zabrał trener "Wojskowych", Goncalo Feio.

– W imieniu drużyny, chciałbym zadedykować zwycięstwo temu Panu (trener pokazał na Bartosza Zasławskiego, rzecznika Legii – red.). Pewnie nie wiecie, bo to skromny człowiek, ale w czwartek świętuje urodziny. To członek sztabu i klubu, na którego każdy z nas może liczyć. Bartek, wszyscy bardzo cię doceniamy.

O meczu

– Mecz z drużyną, która postawiła bardzo trudne warunki gry. Z ekipą zdeterminowaną, agresywną, która – z punktu widzenia pracy, poświęcenia w defensywie – jest zdyscyplinowana.

– Bardzo ważną częścią meczu, z którą lepiej poradziliśmy sobie w drugiej połowie, były pojedynki – przy tzw. długich czy drugich piłkach, przy uwolnieniu spod pressingu. Myślę, że wszystkie dobre i złe momenty spotkania w naszym wykonaniu były związane z uporaniem się z pozytywną agresją i determinacją przeciwnika we wspomnianym elemencie. Z tym wiązały się też solidniejsze i gorsze chwile przy wyjściu spod pressingu.

– Po przerwie lepiej wykorzystaliśmy moment, kiedy byliśmy zamknięci i zmienialiśmy centrum, co dało nam sporo przestrzeni, ponieważ przeciwnik mocno przesuwał do futbolówki.

– W dobrych momentach lepiej radziliśmy sobie ze zbieraniem tzw. drugiej piłki i uwolnieniem futbolówki. Tzw. pierwsze piłki, kiedy przeciwnik grał bezpośrednio, mieliśmy dość często, a jeśli chodzi o zbieranie drugich, to myślę, że w drugiej połowie robiliśmy to solidniej niż w pierwszej.

– Każde podanie do tyłu było momentem pressingowym dla przeciwnika. By tego unikać, musieliśmy być odważni, grać do przodu, wychodzić spod pressingu.

– Ostatnia rzecz to obrona pola karnego. Graliśmy z przeciwnikiem, który za każdym razem dochodził do ostatniej tercji, miał wielu zawodników w naszej "szesnastce" i posyłał sporo dośrodkowań. Dyscyplina w defensywie i wsparcie Gabriela Kobylaka w zachowaniu kolejnego czystego konta było kluczowe.

– Cieszą bramki, wejście w drugą połowę, ale to momenty, które były związane ze wspomnianymi elementami.

– Czy był to najlepszy występ Legii w obecnym sezonie? Nie. Uważam, że mieliśmy lepsze mecze. Piłka nożna to gra 11 na 11, styl i charakterystyka przeciwnika mają wpływ na to, w jaki sposób możesz eksponować atuty.

– Uważam, że był to występ kompletny. Czyste konto, duża dojrzałość w grze, mądrość w wykorzystaniu przestrzeni, by tworzyć sytuacje. Przez większość meczu dobrze zarządzaliśmy asekuracją, gdyż szybko objęliśmy prowadzenie.

– Sądzę, że był to bardzo dobry występ – inaczej nie wygra się 4:0 z żadnym przeciwnikiem. To nie był łatwy mecz. Uważam, że mieliśmy lepsze spotkania.

– Co powiedziałem piłkarzom w przerwie? W dużej mierze już się do tego odniosłem. Z punktu widzenia gry w ofensywie, rozmawialiśmy o większej liczbie podań w przód, byśmy unikali momentów pressingowych i mieli do kogo zagrać. Zmiana centrum dała nam przestrzeń. Jeśli chodzi o pracę w obronie czy fazach przejściowych, to dyskutowaliśmy o uwolnieniu tzw. drugich piłek, plus agresji i determinacji w pojedynkach, przy których przeciwnik nie kalkulował, często na granicy faulu. W takich momentach musimy się przeciwstawić, czego obrazem był Rafał Augustyniak – zagrał fenomenalną drugą połowę pod kątem wypełniania przestrzeni i wygrywania pojedynków. Pojawiło się też parę słów o obronie pola karnego i o tym, jak odbudowywać, by uniknąć straty bramki. Mierzyliśmy się z rywalem, który regularnie dośrodkowywał, będąc w naszej ostatniej tercji.

– Interwencja w przerwie była krótka. Uważaliśmy, że pokazywanie wideo nie jest potrzebne, bo generalnie mecz wyglądał tak, jak się spodziewaliśmy i jak się przygotowywaliśmy.

O kwestiach politycznych, okrzykach kibiców

– Jestem trenerem piłki nożnej, piłkarze są piłkarzami, a konferencja dotyczy meczu. Bardzo bym Was prosił, byśmy nie rozmawiali o przykrych sprawach politycznych, dlatego że nie będę się do nich odnosił.

O decyzji Komisji Ligi

– Nie powiem, co o tym myślę, bo zostałbym zawieszony i pewnie wyeksportowany z kraju. Zawsze wierzę w ludzką uczciwość, choć coraz mniej. W tym sezonie mam 9 meczów w Europie i 0 kartek, a w Ekstraklasie 14 spotkań i 4 napomnienia. Jak to jest? Chciałbym też, byście dogłębnie przeanalizowali żółte kartki i zachowania innych trenerów, którzy ich nie otrzymują. Myślę, że znajdziecie sporo odpowiedzi.

– Bardzo mnie to boli, po ludzku nie mogę się z tym pogodzić, że ktoś zabiera mi taki mecz (z Lechem w Poznaniu – red.) – tym bardziej, że wiem, że na to nie zasłużyłem.

– To boli mnie na tyle, że w środę wracałem do domu i byłem załamany. Tak, jak w czwartek rano – dopóki nie zacząłem pracować, bo wtedy się wyłączam i jestem skupiony na zadaniu. Siedzi to we mnie tak bardzo, że trudno mi to zaakceptować. A ktoś, kto podejmuje takie decyzje, wraca do domu i jest zadowolony, jakby nic się nie działo. To dla mnie niepojęte.

– Wypowiedziałem się jako człowiek, to teraz zrobię to jako trener i lider. Mam 100-procentowe zaufanie do sztabu i piłkarzy. Wierzę, że coś takiego w żaden sposób nie będzie dla nas osłabieniem, bo wiem, z kim pracuję, jak ci ludzie są przygotowani merytorycznie i wolicjonalnie.

– Pojadę z drużyną do Poznania, będę z nią, dopóki będę mógł – a jak nie będę mógł, to sztab będzie z zespołem, który otrzyma takie wsparcie, co zawsze. Tym razem będę cierpiał gdzie indziej.

– Kto będzie w protokole – Inaki Astiz czy ktoś inny? To nie jest istotne. Jeszcze nawet o tym nie rozmawialiśmy.

O Nsame

– Czy widzę postęp w jego grze? Myślę, że dostrzegam progres u wszystkich piłkarzy. Jean-Pierre wchodził na boisko w trzech ostatnich meczach. Są elementy, w których jest bardzo mocny, co dało się zauważyć w czwartek. Przedłużając tzw. długą piłkę na niego, on ją raczej wygrywa. To niezwykle ważne.

– Doszliśmy do punktu, w którym praca całej drużyny – jeśli chodzi o dyscyplinę, o to, co mamy robić w pressingu, odbudowie czy bez piłki – jest już standardem. Do tego Nsame miał parę fajnych momentów, udziałów w grze. Pokazał spokój w ostatniej tercji, gdyż parę razy uwolnił futbolówkę. Sposób, w jaki pracujemy z zawodnikami – przede wszystkim sztab, nie ja – to dążenie do ich indywidualnego rozwoju. Reasumując – pozytywnie.

O Adkonisie i Szczepaniaku

– Jak jesteśmy przy personaliach, to chciałbym wyjaśnić jedną rzecz. To dla mnie dość istotne. Dwóch bardzo młodych zawodników, czyli Mateusz Szczepaniak i Jakub Adkonis, było z nami w czwartek. Od dawna pracują z pierwszym zespołem, ale grają najwięcej w rezerwach, uczestniczą też w UEFA Youth League – to rozgrywki, w których w środę nasza drużyna odniosła kolejne zwycięstwo i awansowała do następnej rundy, w której zmierzy się z Midtjylland.

– Oczywiście, przy takim meczu, to piłkarze, którzy zasługują na wyróżnienie i występ, natomiast bycie trenerem Legii dotyczy nie tylko pierwszej drużyny, ale całego klubu. Jeśli zagrają trzy razy w Europie, to uniemożliwi im to branie udziału w UEFA Youth League. Nie ukrywam, chciałem dać im minuty w czwartek, ale się powstrzymałem – nie dlatego, że są młodzi i robią dopiero pierwsze kroki w "jedynce", tylko dlatego, że chodzi o to, co dalej. Mają ważne spotkania w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Każdy z nich zaprezentował się już w europejskim pucharze, bo kwalifikacje też się liczą. Myśląc o tym, że mogą być kluczowymi piłkarzami w UYL, powstrzymałem się od wpuszczenia ich na boisko, lecz chciałem ich wyróżnić, jak i całą akademię, za wykonywaną prace. To ważny punkt, o którym chciałem wspomnieć na konferencji.

O Ziółkowskim, Urbańskim, Oyedele

– Dlaczego Janek nie dostaje szans w ostatnim czasie? Nie chodzi o szanse. Szczerze mówiąc, takich piłkarzy, jak "Ziółek", Wojtek Urbański czy Maxi Oyedele nie odbieram jako młodych. To już pełnoprawni członkowie pierwszej drużyny, którzy muszą wygrywać rywalizację, by grać.

– Jan jest gotowy, zagrał całą drugą połowę w Serbii, dając bardzo dobrą zmianę. Według mnie, wykonuje ogromny postęp z piłką, dzięki pracy swojej i z trenerami. Jest na tyle mądrym człowiekiem, że wie, że pracuje dla siebie, dla momentu, w którym przyjdą minuty.

– Nie chodzi o szanse. Jest rywalizacja sportowa. Pankov i Kapuadi wyglądają, jak wyglądają. Piłkarze, którzy nie grają w danym momencie, muszą pracować po to, by – jak wejdą na boisko – prezentowali się na tyle dobrze, że trener nie będzie miał innej możliwości i ci zawodnicy będą musieli zostać w składzie.

– Jeśli chodzi o mecz z Dinamem, to miałem Ziółkowskiego, Barcię i Jędrzejczyka. Nieraz odnosiłem się do charakterystyki zawodników – przy stylu rywala i większości pojedynków w powietrzu, najmocniejszym stoperem pod tym kątem, którego miałem na ławce, był Artur. Uważam, że dał bardzo dobrą zmianę, sprawdził się w roli.

– Takie jest tło sportowe tej decyzji, nie ma żadnego innego. Powtarzam: Ziółkowski, Urbański czy Oyedele to piłkarze, na których nie patrzę jak na młodych. To zawodnicy, którzy są w gronie tych, którzy mają ciągnąć wózek i grać. Piłka to rywalizacja wewnętrzna – trzeba ją wygrać, co prędzej czy później się wydarzy. Wówczas Janek pewnie wskoczy do składu i już nie odda miejsca. Jestem w stanie dostrzec taki scenariusz, ale na tę chwilę doceńmy tych, którzy występują, bo to ważne filary zespołu – zarówno Radovan, jak i Steve.

Polecamy

Komentarze (63)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.