Kilka spostrzeżeń po meczu z Widzewem - najgorszy start wiosny od 13 lat
12.03.2024 22:15
13 minut dobrej gry – Na tyle starczyło legionistom entuzjazmu. Gracze Runjaicia bardzo dobrze weszli w mecz, grali agresywnie, odważnie, z polotem. Efektem takiej postawy były sytuacje w polu karnym Widzewa. Najpierw Kapustka dograł do Morishity, ale ten główkował wprost w bramkarza, po chwil Gual posłał mocną piłkę wzdłuż bramki w kierunku Wszołka. Nie minęło wiele czasu, a po zagraniu Hiszpana do siatki trafił Ryoya, ale był na niewielkim spalonym. Później Wszołek świetnie wypatrzył Guala, a ten uderzył celnie, ale piłka odbiła się od stopy obrońcy i skończyło się tylko rzutem rożnym. Gra Legii mogła się podobać, na bramkę gospodarzy sunęła akcja za akcją, piłka chodziła od nogi do nogi. Nieliczne próby ataków Widzewa kończyły się przechwytami Pankova czy Augustyniaka. Niestety ostatnim akcentem tego dobrego okresu była akcja z 13. minuty gdy Japończyk dograł do Wszołka, a ten główkował wprost w Gikiewicza. Do tej pory gra toczyła się pod dyktando Legii, która łatwo dochodziła do sytuacji bramkowych i wydawało się, że gol jest kwestią czasu. Ale wtedy „Wojskowi” przestali atakować z taką pasją, gra się wyrównała, coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Myśliwca. Gospodarze z każdą minutą coraz mocniej zaczynali wierzyć, że Legię można w niedzielę nadgryźć, a wśród graczy Legii ta wiara jakby z biegiem czasu malała.
Powrót do tegorocznej normalności – Niestety po 13 minutach wróciliśmy do tego, do czego można było się w tym roku przyzwyczaić – do bylejakości. Trudno wytłumaczyć, co takiego się stało, ale z dobrze grającego zespołu, znów Legia stała się zlepkiem graczy unikających odpowiedzialności i ryzyka jak ognia. Zwłaszcza w drugiej połowie wszystko stanęło, jeden był przy piłce, a inni nie wybiegali na pozycje. Były więc albo podania do najbliższego kolegi, albo w miejsce, gdzie nikogo z legionistów nie było. Gdyby Legia grała choć przez 45 minut tak, jak mecz rozpoczęła, to pewnie cieszyłaby się z trzech punktów. A tak były oczekiwania na końcowy gwizdek i kolejny remis. Ale myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli. Widzew, choć nie grał jakiegoś wybitnego spotkania, choć jego zawodnicy bali się odpowiedzialności w ofensywie – było kilka okazji do strzałów, a zamiast tego każdy wolał odegrać do partnera, to i tak cieszył się z wygranej. Wystarczył jeden soczysty strzał, Dias postanowił odsunąć się z toru lotu piłki, a ta zatrzepotała w siatce. Im dłużej trwał mecz, tym na poczynania zawodników coraz trudniej było patrzeć.
Debiut plusem i manifestacją – Największym plusem meczu obok wypełnionego stadionu, sektora gości, wspaniałej oprawy spotkania, był debiut Wojciecha Urbańskiego. Przed sezonem dołączył do rezerw Legii, podpisał 2-letni kontrakt, z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. Szybko wskoczył do podstawowego składu i stał się ważnym ogniwem drużyny. We wrześniu zadebiutował w reprezentacji do lat 19 (spotkania z Danią i Szwecją). W sparingu "jedynki" strzelił ładnego gola zza pola karnego, ustalając wynik meczu z Olimpią, a potem poleciał z pierwszym zespołem na zgrupowanie w Turcji, a następnie został włączony do kadry pierwszej drużyny. Do jego atutów należą m.in. technika, sposób poruszania się po boisku, drybling i kontrola piłki. - Przez cały obóz wyglądał bardzo dojrzale, zrobił pozytywne wrażenie — chwalił go trener Kosta Runjaić. Nie mniej w żadnym z poprzednich meczów w 2024 roku nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Do Łodzi niespodziewanie pojechał i wystąpił przez 30 minut zmieniając kontuzjowanego Blaża Kramera. Bardzo się cieszę, że „Urban” dostąpił szansy debiutu, zasłużył sobie na to. Miał jedną bardzo dobrą akcję, gdy wyłożył piłkę w polu karnym Kapustce, ale Bartkowi zabrakło przy strzale siły i precyzji. Mam też jednak wrażenie, że oprócz postawienia na młodzieżowca, byliśmy też świadkami pewnej manifestacji tego, jak krótka jest ławka rezerwowych Legii. Z ofensywnych graczy na ławce byli tylko Gil Dias i Maciej Rosołek. Ta zmiana była jak wołanie – zobaczcie, nie mam wartościowych graczy, muszę stawiać w trudnym momencie na niedoświadczonych, młodych, acz utalentowanych chłopców, bo zwyczajnie nie mam innego wyjścia.
Pierwsza taka porażka w tym wieku – Legia od jakiegoś czasu lubi kończyć różne serie. Czasem wydźwięk tych wyczynów jest pozytywny, ale ostatnio częściej negatywny. Ostatni raz „Wojskowi” przegrali z Widzewem w kwietniu 2000 roku. Łodzianie wygrali wtedy u siebie 3:2 po dwóch golach Marcina Zająca i trafieniu Dariusza Gęsiora, które ustaliło wynik meczu. Bramki w barwach "Wojskowych" zdobyli Sylwester Czereszewski i Marcin Mięciel. W spotkaniu wystąpił m.in. Jacek Zieliński, obecny dyrektor sportowy Legii. Już ten ostatni fakt doskonale obrazuje, jak dawno to było. Od tamtej pory Legia rywalizowała z Widzewem 24 razy. Zwyciężyła 19–krotnie, 5 meczów zremisowała, żadnego nie przegrała. Aż do niedzieli. Kibice byli tak rozczarowani postawą zawodników, że po meczu kazali im „wyp…ć”.
Najgorszy początek roku od 13 lat! - Legia w 2024 roku, w pięciu pierwszych meczach ligowych zgromadziła sześć punktów - 1,2 punktu na mecz. Tak słabego początku piłkarskiej wiosny nie było od lat.
Sezon 2023/24 - 5 meczów i 6 punktów
Sezon 2022/23 - 5 meczów i 11 punktów
Sezon 2021/22 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2020/21 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2019/20 - 5 meczów i 13 punktów
Sezon 2018/19 - 5 meczów i 9 punktów
Sezon 2017/18 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2016/17 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2015/16 - 5 meczów i 12 punktów
Sezon 2014/15 - 5 meczów i 8 punktów
Sezon 2013/14 - 5 meczów i 8 punktów (walkower z Jagiellonią)
Sezon 2012/13 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2011/12 - 5 meczów i 10 punktów
Sezon 2010/11 - 5 meczów i 4 punkty
13 lat temu legioniści zaczęli sezon gorzej, niż obecnie — remisując na wyjeździe z Cracovią 3:3, wygrywając 1:0 z Polonią Warszawa przy Łazienkowskiej i następnie trzykrotnie przegrywając ze Śląskiem 1:2 u siebie, GKS-em w Bełchatowie 0:2 i z Ruchem Chorzów w Warszawie 2:3.
Quiz
Wielki quiz historyczny. Jak dobrze znasz historię piłkarskiej Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.