Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Wisłą

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.04.2019 16:00

(akt. 05.04.2019 21:36)

Piłkarze Legii w słabym stylu przegrali z Wisłą w Krakowie. Legioniści wcale jednak nie zagrali gorzej niż w poprzednich spotkaniach. Po prostu rywal był na tyle mocny, że potrafił wykorzystać słabości mistrzów Polski. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Wisła powiedziała sprawdzam – Nie zgodzę się z opinią wielu osób, że Legia zagrała najgorszy mecz w tym roku. Moim zdaniem zagrała podobnie, jak w poprzednich spotkaniach – czyli słabo w środku pola, bez wielkiego animuszu, bez chęci dominacji i atakowania, ale z oczekiwaniem na błędy rywala i próbami kontr. Różnica polegała na tym, że w niedzielę trafił nam się rywal wystarczająco silny by powiedzieć sprawdzam. I okazało się, że nie ma się kogo bać. Wisła grała z angażowaniem i potrafiła wykorzystać błędy indywidualne. To wystarczyło. Niestety kolejny raz nie było widać myśli taktycznej, wypracowanych schematów gry czy jakiejś strategii na wypadek, gdyby coś poszło niezgodnie z założeniami.

Nie ma o czym gadać – Taktyka Legii na mecz – nie ma o czym gadać. Schematy gry – nie ma o czym gadać. Sportowa złość piłkarzy na wydarzenia boiskowe – nie ma o czym gadać. I tak można w nieskończoność. Marek Jóźwiak w studiu Canal+ powiedział, że widział smutną drużynę Legii już przed pierwszym gwizdkiem. - Taki mecz, pełny stadion i nie widać błysku w oku - mówił. I trudno się z tym nie zgodzić. Atmosfera w szatni już od jakiegoś czasu nie jest taka, jak być powinna, a swoje trzy grosze ma w tym wszystkim trener Ricardo Sa Pinto. Zawodnicy pierwszego składu grają ze zmienną formą, a rezerwowi już dawno czują się jak piąte koło u wozu. Jest dużo do poprawy, a czasu mało. Pytanie kto ma to ogarnąć i czy jest w stanie to zrobić obecny szkoleniowiec?!

Plus i masa minusów – Gdybym miał wymienić jednego piłkarza, który zasłużył w meczu z Wisłą na notę wyjściową, to byłby nim tylko Carlitos. Hiszpan się starał. Potrafił ograć rywala i stworzyć zagrożenie. Ale to jedyny taki piłkarz. Inni zawiedli. Duże oczekiwania są od Iuriego Medeirosa, dyrektor sportowy Radosław Kucharski stwierdził nawet, że on wygra nam mistrzostwo. To zawodnik bardzo dobrze wyszkolony technicznie, jak na ligę polską może nawet bajecznie, ale ma sporo złych nawyków. Po stracie zamiast ruszyć za rywalem wymachuje rękami, ma przestoje i chyba nie do końca wypełnia założenia taktyczne. Na razie jest źle wkomponowany w drużynę i nie wiadomo, czy zdąży się wkomponować. Luis Rocha spisuje się słabo w defensywie i powinien pojawiać się na boisku tylko w przypadku gry ze słabym rywalem, nastawionym na obronę. Niestety urazu nabawił się Adam Hlousek i zagrał Portugalczyk, a jego słabości potrafili wykorzystać gospodarze. Sebastian Szymański przeszedł obok meczu. Paweł Stolarski sobie nie radził i został zmieniony, choć w tym akurat momencie nie był jedynym, który na zmianę zasługiwał. Domagoj Antolić nie był gotowy na starcie w Krakowie – mentalnie i być może też fizycznie. A Andre Martinsa choć się starał, przestawiali kolejni piłkarze.

Przegrany środek pola – Spotkanie w Krakowie pokazało kolejny raz jak ważną postacią dla zespołu jest Cafu. Z nim w składzie Legia pewnie też by przegrała, ale mniej. Niestety linia pomocy Legii jest po prostu źle zestawiona. Nie ma piłkarza jak Tomasz Jodłowiec nie tak dawno, który zdobywałby pole gry i w pojedynkę opanował środek pola. Nie ma piłkarza, który potrafiłby tempo gry regulować – przytrzymać piłkę, gdy tego wymaga sytuacja lub szybko rozegrać, jeśli ma to przynieść korzyść zespołowi. Nie tak dawno Sebastian Szymański na antenie Canal+ mówił, że w zespole jest wielu piłkarzy mogących rozegrać akcję, a on robi wszystko by gola nie stracić. Fajnie, ale nie to należy do obowiązku piłkarza grającego na pozycji numer „dziesięć”.

Trudne chwile – Legia ma pięć punktów straty do Lechii, to wcale nie jest tak dużo – do rozegrania pozostaje dziesięć meczów, do zdobycia jest trzydzieści punktów. Wciąż można zdobyć mistrzostwo Polski, ale by dać sobie szansę trzeba zacząć grać zdecydowanie lepiej. Przed właścicielem Legii i prezesem w jednej osobie trudne chwile i trudne decyzje. W ciągu tygodnia czekają nas jeszcze dwa mecze, wszystko może się zmienić. Teoretycznie możemy wyjść nawet na prowadzenie w tabeli, ale i mieć jedenaście punktów straty – a to byłoby już trudno odrobić. Decyzje Dariusza Mioduskiego w kontekście stanowiska trenera Legii mogą mieć kluczowe znaczenie dla losów mistrzostwa Polski w tym sezonie. Pozostaje mieć nadzieję, że będą to decyzje trafione.

Polecamy

Komentarze (46)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.