fot. Rafał Smoliński

Koniec serii zwycięstw. Legia rozbita w Poznaniu

Redaktor Krzysztof Muszyński

Krzysztof Muszyński

Źródło: Legia.Net

10.11.2024 16:16

(akt. 11.11.2024 08:43)

Legia przegrała na wyjeździe aż 2:5 z liderującym Lechem Poznań (15. kolejka Ekstraklasy), do którego znowu traci 9 punktów. Po pierwszej połowie było 2:2, ale po przerwie miejscowi zdobyli trzy bramki i ostatecznie zgarnęli trzy "oczka". Warszawiacy przerwali świetną serię, która zakończyła się na sześciu zwycięstwach z rzędu.
PKO Ekstraklasa 2024/2025 - Kolejka 15
Lech PoznańLech Poznań
5 2

(2:2)

Legia WarszawaLegia Warszawa
10-11-2024 17:30 Poznań
Szymon Marciniak CANAL+ PREMIUM, CANAL+ SPORT 3, TVP SPORT, CANAL+ 4K, CANAL+ ONLINE
5'
29'
39'
45'
45'
50'
50'
59'
60'
63'
65'
69'
71'
73'
76'
77'
82'
82'
90'
Centrum meczowe
Lech PoznańLegia Warszawa
  • 41. Bartosz Mrozek

  • 2. Joel Pereira

  • 3. Alex Douglas

  • 16. Antonio Milić

  • 15. Michał Gurgul

    82'
  • 22. Radosław Murawski

  • 43. Antoni Kozubal

  • 7. Afonso Sousa

    71'
  • 8. Ali Gholizadeh

    60'
  • 9. Mikael Ishak

    82'
  • 10. Patrik Walemark

    71'

Rezerwy

  • 35. Filip Bednarek

  • 5. Elias Andersson

  • 11. Daniel Hakans

    60'
  • 17. Filip Szymczak

    82'
  • 18. Bartosz Salamon

  • 19. Bryan Fiabema

  • 21. Dino Hotić

    71'
  • 24. Filip Jagiełło

    71'
  • 55. Maksymilian Pingot

    82'

Jak wyglądał skład Legii na 25. spotkanie w trwającym sezonie? Tak, jak w meczu z Dinamem. W bramce stanął Gabriel Kobylak. Czteroosobowy blok defensywny stworzyli Paweł WszołekRadovan PankovSteve Kapuadi i Ruben Vinagre. Środek pola zajęli Bartosz KapustkaRafał Augustyniak i Ryoya Morishita. Skrzydła obsadzili Kacper Chodyna oraz Luquinhas, a w ataku był Marc Gual. W kadrze zabrakło Jana Leszczyńskiego (zerwane więzadło), Maximilliana Oyedele (zabieg stawu skokowego), Juergena Elitima (rehabilitacja po zabiegu uszkodzonej łąkotki; powrót do zajęć zespołowych na początku grudnia) i Kacpra Tobiasza, który doznał pęknięcia kości śródręcza przeciwko Widzewowi (w wyniku kopnięcia rywala).

Podczas gdy fani Lecha bawili się w najlepsze już dobre pół godziny przed rozpoczęciem spotkania, dolny sektor gości przez całą pierwszą połowę świecił pustkami. Wielu kibiców Legii nie zostało wpuszczonych na stadion przez lokalną policję, a wcześnie jeden z dwóch pociągów, którym podróżowali fani Legii, zaczął się palić, wszystkich ewakuowano. A tak naprawdę to fanatycy, ich zaangażowanie w dużej mierze powodują, że mecze nabierają takiej wyjątkowej otoczki i rangi. Bez dopingu przyjezdnych nawet przy gradzie bramek, to nie to samo.

Podobnie jak w czwartkowym spotkaniu z Dinamem, piłkarze Legii nie chcieli dać się ponieść emocjom, zamiast tego postawili na powolne budowanie akcji od tyłu. Niestety, tym razem zamiast płynnego rozgrywania piłki było dużo statyczności i braku pomysłu na to jak napocząć akcję. ''Wojskowi'' kompletnie nie byli przygotowani na tak żywiołowy doskok graczy ofensywnych Lecha. Bardzo szybko przyniosło to kłopoty. Już w 5. minucie, po interwencji Kobylaka, do piłki dorwał się Ali Gholizadeh, który precyzyjnie umieścił ją w siatce w lewym, górnym rogu bramki.

Reakcja Legii na stratę gola? Praktycznie jej nie było. Warszawiacy z piłką przy nodze byli bardzo zdezorientowani i zdecydowanie za wolni na nabuzowanego Lecha. Było czuć, że goście od początku przeżywają kryzys, a poznaniacy przy rozśpiewanej publiczności tylko się napędzają. Goście byli zepchnięci do głębokiej defensywy, a przy próbach wyjścia z futbolówką brakowało przekonania. Tak naprawdę przeważnie był to spontaniczny rajd jednego z legionistów, który po chwili wycofywał piłkę.

Znacznie ciekawiej zaczęło się robić po 20. minucie, kiedy legioniści nabrali nareszcie rytmu i byli już w stanie groźnie uderzać. W polu karnym ''Kolejorza'' zaczęło się robić coraz bardziej gorąco, a w 29. minucie, po zamieszaniu, piłkę otrzymał Gual, który umieścił ją w siatce. Potem spotkanie nabrało jeszcze większych rumieńców, bowiem obie drużyny pracowały na pełnych obrotach na zdobycie kolejnej bramki. W 39. minucie Lech znów cieszył się z prowadzenia. Po raz kolejny Kobylak instynktownie interweniował, a piłkę dobijał Antoni Kozubal. Niestety, w obu sytuacjach zabrakło trzeźwego zebrania piłki przez któregoś z zawodników Legii.

Tuż przed przerwą mecz oglądało się naprawdę przyjemnie. Szymon Marciniak niezbyt często używał gwizdka w stykowych sytuacjach, dzięki czemu w bezpośrednich pojedynkach zawodników często iskrzyło. W 45. minucie na boisku aż kipiało z emocji, arbiter po weryfikacji VAR wskazał na 11. metr, Afonso Sousa zagrywał piłkę ręką. Do futbolówki podszedł Augustyniak, przymierzył, Bartosz Mrozek w jedną, piłka w drugą i 2:2! Był to już akcent w niezwykle emocjonującej pierwszej połowie.

Od początku drugiej odsłony lechici pewnie ruszyli po swoje, znów wszystko robili na nieprawdopodobnej szybkości i niestety ponownie bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Sousa z chłodną krwią wykończył dynamiczną akcję ''Kolejorza''. W momencie, w którym wydawało się, że lechici spuścili nieco nogę z gazu, to właśnie wtedy zdołali wyprowadzić jeszcze jedną naprawdę składną akcję, która została zwieńczona golem Mikaela Ishaka. Niestety, dwa takie potężne ciosy, wymierzone w Legię w zaledwie kilkanaście minut, nie zapowiadały nic dobrego na dalszą część drugiej połowy. W 69. minucie szanse na wywiezienie korzystnego rezultatu z Poznania spadły niemal do zera, bowiem Sousa strzelił drugiego gola, a Lech prowadził już trzema bramkami. Choć i tak ''Wojskowi'' nie poddawali się i do końca walczyli o poprawienie wyniku.

Pomimo dużej woli walki, legionistom nie udało się już strzelić trzeciego gola. Tego dnia Lech był po prostu zespołem lepszym, a na ławce rezerwowych brakowało jakichkolwiek argumentów. Widać było, że Lech jest silniejszy kadrowo i jest dłużej budowanym zespołem. Ostatecznie szlagier kolejki zakończył się zwycięstwem gospodarzy 5:2. Spotkanie momentami było bardzo atrakcyjne dla bezstronnych kibiców, a tym bardziej dla fanów Lecha. Niestety, dla Legii jego rozstrzygnięcie powoduje dużo smutku i praktycznie minimalizuje sportowy margines błędu w kolejnych miesiącach.

15. KOLEJKA EKSTRAKLASY: LECH POZNAŃ – LEGIA WARSZAWA 5:2 (2:2)
Gholizadeh (5. min), Kozubal (39. min), Sousa (50. min, 69. min), Ishak (59. min) – Gual (29. min), Augustyniak (45. min – k.)

ŻÓŁTE KARTKI: Gurgul, Walemark, Murawski – Luquinhas, Urbański, Celhaka

LECH: Mrozek – Pereira, Douglas, Milić, Gurgul (82' Pingot) – Kozubal, Murawski, Sousa (71' Jagiełło) – Gholizadeh (60' Hakans), Ishak (82' Szymczak), Walemark (71' Hotić)

LEGIA: Kobylak – Wszołek, Pankov (82' Ziółkowski), Kapuadi, Vinagre – Kapustka, Augustyniak (82' Celhaka), Morishita (76' Szczepaniak) – Chodyna, Gual (76' Pekhart), Luquinhas (63' Urbański)

Polecamy

Komentarze (2906)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.