Legia musi liczyć na cud
15.05.2019 20:30
29. Grzegorz Sandomierski
2. Andrej Kadlec
17. Ivan Runje
15. Zoran Arsenić
19. Bodvar Bodvarsson
20. Marko Poletanović
62'6. Taras Romańczuk
26. Martin Pospisil
12. Guilherme
65'98. Patryk Klimala
77'
30. Radosław Majecki
41. Paweł Stolarski
51'14. Adam Hlousek
26. Cafu
- 64'
20. Marko Vesović
21. Dominik Nagy
- 86'
Rezerwy
25. Marian Kelemen
7. Jakub Wójcicki
65'27. Martin Adamec
62'30. Maciej Twarowski
44. Szymon Łapiński
77. Martin Kostal
99. Bartosz Kwiecień
77'
16. Luis Rocha
44. William Remy
34. Inaki Astiz
- 64'
32. Miroslav Radović
86'27. Carlitos
51'
Przed meczem w Białymstoku nie wszystko w kontekście walki o mistrzostwo Polski zależało już od Legii, która po remisie z Pogonią Szczecin spadła na drugie miejsce w tabeli. Piast Gliwice przed startem przedostatniej kolejki prowadził mając punkt przewagi. Stołeczna drużyna wyszła na trudny teren w Białymstoku w dość niespodziewanym składzie. W Warszawie został m.in. Iuri Medeiros, który wykazał się niesubordynacją na jednym z treningów. Z kolei Michał Kucharczyk znalazł się poza kadrą z powodu urazu. Doszło za to do czterech zmian w defensywie (bramkarz + 3 obrońców). Jedynym, który grał również w poprzedniej kolejce był Artur Jędrzejczyk. Legia zaczęła również na szpicy z Kasperem Hamalainenenem - Carlitos i Jarosław Niezgoda zasiedli na ławce rezerwowych.
Runda finałowa przyzwyczaiła już do problemów Legii w pierwszych połowach. W Białymstoku nie było źle, ale nie było też źle. Było szaro, mało dynamicznie i nieskutecznie. Próby warszawiaków nie przynosiły efektów. Zbyt wiele było dośrodkowań, których nikt nie był w stanie wykończyć. Hamalainen ginął w tłumie, gdy musiał walczyć o piłkę. Fin jedną okazję miał raz, w drugiej połowie. Zachował się jednak źle, a w dodatku był na pozycji spalonej. Więcej okazji do strzelenia gola mieli gospodarze, ale mistrzów Polski ratował Majecki, który ostatni mecz w pierwszym zespole rozegrał w ramach Pucharu Polski w Częstochowie, gdzie doznał urazu żeber. Młody golkiper doskonale zachował się przy próbie Arvydasa Novikovasa po rzucie rożnym. Nie inaczej było, gdy Patryk Klimala wykorzystał złe ustawienie defensywy i holując na plecach Marko Vesovicia, wpadł w pole karne i przegrał pojedynek z byłym kolegą z juniorów stołecznego klubu.
Co oferowała Legia w ofensywie? Niewiele poza dośrodkowaniami i próbami uderzeń z dystansu. W tym królowali Dominik Nagy, robiący wiatr, lecz nic ponadto oraz Cafu. Portugalczyk uderzał, by uderzyć i regularnie był blokowany. W 28. minucie doszło do newralgicznego momentu spotkania. Dość niegroźne dośrodkowanie Marko Poletanovicia szybowało w pole karne gdzie, gdzie do złapania piłki szykował się Majecki. Do dogrania ruszył też Mateusz Wieteska, zabrakło komunikacji i środkowy obrońca wpakował piłkę do własnej siatki. Jagiellonia prowadziła 1:0 i taki wynik utrzymał się też do przerwy. Obrońca sam musiał sobie poradzić z sytuacją, gdyż nie mógł liczyć na wsparcie kolegów, którzy pobiegli w kierunku linii środkowej boiska. ePo niej, warszawiacy grali ofensywniej. Trener Aleksandar Vuković zmienił system, rzucił większe siły do ataku, ale mistrzowie Polski bili głową w mur.
Najlepszą szansę legioniści mieli za sprawą Nagya. Węgier w 47. minucie zerwał się w kierunku bramki Jagiellonii, wyszedł sam na sam, by… huknąć wprost w Grzegorza Sandomierskiego. Potem warszawiacy ponownie regularnie wrzucali piłki w pole karne, ale Hamalainenen do nich nie dobiegał, podobnie jak wprowadzeni z czasem Carlitos i Niezgoda. Klarownych sytuacji mistrzom Polski brakowało. Samo przebywanie z piłką pod polem karnym gospodarzy dawało niewiele. Warszawiacy nie korzystali też ze strzałów z dystansu, gdyż próby Nagya, Carlitosa i Szymańskiego były albo niecelne, albo łapane przez golkipera miejscowych.
W samej końcówce do dośrodkowania skakał Wieteska, który dopadł do dośrodkowania, lecz skierował piłkę w ręce Sandomierskiego. Warszawiakom nie służyły również stałe fragmenty gry, po których zagrożenie było tyle, co żadne. Legia sama sprawiała sobie przykrość, zwłaszcza gdy w Szczecinie Pogoń wciąż bezbramkowo remisowała z Piastem Gliwice. Tak też się skończyło, gdyż Legia poległa w Białymstoku, a bezpośredni rywale do walki o tytuł, nie wygrali z niżej notowanym przeciwnikiem.
Co pozostało Legii? Marzyć o potknięciu Piasta w Poznaniu, gdzie w ostatniej kolejce gliwiczanie zmierzą się z Lechem. Jeśli zespół Waldemara Fornalika nie wygra, a warszawiacy zwyciężą z Zagłębiem Lubin, cudem obronią mistrzostwo. Na razie pozostały jednak opuszczone głowy po spotkaniu w Białymstoku. Aleksandar Vuković na boisku przy Słonecznej, regularnie spoglądał w ziemię…
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.