Lider ograł Legię
19.09.2020 20:00
1. Artur Boruc
41. Paweł Stolarski
83'44. William Remy
25. Filip Mladenović
67. Bartosz Kapustka
46'99. Bartosz Slisz
- 62'
82. Luquinhas
20. Jose Kante
76'- 46'
84. Martin Chudy
2. Przemysław Wiśniewski
14. Michał Koj
27. Adrian Gryszkiewicz
23. Giannis Masouras
17. Bartosz Nowak
63'8. Alasana Manneh
6. Roman Prochazka
63'64. Erik Janza
24. Alex Sobczyk
52'9. Jesus Jimenez
90'
Rezerwy
5. Igor Lewczuk
- 62'
16. Luis Rocha
22. Paweł Wszołek
46'21. Rafael Lopes
46'24. Andre Martins
39. Maciej Rosołek
76'- 83'
1. Dawid Kudła
3. Krzysztof Kubica
63'4. Aleksander Paluszek
11. Adam Ryczkowski
16. Dariusz Pawłowski
18. Wojciech Hajda
90'20. Daniel Ściślak
63'21. Piotr Krawczyk
52'44. Filip Bainović
- Zapis relacji tekstowej na żywo
„Nie poddawaj się, ukochana ma”. Kibice intonowali znaną przyśpiewkę już po dwudziestu minutach meczu, lecz oglądając Legię, w głębi serca można poczuć bezradność. Mimo najszczerszych chęci ciężko usprawiedliwiać „Wojskowych”. Co prawda drużyna jest w szale pucharowych eliminacji, ale przecież z najważniejszych rozgrywek już odpadli. Mistrzowi Polski nie przystoi tak grać. Legia potrzebowała wygranej jak tlenu, zamiast tego zobaczyliśmy zasłużoną wygraną Górnika i to pierwszą przy Łazienkowskiej od prawie 22 lat. Co dalej? Nie wiadomo. Na pewno potrzebne są zmiany.
Zabrzanie od początku meczu wyglądali na tle Legii jak drużyna o klasę lepsza. W 4. minucie potwierdzili to golem. Artur Boruc wybił piłkę za krótko, wprost pod nogi Alasany Manneh, który szybko podał do Bartosza Nowaka. Nowy nabytek Górnika znalazł w polu karnym Jesus Jimeneza, Hiszpan lekko wygonił się do boku, ale perfekcyjnie zostawił piłkę piętką Nowakowi. Pomocnik podał płasko i mocno do Alexa Sobczyka, który uprzedził Filipa Mladenovicia i wpakował piłkę do bramki. Austriak kilka minut później uderzył efektownie na bramkę Boruca, piłka uderzyła tylko w boczną siatkę. Legia nie miała chwili oddechu. Znowu akcję przeprowadził Nowak. Były gracz Stali Mielec zdecydował się na samotny rajd, podał do Jimeneza, który uderzył na bramkę. Na wysokości zadania stanął jednak Boruc. W całej tej sytuacji obrona Legii tylko statystowała doskonale grającym Górnikom. Goście pokazywali, że nieprzypadkowo są liderem ligi. Był styl, była jakość. Dokładnie tego brakowało „Wojskowym”. Górnik grał tak, jak powinna Legia. Sytuacja mogła być gorsza, gdyby sędzia po analizie VAR podyktował karnego po zagraniu ręką Williama Remy’ego. Niestety, lepiej nie było i tak. W 17. minucie duet Nowak i Jimenez przeprowadził kontrę po nieudanym przyjęciu Slisza w środkowej strefie. Następnie piłka dotarła do Sobczyka wbiegającego w pole karne. Tym razem napastnik odwdzięczył się Nowakowi, który był kompletnie niepilnowany przed bramką. Zero do dwóch. Legia na łopatkach i nic nie wskazywało na lepsze kolejne minuty. Mimo to, gospodarze próbowali coś zmienić.
Pierwszą okazję miał Mladenović. Piłka po główce Tomasa Pekharta, prześlizgnęła się przez Michała Koja i niespodziewanie wylądowała pod nogami Serba. 29-latek przegrał pojedynek sam na sam z wychodzącym z bramki Martinem Chudym. Swoją szansę miał też Jose Kante. Gwinejczyk wygarnął piłkę po błędzie Przemysława Wiśniewskiego i popędził w stronę bramki. Obrońca dogonił legionistę, który zdążył jeszcze oddać strzał, ale za łatwy dla bramkarza. Górnik zaczął grać inaczej, jednak dalej skutecznie. Goście doskonale wykorzystywali swoje atuty i dobre ustawienie taktyczne. A co najważniejsze, nie odpuszczali i byli konsekwentni. Legia po pół godzinie gry zaczęła dominować, lecz dalej nie wiadomo było jaki jest pomysł na grę. Pod koniec pierwszej połowy „Wojskowi” mieli doskonałą sytuację. Pekhart zastawił się z piłką w polu karnym, na plecach miał kilku obrońców gości, wycofał całą akcję do Luquinhasa. Brazylijczyk uderzył wprost w Erika Janżę. Połowa do zapomnienia. Wszyscy oczekiwali wielkiego ruszenia Legii do ataku, zrywu, większej motywacji. Dodatkowo, do boju posłani zostali Rafael Lopes i Paweł Wszołek.
Zamiast wstrząsu mieliśmy niedowierzanie samych piłkarzy. Sobczyk podał do Jimeneza ze środka boiska, Hiszpan wpadł w pole karne mijając jednocześnie Artura Jędrzejczyka i zdobył popisową bramkę. Forma hiszpańskiego lidera Górnika jest w ostatnich meczach niebywała. Tak samo można określić grę Legii, tylko w tą negatywną stronę. W 54. minucie znak do ataku dał Luquinhas. Pomocnik wypuścił prostopadłym podaniem Wszołka. Polak podał do Lopesa, który został sfaulowany przez Wiśniewskiego. Wydawało się, że mamy rzut karny, jednak sędzia po analizie VAR wskazał na punkt tuż przed „szesnastką”. Sam stały fragment gry słabo wykonał Domagoj Antolić. Kolejne minuty przyniosły Legii upragnionego gola. Wszołek, który próbował jak najbardziej dodać skrzydeł swoim kolegom, dostał dobre podanie od Pawła Stolarskiego i ruszył na bramkę. Pomocnik podał piłkę do wbiegającego Bartosza Slisza, który płaskim strzałem pokonał Chudego i zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Legii.
Wydawało się, że może uda się jeszcze „Wojskowym” coś ugrać. Górnik zaczął odczuwać trudy spotkania i dawał gospodarzom więcej miejsca do gry. Legia z tego nie skorzystała. Zabrakło stuprocentowych sytuacji i pomysłu. Szansę na drugiego gola miał Slisz, lecz jego próba była bardzo niecelna. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Legia przespała pierwsze minuty meczu, a Górnik zagrał jak na lidera przystało. „Wojskowi” przegrali u siebie trzeci ligowy mecz z rzędu. Ostatni raz taka seria miała miejsce jesienią 1950 roku, wtedy Legia przegrała pięć razy. W czwartek bardzo ważny mecz z Dritą w eliminacjach Ligi Europy. Mimo problemów i przeszkód ten mecz trzeba będzie wygrać.
Autor: Piotr Gawroński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.