Mam wątpliwości
02.07.2002 18:07
- NA DZIś jestem wolnym zawodnikiem bez przynależności klubowej. Z prezesem Legii, Leszkiem Miklasem, podaliśmy sobie dłonie i podziękowaliśmy wzajemnie za współpracę - powiedział reprezentacyjny libero, Jacek Zieliński (na zdjęciu). - Przemyślałem dokładnie propozycję mojego dotychczasowego pracodawcy i uznałem, że rozbieżności między moimi oczekiwaniami i tym, co zaoferowała Legia są zbyt duże. I postanowiłem nie podpisywać nowego kontraktu. Mam jednak wątpliwości czy postąpiłem słusznie.
Wywiad z Jacek Zieliński
- NA DZIś jestem wolnym zawodnikiem bez przynależności klubowej. Z prezesem Legii, Leszkiem Miklasem, podaliśmy sobie dłonie i podziękowaliśmy wzajemnie za współpracę - powiedział reprezentacyjny libero, Jacek Zieliński (na zdjęciu). - Przemyślałem dokładnie propozycję mojego dotychczasowego pracodawcy i uznałem, że rozbieżności między moimi oczekiwaniami i tym, co zaoferowała Legia są zbyt duże. I postanowiłem nie podpisywać nowego kontraktu. Mam jednak wątpliwości czy postąpiłem słusznie.
- Czy to oznacza, że wyjedzie pan na Cypr?
- Nie. Nie wiem zresztą skąd pochodzą wiadomości, że miałbym udać się właśnie do tej ligi? Nie otrzymałem stamtąd żadnej, nawet mało konkretnej propozycji. To jednak nie oznacza, że ofert brakuje. W każdej chwili mogę podjąć pracę w jednym z polskich zespołów, za granicą - w kilku krajach - też są chętni do zatrudnienia mnie. Takie informacje otrzymałem od ludzi, którzy zaczęli się rozglądać za nowym klubem dla mnie.
- Ja duże były rozbieżności między pańskimi oczekiwaniami i ofertą Legii? Dotyczyły tylko wysokości kontraktu czy również jego długości?
- Do terminów obowiązywania nowej umowy nawet nie doszliśmy w negocjacjach. Słyszałem jednak, że Legia chciałaby podpisać kolejny roczny kontrakt, tymczasem ja jestem zainteresowany dwuletnim. Prezes Miklas zaproponował mi pieniądze nieco gorsze niż miałem w ubiegłym sezonie. Łącznie z wyjściówkami o jakieś dwanaście, może piętnaście procent.
- A pan, jako właściciel swej karty, myślał zapewne o podwyżce?
- Rzeczywiście myślałem o podwyżce, ale rozumowałem nieco inaczej. Dlatego, że Legia też może przecież sięgnąć po wolnego zawodnika, nie musi od razu wykładać pieniędzy na zakup kogoś związanego z klubem. W ubiegłym roku, gdy podpisywałem umowę, byłem kontuzjowany i różnie mogły potoczyć się moje losy. Teraz jestem zdrowy i prezentuję wysoką formę. Z Legią zdobyłem mistrzostwo Polski, nieźle zaprezentowałem się w finałach mistrzostw świata. Uznałem więc, że moja pozycja jest w tej chwili silniejsza niż dwanaście miesięcy temu. I chciałem aby mi podwyższono gażę o mniej więcej trzydzieści pięć procent.
- Podobno właściciel Legii, Andrzej Zarajczyk, proponował, żeby mniejsze pieniądze zrekompensować panu gwarancją pracy w klubie po zakończeniu kariery piłkarskiej?
- Pojawiły się takie sugestie, żebym początkowo - jako zasłużony zawodnik - zajął się młodzieżą albo został oddelegowany do drugiej drużyny. Nie było jednak jasno sprecyzowanej oferty. A poza tym uważam, że podpisywanie umów dotyczących odległej przyszłości nie ma sensu. Do tematu zawsze przecież można powrócić - jeśli taka będzie wola działaczy - wówczas, gdy skończę karierę.
- Liczy pan jeszcze na zwrot w negocjacjach z Legią?
- Mam nadzieję, że działacze jeszcze raz wszystko przemyślą, ja także powtórnie się zastanowię. Legia na pewno ma u mnie pierwszeństwo. Nikomu nie stawiałem żadnego ultimatum, zadeklarowałem tylko, iż mam ochotę dojść do porozumienia. Jest na to jeszcze kilka dni. Sprawy transferowe chciałbym jednak uporządkować do końca tygodnia. Chcę bowiem dobrze przygotować się do rundy jesiennej.
- Opuścił pan zgrupowanie Legii. Z racji wygaśnięcia kontraktu czy urazu?
- Nie wystąpiłem w niedzielnym sparingu, bo lekko bolała mnie noga. Dostałem skierowanie na USG, później będę brał zabiegi u masażystów reprezentacji pracujących w przychodni na Skrze. W środowym meczu kontrolnym Legii nie zagrałbym, więc nie było sensu pozostawać na zgrupowaniu.
- Czy to oznacza, że wyjedzie pan na Cypr?
- Nie. Nie wiem zresztą skąd pochodzą wiadomości, że miałbym udać się właśnie do tej ligi? Nie otrzymałem stamtąd żadnej, nawet mało konkretnej propozycji. To jednak nie oznacza, że ofert brakuje. W każdej chwili mogę podjąć pracę w jednym z polskich zespołów, za granicą - w kilku krajach - też są chętni do zatrudnienia mnie. Takie informacje otrzymałem od ludzi, którzy zaczęli się rozglądać za nowym klubem dla mnie.
- Ja duże były rozbieżności między pańskimi oczekiwaniami i ofertą Legii? Dotyczyły tylko wysokości kontraktu czy również jego długości?
- Do terminów obowiązywania nowej umowy nawet nie doszliśmy w negocjacjach. Słyszałem jednak, że Legia chciałaby podpisać kolejny roczny kontrakt, tymczasem ja jestem zainteresowany dwuletnim. Prezes Miklas zaproponował mi pieniądze nieco gorsze niż miałem w ubiegłym sezonie. Łącznie z wyjściówkami o jakieś dwanaście, może piętnaście procent.
- A pan, jako właściciel swej karty, myślał zapewne o podwyżce?
- Rzeczywiście myślałem o podwyżce, ale rozumowałem nieco inaczej. Dlatego, że Legia też może przecież sięgnąć po wolnego zawodnika, nie musi od razu wykładać pieniędzy na zakup kogoś związanego z klubem. W ubiegłym roku, gdy podpisywałem umowę, byłem kontuzjowany i różnie mogły potoczyć się moje losy. Teraz jestem zdrowy i prezentuję wysoką formę. Z Legią zdobyłem mistrzostwo Polski, nieźle zaprezentowałem się w finałach mistrzostw świata. Uznałem więc, że moja pozycja jest w tej chwili silniejsza niż dwanaście miesięcy temu. I chciałem aby mi podwyższono gażę o mniej więcej trzydzieści pięć procent.
- Podobno właściciel Legii, Andrzej Zarajczyk, proponował, żeby mniejsze pieniądze zrekompensować panu gwarancją pracy w klubie po zakończeniu kariery piłkarskiej?
- Pojawiły się takie sugestie, żebym początkowo - jako zasłużony zawodnik - zajął się młodzieżą albo został oddelegowany do drugiej drużyny. Nie było jednak jasno sprecyzowanej oferty. A poza tym uważam, że podpisywanie umów dotyczących odległej przyszłości nie ma sensu. Do tematu zawsze przecież można powrócić - jeśli taka będzie wola działaczy - wówczas, gdy skończę karierę.
- Liczy pan jeszcze na zwrot w negocjacjach z Legią?
- Mam nadzieję, że działacze jeszcze raz wszystko przemyślą, ja także powtórnie się zastanowię. Legia na pewno ma u mnie pierwszeństwo. Nikomu nie stawiałem żadnego ultimatum, zadeklarowałem tylko, iż mam ochotę dojść do porozumienia. Jest na to jeszcze kilka dni. Sprawy transferowe chciałbym jednak uporządkować do końca tygodnia. Chcę bowiem dobrze przygotować się do rundy jesiennej.
- Opuścił pan zgrupowanie Legii. Z racji wygaśnięcia kontraktu czy urazu?
- Nie wystąpiłem w niedzielnym sparingu, bo lekko bolała mnie noga. Dostałem skierowanie na USG, później będę brał zabiegi u masażystów reprezentacji pracujących w przychodni na Skrze. W środowym meczu kontrolnym Legii nie zagrałbym, więc nie było sensu pozostawać na zgrupowaniu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.