Marek Saganowski

Marek Saganowski: Sa Pinto przypomina mi Czerczesowa

Marcin Szymczyk

Źródło: Canal+

24.09.2018 11:23

(akt. 21.12.2018 16:13)

- Mecz z Miedzią nie był taki łatwy dla Legii, jak sugerowałby wynik. Do 60. minuty spotkanie było bardzo wyrównane, później górę wzięło przygotowanie fizyczne Legii. To co zobaczyliśmy po przerwie na kadrę, w meczu z Lechem, to solidne przygotowanie fizyczne i lepsza organizacja gry. Treningi są prowadzone na dużej intensywności. Zawodnicy muszą się temu podporządkować. Ci, którzy tego w jakiś sposób nie akceptują, są odstawiani na boczny tor. Trener Sa Pinto postawił wszystko na jedną kartę i powiedział, albo będzie po mojemu, albo nie będzie wcale. To facet z charyzmą, przypominający Stanisława Czerczesowa, chce się go słuchać – ocenia w radiu Canal trener Legii w CLJ, Marek Saganowski.

- W spotkaniu z Miedzią widzieliśmy efekt ciężkich treningów. Minęło 60 minut gry, potem 70 a legioniści biegali tak samo, jak na początku spotkania, a Miedź słabła w oczach. Jako piłkarz często zadawałem sobie pytanie, czy jak zawodnik wygląda bardzo słabo fizycznie, to dowalenie mu katorżniczymi treningami pomoże czy nie? Okazuje się, że to pomaga. Zawodnicy mają jakość, widać to było zwłaszcza przy trzecim golu i zagraniu piętą w polu karnym Nagya do Carlitoisa, przy wykończeniu tego drugiego.


- Trener Sa Pinto już nastawił zespół na tory, na jakie Legia ma wjechać. Początek sezonu był trudny – były przygotowania, które okazały się słabe, zmiana trenera – odszedł Klafurić, chwilę zespół poprowadził Vuko, potem zmiana na Sa Pinto. To odbijało się na grze, na wynikach. Szatnia się rozleciała. Ale najgorsze już za legionistami, przyszedł Portugalczyk i wszystko posklejał. To profesjonalista, facet z ogromną charyzmą. Takich trenerów trzeba słuchać, lepiej mieć kogoś takiego za kierownicą, niż kogoś kto się zastanawia czy skręcić w lewo czy w prawo.


- Krzysztof Mączyński w rezerwach? Kiedyś trener Stanisław Czerczesow zrobił to samo z Aleksandarem Prijoviciem. Dla nas był to lekki szok, ale doszliśmy do wniosku, że Rosjanin miał rację. Tam doszło do wymiany zdań, zbyt śmiałej odpowiedzi ze strony zawodnika i trener zdecydował się na taki ruch. Nie wiem, jak było z Krzyśkiem, ale taką decyzją Sa Pinto pokazał, że w drużynie nie ma tzw. świętych krów. Zwykle szatnia zgadza się z taką decyzją. Chyba, że wyczuje, że trener się na kogoś uwziął. Ale nie sądzę by tak było w tym przypadku – Pinto oprócz tego, że ma charyzmę, to jest rozsądnym facetem. Nie sądzę by Mąka został odsunięty, bo nie pasuje trenerowi do taktyki. To nie byłby wystarczający powód, nie jest to argument. Może trener uznał, że Krzysiek chodzi niezadowolony, nie słuchał zaleceń – trudno mi powiedzieć. Ale na pewno nie chodzi o to, że piłkarz inaczej gra niż sobie to ktoś wymyślił. W każdym razie Prijović wrócił po dwóch tygodniach do pierwszego zespołu i stał się kluczowym graczem, jednym z liderów. Tego samego życzę Krzyśkowi. Trenerzy obserwują jak w takiej sytuacji zachowa się zawodnik. Jeśli się stara, to znaczy, że mu zależy i jest profesjonalistą. Jeśli walczy o poprawę swojej sytuacji, to zwykle dostaje szansę. Jeśli się poddaje, to znaczy, że mu nie zależy na grze i klubie. To czasem są takie sprawdziany.

Polecamy

Komentarze (41)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.