Marko Vesović: Wróciła pozytywna energia

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

17.07.2019 10:00

(akt. 17.07.2019 10:29)

- Poprzedni sezon był koszmarny, trudno o nim zapomnieć. Zasuwaliśmy dziesięć miesięcy, mistrzostwo mieliśmy w rękach, a na końcu w dwa tygodnie straciliśmy wszystko i zostaliśmy z niczym. Jestem głodny zwycięstw i rewanżu, ale jeszcze bardziej wku... na sytuację z maja. Mamy wiele do udowodnienia, chcemy pokazać, że jesteśmy najlepsi w Polsce i odzyskać trofea - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Marko Vesović.

- Nie graliśmy dobrze, ale na cztery kolejki przed końcem byliśmy liderem. Potem nie pokazaliśmy mistrzowskiej formy. U trenera Sa Pinto trenowaliśmy ciężko. Nogi bolały, a potem cierpiała dusza, bo zostaliśmy z niczym. Nie byliśmy zespołem. Nie wygraliśmy czterech kolejnych meczów. Zdobyliśmy w nich tylko dwa punkty. Wielu zawodnikom kończyły się kontrakty. Wiedzieliśmy, że zbliża się czas zmian. Powinniśmy być grupą, w której każdy myśli tak samo, i mieć wspólny cel. Wyniki rozczarowały, w szatni czuć było sporo negatywnej energii, a potem na boisku brakowało koncentracji. Traciliśmy gole po głupich indywidualnych błędach. Takich, które nie powinny się zdarzyć. Piast zasłużenie wygrał ligę. Szczególnie wiosnę miał znakomitą. Z 17 meczów wygrał 13, a tylko dwa przegrał.

- W pierwszym meczu rundy wiosennej, w Płocku, zagrałem jako skrzydłowy i miałem sporo okazji do zdobycia bramki, często znajdowałem się w polu karnym rywala. Jeszcze jeden-dwa występy na tej pozycji i skuteczność by wróciła. Byłem przekonany, że w następnej kolejce znowu zagram na skrzydle, a tymczasem trener Sa Pinto cofnął mnie do defensywy. Jak się spojrzy na liczbę moich kartek, to robi się żółto przed oczami. Jestem „mister yellow". Tamten sezon był trudny, stresujący i nerwowy. Trener Ricardo Sa Pinto wymagał agresywnej gry, ustawiania się blisko przeciwnika. Kazał nie unikać kontaktu, starć, więc próbowałem spełniać te wymagania.

- Teraz wróciła pozytywna energia, w szatni jest inne myślenie, z optymizmem patrzymy w przyszłość. Wszystko tkwi w naszych głowach, w poprzednim sezonie nie potrafiliśmy wygrać czterech meczów z rzędu. Teraz to musi się zmienić. Chcemy pomóc trenerowi Vukoviciowi. Mamy dobre relacje, a zmiany nie prowadzą do niczego dobrego. Zawodnik nie zdąży się przyzwyczaić do metod jednego szkoleniowca, a już ma następnego.

Więcej w na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (54)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.