Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mięciel wróci do Legii?

Krzysztof Stanowski

Źródło: Przegląd Sportowy

13.02.2002 10:14

(akt. 07.12.2018 12:32)

Borossia Moenchengladbach skompromitowała się w sobotnim meczu z Bayerem Leverkusen - przegrała aż 0:5. Polski napastnik <b>Marcin Mięciel</b> nie brał udziału w tej kompromitacji, choć zapewne... chciałby. Mecz z pretendentem do mistrzowskiej korony obserwował w telewizji. - Oglądałem mecz u kolegi - mówi "Miętowy". - To już drugie spotkanie z rzędu, gdy nie znalazło się dla mnie miejsce nawet na ławce rezerwowych. Dziwnie to wszystko wygląda... Czuję się dobrze, jestem w naprawdę wysokiej formie, w ostatnim sparingu strzeliłem trzy z sześciu bramek całego zespołu. W przedmeczowych gierkach, które mają pokazać, kto w jakiej jest dyspozycji, też zawsze trafiam do siatki. Tymczasem nikt chyba tego nie zauważa. Pierwszy raz w karierze nie mieszczę się w meczowej osiemnastce. Trudno, może nauczę się pokory i tylko wyjdzie mi to na dobre? Wywiad z Marcinem Mięcielel
Borossia Moenchengladbach skompromitowała się w sobotnim meczu z Bayerem Leverkusen - przegrała aż 0:5. Polski napastnik Marcin Mięciel nie brał udziału w tej kompromitacji, choć zapewne... chciałby. Mecz z pretendentem do mistrzowskiej korony obserwował w telewizji. - Oglądałem mecz u kolegi - mówi "Miętowy". - To już drugie spotkanie z rzędu, gdy nie znalazło się dla mnie miejsce nawet na ławce rezerwowych. Dziwnie to wszystko wygląda... Czuję się dobrze, jestem w naprawdę wysokiej formie, w ostatnim sparingu strzeliłem trzy z sześciu bramek całego zespołu. W przedmeczowych gierkach, które mają pokazać, kto w jakiej jest dyspozycji, też zawsze trafiam do siatki. Tymczasem nikt chyba tego nie zauważa. Pierwszy raz w karierze nie mieszczę się w meczowej osiemnastce. Trudno, może nauczę się pokory i tylko wyjdzie mi to na dobre?
- Sądzi pan, że trener Meier nie widzi, że ma w składzie drugiego Rivaldo?
- Ja tego nie powiedziałem. Jestem jednym z wielu zawodników i nie wychodzę przed szereg. Przyszedłem tu jako ktoś nieznany. Wcześniej tylko czytałem o kolegach, którzy mieli problemy za granicą, ale nie sądziłem, że te kłopoty dotkną także mnie.
- Ale Meier chyba potrafi odróżnić słabego piłkarza od dobrego?
- Nie odpowiem na to pytanie. Ufam, że tak i dlatego wciąż liczę, że zacznę grać.
- Pana przyszłość w Borussii jest już przesądzona?
- Nie wiem. Gdy w grudniu wyjeżdżałem na urlop, prezes, menedżer, trener - wszyscy mówili mi, że gram bardzo dobrze, lepiej niż w Legii. Wtedy zapewniano mnie, że zostanę wykupiony definitywnie przez Borussię. Wróciłem do klubu w styczniu i wszystko się zmieniło. Budżet przeznaczony na nowy stadion został znacznie zmniejszony, klub chciał sprzedać kilku piłkarzy, ale nie udało się. Teraz już moja przyszłość w Borussii nie jest zbyt pewna. Jestem przygotowany na każdą możliwość.
- Czyli?
- Możliwości są trzy - być może zostanę w Borussii, być może wrócę do Legii, a być może warszawski klub znajdzie mi nowego pracodawcę. Najbardziej chciałbym zostać tu, w Moenchengladbach, ale tylko pod warunkiem, że będę grał. Powrót na Łazienkowską też by mnie nie zmartwił. Grałem w Warszawie siedem lat, z tym miastem wiążę swoją przyszłość, a do Legii mam ogromny sentyment. Na razie wolałby jednak kontynuować swoją karierę na zachodzie i dlatego powrót do Polski trwałby tylko pół roku. Właśnie na tyle jestem jeszcze związany kontraktem z Legią.
- Legia musi się spieszyć, by cokolwiek na panu zarobić.
- Zgadza się, w grudniu będę wolnym zawodnikiem, więc powinni mi czegoś szukać. Mój menedżer twierdzi, że jeśli będę miał swoją kartę, znalezienie mi klubu będzie bardzo łatwe. Nawet jeśli... w Legii bym nie grał. To jest czwarta możliwość, jaką biorę pod uwagę. Słyszałem plotki, że w Warszawie piłkarze, którzy nie przedłużają kontraktów mogą mieć problemy z grą... Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale taki szantaż nie byłby zbyt fair.
- Kiedy pana sytuacja się wyjaśni?
- Myślę, że do końca marca będę wiedział, czy zostaję w Borussii. Jeśli tak nie będzie, do maja będę oczekiwał propozycji z innych klubów. Zobaczymy, co znajdą mi działacze Legii. Natomiast jeśli do tego czasu nikt się nie zgłosi, zostanę w Legii na pół roku. W maju urodzi mi się córka i nie będę z nią tłukł się po świecie. Możliwości rozłąki z rodziną nie biorę pod uwagę.
- Skoro dwa ostatnie mecze Borussii oglądał pan z ławki rezerwowych, może lepiej już teraz postarać się o powrót do Legii?
- Nie, chcę jeszcze powalczyć i udowodnić swoją wartość w Moenchengladbach. Drużyna gra bardzo słabo, na cztery mecze przegrała trzy, napastnicy nie stwarzają sytuacji. Ktoś musi w końcu dostrzec moją wysoką formę. Teraz wychodzi na to, że jestem... siódmym napastnikiem. To się jednak musi zmienić. Musi!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.