"Nie ma demokracji"
30.07.2002 10:07
Nastroje w zespole przed wylotem do Skopie są dobre. Doskonale pamiętamy, że ubiegłe rozgrywki, tak udanie zakończone, rozpoczęliśmy w mizernym stylu. I nie było wówczas w Legii miło - mówi kapitan mistrzów Polski, Cezary Kucharski. - Dlatego teraz każdy z nas jest zmobilizowany. Chcemy udanie zainaugurować nowy sezon. Na początek czeka nas wyjazdowe spotkanie z Vardarem, które zamierzamy wygrać. Od kilku dni rozmawiamy właściwie tylko o konfrontacji z Macedończykami, których na pewno nie zlekceważymy.
Wywiad z Cezary Kucharski
Nastroje w zespole przed wylotem do Skopie są dobre. Doskonale pamiętamy, że ubiegłe rozgrywki, tak udanie zakończone, rozpoczęliśmy w mizernym stylu. I nie było wówczas w Legii miło - mówi kapitan mistrzów Polski, Cezary Kucharski. - Dlatego teraz każdy z nas jest zmobilizowany. Chcemy udanie zainaugurować nowy sezon. Na początek czeka nas wyjazdowe spotkanie z Vardarem, które zamierzamy wygrać. Od kilku dni rozmawiamy właściwie tylko o konfrontacji z Macedończykami, których na pewno nie zlekceważymy.
- Przed trzema laty klub z Bałkanów nie sprawił Legii żadnego kłopotu. Teraz będzie podobnie?
- Nie było mnie wówczas na Łazienkowskiej, gdy koledzy wbili rywalom ze Skopie najpierw pięć, a potem cztery gole. Trener Dragomir Okuka przestrzegł jednak wszystkich uczestników tamtego dwumeczu przed zbytnim optymizmem. Podobno potężne pieniądze w Vardar zainwestowała firma Sport Five, znana i w Polsce, i teraz mistrz Macedonii jest znacznie silniejszy. Z tego co wiemy, to najlepszym piłkarzem jest Bułgar Petkow, zdobywca piętnastu goli w minionym sezonie. Trzeba będzie uważać także na dwóch, niezłych podobno, Brazylijczyków. A zdaniem naszego szkoleniowca nie wolno lekceważyć także reprezentantów Macedonii, również tych z młodzieżówki. Nie czeka więc nas wcale łatwe spotkanie, ale niewątpliwie to Legia jest faworytem.
- Nawet w tak słabej formie, jaką zaprezentowała w piątek w sparingu z Okęciem?
- To prawda, spisaliśmy się kiepsko. Właściwie żaden z nas nie był zadowolony z piątkowego spotkania. Można jednak podać co najmniej jedną okoliczność łagodzącą. Mecz kontrolny poprzedziła oficjalna prezentacja, która tak naprawdę bardziej nas zaabsorbowała niż spotkanie. Byliśmy zdekoncentrowani i trener Okuka słusznie zrugał nas za niewłaściwe podejście do znacznie niżej notowanego przeciwnika. Podobna sytuacja na pewno nie powtórzy się w Skopie. Nie wyciągałbym też zbyt daleko idących wniosków ze skromnego, tylko jednobramkowego, zwycięstwa nad Okęciem. Przecież niedawno pokonaliśmy Herthę Berlin i Kocealispor Izmit. Dobra forma nie mogła więc nagle ulecieć.
- A nie czujecie zmęczenia letnimi przygotowaniami? Okuka słynie z twardej, bałkańskiej, ręki.
- Czujemy w nogach wszystkie wybiegane kilometry i rzeczywiście brakuje nam trochę świeżości. Trener nadal jednak wymaga, abyśmy ostro pracowali. W niedzielę zajęcia trwały aż dwie godziny i były bardzo intensywne. Nasz szkoleniowiec na pewno jednak wie, co robi. W końcu jego metody przyniosły nam tytuł mistrzowski. Generalnie pasuje mi warsztat Serba, ale czasami potrzebuję głębszego oddechu. Wydaje mi się jednak, że trener odpuści nam dopiero dziś. Doba będzie więc musiała wystarczyć na wyluzowanie.
- Jak oceniacie odejście Marcina Mięciela?
- Bardzo żałujemy, że "Miętowy" nas opuścił. To przecież bardzo dobry piłkarz, miał być znaczącym wzmocnieniem ataku Legii i niewątpliwie przydałby się w walce o Ligę Mistrzów. Klub nie miał jednak żadnych argumentów w rozmowach z Marcinem. Gdy sytuacja finansowa jest trudna, nie ma szans zatrzymać zawodników tej klasy.
- Wcześniej odeszli inni klasowi zawodnicy. Pan nie miał momentów zwątpienia?
- Szczerze mówiąc tuż przed wyjazdem na obóz do Wisły myślałem o zmianie klubu. Wówczas kontraktów nie przedłużyli jeszcze Jacek Zieliński, Marek Jóźwiak, Wojtek Szala i Jacek Magiera. I miałem obawy, że nie będzie z kim grać. Po głębokim namyśle doszedłem do wniosku, że teraz zostanę w Legii. Nie wykluczam jednak, że kiedyś zdecyduję się na odejście. W Warszawie mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata. A w piłkę będę chyba grał dłużej. Nie mogę więc nikomu obiecać, że sportową karierę zakończę na Łazienkowskiej.
- Latem były wybory kapitana zespołu, czy Okuka znów bez żadnych konsultacji wręczył panu opaskę?
- Nasz trener nie uznaje demokratycznych procedur, temat wyborów nie był nawet poruszany. Po prostu stwierdził, iż pozostanę kapitanem.
- W meczu z USA podczas Mundialu znakomicie wywiązał się pan z roli rozgrywającego. Tymczasem Serb regularnie wystawia pana w ataku. Czemu?
- Raz, w sparingu z Kocealispor, nasz szkoleniowiec nakazał mi grę w środku pola. Generalnie woli jednak mnie w roli napastnika. Pewnie także dlatego, że nawet występując w pierwszej linii często cofam się do pomocy, szukam gry i angażuję w destrukcję. Lubię się też rozpędzić z głębi pola. W sumie więc nie mam prawa narzekać na pozycję w Legii.
- Rozmawiał już pan z nowym selekcjonerem?
- Nie, trener Zbigniew Boniek jeszcze nie kontaktował się ze mną. Czytałem tylko, iż obejrzy ligowy mecz Legii w Grodzisku. I pofatyguje się tam głównie ze względu na moją osobę. To bardzo mobilizujące. Na pewno będę się więc starał zaprezentować jak najlepiej.
- Jest pan pewien powołania na mecz z Belgią?
- Wszystko zależeć będzie od tego, jaką formę zaprezentuję na początku sezonu. Sam jestem tego ciekawy. Po powrocie z Korei miałem tylko pięć dni wypoczynku. Do końca nie wiem więc, jak mój organizm zareaguje na tak krótkie wakacje. Wydaje mi się jednak, że do dwumeczu z Barceloną, do którego dojdzie - mam nadzieję - po wyeliminowaniu Vardaru osiągnę optymalną dyspozycję.
- Przed trzema laty klub z Bałkanów nie sprawił Legii żadnego kłopotu. Teraz będzie podobnie?
- Nie było mnie wówczas na Łazienkowskiej, gdy koledzy wbili rywalom ze Skopie najpierw pięć, a potem cztery gole. Trener Dragomir Okuka przestrzegł jednak wszystkich uczestników tamtego dwumeczu przed zbytnim optymizmem. Podobno potężne pieniądze w Vardar zainwestowała firma Sport Five, znana i w Polsce, i teraz mistrz Macedonii jest znacznie silniejszy. Z tego co wiemy, to najlepszym piłkarzem jest Bułgar Petkow, zdobywca piętnastu goli w minionym sezonie. Trzeba będzie uważać także na dwóch, niezłych podobno, Brazylijczyków. A zdaniem naszego szkoleniowca nie wolno lekceważyć także reprezentantów Macedonii, również tych z młodzieżówki. Nie czeka więc nas wcale łatwe spotkanie, ale niewątpliwie to Legia jest faworytem.
- Nawet w tak słabej formie, jaką zaprezentowała w piątek w sparingu z Okęciem?
- To prawda, spisaliśmy się kiepsko. Właściwie żaden z nas nie był zadowolony z piątkowego spotkania. Można jednak podać co najmniej jedną okoliczność łagodzącą. Mecz kontrolny poprzedziła oficjalna prezentacja, która tak naprawdę bardziej nas zaabsorbowała niż spotkanie. Byliśmy zdekoncentrowani i trener Okuka słusznie zrugał nas za niewłaściwe podejście do znacznie niżej notowanego przeciwnika. Podobna sytuacja na pewno nie powtórzy się w Skopie. Nie wyciągałbym też zbyt daleko idących wniosków ze skromnego, tylko jednobramkowego, zwycięstwa nad Okęciem. Przecież niedawno pokonaliśmy Herthę Berlin i Kocealispor Izmit. Dobra forma nie mogła więc nagle ulecieć.
- A nie czujecie zmęczenia letnimi przygotowaniami? Okuka słynie z twardej, bałkańskiej, ręki.
- Czujemy w nogach wszystkie wybiegane kilometry i rzeczywiście brakuje nam trochę świeżości. Trener nadal jednak wymaga, abyśmy ostro pracowali. W niedzielę zajęcia trwały aż dwie godziny i były bardzo intensywne. Nasz szkoleniowiec na pewno jednak wie, co robi. W końcu jego metody przyniosły nam tytuł mistrzowski. Generalnie pasuje mi warsztat Serba, ale czasami potrzebuję głębszego oddechu. Wydaje mi się jednak, że trener odpuści nam dopiero dziś. Doba będzie więc musiała wystarczyć na wyluzowanie.
- Jak oceniacie odejście Marcina Mięciela?
- Bardzo żałujemy, że "Miętowy" nas opuścił. To przecież bardzo dobry piłkarz, miał być znaczącym wzmocnieniem ataku Legii i niewątpliwie przydałby się w walce o Ligę Mistrzów. Klub nie miał jednak żadnych argumentów w rozmowach z Marcinem. Gdy sytuacja finansowa jest trudna, nie ma szans zatrzymać zawodników tej klasy.
- Wcześniej odeszli inni klasowi zawodnicy. Pan nie miał momentów zwątpienia?
- Szczerze mówiąc tuż przed wyjazdem na obóz do Wisły myślałem o zmianie klubu. Wówczas kontraktów nie przedłużyli jeszcze Jacek Zieliński, Marek Jóźwiak, Wojtek Szala i Jacek Magiera. I miałem obawy, że nie będzie z kim grać. Po głębokim namyśle doszedłem do wniosku, że teraz zostanę w Legii. Nie wykluczam jednak, że kiedyś zdecyduję się na odejście. W Warszawie mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata. A w piłkę będę chyba grał dłużej. Nie mogę więc nikomu obiecać, że sportową karierę zakończę na Łazienkowskiej.
- Latem były wybory kapitana zespołu, czy Okuka znów bez żadnych konsultacji wręczył panu opaskę?
- Nasz trener nie uznaje demokratycznych procedur, temat wyborów nie był nawet poruszany. Po prostu stwierdził, iż pozostanę kapitanem.
- W meczu z USA podczas Mundialu znakomicie wywiązał się pan z roli rozgrywającego. Tymczasem Serb regularnie wystawia pana w ataku. Czemu?
- Raz, w sparingu z Kocealispor, nasz szkoleniowiec nakazał mi grę w środku pola. Generalnie woli jednak mnie w roli napastnika. Pewnie także dlatego, że nawet występując w pierwszej linii często cofam się do pomocy, szukam gry i angażuję w destrukcję. Lubię się też rozpędzić z głębi pola. W sumie więc nie mam prawa narzekać na pozycję w Legii.
- Rozmawiał już pan z nowym selekcjonerem?
- Nie, trener Zbigniew Boniek jeszcze nie kontaktował się ze mną. Czytałem tylko, iż obejrzy ligowy mecz Legii w Grodzisku. I pofatyguje się tam głównie ze względu na moją osobę. To bardzo mobilizujące. Na pewno będę się więc starał zaprezentować jak najlepiej.
- Jest pan pewien powołania na mecz z Belgią?
- Wszystko zależeć będzie od tego, jaką formę zaprezentuję na początku sezonu. Sam jestem tego ciekawy. Po powrocie z Korei miałem tylko pięć dni wypoczynku. Do końca nie wiem więc, jak mój organizm zareaguje na tak krótkie wakacje. Wydaje mi się jednak, że do dwumeczu z Barceloną, do którego dojdzie - mam nadzieję - po wyeliminowaniu Vardaru osiągnę optymalną dyspozycję.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.