Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią – eksperymenty zamiast punktów
08.12.2021 23:30
Gra zespołu 4 (3,81 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Właściwie nie wiemy, co Legia ma grać, bo znów zaczyna to przypominać maszynę losującą, z której słynął ongiś trener Romeo Jozak. Ustawienia się zmieniają, pojawiają się piłkarze z rezerw, zawodnicy wystawiani są na nie swoich pozycjach i chwilami wygląda to jak eksperymentowanie w sparingach w okresie przygotowawczym, a nie mecze o stawkę. Trener Marek Gołębiewski szuka optymalnego ustawienia, ale na razie chyba go nie znalazł. Legia prowadziła grę, ale jak zwykle nie była w stanie tworzyć sytuacji pod bramką rywali, nie mówiąc już o zdobywaniu goli, ten problem ciągnie się w Legii od kwietnia. Jedna stuprocentowa sytuacja zmarnowana przez Kacpra Skibickiego i kilka uderzeń z dystansu to wszystko, co mistrzowie Polski byli w stanie wykreować pod bramką gospodarzy. Przyczyn tego należy upatrywać przede wszystkim w wolnym przechodzeniu z obrony do ataku, dodatkowo spowalnianym przez faule taktyczne zawodników Cracovii, na które sędzia patrzył pobłażliwym okiem. O ile naprawdę niezły mecz zagrali piłkarze odpowiadający za defensywę oraz środek pola, bo Cracovia też za wielu okazji nie miała i oddała mniej strzałów niż legioniści, to w ofensywie zupełnie nie funkcjonowały skrzydła „Wojskowych”, a wręcz tragiczny występ zanotowała cała trójka napastników, co odzwierciedlają zresztą noty InStatu. Zupełnie inne więc noty należy wystawić piłkarzom grającym z tyłu, a zupełnie inne tym z przednich formacji. Gol dla rywali znów padł po stałym fragmencie gry, gdy Filip Mladenović po prostu odpuścił sobie krycie w polu karnym. Nie widać żadnej recepty na poprawę gry i o kolejne punkty będzie bardzo trudno, bo choć terminarz do końca roku na papierze wygląda na łatwy, to dla jednej z najgorszych aktualnie drużyn ligi łatwych meczów nie ma. Mamy wrażenie, że możliwości gry w przyszłym sezonie w pierwszej lidze wciąż nikt w klubie na poważnie nie bierze, ani władze Legii, ani sztab szkoleniowy, ani sami piłkarze.
Artur Boruc 6 (5,03 - ocena Czytelników). Przy golu nie miał żadnych szans, w pozostałych dwóch sytuacjach bronił skutecznie, raz też udanie piąstkował, a raz uratował go słupek. Gra nogami bez zarzutu, mało miał zresztą do niej okazji, bo Cracovia nie stosowała pressingu, więc piłkę wyprowadzali obrońcy i środkowi pomocnicy. Nie ma żadnych podstaw do zmieniania noty wyjściowej.
Maik Nawrocki 5 (4,57). Eksperyment wykonany, lecz niestety nieudany. Nawrocki nie może grać na prawej obronie i włączać się do ataku skrzydłami, bo nie ma do tego żadnych predyspozycji. W defensywie popełnił tylko jeden błąd w pierwszej połowie, gdy pozwolił na dośrodkowanie, ale w ataku nie istniał. Po zmianie stron wrócił na środek obrony i tam błędów już nie popełniał, piłkę też wyprowadzał poprawnie i nie miał strat.
Mateusz Wieteska 6 (4,61). Poprawna gra w defensywie, zwłaszcza w powietrzu, dobre wyprowadzanie piłki, jeden tylko błąd na początku drugiej połowy, gdy po niezbyt udanym wybiciu rywal oddał strzał, na szczęście niecelny, trochę za dużo fauli, ale w porównaniu do piłkarzy Cracovii i tak był niewiniątkiem. Przy golu nawet nie miał czasu na reakcję i skierowanie piłki głową gdzie indziej, bo moment wcześniej odbiła się ona od głowy innego legionisty, więc za gola trudno go winić. Stoper Legii wywalczył też pod bramką rywala jeden rzut rożny. Podobnie jak w przypadku Boruca, nie widzimy podstaw do zmiany noty wyjściowej, trudno liczyć, że Wieteska w każdym meczu będzie wyręczał napastników przy zdobywaniu goli.
Mateusz Hołownia 6 (3,61). Hołownia grał całkiem dobrze, nie popełniał błędów, choć podobnie jak w przypadku Wieteski wyżej ustawieni koledzy zmuszali go niekiedy do fauli taktycznych, na te jednak sędzia Przybył w niedzielę patrzył łagodnym okiem. Gra defensywna Legii przed przerwą wyglądała lepiej niż po niej, Cracovia miała mniej sytuacji do zdobycia gola. Po ataku van Amersfoorta łokciem, za faul na Hołowni powinien być podyktowany rzut karny. Trudno nam zrozumieć decyzję trenera o zdjęciu w przerwie jednego z najlepszych legionistów, wszak Legia od wielu miesięcy była przyzwyczajana do gry trójką defensorów i Hołownia wraz z Wieteską i Nawrockim mogliby tą trójkę tworzyć. Pamiętamy też wywiady na początku, w których trener Gołębiewski wskazywał, że tak właśnie chciałby grać. Eksperymenty trwają, a całkiem dobrze grający w niedzielę Hołownia padł ofiarą różnych pomysłów kłębiących się w głowie szkoleniowca.
Yuri Ribeiro 4 (3,66). Jedno złe ustawienie w defensywie, po którym Cracovia miała bardzo dobrą okazję, poza tym bez większych błędów z tyłu. W ofensywie, poza kilkoma wywalczonymi rzutami wolnymi było jednak słabo, ani jednego dobrego dośrodkowania i brak jakiejkolwiek współpracy z Filipem Mladenoviciem. Po zejściu Serba było jeszcze gorzej, bo Ribeiro przestał włączać się do akcji ofensywnych. Słaby mecz, brak zagrożenia z bocznych sektorów boiska był jedną z głównych przyczyn niemocy ofensywnej Legii.
Bartosz Slisz 5 (3,69). To, że Cracovia miała mało okazji na zdobycie gola Legia w sporej części zawdzięcza Sliszowi. Ustawiony najbliżej obrońców Polak przejmował mnóstwo piłek w środku pola, najwięcej ze wszystkich piłkarzy, bardzo często potrafił przewidzieć kierunek rozwoju akcji i zgarnąć niedokładnie zagraną czy odbitą przez rywala piłkę. I to właśnie jest główna rola defensywnego pomocnika i z niej Slisz wywiązywał się należycie. Na plus należy mu też zapisać, że nie grał do tyłu i nie pozbywał się jak najszybciej piłki, ale starał się podawać do przodu i przerzucać na skrzydła, choć nie zawsze były to podania dokładne. Oddał też jeden dobry strzał z dystansu. Gdyby dłuższe podania i prostopadłe piłki były dokładniejsze, dostałby od nas nawet wyższą notę. Przyzwoity mecz Slisza, on robił swoje i nie mamy do niego pretensji. Zawiedli inni.
Josue Pesqueira 4 (4,39). Jeśli Portugalczyk nie oduczy się nieustannych dyskusji z sędziami i prób samodzielnego wymierzania sprawiedliwości rywalom, to kiepsko widzimy jego przyszłość w Ekstraklasie. Można by mu to czasem wybaczyć, gdyby prezentował się dobrze na boisku. A w niedzielę tak nie było. Świetnie zaczął spotkanie, stworzył genialnym podaniem stuprocentową sytuację Skibickiemu, ale im dłużej trwał mecz, tym bardziej irytował niedokładnością podań i stratami na własnej połowie, po których koledzy musieli uciekać się do fauli taktycznych. Mamy wrażenie, że jak drużynie nie idzie, to Josue szybko się frustruje, gra z minuty na minutę gorzej i coraz mniej dokładnie, za to coraz więcej kłóci się ze wszystkimi dookoła. Doceniamy to, że Portugalczyk stara się być zawsze pod grą (125 podań w meczu to chyba jakiś legijny rekord), ale w niedzielę bardzo rzadko coś pozytywnego z tego wynikało. W końcowej fazie meczu kwalifikował się wręcz do zmiany. Słaby mecz Josue.
Kacper Skibicki 2 (2,56). Zła passa młodego legionisty trwa. Na początku meczu popisał świetnym ruchem na wolne pole, ale zabrakło najważniejszego, czyli dobrego wykończenia stuprocentowej sytuacji. A potem już było jak zwykle ostatnio, czyli mnóstwo chaosu, w dodatku Skibicki bardzo rzadko był pod grą, przyjął ledwie osiem podań, sam wykonał tylko dziewięć, nie popisał się też przy próbie dobitki, dośrodkowania też mu nie wychodziły. Mały plus można postawić tylko przy grze defensywnej, potrafił odebrać rywalowi piłkę, wrócić pod własną bramkę, czy zablokować strzał. Niemniej był to bardzo zły występ i zmiana była w pełni zasłużona. Skibicki dostaje w tym sezonie dużo szans na grę w pierwszym składzie, ale ich kompletnie nie wykorzystuje.
Luquinhas 5 (5,05). Brazylijczyk robił swoje w środku pola – wyprowadzał piłkę, odbierał ją rywalom, wywalczał rzuty wolne, niekiedy sędzia nie dostrzegał na nim fauli. Dobra była jednak tylko pierwsza połowa, gdy oddał dwa celne strzały z dystansu i wypracował niezłą okazję Emrelemu. Po zmianie stron sił starczyło mu mniej więcej na kwadrans, potem więcej piłek tracił niż dobrze rozprowadzał, nie dziwi nas, że w końcówce opuścił boisko. Nierówny mecz Brazylijczyka, dobra pierwsza połowa, zdecydowanie gorsza druga.
Filip Mladenović 2 (2,67). Gdzie miał grać w tym meczu Serb, to chyba nawet on sam nie wiedział. Częściej niż przy linii bocznej pojawiał się w środku, ale nie stwarzał przy tym żadnego zagrożenia pod bramką rywali, ani nie popychał akcji do przodu, dośrodkowywał koszmarnie, do defensywy wracał się rzadko, a do tego zawalił gola odpuszczając krycie van Amersfoort w polu karnym. Zrozumienie z grającym za nim Ribeiro było znikome, obaj zawodnicy nie wychodzili sobie nawzajem do gry, podobnie zresztą było po prawej stronie. Jeden z najgorszych meczów Mladenovicia w barwach Legii, absolutnie nie dziwimy się, że tak szybko opuścił boisko, z pewnością problemy zdrowotne też miały na ten występ istotny wpływ.
Mahir Emreli 3 (2,47). Z trójki napastników zagrał najlepiej, bo przynajmniej się ruszał i starał się być pod grą. Wywalczył jeden rzut wolny, rywal złapał na nim żółtą kartkę, oddał jeden niecelny strzał w niezłej sytuacji, raz nie doszedł do dobrego podania. Generalnie zagrał kolejny bardzo słaby mecz i nie dziwimy się, że trener zdjął go z boiska. Z pewnością nie przewidywał, że wchodzący z ławki napastnicy zaprezentują się jeszcze gorzej.
Tomasz Nawotka 4 (3,98). Braki kadrowe zmusiły Legię do sięgnięcia do rezerw i Nawotka dostał tym razem pół meczu do zaprezentowania się. Niespecjalnie tą okazję wykorzystał, zagrał słabo, ale też nie jakoś katastrofalnie. W defensywie zagrał przeciętnie, zablokował jeden strzał, popełnił jeden poważny błąd, miał chwilami problem z czytaniem gry, ale wiadomo, przeskok na poziom Ekstraklasy nie jest łatwy, generalnie jednak większych pretensji o grę z tyłu do niego nie mamy. W ofensywie było niestety dużo gorzej, sporo strat i dużo nieudanych dośrodkowań, do tego niecelny strzał. Słaby mecz Nawotki, ale wydaje się, że szanse będzie dostawać, bo stanowi jakąś alternatywę na prawą flankę, czy to jako prawy obrońca, czy wahadłowy, bo Johansson jest często kontuzjowany, Skibicki prezentuje się bardzo źle, a eksperymenty z lewonożnym Ribeiro były mocno chybione.
Szymon Włodarczyk 2 (4,03). Całość dokonań młodego napastnika Legii ograniczyła się w tym meczu do wywalczenia rzutu wolnego, prawie nie miał kontaktów z piłką, bo się nie ruszał, nie oddał też ani jednego strzału. Występ do zapomnienia. Włodarczyk będzie dostawać szanse i zdobywać ligowe ogranie. Nieudana zmiana.
Tomas Pekhart 2 (2,62). Czech jest bez formy i potwierdza to dosłownie w każdym występie. Oddał jeden strzał, po którym Legia miała rzut rożny, odebrał jedną piłkę, częściej niż Włodarczyk był przy piłce, ale w niedzielę nawet odegrania do partnerów niespecjalnie mu wychodziły. Z najlepszego strzelca Ekstraklasy w tej rundzie zostało wyłącznie wspomnienie.
Rui Gomes 3 (3,55). Kolejny piłkarz rezerw, który dostał szansę w pierwszym zespole. Czy wniósł wiele do gry? Niespecjalnie, choć od Skibickiego wypadł nieco lepiej, bo częściej pokazywał się do gry. Oddał aż cztery strzały, ale tylko jeden z początku drugiej połowy leciał w bramkę i był zbyt lekki. Zdecydowaną większość pojedynków Portugalczyk przegrał, w defensywie się nie udzielał. Występ bardzo słaby, ale obiektywnie patrząc nie odbiegający od sporej części zawodników pierwszego składu.
Bartłomiej Ciepiela (4,42) grał zbyt krótko, by go oceniać, niewiele też wniósł do gry.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Luquinhasa, a redakcja Artura Boruca.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.