Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią - rąbanka po kościach

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

13.10.2020 17:20

(akt. 13.10.2020 17:27)

W piątek w meczu o Superpuchar Polski Legia zremisowała z Cracovią 0:0, rzuty karne lepiej wykonywali goście i trofeum pojechało do Krakowa. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (3,48 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). PZPN wyznaczając termin meczu w czasie rozgrywania spotkań przez reprezentacje narodowe po raz kolejny pokazał, że Superpuchar Polski nie ma żadnej rangi i jest zwykłym sparingiem. Obie drużyny przystąpiły do meczu bez wielu piłkarzy, którzy w tym samym czasie rozgrywali mecze w kadrach narodowych, nie obowiązywał w tym spotkaniu przepis o młodzieżowcu, a do tego jeszcze Legia nie miała na ławce trenera, który zajął się w tym czasie kadrą U-21. Dodatkowo do sędziowania wyznaczono jednego z najsłabszych arbitrów Ekstraklasy, który o możliwości wręczania kartek za wielokrotne faule przypomniał sobie pod koniec spotkania. Obejrzeliśmy więc z obu stron niesamowitą rąbankę, w której głównym celem nie było stwarzanie okazji podbramkowych i strzelanie goli, ale jak najszybsze przerwanie akcji przeciwnika faulem. Obie strony mogą się cieszyć, że po takim spotkaniu tylko kilku piłkarzy zeszło z boiska z urazami, a nie połowa każdej z drużyn. Mecz generalnie nie nadawał się do oglądania i stał na niskim poziomie. Jeśli chodzi o Legię, to ciepłe słowa należą się wyłącznie środkowym obrońcom, którzy praktycznie nie dopuszczali do jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Cierzniaka i zagrali naprawdę niezły mecz. Z przodu próbował szarpać nieco bezproduktywnymi dryblingami Luquinhas, kilka otwierających podań zagrał Bartosz Kapustka i to tyle z pozytywów. Praktycznie nie istniały skrzydła, przez co jedyny napastnik nie otrzymywał dośrodkowań, a wyprowadzanie piłki odbywało się głównie długą piłka na napastnika. Dopóki na boisku był walczący przy długich podaniach Pekhart i ruszający się w środku pola i próbujący grać w piłkę Kapustka, coś tam się pod bramką Cracovii od czasu do czasu działo, po ich zejściu były już tylko stałe fragmenty gry wywalczane przez Luquinhasa. Kolejne zmiany w drugiej połowie tylko pogarszały poziom gry. Goście, wskutek dobrej gry środkowych obrońców Legii, mieli jeszcze mniej sytuacji podbramkowych, ale to oni ostatecznie po rzutach karnych mogli się cieszyć ze zdobycia trofeum. Nas natomiast martwi nie tyle kolejna przegrana w walce o Superpuchar, bo wątpliwą wartość tego trofeum najlepiej ukazują okoliczności organizacji tegorocznego meczu, ile nie poprawiająca się forma legionistów - niektórzy z nich mieli znów spory problem graniem na równym poziomie, a ładu i składu jak w zespole nie było, tak nie ma. A przecież większość piłkarzy, których oglądaliśmy w piątek teoretycznie walczy o miejsce w podstawowym składzie.

Radosław Cierzniak 5 (4,00 - ocena Czytelników). Dwa razy w drugiej części meczu zachował się niepewnie, nieliczne celne strzały piłkarzy Cracovii były bardzo słabe i łatwe do obrony. Przy rzutach karnych nie udało mu się ani razu obronić strzału. Przez cały mecz miał bardzo mało pracy dzięki dobrej grze stoperów. Mocno przeciętnie.

Josip Juranović 3 (4,58). W defensywie popełnił dwa błędy w kryciu, w tym jeden bardzo poważny na początku drugiej połowy, rzuca się wciąż w oczy, że często zbyt daleko stoi od rywala, podobnie jak to miało miejsce w meczu z Karabachem. W ofensywie w pierwszej połowie grał bardzo słabo, nieco lepiej prezentował się po zmianie stron, dwa razy dobrze wyprowadził piłkę, w tym raz po własnym odbiorze, raz też dobrze dośrodkował. Za stałe fragmenty gry brać się chyba nie powinien, bo dośrodkował z wolnego fatalnie. Paweł Stolarski naprawdę musi być w słabej formie, skoro tak konsekwentnie trenerzy stawiają na słabo grającego Chorwata.

Igor Lewczuk 7 (3,73). Doczekaliśmy się w końcu meczu, w którym Lewczuk nie popełnił ani jednego błędu w obronie, doskonale radził sobie z napastnikami Cracovii, zablokował też sporo prób strzałów. Mało popełnił też błędów przy wyprowadzaniu piłki, natomiast jedno podanie do Cierzniaka było bardzo niedokładne, raz faulował niedaleko od pola karnego. Naprawdę dobry mecz Lewczuka, nie widzimy powodu by karać go za słabą grę kolegów w ofensywie, bo to głównie dzięki niemu Cierzniak przez cały mecz był niemal bezrobotny.

Mateusz Wieteska 5 (3,11). Popełnił jeden błąd w kryciu, gdy dopuścił do niecelnego strzału głową, co biorąc pod uwagę ledwie niewiele ponad dwadzieścia minut gry nie pozwala go ocenić jakoś szczególnie pozytywnie, choć dwie dobre interwencje w obronie też miał. Szybko opuścił boisko wskutek kontuzji. Nie było źle, ale co najwyżej mocno przeciętnie.

Luis Rocha 4 (3,86). W obronie popełnił jeden błąd puszczając krycie na początku meczu przy stałym fragmencie gry, poza tym w obronie grał całkiem dobrze. W pierwszej części meczu był dość aktywny, wchodził na obieg, raz zepsuł dośrodkowanie, raz groźnie zgrał w pole karne, wywalczył też jeden rzut wolny. Po zmianie stron niestety bardzo szybko opadł z sił, błędów w obronie nie popełniał, ale w ofensywie przestał istnieć. Nie dał rady dotrwać do końca meczu. Zagrał lepiej niż Juranović, ale też dość słabo.

Andre Martins 3 (3,31). Odzyskamy jeszcze kiedyś dawnego Martinsa, niegdyś lidera zespołu? Niestety, nic na to nie wskazuje. Portugalczyk pracował w odbiorze, ale w piłkę znów grał bardzo mało, jeden dobry przerzut i jeden zablokowany strzał to dramatycznie mało w przypadku środkowego pomocnika. Bardzo słaby mecz, poobijany Portugalczyk też do końca, podobnie jak jego rodak, nie dotrwał.

Bartosz Kapustka 5 (3,38). Dopóki na boisku był Kapustka, coś się działo, zapewne dlatego, że był to jedyny ze środkowych pomocników, który się ruszał, chciał grać w piłkę i wychodził na pozycję. Na początku meczu świetnie wypuścił prostopadłym podaniem Luisa Rochę, na początku drugiej Pawła Wszołka, który zmarnował najdogodniejszą okazję do zdobycia bramki, zresztą takich podań próbował kilkakrotnie, sam też raz pojawił się w polu karnym i oddał niezły, choć niecelny strzał. Można narzekać, że grał nierówno i zrywami, ale w przeciwieństwie do większości kolegów próbował coś grać. Nie ma przypadku w tym, że gdy opuścił boisko wskutek urazu, zespołowa gra ofensywna Legii się skończyła. Był to występ mocno przeciętny, ale zdecydowanie lepszy od większości kolegów z pomocy.

Paweł Wszołek 4 (3,46). Przed przerwą grał w miarę nieźle, tracił mało piłek, wracał się do defensywy, jeden rajd zakończył nieudanym dośrodkowaniem, raz całkiem nieźle dograł w pole karne. Po zmianie stron po dobrym wyjściu na pozycję zmarnował znakomitą okazję na strzelenie gola, chwilę później doskonale dograł do Luquinhasa. Niestety, sił Wszołkowi starczyło najwyraźniej na godzinę, bo w końcowej fazie meczu prezentował się już bardzo słabo, a do tego zmarnował rzut karny w serii „jedenastek”. Słaby mecz skrzydłowego Legii, ale wielu jego kolegów zagrało jeszcze gorzej.

Luquinhas 6 (5,48). Dużo dryblingów i wywalczonych stałych fragmentów gry, znów wszystko to bardzo ładnie wyglądało, ale jak zwykle było mało efektywne. Problem z tymi dryblingami polegał na tym, że Brazylijczyk nie wiedział kiedy przestać i oddać piłkę, więc albo szedł pod faul, albo próbował go wymusić w dość rozpaczliwy sposób. Sędzia Myć na wywrotkę bez udziału rywala w polu karnym pod koniec pierwszej połowy nabrać się nie dał. Można chwalić Luqinhasa za te dryblingi, ale można te i zganić za nadmierny indywidualizm i niedostrzeganie kolegów, tylko raz prostopadłym podaniem wypuścił w pole karne Joela Valencia. Zmarnował na początku drugiej połowy jedną doskonałą okazję do strzelenia gola po dośrodkowaniu Wszołka. Najlepszy ofensywny piłkarz Legii w piątkowym meczu zasłużył w sumie od nas na notę tylko przeciętną.

Joel Valencia 3 (2,95). Kolejny z piłkarzy, który nie jest zgrany z drużyną, nie jest przygotowany do gry, a uporczywie trenerzy wstawiają go do składu. Inna sprawa, że przy takich brakach kadrowych za dużego wyboru w piątek nie było. Ekwadorczyk stracił jakąś nieprawdopodobną liczbę piłek, czasem zdarzyło mu się zagrać z Kapustką na jeden kontakt, zmarnował w pierwszej połowie okazję na zdobycie gola lub asystę praktycznie podając piłkę w ręce bramkarzowi. W drugiej połowie raz tylko nieźle dośrodkował po indywidualnej akcji, a jeden jego strzał został zablokowany. Po jego fatalnym błędzie w defensywie Cracovia miała okazję na zdobycie gola, zresztą znów przez cały mecz Valencia pokazywał, że gra obronna nie należy do jego mocnych stron. Bardzo słaby mecz Ekwadorczyka, w obecnej formie i przy takim zgraniu z resztą zespołu po prostu nie powinien jeszcze pojawiać się w pierwszym składzie.

Tomas Pekhart 3 (2,57). Koszmarne życie w piątek miał czeski napastnik ze swoimi kolegami, nie pierwszy raz zresztą. Bez przerwy musiał toczyć walki daleko od bramki z granymi na niego górnymi piłkami, mniej więcej co trzy minuty leciała do niego jakaś „laga” trudna do opanowania i mniej więcej z przyjęciem co drugiej Pekhart sobie radził. W polu karnym na ponad godzinę gry dostał od pomocników jedną piłkę, ale nie zdołał jej opanować. Napastnik żyje z podań, a Pekhart sam sobie żadnej sytuacji raczej nie wykreuje. Trafił raz do bramki, ale był na spalonym, raz przydał się we własnym polu karnym wybijając piłkę po stałym fragmencie gry. Wypadł bardzo słabo, ale więcej pretensji za ten stan rzeczy mamy do pomocników, niż do niego.

Inaki Astiz 6 (4,22). Zaskakująco dobry występ Hiszpana, od święta przecież grającego w pierwszym zespole. Przez ponad godzinę dobrze sobie radził z napastnikami Cracovii, blokował też podobnie jak Lewczuk strzały, popełnił tylko jeden błąd, gdy pod koniec pierwszej polowy uciekł mu van Amersfoort i omal nie zdobył gola. Raz też, podobnie jak Lewczuk, bardzo niedokładnie podał do Cierzniaka. Nie był tak solidny jak Lewczuk, ale zagrał zupełnie niezłe spotkanie, pokazując że w sytuacjach awaryjnych wciąż może być przydatny.

Domagoj Antolić 3 (3,16). Mamy wrażenie, że od zamieszania z transferem Chorwat nie gra tego co potrafi. W piątek miał sporo strat, co wcześniej mu się przecież nie zdarzało, zawsze poprawnie i bezpiecznie operował piłką. Nie wyróżniał się w destrukcji, do przodu zagrał tylko jedno dobre prostopadłe podanie do Wszołka. 

Rafael Lopes 2 (2,53). Jeśli narzekamy na Pekharta, to co dopiero powiedzieć o Lopesie? Przez prawie pół godziny gry dwa razy dobrze przyjął dłuższe podanie, z czego jedno w polu karnym. Czech przynajmniej walczył, starał się coś z tym długimi podaniami zrobić, natomiast Portugalczyk był niemal zupełnie niewidoczny. Kolejny z grona świeżych transferów, który musi przede wszystkim dojść do formy po kontuzji i zgrać się z drużyną, by stanowić dla zespołu jakąś wartość.

Mateusz Cholewiak (3,21) i Paweł Stolarski (3,13) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Luquinhasa, a redaktorzy Igora Lewczuka.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

5.48 Luquinhas

4.22 Inaki Astiz

4 Radosław Cierzniak

3.86 Luis Rocha

3.73 Igor Lewczuk

3.58 Josip Juranović

3.46 Paweł Wszołek

3.38 Bartosz Kapustka

3.31 Andre Martins

3.21 Mateusz Cholewiak

3.16 Domagoj Antolić

3.13 Paweł Stolarski

3.11 Mateusz Wieteska

2.95 Joel Valencia

2.57 Tomas Pekhart

2.53 Rafael Lopes

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.