Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią – najgorszy występ w sezonie
06.10.2021 22:45
Gra zespołu 3 (3,12 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trudno zrozumieć, co się dzieje z warszawską drużyną. Po znakomitym meczu z Leicester Legia zagrała w Gdańsku najgorszy mecz w sezonie. Trudno tłumaczyć to jedynie zmęczeniem, bo w podstawowym składzie wyszło czterech zawodników, którzy nie mieli okazji się specjalnie w czwartek zmęczyć, a dwóch z nich nie zagrało z Leicester nawet minuty. Tymczasem legioniści od pierwszych minut zostali dosłownie stłamszeni przez gospodarzy, a „Wojskowi” mieli sporo szczęścia, że stracili do przerwy tylko jednego gola, bo wyglądało to często, jakby Legia była drużyną z niższej klasy rozgrywkowej, a nie mistrzem Polski. Bardzo źle prezentowały się wahadła, nie lepiej środek pola, generalnie wyglądało, jakby na mecz dojechali tylko Cezary Miszta, Artur Jędrzejczyk, Bartosz Slisz i chwilami Rafael Lopes. W przerwie trener dokonał aż czterech zmian ale gdyby można było należało ich dokonał dwa razy więcej. Legia zmieniła też ustawienie. Dziesięć minut później doszło do kolejnej zmiany i mecz wyrównał się o tyle, że legionistom udało się wychodzić z własnej połowy i przypominało to mecz zespołów równorzędnych, a Legia w końcu grała w piłkę. Niestety, kilku piłkarzom zabrakło koncentracji pod własną bramką, Lechia wbiła kolejne dwie bramki po prostych błędach, a mistrzowie Polski nie zdołali sobie stworzyć zbyt wielu sytuacji i odpowiedzieli tylko jednym golem z rzutu karnego pod koniec spotkania. Problem wydaje się złożony. Gra co trzy dni to jedno, ale mecz nie był prowadzony na jakiejś szczególnej intensywności - świadczą o tym statystyki biegowe, Problem jest też głowach oraz budowaniu zespołu - zbyt dużo zmian, często na ostatnią chwilę. Z tymi problemami trzeba sobie szybko poradzić, bo za chwilę może się okazać, że w przyszłym roku nie będzie nie tylko mistrzostwa, ale w ogóle europejskich pucharów.
Cezary Miszta 5 (3,51 - ocena Czytelników). Trzy stracone gole, ale do bramkarza nie mamy wielkich pretensji. Strzał Gajosa był perfekcyjny i nie obroniłby go żaden bramkarz na świecie, choć w powtórkach wygląda na to, że piłka przeszła z wewnętrznej strony obok muru, a nie nad nim, co oznacza że w murze powinien być jeszcze jeden zawodnik, albo powinien on być bardziej przesunięty do środka, a za to odpowiada bramkarz. Przy drugim golu nie miał szans zdążyć z interwencją po odbiciu piłki przez Nawrockiego, trzeci gol to kuriozalny błąd obrońcy, po którym Miszta był bezradny. Bramkarz Legii i tak długo w pierwszej połowie utrzymywał Legię w grze dwoma doskonałymi interwencjami ratując zespół przed utratą gola. Po zmianie stron dwa razy wypuścił piłkę po strzale, ale sam ją potem złapał. Do jakości gry nogami też mamy pewne zastrzeżenia, dwa razy wykopał piłkę w aut. Nie był to na pewno dobry mecz Miszty, ale też nie słaby. Zdecydowanie bardziej zawiedli piłkarze z pola.
Artur Jędrzejczyk 5 (3,56). Jeden z nielicznych piłkarzy, który od początku do końca dorównywał poziomem gry gospodarzom. Pamiętamy, że po jego faulu padł gol z rzutu wolnego, ale był to jedyny w ogóle faul Jędrzejczyka, który sam faulowany był pięciokrotnie. W sumie w całym meczu kapitan Legii popełnił dwa błędy, jeden w kryciu na początku drugiej połowy i drugi w końcówce spotkania, gdy minął go Pietrzak. „Jędza” miał mało strat, dokładnie podawał, najwięcej piłek odebrał, wygrywał większość starć z rywalami. Nie wnosił za dużo do ofensywy jako prawy obrońca, choć jeden solidny strzał z dystansu oddał, ale Jędrzejczyk dziś może grać na tej pozycji od święta, jego nominalna pozycja to środek. Naszym zdaniem najlepszy piłkarz Legii w niedzielę i jedyny gracz podstawowej jedenastki w polu, który nie zawiódł.
Mateusz Wieteska 4 (3,30). Sporo błędów przez pierwsze pół godziny, gdy Zwoliński i Paixao często wchodzili z boku w bronioną przez niego strefę, a Wieteska zwykle z odpowiednim ustawieniem nie nadążał. W drugiej połowie, przy czwórce obrońców radził sobie zdecydowanie lepiej i przestał popełniać błędy. Dokładność długich podań znów pozostawiała sporo do życzenia. Najwięcej wygranych starć z rywalami, najwyższa nota od InStatu spośród wszystkich legionistów, ale naszym zdaniem był to dość słaby mecz Wieteski. Miał sporo szczęścia, że napastnicy Lechii w pierwszej połowie nie wykorzystywali swoich doskonałych sytuacji.
Maik Nawrocki 2 (3,06). Nachwalono się Maika Nawrockiego, został najlepszym legionistą we wrześniu, październik zaczyna od najgorszego występu w barwach Legii. I tak zadziwiające, że grając tak wiele spotkań dwudziestolatek dotąd się ich wystrzegał. Miał udział w utracie drugiego gola, choć sytuacja była pechowa i przypadkowa. Po nieudanym zablokowaniem piłki uniemożliwił Miszcie interwencję. Ale trzecia bramka to wręcz kuriozum, bo po prostu oddał ją rywalowi przed własną bramką. Nawrocki zresztą w tym meczu w ogóle nie radził sobie ze Zwolińskim, zdecydowaną większość pojedynków przegrał, to z jego strefy napastnik Lechii często zbiegał za plecy Wieteski, a Nawrocki za nim nie nadążał. Pierwotnie miał nie grać i szkoda, że ostatecznie nie usiadł na ławce. Katastrofalny występ młodego legionisty.
Kacper Skibicki 2 (2,18). Skibicki mimo młodego wieku nie jest debiutantem, w niejednym meczu ligowym już grał, w tym również na prawym wahadle, gdzie oglądamy go od początku sezonu. Trudno mówić, że nie ma ogrania, bo grał w tym sezonie nie tylko w lidze, ale i w europejskich pucharach, z pewnością na zmęczenie też nie mógł narzekać, bo z Leicester nie grał. Niestety, od początku meczu wyglądał jak nieopierzony junior, gubiąc piłki w chaotycznych dryblingach i grając niedokładnie, miał też problemy w grze defensywnej. Osiem strat w jednej połowie to koszmarna statystyka. Na drugą część meczu już nie wyszedł i naprawdę trudno się temu dziwić.
Ihor Charatin 2 (2,97). Statystyki wskazują, że był w pierwszej połowie na boisku i jak dostał piłkę, to szybko ją oddawał i przynajmniej strat z tego nie było. Z całą pewnością był, ale trudno powiedzieć, że grał. Zero pojedynków, zero odbiorów, jeden przechwyt na samym początku meczu, jedna zepsuta kontra. Zjazd na ławkę w przerwie w pełni zasłużony, bo na boisku potrzebni są piłkarze, nie statyści.
Bartosz Slisz 4 (3,30). Jedyny z pomocników w pierwszej połowie, który po pierwsze walczył o piłkę, po drugie starał się w nią grać. Brał udział w niemal wszystkich akcjach Legii przed przerwą – raz uderzał z dystansu, raz dośrodkowywał po dobrym wyjściu na wolne pole, raz znakomicie rozrzucił piłkę do Lopesa, w sumie w środku pola przy Charatinie i Mucim robił w zasadzie za trzech. Do gry w defensywie można mieć sporo zastrzeżeń, bo zdarzało mu się nie nadążać za akcją, niemniej był to najlepszy obok Jędrzejczyka legionista w polu przed przerwą. Szkoda, że zszedł w przerwie, naszym zdaniem powinien zostać.
Filip Mladenović 2 (2,02). Mladenović jest bez formy i w niedzielę było to bardzo widoczne. Dużo strat, chaotyczna gra, dużo błędów pod własną bramką, spóźnione powroty, koszmarne dośrodkowanie z rzutu wolnego. Na lewej obronie prezentował się nieco lepiej po zmianie stron niż na wahadle, odebrał trzy piłki, wywalczył jeden rzut rożny, ale my po prostu zmienilibyśmy go w przerwie. Na ławce byli Abu Hanna i Ribeiro. Wydaje się, że żaden z nich gorzej by nie zagrał.
Ernest Muci 2 (2,78) Tak jak Charatin – na boisku był, ale nie grał. Ledwie dziesięć kontaktów z piłką w 58 minut. Brak jakichkolwiek akcji ofensywnych po jednym dośrodkowaniem, trochę pracy w destrukcji, gdzie zaliczył dwa odbiory. Po zmianie stron dość niespodziewanie dla nas wyszedł jeszcze na boisko, ale na krótko. Muci z Leicester nie grał, więc nie ma tu, podobnie jak w przypadku Skibickiego, żadnych możliwości szukania usprawiedliwienia zużyciem sił w czwartek.
Rafael Lopes 3 (2,59). Ledwie siedem kontaktów z piłką w pierwszej połowie – można by powiedzieć, że Lopes też na boisku tylko był, a przecież i on nie zmęczył się specjalnie w czwartek grając bardzo krótko. Tu jednak wyglądało to trochę lepiej niż u Muciego czy Charatina, bo gdy Lopes miał piłkę, to jakieś konkrety były – prostopadłe podanie na wolne pole do Slisza, dośrodkowanie bardzo dobre do Pekharta – to były najgroźniejsze akcje Legii w pierwszej połowie. Wydaje się, że akurat Lopesa po przerwie jeszcze można było na trochę zostawić, trener zdecydował jednak inaczej.
Tomas Pekhart 4 (3,29). W pierwszej połowie robił, co mógł – jak dostał piłkę tyłem do bramki, to rzadko ją tracił, wywalczył jeden rzut wolny, oddał głową strzał zablokowany prze Nalepę – tyle, że dostawał tych piłek bardzo mało. Sporo biegał próbując naciskać na obrońców Lechii, przebiegł w sumie najwięcej kilometrów spośród wszystkich legionistów. W drugiej połowie był niemal niewidoczny, aż do sytuacji, gdy najpierw zmarnował sytuację podbramkową, a potem wywalczył rzut karny i zamienił go na gola. Zagrał słabo, ale i tak był najlepszym spośród napastników.
Mahir Emreli 2 (3,84). Z pewnością miał prawo być zmęczony po czwartku, ale to nie usprawiedliwia aż tak słabej i pasywnej gry. Dwanaście ledwie kontaktów z piłką, dwa niecelne strzały, nieudane dośrodkowanie i jedno złe rozegranie z pierwszej piłki. Można było się dziwić, że Azer nie grał od początku meczu, ale po wejściu na boisko z trójki napastników okazał się według nas najsłabszym. Podobnie zresztą niską notę wystawił mu InStat, który gorszą ocenę przyznał tylko Nawrockiemu.
Andre Martins 3 (3,38). W pierwszej swojej akcji uderzył celnie z dystansu, do tego Wniósł spokój przy wyprowadzaniu piłki i dokładność podań, dzięki czemu Legia zaczęła grać również na połowie przeciwnika, ale to jedyny pozytyw. Wszystkie niemal zagrania były do najbliższego, dwa razy próbował otwierających piłek prostopadłych, obie były niedokładne. Do tego Martins jako najbardziej cofnięty z pomocników bardzo słabo prezentował się w destrukcji, wprawdzie odebrał jedną piłkę, ale może też sobie przypisać część odpowiedzialności za stratę drugiego gola – jak rywal ma piłkę przed polem karnym, to trzeba być przy nim blisko, a nie stać parę metrów od niego i zostawiać mu miejsce do strzału. Portugalczyk był po czwartkowym meczu zmęczony, do tego jest świeżo po kontuzji. Wydaje się, że zostawienie na boisku wybieganego Slisza byłoby lepszym rozwiązaniem.
Josue Pesqueira 3 (3,38). Josue nieoczekiwanie częściej niż Martins angażował się w grę defensywną, raz przy tym zresztą faulując w pobliżu pola karnego. Uspokoił nieco grę w środku pola, ale gdy przychodziło do zagrania dokładnej piłki w pole karne, to było słabo, dużo podań niedokładnych i sporo strat. Poza rozrzuceniem akcji do Luquinhasa w 61. minucie ciężko nam sobie przypomnieć jakieś udane zagranie, rzut wolny też wykonał w koszmarny sposób. Nietrudno było zagrać lepiej niż Charatin czy Muci, ale też był to występ bardzo słaby.
Lirim Kastrati 3 (3,33). Wyglądało jakby pierwszy ostry, ale czysty wślizg rywala mocno zniechęcił go do gry. Dryblingi mu nie wychodziły, strat miał dużo, w defensywie się nie udzielał i w zasadzie ograniczał swoją rolę do słania kolejnych dośrodkowań w pole karne. Spora część tych wrzutek była nieudana, po jednej był rzut rożny, jedna natomiast skończyła się faulem na Pekharcie i tylko za tą można Kastratiego pochwalić. Reprezentant Kosowa nie zmęczył się raczej specjalnie krótkim występem z Leicester, więc i wobec niego nie można stosować wymówki, że gra co trzy dni wpłynęła na jego bardzo słaby występ.
Luquinhas 5 (3,57). Brazylijczyk świeżo po kontuzji najwyraźniej i tak jest dużo bardziej pożyteczny dla zespołu, niż pozostali pomocnicy mający rytm meczowy. Luquinhas nie bywał przy piłce tak często jak zwykle, ale jej nie tracił, rywale jak zwykle musieli go powstrzymywać faulami, więc parę stałych fragmentów gry Legia miała. Oddał jeden celny, ale lekki strzał, zagrał też jedno kapitalne podanie do Pekharta w końcówce, ale Czech zepsuł sytuację. Jeden z najlepszych legionistów w tym meczu pomimo mocno przeciętnego w sumie występu.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Mahira Emrelego, a redaktorzy Artura Jędrzejczyka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.