Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem – dobry mecz całego zespołu
11.08.2022 18:30
Gra zespołu 7 (6,32 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Można było mieć duże obawy przed meczem z Piastem. Choć gliwiczanie zaczęli sezon źle, to przecież z Legią w ostatnich latach Piast często wygrywał, a na drużynę Waldemara Fornalika nie mogli znaleźć sposobu kolejni trenerzy Legii. Kosta Runjaić dokonał kilku istotnych zmian w składzie – słabiej grających Rosołka i Slisza zastąpili Muci i Charatin, a do tego do gry od pierwszej minuty przygotowani byli wreszcie Johansson i Baku. A że do kadry wrócił też Mladenović, to w stosunku do zeszłotygodniowej porażki w Krakowie wymieniono niemal połowę pierwszej jedenastki. Wszystkie te decyzje okazały się trafne i Legia od początku meczu aż do jego końca była bardzo dobrze zorganizowana w defensywie i nie dopuszczała rywali pod własną bramkę. Piast w pierwszej połowie nie oddał ani jednego strzału, w drugiej trzy niecelne, Tobiasz pozostawał bezrobotny przez całe spotkanie. Za tą grę defensywną trzeba pochwalić cały zespół, bo i obrońcy i pomocnicy naprawdę imponowali nam ustawianiem się, komunikacją, odbiorem piłki i walecznością. Legia nie miała również większych problemów z dokładnym wyprowadzaniem piłki, natomiast ciężko było sforsować zasieki pod bramką rywali w pierwszej połowie, ale tuż po przerwie obrona gości pękła. Legia mogła wygrać wyżej, oddała aż czternaście strzałów. Zabrakło jednak precyzji, zwłaszcza przy uderzeniach z dystansu. To, co najbardziej nas cieszyło, to dobra organizacja gry po stracie piłki, oraz aktywność wszystkich piłkarzy przy jej wyprowadzaniu, nikt się w tym meczu od gry nie chował i Legia wreszcie wyglądała jak drużyna – grali wszyscy i bronili wszyscy. Kolejnym pozytywnym elementem była gra przez środek w ataku, wreszcie legioniści nie ograniczali się tylko do gry wysokimi dośrodkowaniami. Nieco słabiej wypadło w ataku prawe skrzydło, ale pamiętajmy, że Johansson wracający po chorobie nie jest na pewno jeszcze gotowy biegać od bramki do bramki. Było to naprawdę dobry mecz „Wojskowych”, najlepszy w tym sezonie. napawający optymizmem, widać, że i piłkarze i trener wyciągają wnioski z kolejnych meczów, a zespół się buduje.
Kacper Tobiasz 6 (7,03 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie nie miał w ogóle nic do roboty, w drugiej złapał dwie łatwe piłki, jedną trudniejszą wypiąstkował. Nie musiał niczego bronić, bo Piast nie oddał celnego strzału. Dobrze grał nogami, często wychodził na przedpole wspomagać kolegów w rozgrywaniu. W zasadzie bezrobotny dzięki dobrej grze obrońców, ocena wyjściowa.
Mattias Johansson 7 (6,33). Znakomita gra w defensywie, doskonale czytał grę, odbierał piłkę, wyprzedzał rywali, po jednej z takich jego interwencji spóźniony Kaput dostał żółtą kartkę faulując Szweda. Dokładność operowania piłką też godna podkreślenia, ledwie jedno jego podanie na ponad pięćdziesiąt było niecelne. Ocena być może byłaby nawet wyższa, gdyby częściej włączał się do ofensywy, zrobił to tylko kilka razy, oddał jeden niecelny strzał, wywalczył jeden rzut rożny i raz zagrał dobre prostopadłe podanie w pole karne. Dopiero w doliczonym czasie gry raz nie poradził sobie w defensywie i nie zablokował strzału Chrapka. Powrót po dłuższej przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi naprawdę imponujący, teoretycznie miał być zmieniony w końcówce, ale wytrzymał cały mecz.
Lindsay Rose 7 (5,49). Wszyscy będą pewnie zwracać uwagę, że Rose dwa razy w pierwszej połowie niecelnie podał przy wyprowadzaniu piłki, a raz podając niepotrzebnie w środek pola karnego do Jędrzejczyka mógł stworzyć zagrożenie pod własną bramką. Ale mało kto zapewne wspomni jak znakomicie ustawiał się reprezentant Mauritiusa przez cały mecz, przez co przecinał każdą piłkę, którą pomocnicy Piasta próbowali grać na wolne pole czy za linię obrony. Nie musiał toczyć pojedynków z Wilczkiem, bo ustawiał się tak, że piłka do napastnika gości w ogóle nie docierała. Po zmianie stron zaczął też zdecydowanie lepiej operować piłką, raz dobrze ją wyprowadził, zagrał dobre dwa długie celne podania. Mamy nadzieję, że uraz, który zmusił go do opuszczenia boiska nie jest poważny, bo Rose zagrał naprawdę dobry mecz. Żółtą kartkę zarobił za obronę faulowanego Josue, co może nie było zbyt roztropne, ale świadczy o rodzącym się duchu drużyny. Trudno nie chwalić obrońców, gdy rywal oddaje ledwie trzy strzały w meczu i żadnego celnego.
Artur Jędrzejczyk 7 (6,57). W defensywie nie do przejścia, może nie czytał gry tak, jak Rose, za to stoczył więcej zwycięskich pojedynków. Częściej od reprezentanta Mauritiusa brał się za wyprowadzanie piłki, nawet na połowę przeciwnika, ale nie zawsze kończyło się to dobrze, strat miał w sumie więcej od Rose’a, tyle że na połowie rywala. Solidnie radził sobie też w starciach powietrznych. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenia, to tradycyjnie zbyt ostra gra – mogło skończyć się to żółtą kartką, ale sędzia Musiał był łagodny dla „Jędzy” w tym meczu. Mimo to, trzeba wystawić mu dobrą notę, podobnie jak pozostałym obrońcom, bo Wilczek i spółka zostali w piątek całkowicie zneutralizowani.
Filip Mladenović 8 (7,58). Wrócił. W takiej formie, jak w swoim pierwszym sezonie po przyjściu do Legii, gdy był najlepszym bocznym obrońcą całej ligi. Przez pierwszych kilka minut było widać, że lewa strona jest wymieniona w całości i Serb razem z Baku musieli sobie poukładać pewne rzeczy, bo Piast dwa razy lewą stroną się przedarł. A potem już lewa flanka Legii rządziła w ataku. Mladenović, jak wszyscy obrońcy zresztą, bardzo dobrze grał w defensywie, ale w odróżnieniu od Johanssona był tak często pod bramką rywala, jakby był wahadłowym, a nie bocznym obrońcą. Dwa dobre dośrodkowania w pierwszej połowie, fantastyczny gol w drugiej, a do tego bardzo duży udział w wyprowadzaniu piłki i budowaniu akcji, stale był pod grą. Boczni obrońcy rzadko zdobywają bramki, a Mladenović nie tylko świetnie wyszedł do prostopadłego podania, ale potem z ostrego kąta grzmotnął z taką siłą, że bramkarz nie miał nawet czasu na jakąkolwiek reakcję. Najlepszy piłkarz na boisku.
Paweł Wszołek 6 (5,99). Jeśli szukać czegoś, co funkcjonowało nieco gorzej w Legii w piątek, to było to prawe skrzydło. Ale tylko w ataku, bo w obronie Johansson czyścił wszystko, co leciało, a Wszołek dobrze go w tym wspierał. Pod bramką rywala jednak Wszołek najczęściej tylko rozgrywał piłkę, brakło wejść w pole karne i strzałów, dośrodkowywał rzadko i brakowało w tych wrzutkach precyzji, dopiero w końcówce wyszedł na prostopadłe podanie od Josue, ale jego strzał został zablokowany. Był częścią naprawdę dobrze funkcjonującej drużyny, ale tym razem się w niej nie wyróżniał.
Ihor Charatin 7 (6,65). Bartosz Slisz słabo się spisywał na początku sezonu, więc trener Runjaić dał szansę gry od pierwszej minuty Charatinowi. I Ukrainiec nie zawiódł. Wyróżniał się w destrukcji, znakomicie czytając grę i przewidując rozwój akcji Piasta, bardzo dużo piłek przejął właśnie dzięki dobremu ustawieniu, kilka też odebrał w bezpośrednim pojedynku, a kiedy było trzeba, spowalniał akcję przeciwnika subtelnym faulem taktycznym, po którym sędzia kartki pokazać nie mógł. Jak widać defensywny pomocnik nie musi przebiegać ogromnej liczby kilometrów, bo równie istotne jest doświadczenie i umiejętność ustawiania się względem przeciwnika. Co równie ważne, Charatin do dobrej bardzo gry w destrukcji dołożył całkiem niezłe wyprowadzanie piłki, nie chował się po jej oddaniu, był zawsze dostępny dla kolegów do gry i miał zadziwiająco mało strat. Dwa razy pojawił się pod bramką rywali i oddał dwa strzały, po jednym z nich był rzut rożny. Naprawdę dobry mecz Ukraińca, grał tak, jak powinien to robić najbardziej cofnięty z pomocników. Na pewno zasłużył na kolejne szanse gry w pierwszym składzie.
Bartosz Kapustka 7 (6,24). Bardzo dużo był pod grą, zawsze można było na niego liczyć przy przeprowadzaniu piłki z obrony do ataku, nie bał się brania na siebie odpowiedzialności i dryblingów. Szwankowała natomiast dokładność podań, za dużo było strat, widać, że trochę czasu jeszcze minie, zanim „Kapi” odzyska formę po ciężkiej kontuzji. W defensywie biegał sporo jak wszyscy, ale mniej był skuteczny od pozostałych pomocników. Jego ocenę z pewnością podnosi fantastyczna asysta przy drugim golu. Całkiem dobry występ, powinno być w przyszłości coraz lepiej.
Josue Pesqueira 8 (6,13). Matko, co za ambitny gość. Przejął się mocno i krytycznymi słowami po ostatnim meczu i końcowym rezultatem i zasuwał w piątek niesamowicie. Tak walecznego i skutecznego w destrukcji Josue nie widzieliśmy nigdy, był nie gorszy w tym elemencie od Charatina, o ile nawet nie lepszy, bo odbiorów miał więcej niż Ukrainiec, raz tylko faulował trzydzieści metrów od bramki. Jak zwykle był bez przerwy pod grą, do tego przy tak dużej intensywności gry, jaką uraczył nas Portugalczyk, Josue bez problemu wytrzymał kondycyjnie cały mecz i pod jego koniec nadal biegał do ataków, co kiedyś trudno było sobie wyobrazić, ba, to właśnie pod sam koniec meczu stworzył sytuację Wszołkowi i sam trzy razy uderzał na bramkę. Wywalczył kilka rzutów wolnych, sporo grał z pierwszej piłki i zazwyczaj dokładnie. Ocena mogłaby być i wyższa, gdyby trafiał w bramkę, uderzał kilka razy, ale tylko z rzutu wolnego udało mu się między słupki wcelować, a Plach ze sporym wysiłkiem poradził sobie z tym uderzeniem. To był bardzo dobry mecz Josue, z pewnością najlepszy w tym sezonie i co ciekawe, to nie jego kreatywność tym razem wzbudziła w nas największe zachwyty, ale znakomita gra w destrukcji.
Makana Baku 7 (7,42). Na początku meczu miał problemy z grą w defensywie, widać było, że to najsłabszy element w grze Baku, ale dość szybko i on zaczął całkiem dobrze sobie radzić, tak jak reszta drużyny – nawet jeśli nie był tak skuteczny, jak koledzy, to przynajmniej zawsze był zaangażowany i gry w destrukcji nie odpuszczał, a najczęściej piłkę przejmował już na połowie rywala. W ofensywie niedokładne zagrania przeplatał fajerwerkami, jak choćby zagranie z klepki piętą na początku meczu. Znakomicie zaczął drugą połowę popisując się kapitalną asystą przy golu Muciego, później po jego strzale był rzut rożny. Widać, że dopiero zgrywa się z kolegami i wiele jest jeszcze niezrozumienia, ale zagrał w piątek dobre spotkanie. Wierzymy, że będzie jeszcze lepiej.
Ernest Muci 7 (7,38). Praktycznie od początku sezonu chcieliśmy zobaczyć Muciego w ataku, bo Rosołek sobie nie radził, a trenerowi Runjaiciowi nieobce jest granie bez wysokiego silnego napastnika i wstawianie na szpicę niższego, ale ruchliwszego i lepiej wyszkolonego technicznie piłkarza. No i trener po trzech meczach z Rosołkiem w ataku przychylił się do tego pomysłu. Muci nie był zbyt często przy piłce, ale grał w inny sposób – był ruchliwy, starał się sam stworzyć sobie sytuację lub wychodzić z głębi pola na prostopadła piłkę. Dzięki tej właśnie ruchliwości mógł oddać aż cztery strzały, tylko raz trafił w bramkę, ale za to z ogromną precyzją – wykończył akcję niczym rasowy napastnik. Muci cofał się też niekiedy w drugą linię, pomagał rozgrywać, a nawet odebrał raz piłkę rywalowi. Gol i dobry mecz Albańczyka, zapewne w kolejnych meczach też dostanie szansę gry od pierwszej minuty, bo nawet jeśli Legia sprowadzi napastnika, to trochę czasu minie zanim wkomponuje się w drużynę, a na dojście do zdrowia Kramera też trzeba jeszcze poczekać.
Maciej Rosołek 6 (4,95). Mocno krytykowany był młody napastnik, zasłużenie zresztą, bo był mało ruchliwy i nie dochodził do pozycji strzeleckich, a gdy mu się to udawało, to sytuacje marnował. W piątek wszedł z ławki i zaprezentował się nieźle, ale głównie jako zawodnik wyprowadzający piłkę i przetrzymujący ją pod kryciem do czasu nadbiegnięcia kolegów z pomocy. Co ciekawe, tym razem nie miał prawie strat, a żaden obrońca nie był mu w stanie odebrać piłki. Na minus należy mu przypisać tylko sytuację przy rzucie rożnym w 72. minucie, gdy źle pokrył rywala w polu karnym i było przez chwilę groźnie. Niestety napastnik Legii znów ani razu nie doszedł do strzału i ten problem pozostał nierozwiązany. Przeciętny mecz Rosołka, na pewno nie słaby, bo żaden legionista w piątek nie zaniżał poziomu gry zespołu.
Rafał Augustyniak 7 (6,71). Debiut na środku obrony wymuszony kontuzją kolegi wypadł zaskakująco dobrze. W defensywie nie ustępował kolegom i podobnie jak oni dobrze czytał grę, przerywając akcję Piasta zanim się ona rozwinęła, dobrze też piłkę wyprowadzał, raz tylko w końcówce faulował dając rywalom stały fragment gry. Szykowany jest do gry jako defensywny pomocnik, ale jak widać i na stoperze sobie poradził bez problemu. Udany debiut.
Robert Pich (5,01) i Patryk Sokołowski (5,25) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą piątkowego meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Filip Mladenović.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.