Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą – specjaliści od nudnych zwycięstw
10.10.2022 17:30
Gra zespołu 6 (5,66 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Warta dobrze spisywała się dotychczas na wyjazdach, a do tego potrafiła stosować pressing, więc Kosta Runjaić przygotował na mecz ustawienie 3-1-4-2, po to by uniknąć błędów przy wyprowadzaniu piłki takich, jak z Miedzią i by łatwiej było obrońcom asekurować się wzajemnie. Dodatkowo gdy Warta atakowała, obaj wahadłowi wracali się i byli w linii równo z obrońcami. Tak zorganizowana defensywa Legii zagrała wreszcie naprawdę dobry mecz. Dawno nie było sytuacji, że rywal oddał ledwie jeden celny strzał i to z rzutu wolnego, goście mieli dosłownie jedną sytuację na zdobycie bramki w ostatniej minucie gry. Przez cały mecz bramkarz Legii mógł się solidnie wynudzić, bo obrońcy blokowali strzały, a najczęściej w ogóle do nich nie dopuszczali. Mniej efektownie niestety Legia znów wyglądała w ofensywie. O ile wahadłowi, którzy przebiegli dużo kilometrów zawsze wspierali na bokach atak, to w grze środkiem znów coś nie wychodziło – przede wszystkim podania były wymieniane zbyt wolno i rzadko kiedy piłkarze znajdowali się na wolnej pozycji do oddania strzału. Pomocnicy Warty, którzy jak zwykle bardzo dużo biegali, niemal zawsze nadążali z powrotem. Sporo Legia miała stałych fragmentów gry, które całkiem dobrze bił Josue, ale „Wojskowym” ewidentnie brakuje w polu karnym wysokich zawodników dobrze grających w powietrzu. Legia dominowała w pierwszej połowie wyraźnie, miała kilka niezłych okazji, strzeliła jednego gola, ale oddała tylko dwa celne strzały. W przerwie trener Runjaić zdjął słabo grającego i ukaranego w dodatku żółtą kartką Muciego, jednak nie wpuścił za niego innego ofensywnego zawodnika, a przeszedł na ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami, jakby przez całą drugą połowę chciał tylko bronić wyniku. Warta rzeczywiście drugą połowę zaczęła od ataków, ale defensorzy Legii bez problemu je powstrzymywali. Gorzej natomiast Legia wyglądała w ataku, bo nie oddała ani jednego celnego strzału. Można powiedzieć, że gra się wyrównała, ale toczyła się z dala od obu bramek i co mniej cierpliwi widzowie mogli solidnie przysnąć z nudów. Z jednej strony jest wiele głosów, że Legia tak grać nie powinna i trener musi ustawiać swoją drużynę bardziej ofensywnie, z drugiej Kostę Runjaicia bronią wyniki. Po dwunastu meczach bilans ligowy Legii to siedem zwycięstw, trzy remisy i dwie porażki, rok temu były to trzy zwycięstwa i dziewięć porażek. Legia trenera Runjaicia specjalizuje się na razie w nudnych zwycięstwach. Nie wszystkim to z pewnością odpowiada, ale bardziej błyskotliwej Legii na razie raczej nie możemy się spodziewać. Oby chociaż punkty się zgadzały tak, jak dotychczas.
Kacper Tobiasz 6 (7,01 - ocena Czytelników). Bezrobotny przez całą pierwszą połowę, w drugiej obronił niezbyt trudny strzał z rzutu wolnego i dwa razy dobrze piąstkował przy dośrodkowaniach – łapanie ich nie było wskazane, bo lało jak z cebra i piłka była śliska. Popełnił jeden poważny błąd przy wybiciu piłki trafiając z bliska w rywala, ale na szczęście bez konsekwencji. Dzięki dobrej grze obrońców nie miał prawie co robić, pozostajemy więc przy nocie wyjściowej. Oby jak najczęściej miał tak spokojne mecze.
Rafał Augustyniak 7 (6,44). Dobra i pewna gra w defensywie w pierwszej połowie, raz tylko dopuścił do strzału rywala na samym początku spotkania, do tego często zapuszczał się na połowę rywala przy wyprowadzaniu piłki, raz nawet wypuścił Wszołka w pole karne dobrym prostopadłym podaniem. Po przejściu do drugiej linii zaczął od odpuszczenia rywala po zagraniu w trójkącie przy bocznej linii, dwa razy faulował na własnej połowie. Było widać potencjał, były próby dryblingów - nie zawsze udane, a podanie prostopadłe w pole karne zamieniło się w bardzo nieudaną próbę strzału. Jesteśmy przekonani, że Augustyniak w przyszłości rzeczywiście powinien grać w pomocy, to w sobotę lepiej zaprezentował się jednak jako obrońca.
Artur Jędrzejczyk 7 (6,26). Pewna gra w defensywie, ani jednego błędu, jeden zablokowany strzał, wygrywał wszystkie pojedynki i na ziemi i w powietrzu i co ważne, odbierał piłkę bez fauli. Nie popełniał też błędów przy wyprowadzaniu piłki, nie brał się zresztą za to zbyt często, bo w trójce obrońców był środkowym, czyli tym najbardziej cofniętym przy rozgrywaniu. Dokładność podań bez zarzutu, w doliczonym czasie gry zagrał jedno długie niecelne podanie. Dobry mecz „Jędzy”, który był poważnym kandydatem do najlepszego gracza meczu.
Maik Nawrocki 7 (6,70). Podobnie jak Jędrzejczyk był nie do przejścia i nie popełnił żadnego błędu w obronie, blokował dośrodkowania i popisał się jedną znakomitą interwencją blokując wślizgiem strzał w drugiej połowie. Bardzo dobrze wyprowadzał piłkę, podobnie jak Augustyniak w pierwszej połowie często przechodził z nią nawet pod bramkę rywali, grał dokładnie, zanotowaliśmy ledwie dwa niedokładne zagrania. Miał swoją okazję po rzucie rożnym, ale nie trafił w bramkę. Dobry mecz Nawrockiego, naszym zdaniem najlepszego zawodnika sobotniego spotkania.
Paweł Wszołek 6 (5,37). Ponieważ Wszołek ostatnio często trzyma się linii bocznej, to pozycja wahadłowego jest dla niego wręcz naturalna. I całkiem nieźle na niej zagrał. W defensywie wracał się często pod własną bramkę na równi z obrońcami, w ofensywie ruchem bez piłki starał się wyjść na dobrą pozycję do dośrodkowania. Kilka z nich było niezłych, ale koledzy nie potrafili w polu karnym znaleźć sobie wolnej pozycji albo nie trafiali dobrze w piłkę, jak Ribeiro, część rzecz jasna było też nieudanych. Niezły mecz Wszołka, pamiętajmy, że wahadłowy ma inne zadania niż skrzydłowy i nie pojawia się on w polu karnym a tym bardziej na wprost bramki, tylko operuje w bocznych sektorach boiska. A to wychodziło Wszołkowi w sobotę całkiem nieźle.
Bartosz Slisz 6 (5,49). Bardzo duża aktywność, ale jak zwykle u Slisza nie zawsze idąca w parze z jakością. Nabiegał się najwięcej ze wszystkich legionistów, starał się i wspierać obronę i pomagać w ataku. W obronie miał kilka udanych interwencji, ale i kilka nieudanych. Zwłaszcza odpuszczenie rywala w ostatniej akcji meczu było karygodne, bo ten strzał mógł znaleźć drogę do siatki – a przy Corrynie wtedy powinien być właśnie Slisz. Dwa razy pomocnik Legii próbował uderzać na bramkę, raz skiksował, za drugim razem został sfaulowany tuż przed polem karnym. Powinien też mieć asystę, ale Muci nie wykorzystał jego doskonałego podania, to była najlepsza akcja Legii w całym meczu. Strat miał względnie mało, ale jedną z nich na własnej połowie zaraz po zmianie stron. Żółtą kartkę zarobił za konieczny faul taktyczny, takie interwencje też są czasem potrzebne, by przerwać akcję rywali. Całkiem niezły mecz Slisza.
Yuri Ribeiro 6 (5,59). Ribeiro musiał zastąpić pauzującego za kartki Mladenovicia i trzeba przyznać, że w meczu ze zdecydowanie słabszym rywalem, jakim była Warta, nie stanowiło to problemu dla drużyny. Portugalczyk dobrze grał w defensywie, podobnie jak Wszołek cofał się często do linii z obrońcami. Mimo niewielkiego wzrostu zadziwiająco dobrze radził sobie też w powietrzu. Obaj wahadłowi imponowali przestrzeganiem narzuconych reguł taktycznych i skutecznością w destrukcji. Ribeiro tak jak Wszołek włączał się do ofensywy i starał się dośrodkowywać, niektóre z tych wrzutek były niezłe, ale napastnicy Legii w polu karnym byli zazwyczaj szczelnie kryci. Portugalczyk jednak ma w ofensywie swoje ograniczenia, ciężko mu się urwać na wolne pole, nie mówiąc już o minięciu przeciwnika, praktycznie każda próba dryblingu kończyła się stratą. Miał swoją szanse nawet na zdobycie gola, ale prawa noga Ribeiro na którą trafiło dośrodkowanie, mówiąc żartobliwie, nie jest dobrą reklamą portugalskiej techniki użytkowej i skończyło się na rzucie rożnym. Sporo się nabiegał i zagrał w sumie podobnie do Wszołka, czyli całkiem przyzwoicie.
Ernest Muci 4 (4,71). Jedno niezłe dośrodkowanie i jeden odbiór – niewiele zapamiętaliśmy dobrych zagrań Muciego w tym meczu. Miał doskonałą okazję po podaniu Slisza na podwyższenie wyniku, ale trafił w bramkarza. Wcześniej rzadko bywał przy piłce, miał problemy z utrzymaniem się przy niej, do tego zarobił żółtą kartkę, a chwilę po niej faulował po raz kolejny. Nic dziwnego, że opuścił boisko w przerwie, stwarzał ryzyko, że Legia może nie dokończyć tego meczu w jedenastu, do tego bardzo mało wnosił do gry ofensywnej. Słaby tym razem występ Albańczyka.
Josue Pesqueira 5 (4,94). Zadziwiająco dużo niedokładnych podań, albo koledzy nie byli w tym meczu w stanie odczytać pomysłów Portugalczyka, albo mu po prostu wiele rzeczy nie wychodziło. Rzadko przyspieszał akcje, tylko kilka razy rozegrał piłkę na jeden kontakt. Miał okazję do strzału, ale skiksował w polu karnym. Parę piłek w środku pola przechwycił, raz dobrze wystawił piłkę na strzał Sliszowi. Najlepiej w jego wykonaniu wyglądały stałe fragmenty gry, dobrze były mierzone, ale koledzy nie potrafili wygrać w polu karnym pojedynków z obrońcami Warty. Próbował też zdobyć gola z rzutu wolnego, ale w bramkę nie trafił. Przeciętny występ, to znów nie był ten Josue, którego pamiętamy z idealnych otwierających podań z zeszłego sezonu.
Maciej Rosołek 7 (6,88). Napastnik jest od strzelania goli, a Rosołek, który w tym meczu zagrał jako jeden z pary napastników strzelił gola nie tylko zwycięskiego, ale i bardzo ładnego soczystym uderzeniem z woleja. Młody napastnik Legii kilka razy uderzał na bramkę, ale w pozostałych przypadkach był blokowany, albo nie trafiał w bramkę. Nie był statyczny, potrafił piłkę wyprowadzić, czy się przy niej utrzymać. Niestety wszystko to w pierwszej połowie, bo w drugiej poza jednym odbiorem piłki był niemal niewidoczny. Mimo wszystko oceniamy go pozytywnie, bo to jego gol dał Legii zwycięstwo, w dodatku strzał był naprawdę świetny i trudny do wykonania.
Carlitos 5 (5,40). Hiszpan stara się, sporo biega, nie gra samolubnie, szuka kolegów, ale niewiele z tego wynika. Raz na początku meczu dobrze dograł w pole karne, kilka razy dobrze wyprowadził piłkę, oddał jeden niecelny strzał z przewrotki, raz dobrze zgrał głową piłkę przy rzucie rożnym. Trochę mało. Można narzekać, że nie dostaje podań w pole karne, ale też Carlitos w sobotę nie znajdował sobie w tym polu karnym wolnej pozycji i nie potrafił urwać się obrońcom. Napastnik jest od strzelania goli i kreowania pozycji kolegom, meczu z Wartą zabrakło i jednego i drugiego – Hiszpan nie zdołał oddać nawet jednego celnego strzału.
Lindsay Rose 7 (5,90). Reprezentant Maurtiusu grywał ostatnio mało, tym razem dostał całą drugą połowę i po raz kolejny potwierdził, że warto na niego stawiać. Podobnie jak pozostali obrońcy, nie popełnił ani jednego błędu w defensywie, a musiał interweniować wiele razy, robił to zawsze skutecznie, w powietrzu też radził sobie dobrze. Różnica między nim a Augustyniakiem i Nawrockim była taka, że Rose nie przechodził z piłką na pole karne rywali, gdy zrobił to raz na początku drugiej polowy, to źle dośrodkował. W sumie dobrze, że piłkarz z Mauritiusa zna swoje możliwości i nie podejmuje niepotrzebnych ryzykownych działań, pamiętamy kilka jego strat we wcześniejszych meczach. Podobnie jak pozostali obrońcy Rose zagrał naprawdę dobre spotkanie.
Bartosz Kapustka 4 (4,80). Wywalczył jeden rzut rożny, kilka piłek stracił wskutek błędów technicznych, raz przydał się we własnym polu karnym przy stałym fragmencie gry. Znów wypadł słabo. Niestety nie dostrzegamy na razie żadnych symptomów powrotu Kapustki do formy sprzed kontuzji.
Blaz Kramer (5,37) i Robert Pich (5,70) grali zbyt krótko, by ich oceniać, z dobrej strony pokazał się Słowak, który dwa razy wyprowadzał piłkę do kontrataku i w obu przypadkach kończyło się to żółtą kartką dla piłkarzy Warty, którzy nie potrafili inaczej Picha zatrzymać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu według Czytelników był znów Kacper Tobiasz, natomiast redakcja wybrała Maika Nawrockiego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.