Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą – wielki mecz Mladenovicia
17.03.2021 19:28
Gra zespołu 6 (6,17 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Kolejny mecz, tym razem na własnym boisku z beniaminkiem, w którym o zwycięstwie zadecydował jeden gol. Obserwując grę Legii w tym sezonie trudno mówić o zaskoczeniu. Legia w sobotę na tle dość słabej Warty zagrała jednak nieco lepiej niż w poprzednich meczach. Kluczową rolę w zwycięstwie odegrali obaj wahadłowi, ale trzeba też zauważyć, że cała drużyna zagrała lepiej niż ze Śląskiem, Piastem, czy Górnikiem. Dobry mecz zagrała defensywa, Warta stworzyła sobie ledwie dwie sytuacje i po żadnej gola nie zdobyła – o bramkach zdecydowały błędy indywidualne. Dobrze też obrońcy radzili sobie z wyprowadzaniem piłki, w szczególności mogły podobać się dokładne przerzuty od skrajnych obrońców na przeciwległe skrzydło do wahadłowych. Widać było, że to był pomysł trenera na ten mecz. Świetnie też układała się współpraca Pawła Wszołka z Bartoszem Kapustką, nieco gorzej tym razem Filipa Mladenovicia z Luquinhasem. Przyzwoicie też zagrał środek pola, który nie miał wielu strat i często kasował akcje poznaniaków już w środkowej strefie, a do tego w odróżnieniu od poprzednich meczów potrafił się z rzadka włączyć też do ofensywy. Warta tak naprawdę podjęła równorzędną walkę tylko na początku drugiej połowy i w końcówce meczu, gdyby nie prezenty od Boruca i Wszołka, zapewne jej piłkarze pogodziliby się z porażką po trzecim golu i nie byłoby nerwowej końcówki. Nieco słabiej może wypadli tym razem napastnicy, każdy z nich zagrał po połowie meczu, ale goli i asyst z ich strony zabrakło, choć nie do końca z ich winy, po prostu dostawali mało podań. Cieszy też gol zdobyty po rozegraniu rzutu rożnego, bo takich bramek brakowało. Z jednej strony był to niezły występ legionistów, z drugiej brak koncentracji u poszczególnych piłkarzy skutkujący straconymi golami nadal jest ogromnym problemem, tym bardziej, że dotyka on za każdym razem coraz to innych zawodników. A trzeba pamiętać, że kolejni rywale będą bardziej wymagającymi przeciwnikami od beniaminka i w następnych meczach tracąc tyle goli, będzie się też z pewnością tracić i punkty. Był to też kolejny mecz, w którym wskutek niepewnego wyniku trener wolał zrezygnować z wprowadzania na boisko w końcówce młodych, mniej doświadczonych zawodników.
Artur Boruc 4 (5,31 - ocena Czytelników). Warta oddała sporo celnych strzałów, ale wszystkie były łatwe do obrony. Za to jak zawodnikowi gości nie wyszło dośrodkowanie, to piłka wpadła Borucowi za plecy. To pierwszy gol zawalony w przez doświadczonego bramkarza Legii, co oczywiście musi znacząco obniżyć ocenę jego występu. Gra nogami też pozostawiała w tym meczu sporo do życzenia, dwa razy wybił piłkę na aut ze stojącej piłki przy wznowieniu gry.
Josip Juranović 7 (6,71). Bardzo pewna gra w defensywie, raz minął go tylko Baku w pierwszej połowie, zresztą Niemiec wtedy ograł równocześnie w tej akcji Juranovicia i Wszołka, ale żadnej groźnej sytuacji z tego nie było. Solidne wyprowadzanie piłki, kilka udanych przerzutów na drugie skrzydło. Dobry mecz obrońcy Legii, w kolejnym meczu wskutek braku Mladenovicia będzie grał zapewne jako wahadłowy.
Mateusz Wieteska 7 (5,86). Podobnie jak Juranović, Wieteska rozegrał dobry, pewny mecz w defensywie, wygrywał powietrzne pojedynki, grał czysto nie popełniając ani jednego faulu, odzyskał najwięcej piłek w całym zespole, w ostatniej minucie meczu zablokował strzał mogący zmienić wynik meczu. Nie było też problemów przy wyprowadzaniu piłki. Wieteska miał też szansę na zdobycie gola po stałym fragmencie gry, ale uderzył głową niecelnie. Nie dziwimy się, że ze wszystkich obrońców ma najwyższą notę od InStat, bo rzeczywiście w tym meczu był spośród nich najlepszy.
Artem Szabanow 6 (6,48). Niezły mecz, dobre wyprowadzanie piłki, znakomity przerzuty – po jednym jego podaniu doskonałą okazję na zdobycie bramki miał Kapustka. W defensywie Ukrainiec był jednak najmniej pewnym punktem drużyny, obie groźne sytuacje, które Warta stworzyła sobie sama powstały z jego winy. Pod koniec pierwszej połowy uciekł mu Baku i dośrodkował tak, że ktokolwiek przeciąłby piłkę, obojętnie czy napastnik Warty, czy obrońca Legii, piłka na pewno wpadłaby do siatki. W drugiej połowie to jego ograł chytrze Zrelak i wyszedł na czystą pozycję, na szczęście uderzył bardzo lekko. Przyzwoity występ, ale pozostali obrońcy grali w defensywie znacznie pewniej.
Paweł Wszołek 6 (7,01). Z pewnością jedna z gwiazd tego mecz, ładny gol, znaczący udział przy trzecim golu, dobra gra w destrukcji wyłączywszy jedną akcję Baku, opisaną już wcześniej przy Juranoviciu. Wszołek znakomicie jak zwykle poruszał się w ataku bez piłki, świetnie ustawiał sobie przeciwników i bardzo dobrze współpracował z Kapustką, Wyjątkowo dobrze wychodziły mu też w tym meczu dośrodkowania. Jedyne co zepsuł w ofensywie, to kontratak w drugiej połowie, po którym nie bardzo wiedział jak wykończyć akcję – ani nie oddał strzału, ani też nie podał do ustawionego na czystej pozycji nieobstawionego Pekharta. Niemniej otrzymałby za ten mecz od nas bardzo wysoką notę, gdyby nie podarował Warcie rzutu karnego, który przywrócił gościom nadzieję na wywiezienie z Łazienkowskiej punktów – przez to siłą rzeczy ocena musi być znacznie obniżona w stosunku do tej, na którą zasłużył całokształtem swojej gry.
Bartosz Slisz 6 (5,88). W pierwszej części meczu dobre zagrania i dobre wyprowadzanie piłki przeplatał stratami, po jednej z nich zarobił żółtą kartkę, wcześniej z kolei to na nim kartkę „zarobił” Zrelak, po kolejnej ruszyła najgroźniejsza akcja Warty w pierwszej połowie. Po zmianie stron Slisz prezentował się zdecydowanie lepiej, grał bardzo dokładnie, nie tracił piłek poza jednym błędem technicznym, a przede wszystkim bardzo dużo piłek przejął i skutecznie pomagał obrońcom w defensywie. Dwa razy uderzał celnie na bramkę Warty, raz z rzutu wolnego, raz z akcji z dystansu, oba strzały nie sprawiły problemów bramkarzowi Warty. Mocno przeciętna pierwsza połowa, naprawdę dobra druga, w sumie ocena przeciętna. Powołanie do kadry przez Paulo Sousę powinno w kolejnym meczu zdopingować młodego legionistę do jeszcze lepszej gry.
Andre Martins 6 (5,76). Dobra gra w destrukcji, choć raz faulował na początku meczu rywala niedaleko od własnego pola karnego, dużo odbiorów, bardzo dokładne operowanie piłką, zaledwie dwa niecelne podania, a do tego jedno dobre prostopadłe zagranie w pole karne do Lopesa. Tradycyjnie już za mało włączał się w akcje ofensywne, widać, że i u trenera Michniewicza Portugalczyk nie podchodzi zbyt często pod pole karne i nie oddaje strzałów, co nie ukrywamy, nadal nam się nie podoba. Przeciętny występ, jakich wiele ostatnio w wykonaniu Martinsa, widać, że trener też nie do końca jest zadowolony z tej bardzo poprawnej gry, ale bez błysku, bo znów Portugalczyk dość wcześnie zakończył mecz.
Filip Mladenović 9 (8,48). Absolutna gwiazda sobotniego meczu, jeden z najlepszych występów indywidualnych wśród wszystkich legionistów w tym sezonie. Dwa gole i asysta, kilka wywalczonych rzutów rożnych, nawet po kuriozalnym trafieniu w kolegę z rzutu wolnego poszedł dalej w drybling i potrafił wywalczyć korner. Na drugą połowę wyszedł chyba lekko przemotywowany, bo zaczął od fauli i dostał żółtą kartkę eliminującą go z meczu w Lubinie. Na odpoczynku Mladenovicia skorzysta głównie reprezentacja Serbii, bo na jej mecze będzie bardzie wypoczęty. Gdy dodamy do tego, że Serb całkiem nieźle prezentował się też w defensywie, to jasne jest, że nota za jego sobotni występ musi być bardzo wysoka.
Bartosz Kapustka 8 (7,19). Lider środka pola nie zwalnia tempa. Z piłką przy nodze prezentuje się nie mniej efektownie od Luquinhasa, widzi na boisku więcej niż reszta legionistów, do tego pracuje w defensywie nie gorzej od defensywnych pomocników. Coraz większe efekty daje też jego współpraca z Wszołkiem, trzeci gol to najlepiej obrazuje, do tego przy pierwszym golu asystował po dobrym rozegraniu rzutu rożnego. W zasadzie jedynym do czego można mocno się przyczepić jest skuteczność – Kapustka w sobotę znów zmarnował doskonałą okazję po podaniu Szabanowa, a w 68. minucie uderzył daleko od bramki. Kolejny dobry mecz Kapustki – jeśli na razie selekcjoner nie uznał za stosowne go powołać do kadry, to nie jest wykluczone, że z taką formą pomocnik Legii do reprezentacji w najbliższej przyszłości nie trafi.
Luquinhas 6 (6,17). Dużo dryblingów, ale dość daleko od bramki i pożytku z tego poza wywalczonymi rzutami wolnymi i żółtą kartką dla Ławniczaka wiele nie było. Zdecydowanie lepiej prezentował się w pierwszej połowie, po zmianie stron tracił sporo piłek, nie wykorzystał też doskonałej sytuacji podbramkowej, na szczęście Mladenović dobitką załatwił sprawę. Raz uderzał też przed przerwą, ale daleko od bramki. Przeciętny był to mecz Brazylijczyka, który zapewne byłby zmieniony w końcówce, gdyby przewaga bramkowa była wyższa.
Rafael Lopes 5 (5,10). Napastnicy nie byli w tym meczu specjalnie widoczni, ale też nie dostawali podań. Lopes mało miał kontaktów z piłką, jeśli dostał podanie w pole karne, to szukał strzału, dwa razy uderzył celnie, ale bramkarz bez problemów obronił. Portugalczyk nie miał wielu strat, ale też i nie radził sobie w pojedynkach ze stoperami Warty. Powinien zdecydowanie częściej wychodzić do rozegrania. Nie był to zły występ, ale jednak dość mocno przeciętny.
Tomas Pekhart 5 (5,01). To samo co o Lopesie można napisać o Pekharcie – Czech mało dostawał piłek, ale i nie podchodził do rozegrania. Oddał jeden celny strzał, którego statystycy InStatu najwyraźniej nie zauważyli, odebrał jedną piłkę, raz faulował tuż przed własnym polem karnym. Najlepiej ustawiony był przy akcji Wszołka w 68. minucie, ale wahadłowy Legii nie podał mu piłki, z pewnością byłby to gol. Ocena identyczna jak dla Portugalczyka.
Walerian Gwilia 6 (5,20). Gra Gwilii niewiele różniła się od Martinsa – trochę gorzej szło mu w destrukcji, trochę aktywniejszy był w grze do przodu, starając się częściej włączać do akcji ofensywnych niż Portugalczyk. Gwilia wygrał większość pojedynków z rywalami, zanotował ledwie trzy niecelne podania, miał też jedną okazję na zdobycie bramki po kontrze Wszołka, ale w zamieszaniu w polu karnym brakło mu zdecydowania. Nie możemy się zgodzić z opinią, że był to jakiś kiepski mecz Gruzina, zagrał na podobnym poziomie jak Martins, Luquinhas i Slisz i taką też otrzymuje od nas ocenę.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu mógł zostać wyłącznie Filip Mladenović z dwoma golami i asystą.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.