Przegląd prasy: Mistrzowski charakter
29.04.2019 10:35
Przegląd Sportowy - Lechia prowadziła, ale Legia odpowiedziała trzema golami i znowu jest liderem ligi. W 80. minucie, po podaniu od Andre Martinsa, Sebastian Szymański wpadł w pole karne Lechii, minął bramkarza Dušana Kuciaka, ale zamiast strzelać do opuszczonej bramki, wyłożył piłkę na 11 metr. Stojący tam Kasper Hämäläinen trafił do siatki. Mistrz Polski wyszedł na prowadzenie w meczu na szczycie, w doliczonym czasie trzecią bramkę zdobył Iuri Medeiros. Lechia była na łopatkach, Legia triumfowała, choć przez pierwsze pół godziny spotkania wydawało się, że będzie odwrotnie.
Podobno charakter zespołu odzwierciedla osobowość trenera. Prowadzący Legię Aleksandar Vuković był piłkarzem z wybuchowym temperamentem, u którego zawsze co w sercu, to na języku. Na boisku nigdy nie odpuszczał, jako trener powtarza piłkarzom: „keep trying” – nigdy nie mogą się poddać, zawsze muszą walczyć i do końca próbować wygrać. W czterech z sześciu meczów pod jego wodzą to rywale – Górnik, Pogoń, Lech, Lechia – pierwsi strzelali gola. Tylko klubowi z Poznania Legia nie odpowiedziała przynajmniej dwoma ciosami. W Gdańsku trzeci raz przebyła drogę z piekła do nieba i czwarte mistrzostwo Polski z rzędu znowu jest wyłącznie w jej rękach.
W dniu nominacji na pierwszego trenera Legii zdał ostatni egzamin i jest trenerem UEFA Pro. Wie, że teraz pewne zachowania mu nie przystoją. Z ekspresyjnego, wybuchowego, zawzięcie dyskutującego z sędziami zawadiaki, którym bywał jako asystent kolejnych szkoleniowców Legii, stara się zmienić w trenera, który z chłodną głową, na zimno analizuje wydarzenia boiskowe i nie daje się ponieść emocjom. Dlatego mocno zabolało go – jego zdaniem – niesłuszne i pochopne odesłanie na trybuny. Z całych sił stara się przekonać wszystkich dookoła (najbardziej prezesa Dariusza Mioduskiego), że zasługuje, by praca z Legią nie zakończyła się na dziesięciu kolejkach tego sezonu, które dostał po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto. Na mecze wkłada garnitur, ale nie po wyglądzie, a po owocach można poznać jego pracę. Na razie jest coraz bliżej realizacji postawionego celu, czyli wywalczenia mistrzostwa Polski.
Fakt - Znowu pokazaliśmy charakter. Runda finałowa to moment, w którym mecze rozgrywa się nie tylko na boisku, ale również w sferze mentalnej. My wiemy, jak radzić sobie z taką presją, bo czwarty sezon z rzędu gramy o tytuł. I mam nadzieję, że po raz czwarty gozdobędziemy - mówi Kasper Hamalainen. - Piłkarze nigdy nie mogą się poddać. Nie zawsze uda się wygrać, ale zawsze trzeba próbować i walczyć do końca - tłumaczy Aleksandar Vukovic.
Gazeta Polska - To miał być hit nie tylko kolejki, ale całej rundy mistrzowskiej, l był. O spotkaniu Lechią Gdańsk - Legia Warszawa (1:3) kibice będą dyskutowali jeszcze bardzo długo. Wszystko przez kontrowersyjną decyzję sędziego Daniela Stefańskiego. Sędziego z Bydgoszczy, na stałe mieszkającego w Warszawie.
Już w 3. min spotkania mogło być 1:0 dla gospodarzy. W kierunku bramki Legii pędził Artur Sobiech, ale jego strzał na pustą bramkę zablokował kapitan Legii Artur Jędrzejczyk. Piłka uderzyła interweniującego legionistę w rękę. Stefański uznał, że nie było to celowe zagranie. Cała kibicowska Polska, oprócz oczywiście fanów Legii, uważa, że było inaczej. W mediach społecznościowych rozpętała się burza. Ktoś napisał, że syn Stefańskiego trenuje w Legii. Okazało się to nieprawdą, bo arbiter co prawda ma jedno dziecko, ale córkę...
Prezes Zbigniew Boniek jak zwykle stanął po stronie zbulwersowanych kibiców i dolał w swoim stylu oliwy do ognia. - Sędzia Daniel Stefański popełnił błąd w 3. min meczu Lechia-Legia. Mogę przeprosić Lechię, trenera Stokowca. Arbiter podjął błędną decyzję - zakomunikował prezes PZPN.
Polska the Times - To miał być mecz na wagę mistrzostwa Polski. Obserwując wydarzenia sobotniego spotkania w Gdańsku trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że gdzieś je już widzieliśmy. Choćby dwa tygodnie temu z Pogonią. Albo dwa lata wcześniej, kiedy Lechia prowadziła, a dwa trafienia Michała Kucharczyka w drugiej połowie zapewniły Wojskowym zwycięstwo. Występ przeciwko gdańskiej drużynie był też odbiciem tego oraz dwóch poprzednich sezonów w wykonaniu Legii: fatalny początek, nerwowy pościg, a na końcu radość. Czy znów ze zdobycia tytułu - to się okaże. W sobotę legioniści zrobili jednak w tym kierunku wielki krok.
Rzeczpospolita - Wyścig o mistrzostwo Polski wkracza w decydującą fazę w atmosferze skandalu. W drugiej połowie sobotniego meczu to Legia była zdecydowanie lepsza niż zespół Stokowca, który cofnął się zbyt głęboko i wręcz prosił się o nieszczęście.
Legia zaczęła odrabianie strat od bramki wyrównującej, której autorem został Paweł Stolarski. Boczny obrońca sezon rozpoczął jeszcze jako zawodnik Lechii, ale tuż przed zamknięciem okna transferowego przeprowadził się do Warszawy. Gol na 2:1 padł po dwójkowej akcji Sebastiana Szymańskiego z Kasperem Hamalainenem, a wynik ustalił luri Medeiros. Tym samym Legia ma trzy punkty przewagi nad Lechią na cztery kolejki przed końcem sezonu. Ale i tak wszyscy kibice jeszcze długo będą mówić o ręce Jędrzejczyka.
Super Express - Legia pierwsza straciła gola i długo była bezradna, ale w drugiej połowie zagrała jak prawdziwy mistrz kraju, deklasując Lechię (3:1) i wskakując znowu na fotel lidera. Mecz na szczycie ekstraklasy oczywiście jeszcze niczego nie rozstrzygnął, ale obrońcy tytułu bardzo zbliżyli się do końcowego triumfu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.