Rozmowa z kapitanem Legii
05.07.2002 14:16
Przyjście Krzysztofa Szewczyka i informacja, że Jacek Zieliński podpisuje kontrakt, to wreszcie jakieś dobre wiadomości tego lata. Wcześniej ciężko trenowaliśmy, ale cały czas myśleliśmy o tym, jak w klubie jest źle - mówi "Gazecie" kapitan Legii Cezary Kucharski.<br>
Wywiad z Cezarym Kucharskim
Przyjście Krzysztofa Szewczyka i informacja, że Jacek Zieliński podpisuje kontrakt, to wreszcie jakieś dobre wiadomości tego lata. Wcześniej ciężko trenowaliśmy, ale cały czas myśleliśmy o tym, jak w klubie jest źle - mówi "Gazecie" kapitan Legii Cezary Kucharski.
Robert Błoński: Nie jest Pan zaniepokojony sytuacją w Legii? Żadnych transferów, piłkarze odchodzą, pieniędzy nie ma....
Cezary Kucharski: Jestem. Myślałem, że mistrzostwo będzie początkiem drogi. Liczyłem, że będziemy walczyć o więcej, o Ligę Mistrzów, że będzie tu budowany coraz mocniejszy zespół, dojdzie kilku zawodników. A tymczasem... Odeszło za dużo wartościowych graczy, wartość zespołu spadła. Nie chcę, by to zabrzmiało katastroficznie, ale uważam, że coraz trudniej będzie nam awansować. Naprawdę szkoda byłoby chociaż nie spróbować powalczyć o Champions League, poddać się już na starcie, nie dać sobie szansy.
Czy są zaległości finansowe wobec zawodników?
- Są. Nie dostaliśmy premii za mistrzostwo [2 miliony złotych do podziału na drużynę - rb.]. Działacze obiecali, że będą w czerwcu. Nie było. Mam nadzieję, że do pierwszego meczu wszystko zostanie uregulowane. Sytuacja nie jest wesoła.
Działacze Legii wpadli na pomysł, by premie za mistrzostwo wypłacić w akcjach klubu. Co Pan na to?
- W ogóle mnie to nie interesuje. O tym, ile ewentualnie akcji Legii bym nabył, decydowałbym sam. Za tytuł chcemy pieniędzy, nie akcji. Poza tym wejście Legii na giełdę to perspektywa, i to chyba odległa. Mówienie o czymś, co na razie nie istnieje, było chyba nie na miejscu i niepotrzebne. Legia nie jest notowaną spółką. A poza tym, czy w obecnej sytuacji giełdy to w ogóle jest opłacalne?
Co dalej?
- Nie wiem. Mieliśmy spotkanie z prezesem Miklasem. Sytuacja nie jest wesoła. Trenujemy ciężko, przygotowujemy się do sezonu, ale jest niepokój o przyszłość. W tej sytuacji ciężko jest myśleć tylko i wyłącznie o trenowaniu. Nikt nie jest pewny, co dalej. Nie ma komfortu.
A może pomogłoby spotkanie z prezesem Pol-Motu Andrzejem Zarajczykiem?
- Może? Tylko czy on chciałby się z nami spotkać. Na pewno jednak będziemy chcieli porozmawiać przed sezonem. Choćby o tym, co nas czeka, ustalić warunki, na jakich będziemy grać w przyszłym sezonie.
Pan nie chciał odejść? W kontrakcie ma Pan klauzulę, że jak się zgłosi ktoś chętny i zapłaci 100 tysięcy dolarów, to może kupić kapitana Legii.
- Rzeczywiście jest taka klauzula. I po ostatnich wydarzeniach, choćby tych z Jackiem Zielińskim, zastanawiałem się, czy nie szukać klubu. Nie mam żadnych konkretnych ofert, ale nie jestem drogi i pewnie znaleźliby się chętni.
Jacek Zieliński ma w piątek podpisać dwuletni kontrakt z Legią.
- To bardzo dobrze.
Był Pan zaniepokojony tym, co dzieje się wokół jego osoby?
- Tak. Nie ma w polskiej lidze drugiego takiego zawodnika. A ci zagraniczni są dwa, trzy razy drożsi. To, że Jacek ma 35 lat, nie ma znaczenia. Tak jak zagrał przeciwko USA, może jeszcze grać i dwa lata. Jest chyba nie do zastąpienia. Doskonale umie się przygotować do sezonu, dba o formę. No i jest symbolem Legii. Gra tu ponad dziesięć lat. Był z drużyną na dobre i na złe. O takich graczy powinno się dbać szczególnie, zasługują na specjalne traktowanie. Dobrze, że u nas zostaje. Z nim gra się łatwiej, a poza tym wszyscy czują się lepiej psychicznie.
W piątek na treningu Legii pojawi się Krzysztof Szewczyk. Pamięta Go Pan? Pomocnik Śląska Wrocław, chciał podać Pana do sądu...
- Dla mnie nie ma problemu. To już historia, a ja nie żyję wspomnieniami. Podaliśmy sobie ręce po całym tym zamieszaniu i sprawa się skończyła. Wszystko jest w porządku, a ja się cieszę, że wreszcie do Legii przychodzi nowy piłkarz.
Robert Błoński: Nie jest Pan zaniepokojony sytuacją w Legii? Żadnych transferów, piłkarze odchodzą, pieniędzy nie ma....
Cezary Kucharski: Jestem. Myślałem, że mistrzostwo będzie początkiem drogi. Liczyłem, że będziemy walczyć o więcej, o Ligę Mistrzów, że będzie tu budowany coraz mocniejszy zespół, dojdzie kilku zawodników. A tymczasem... Odeszło za dużo wartościowych graczy, wartość zespołu spadła. Nie chcę, by to zabrzmiało katastroficznie, ale uważam, że coraz trudniej będzie nam awansować. Naprawdę szkoda byłoby chociaż nie spróbować powalczyć o Champions League, poddać się już na starcie, nie dać sobie szansy.
Czy są zaległości finansowe wobec zawodników?
- Są. Nie dostaliśmy premii za mistrzostwo [2 miliony złotych do podziału na drużynę - rb.]. Działacze obiecali, że będą w czerwcu. Nie było. Mam nadzieję, że do pierwszego meczu wszystko zostanie uregulowane. Sytuacja nie jest wesoła.
Działacze Legii wpadli na pomysł, by premie za mistrzostwo wypłacić w akcjach klubu. Co Pan na to?
- W ogóle mnie to nie interesuje. O tym, ile ewentualnie akcji Legii bym nabył, decydowałbym sam. Za tytuł chcemy pieniędzy, nie akcji. Poza tym wejście Legii na giełdę to perspektywa, i to chyba odległa. Mówienie o czymś, co na razie nie istnieje, było chyba nie na miejscu i niepotrzebne. Legia nie jest notowaną spółką. A poza tym, czy w obecnej sytuacji giełdy to w ogóle jest opłacalne?
Co dalej?
- Nie wiem. Mieliśmy spotkanie z prezesem Miklasem. Sytuacja nie jest wesoła. Trenujemy ciężko, przygotowujemy się do sezonu, ale jest niepokój o przyszłość. W tej sytuacji ciężko jest myśleć tylko i wyłącznie o trenowaniu. Nikt nie jest pewny, co dalej. Nie ma komfortu.
A może pomogłoby spotkanie z prezesem Pol-Motu Andrzejem Zarajczykiem?
- Może? Tylko czy on chciałby się z nami spotkać. Na pewno jednak będziemy chcieli porozmawiać przed sezonem. Choćby o tym, co nas czeka, ustalić warunki, na jakich będziemy grać w przyszłym sezonie.
Pan nie chciał odejść? W kontrakcie ma Pan klauzulę, że jak się zgłosi ktoś chętny i zapłaci 100 tysięcy dolarów, to może kupić kapitana Legii.
- Rzeczywiście jest taka klauzula. I po ostatnich wydarzeniach, choćby tych z Jackiem Zielińskim, zastanawiałem się, czy nie szukać klubu. Nie mam żadnych konkretnych ofert, ale nie jestem drogi i pewnie znaleźliby się chętni.
Jacek Zieliński ma w piątek podpisać dwuletni kontrakt z Legią.
- To bardzo dobrze.
Był Pan zaniepokojony tym, co dzieje się wokół jego osoby?
- Tak. Nie ma w polskiej lidze drugiego takiego zawodnika. A ci zagraniczni są dwa, trzy razy drożsi. To, że Jacek ma 35 lat, nie ma znaczenia. Tak jak zagrał przeciwko USA, może jeszcze grać i dwa lata. Jest chyba nie do zastąpienia. Doskonale umie się przygotować do sezonu, dba o formę. No i jest symbolem Legii. Gra tu ponad dziesięć lat. Był z drużyną na dobre i na złe. O takich graczy powinno się dbać szczególnie, zasługują na specjalne traktowanie. Dobrze, że u nas zostaje. Z nim gra się łatwiej, a poza tym wszyscy czują się lepiej psychicznie.
W piątek na treningu Legii pojawi się Krzysztof Szewczyk. Pamięta Go Pan? Pomocnik Śląska Wrocław, chciał podać Pana do sądu...
- Dla mnie nie ma problemu. To już historia, a ja nie żyję wspomnieniami. Podaliśmy sobie ręce po całym tym zamieszaniu i sprawa się skończyła. Wszystko jest w porządku, a ja się cieszę, że wreszcie do Legii przychodzi nowy piłkarz.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.