Smutna środa legionistów w Poznaniu
24.04.2019 20:30
1. Jasmin Burić
2. Robert Gumny
4. Thomas Rogne
7. Maciej Gajos
11. Timur Żamaletdinow
17. Maciej Makuszewski
79'22. Wołodymir Kostewycz
24. Joao Amaral
73'25. Pedro Tiba
26. Rafał Janicki
90'29. Kamil Jóźwiak
14. Adam Hlousek
- 66'
20. Marko Vesović
21. Dominik Nagy
85'26. Cafu
27. Carlitos
34. Inaki Astiz
44. William Remy
45. Iuri Medeiros
46'
Rezerwy
3. Vernon de Marco
90'20. Mateusz Skrzypczak
30. Matus Putnocky
34. Tymoteusz Klupś
79'36. Filip Marchwiński
73'37. Marcin Wasielewski
77. Piotr Tomasik
16. Luis Rocha
23. Salvador Agra
32. Miroslav Radović
85'41. Paweł Stolarski
- 46'
99. Sandro Kulenović
66'
Kontrola, ale i niskie tempo. Szanse na gola, lecz sytuacje niewykorzystane. Tak przez długi czas wyglądało spotkanie Legii Warszawa z Lechem w Poznaniu. Mistrzowie Polski wyszli na murawę w nieco przemeblowanym zestawieniu. Zabrakło pauzujących za kartki Artura Jędrzejczyka i Andre Martinsa, których miejsce zajęli Inaki Astiz oraz Cafu. Na boisku pojawił się również Michał Kucharczyk wracający po kontuzji biodra. Wobec tego, w rolę „dziesiątki” wcielił się Iuri Medeiros, który był zupełnie niewidoczny. Portugalczyk często tracił piłkę, nie był w stanie poradzić sobie z defensorami gospodarzy i już po 45 minutach zakończył występ, zaś za niego na murawie zameldował się Sebastian Szymański.
Warszawiacy nie forsowali tempa, tak samo było w przypadku Lecha, który przez pewien fragment meczu miał optyczną przewagę, lecz uderzał przede wszystkim z dystansu. Tak było ze strzałami Roberta Gumnego, Macieja Gajosa czy Joao Amarala, który stwarzał największe problemy pod bramką Radosława Cierzniaka. Legioniści odpowiadali szybkimi atakami, ale jednocześnie mniej bezpośrednim stylem gry. „Wojskowi” liczyli na fakt, że Lech będzie zostawiał wolne miejsce na skrzydłach, co miało być okazją dla dynamicznych Kucharczyka oraz Dominika Nagya. Raz akcja tego duetu mogła zakończył się powodzeniem, ale w 19. minucie Węgier nie wykorzystał dokładnego dogrania i z bliska przestrzelił. Aktywny był Carlitos, który nie mógł jednak wstrzelić się w bramkę. Hiszpanowi początkowo brakowało celności, a w dogodnej okazji pod koniec pierwszej połowy przegrał rywalizację z Jasminem Buriciem.
Legia poza kontrolą i bezbramkowym remisem do przerwy, walczyła o coś więcej. Lech, który do grupy mistrzowskiej załapał się dzięki porażce Wisły Kraków z Zagłębiem Lubin, nie oferował wiele. Rzeczy wielkich nie spodziewali się także miejscowi kibice. Frekwencja nie powaliła na kolana, bo mecz oglądało 11 935 widzów, co było najgorszym wynikiem w historii meczów obu ekip w Poznaniu w całym XXI wieku. Trener Aleksandar Vuković starał się zadbać o emocje reagując. W drugiej połowie na boisku pojawił się wspomniany Szymański, a z czasem Legia przeszła na wariant z dwoma napastnikami, bo Kucharczyka zastąpił Sandro Kulenović.
Szansę na zmianę wyniku ponownie miał Nagy, lecz jego strzał z ostrego kąta odbił Burić. Bliźniaczej sytuacji po drugiej stronie nie wykorzystał Timur Żamaletdinow. Spotkaniu brakowało nieco rozpędu, zażartej walki w ofensywie z dwóch stron. Dominowała taktyka, bez pierwiastka szaleństwa. Obie ekipy mogły liczyć, że pragmatyzm da punkty. Trener Dariusz Żuraw w 73. minucie zdecydował się na świeżość. Wpuszczając na boisko Filipa Marchwińskiego, szkoleniowiec nie wiedział jeszcze, że młody adept poznańskiej akademii, zapisze się w lichej historii środowej rywalizacji.
W 81. minucie Antolić stracił piłkę. Doskoczył do niej Marchwiński, który wygrał pojedynek z Williamem Remym, który przegrał pozycję niczym statysta. Młody gracz Lecha oddał uderzenie zza pola karnego i nie dał szans Cierzniakowi. To zapoczątkowało falę emocji. Legioniści ruszyli do szaleńczych ataków, choć nie mogli przebić się przez defensywnie ustawionych gospodarzy. Kartkę za niesportowe zachowanie obejrzał Cafu. Potem za faul - Vesović. Obaj wykluczyli się tym samym z następnego meczu z Lechią. Sędzia Jarosław Przybył odesłał również na trybuny trenera Aleksandara Vukovicia, który ostatniej nadziei szukał we wpuszczeniu na murawę doświadczonego Miroslava Radovicia
Legia nie zdołała zapunktować w Poznaniu, przegrywając z Lechem, dla którego było to najważniejsze pod względem ambicjonalnym spotkanie w końcówce sezonu. Mistrzowie Polski stracili też pozycję lidera Ekstraklasy. Lechia ma teraz tyle samo punktów, lecz lepszy bilans bramkowy (+2 względem warszawiaków). Bezpośredni mecz obu drużyn w ramach 33. kolejki odbędzie się już w sobotę.
Autor: Piotr Kamieniecki
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.