Strata Czasu
10.11.2001 02:08
<b>Maciej Weber: Był Pan na testach w Energie, a teraz jedzie z Legią na mecz 1/8 finału Pucharu Polski z Radomskiem. Co to oznacza?</b>
Wywiad z Mariuszem Piekarskim
Maciej Weber: Był Pan na testach w Energie, a teraz jedzie z Legią na mecz 1/8 finału Pucharu Polski z Radomskiem. Co to oznacza?
Mariusz Piekarski: W Niemczech przez dwa dni trenowałem z zespołem Energie. Wróciłem, bo taka była umowa, i czekam, czy dogadają się kluby. Ja nie stawiam żadnych warunków, ale wiem, że na wyższym szczeblu są rozbieżności dotyczące kwoty mojego półrocznego wypożyczenia.
Marcin Mięciel do Borussii Moenchengladbach został wypożyczony na rok za 600 tysięcy marek. Ile wobec tego powinien kosztować Piekarski?
- Myślę, że znacznie mniej. W końcu, ile można żądać za rezerwowego? A takim byłem w ostatnim okresie. Wiem, że prezes Legii nawet w piątek rozmawiał z Niemcami. Nie wiem jeszcze, czym to się skończy. Opuszczając Cottbus, za wiele się nie dowiedziałem, bo musiałem spieszyć się na pociąg, by wrócić zgodnie z umową.
Jak wyglądał pobyt?
- Wziąłem udział w dwóch grach treningowych, popracowałem trochę w siłowni. Trener mówił, że jest ze mnie zadowolony. Chciałbym, by się udało, ponieważ dalszy pobyt w Legii nie ma sensu. O ile oczywiście moja sytuacja się nie zmieni. W Niemczech przez pół roku mógłbym odbudować formę i po powrocie jeszcze być przydatny dla Legii. Jednak z tego co wiem, to nikomu nie zależy, bym jakoś łatwo wyjechał z Warszawy.
Czy Niemcy dla takiego zawodnika jak Pan to najwłaściwszy kierunek? Mówi się, że gra w Bundeslidze opiera się na sile i wybieganiu. A wiadomo, że Piekarski to przede wszystkim technika.
- W Polsce rozpowszechniony jest błędny stereotyp. W Niemczech gra mnóstwo obcokrajowców. Wszyscy, także Niemcy, dysponują świetną tzw. techniką użytkową. Bardzo dużo biegają, ale piłka im nie przeszkadza. Tam nie ma czasu, by stanąć, odpocząć i podłubać w nosie. A u nas jest. Podczas tych dwóch treningów nikt nie miał do mnie pretensji, że mało biegałem, zresztą w Legii chyba też nikt nie powinien mi stawiać takich zarzutów.
Dlaczego w Cottbus tak lubią Polaków?
- Nie wiem, czy lubią nas w sposób szczególny. Cottbus leży blisko granicy i jest tam już trzech rodaków, ale przecież zawodników z innych krajów występuje tam jeszcze więcej. Trener Geyer ma do dyspozycji trzech Rumunów, aż pięciu Jugosłowian i jeszcze przedstawicieli kilku innych narodowości. Jednak Kałużny i Kobylański mają tam mocne pozycje.
A co w przypadku, gdyby wyjazd do Cottbus jednak nie doszedł do skutku? Dlaczego poza tym w grę nie wchodzi transfer definitywny?
- Radek Kałużny też jest tylko wypożyczony. Energie walczy o utrzymanie w ekstraklasie i jeżeliby spadło, to wtedy zrezygnowałoby z większości zakupów. Gdyby nie udało mi się tam wyjechać, musiałbym szukać dalej. I to raczej za granicą, bo z krajowych klubów liczy się tylko Legia. Muszę jednak brać pod uwagę rozmaite warianty. Siedzenie do kwietnia na ławce byłoby dla mnie stratą czasu.
Mariusz Piekarski: W Niemczech przez dwa dni trenowałem z zespołem Energie. Wróciłem, bo taka była umowa, i czekam, czy dogadają się kluby. Ja nie stawiam żadnych warunków, ale wiem, że na wyższym szczeblu są rozbieżności dotyczące kwoty mojego półrocznego wypożyczenia.
Marcin Mięciel do Borussii Moenchengladbach został wypożyczony na rok za 600 tysięcy marek. Ile wobec tego powinien kosztować Piekarski?
- Myślę, że znacznie mniej. W końcu, ile można żądać za rezerwowego? A takim byłem w ostatnim okresie. Wiem, że prezes Legii nawet w piątek rozmawiał z Niemcami. Nie wiem jeszcze, czym to się skończy. Opuszczając Cottbus, za wiele się nie dowiedziałem, bo musiałem spieszyć się na pociąg, by wrócić zgodnie z umową.
Jak wyglądał pobyt?
- Wziąłem udział w dwóch grach treningowych, popracowałem trochę w siłowni. Trener mówił, że jest ze mnie zadowolony. Chciałbym, by się udało, ponieważ dalszy pobyt w Legii nie ma sensu. O ile oczywiście moja sytuacja się nie zmieni. W Niemczech przez pół roku mógłbym odbudować formę i po powrocie jeszcze być przydatny dla Legii. Jednak z tego co wiem, to nikomu nie zależy, bym jakoś łatwo wyjechał z Warszawy.
Czy Niemcy dla takiego zawodnika jak Pan to najwłaściwszy kierunek? Mówi się, że gra w Bundeslidze opiera się na sile i wybieganiu. A wiadomo, że Piekarski to przede wszystkim technika.
- W Polsce rozpowszechniony jest błędny stereotyp. W Niemczech gra mnóstwo obcokrajowców. Wszyscy, także Niemcy, dysponują świetną tzw. techniką użytkową. Bardzo dużo biegają, ale piłka im nie przeszkadza. Tam nie ma czasu, by stanąć, odpocząć i podłubać w nosie. A u nas jest. Podczas tych dwóch treningów nikt nie miał do mnie pretensji, że mało biegałem, zresztą w Legii chyba też nikt nie powinien mi stawiać takich zarzutów.
Dlaczego w Cottbus tak lubią Polaków?
- Nie wiem, czy lubią nas w sposób szczególny. Cottbus leży blisko granicy i jest tam już trzech rodaków, ale przecież zawodników z innych krajów występuje tam jeszcze więcej. Trener Geyer ma do dyspozycji trzech Rumunów, aż pięciu Jugosłowian i jeszcze przedstawicieli kilku innych narodowości. Jednak Kałużny i Kobylański mają tam mocne pozycje.
A co w przypadku, gdyby wyjazd do Cottbus jednak nie doszedł do skutku? Dlaczego poza tym w grę nie wchodzi transfer definitywny?
- Radek Kałużny też jest tylko wypożyczony. Energie walczy o utrzymanie w ekstraklasie i jeżeliby spadło, to wtedy zrezygnowałoby z większości zakupów. Gdyby nie udało mi się tam wyjechać, musiałbym szukać dalej. I to raczej za granicą, bo z krajowych klubów liczy się tylko Legia. Muszę jednak brać pod uwagę rozmaite warianty. Siedzenie do kwietnia na ławce byłoby dla mnie stratą czasu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.