Szymon Marciniak: Bluzganie jak brzęczące radio w tle
30.04.2020 10:10
O faworyzowaniu Legii:
- Legia ma dobry zespół, siłą rzeczy kreuje sytuacje podbramkowe i to sprawia, że tych starć jest sporo. To powoduje, że jeśli zawodnik czwarty raz wchodzi w pole karne, obrońca wybija mu piłkę czystko, a ten się wykłada, to kibice myślą sobie „cholera, czwarty raz się wywraca i bez karnego, łysy znów mataczy”. Myślę, że to problem czołowych drużyn w całej Europie, bo rozmawiam z kolegami z innych krajów i oni mają to samo u siebie. Albo ludzie mówią, że sędzia jest prolegijny, bo gwizdnie im dwa słuszne karne. I poza Warszawą nagle jestem kibice Legii, a ArturJędrzejczyk mi mówi, że Legia jest ciągle przez sędziów poszkodowana.
O bluzganiu na niego z trybun:
– To jest radio, które brzęczy w tle. Dzisiaj nie chodzi tylko o Marciniaka. Oglądam wszystkie mecze i słyszę te bluzgi… To ubliżanie stało się elementem kibicowaniem. Rozumiem po jakiejś kontrowersyjnej decyzji – rzut karny, czerwona kartka. A tu jakiś rzut wolny na środku boiska i lecą bluzgi. Czasem to słyszysz, gdy gniazdowy rzuca coś do kolegów „i teraz panowie jedziemy…”. Ale na ogół te bluzgi lecą gdzieś w tle i nie zwracamy na to uwagi.
Mnie to nie rusza po prawie 300 meczach w lidze. Przyzwyczajasz się. Widzę jakiś faul w środku boiska, nikt z zawodników nie ma pretensji, a z trybun „sedzia, co, ty kur…”. To żaden mobbing, trudno żeby mnie to ruszało. Kiedyś ktoś ci raz ryknął z trybun w stykowej sytuacji i czułeś presję, że coś jest nie tak, że może coś zawaliłeś. A dzisiaj leci przyśpiewka o sznurze po jakiejś odbijance przy sytuacji typu albo rzut rożny, albo gra od bramki… Pamiętam, że kiedyś Kuba Rzeźniczak, gdy kibice Legii zaczęli coś o mnie śpiewać, podszedł i mówił „Szymon, ale nie bierz tego do siebie”. No co ja mogę, czasami nawet tego nie słyszę, więc odpowiedziałem tylko „luzik, Kubuś, po prostu luzik”.
O zachowaniu, które szanuje
- Ja cenie szczerość. Inny przypadek – Arek Głowacki. Zawsze kultura. Mecz Legia – Wisła bez publiczności, pierwsza połowa, Arek ładuje się w achillesy Michałowi Żyro. Podbiegam, czerwona ewidentna. Arek od razu z krzykiem „ZA CO?!”, a ja na spokoju „Arek, ładunek od tyłu, prosto w achillesy, mogłeś pozbawić chłopaka miesięcy gry w piłkę”. A Arek „no tak, zgadza się”, piątka zbita i do szatni. Takie coś szanuję. Nieraz byłem w szatni i mówiłem „panowie, mój błąd, pomyliłem się tu i tu, przepraszam was”. Nasze szefostwo tego nie lubi, ale wolę załatwić takie sprawy z zawodnikami. To nie jest wstyd powiedzieć „przepraszam”.
Mecz po którym wiedział, że dał ciała
- W życiu sędziego przed VAR-em było czasem tak, że wracałeś do szatni, zbijałeś piątki, zadowolony ze swojej roboty, a potem włączałeś telefon i miałeś 40 SMS-ów „Szymon, w tej i takiej sytuacji dramat…”. Miałem tak po meczu Legii z Lechem i golem Kaspra Hamalainena. Na boisku nie widzieliśmy nic, nikt nawet nie dał odczuć, że coś może być nie tak. Zeszliśmy do szatni, włączyliśmy telefon i pomyślałem sobie „mój Boże, masakra…”. Grobowa cisza w szatni, w samochodzie siedziałem jak zbity pies. Bo to jest tak, że przez sto minut robisz dobrą robotę, a w samej końcówce taki babol. Taki to zawód.
O łatce sędziego, który gwiżdże przeciwko Lechowi:
– Nie wiem, skąd to się ubzdurało, że nie lubię Lecha. Mam wielu przyjaciół w Poznaniu. Zdarzyło się, że popełniłem duży błąd w meczu Legii z Lechem i ta łatka się przykleiła. Gdyby to nie był mecz z Legią, to ludzie by zapomnieli. Ręka Kostewycza w meczu z Legią? Słuszna według wytycznych, UEFA potwierdziła nam, że to była dobra decyzja.
Quiz
Co wiesz o zimowym oknie transferowym?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.