Wasz wywiad z Jakubem Rzeźniczakiem - Brakowało rotacji
14.11.2012 09:55
Lepiej się czujesz na lewej czy prawej obronie?
- Najlepiej czuję się wtedy, gdy gram, a nie jak siedzę na ławce. A ostatnimi czasy dość często byłem rezerwowym. A jeśli już gram to z pewnością dla mnie bardziej naturalną pozycją jest prawa strona obrony. Jestem zawodnikiem prawonożnym i tam częściej korzysta się właśnie z tej kończyny. Ale są też plusy gry na lewej stronie – zwłaszcza te ofensywne. Po prawej części boiska jest gęsto – tam często schodzą Danijel Ljuboja oraz Miro Radović i zabierają te miejsce prawemu obrońcy. Także na lewej stronie pod tym względem jest łatwiej, można zaprezentować swoje ofensywne walory.
Niedawno skończyłeś 26 lat. Chyba nie wiele czasu zostało Ci do pokazania się zagranicznym menadżerom. Czy uważasz, że ten lub przyszły sezon to ostatni w Legii? Po nim nastąpi jakaś zagraniczna przygoda? Czy już do końca kariery będziesz w Legii?
- Trudno przewidzieć przyszłość, w piłce wszystko się szybko zmienia. Przez pół roku losy piłkarza mogą się odmienić o 180 stopni. Ja staram się skupiać na najbliższych chwilach. Z planowaniem jest tak, że potem wychodzi na odwrót i plany trzeba zweryfikować. Mam jeszcze ponad rok kontraktu z Legią i zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Z pewnością jestem świadomy tego, że mam 26 lat i czasu na pokazanie się jest coraz mniej. Jeśli będzie okazja to z pewnością chciałbym wyjechać. Jednak nic na siłę, robię swoje i staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Jeśli będzie wola Legii, aby przedłużyć umowę i pojawią się również ofert z Europy to wtedy wszystko na spokojnie sobie przeanalizuję. Wymarzony kierunek? Z pewnością Anglia i Premiership, ale do tego droga daleka. Czasem trzeba polubić to, co przynosi życie, na Wyspach Brytyjskich wymagania są bardzo duże i łatwo tam o angaż nie będzie.
Wiem, że pracowałeś z psychologiem. Jak oceniasz efekty tej pracy? Oczywiście ciężko by było przyznać, że efektów tej pracy brak (psycholog może przeczytać ;) ) ale spróbuj ocenić co udało się poprawić, a nad czym jeszcze chciałbyś pracować? Czy nie uważasz, że zbyt duża adrenalina usztywnia Cię podczas meczu?
- Faktycznie czasem za bardzo chcę się pokazać i wtedy jestem trochę za bardzo spięty. Kiedy pracowałem z psychologiem to właśnie na takich aspektach chciałem się skupić – aby być na boisku bardziej wyluzowany, a w razie jakiegoś błędu szybko o nim zapomnieć i dalej grać swoje. Ten drugi problem udało mi się poprawić, natomiast z emocjami na boisku bywa różnie. Nie jest prosto nad nimi zapanować, szczególnie, gdy drużynie nie idzie.
Najpierw przepraszam w imieniu kumatych kibiców Śląska za popis chórzystów w maju. Natomiast zapytać chciałem czy faktycznie w zimie był temat twoich przenosin do Śląska. Kibicuje WKS-owi, ale jestem twoim fanem.
- O zainteresowaniu Śląska dowiadywałem się wyłącznie z prasy. Nikt z tego klubu nie dzwonił do mnie i mojego menedżera z takim zapytaniem.
Kuba odszedłbyś do jakiegoś innego klubu w Polsce np. Wisły lub Lecha gdyby zaproponowaliby ci mniejsze zarobki, ale pewne miejsce w pierwszej jedenastce?
- Żaden klub w Polsce, choćby GKS Bełchatów czy Piast Gliwice, nie zagwarantowali mi pewnego miejsca w składzie. Wszędzie jest rywalizacja, są szerokie kadry i miejsce w jedenastce trzeba sobie wywalczyć. A jeśli chodzi o odejście do innego polskiego klubu to nie będąc przymuszonym nie chciałbym grać w innym polskim klubie niż Legia. Wiadomo, że życie piłkarza może się różnie ułożyć, w różne części kraju może nas rzucić. Ale jeśli będzie to uzależnione od mojej woli to w klubów w Polsce zawsze wybiorę Legię.
Kuba czy piłkarze myśleli żeby poprzeć kibiców (ultrasów), na których teraz jest taka nagonka? Kiedyś piłkarze i kibice to była jedna rodzina. Myślę, że akcja wyjścia na mecz lub rozgrzewkę w koszulkach „Nie ma Legi bez Żylety” byłaby fajnym znakiem, że piłkarze są ze swoimi kibicami. Cos podobnego zrobili piłkarze Korony w poprzednim sezonie (koszulki „Stadion to nie teatr”). Chyba, że pasuje wam grać przy takiej atmosferze jak ostatnio mecz z Piastem….
- Na meczu z Piastem jeszcze jakoś to wyglądało, dużo słabiej było na spotkaniu z Jagiellonią (śmiech). Temat kibiców jest bardzo trudny. Wielokrotnie się na takie tematy wypowiadałem i zawsze dostawałem po głowie. Ostatnim razem obiecałem sobie, że nie będę się już na takie tematy wypowiadać, nie będę się do nich mieszać. Najbardziej zagorzali fani mają swoich ulubieńców, ich nazwiska skandują na każdym meczu i to do nich powinni się zwracać z takimi pytaniami czy inicjatywami. Ja staram się pomagać kibicom w miarę możliwości, za pośrednictwem swojego fanpejdżu na facebooku staram się nawiązywać kontakty z fanami, uczestniczę w różnego typu akcjach, przekazuję koszulki na aukcje. Mimo tego i tak wiem, że nigdy nie zaskarbię sobie przychylności części kibiców, że zawsze będą ze mną jechać. Dlatego od pewnych spraw postanowiłem się odciąć. Jako zespół w szatni prawie nigdy nie rozmawiamy na temat kibiców więc taki temat się nie pojawił.
Dokończ zdanie - Czuję się bardziej Legionistą niż Widzewiakiem bo...
… całe swoje dorosłe, piłkarskie życie spędziłem w Warszawie. Oczywiście nie zapomniałem, że do 16 roku życia byłem graczem Widzewa, mam tam znajomych i nadal dobrze im życzę. Ale zżyłem się z Warszawą i z Legią, bardziej czuję się legionistą.
Kuba proste pytanie i prosta odpowiedz. Skorża czy Urban? I dlaczego Urban?
- Trener Urban stosuje większą rotację w drużynie, każdy dzięki temu czuje się potrzebny, pracuje i czeka na swoją szansę. To jest dla mnie największy plus współpracy z tym szkoleniowcem. Obecnie każdy czuje się ważną częścią zespołu i wiele za drużynę może oddać. U trenera Macieja Skorży tej rotacji było dużo mniej. I ja i inni koledzy, którzy grali rzadziej czuli się źle, czuli się mniej potrzebni. Na szansę gry albo nie liczyliśmy, albo byliśmy świadomi, że możemy długo na nią czekać. A taki jeden mecz po długiej przerwie będący jedyną szansą wcale nie jest łatwo wykorzystać. Mnie osobiście bardziej odpowiadają też treningi Jana Urbana – hiszpański styl, dużo zajęć z piłką. U Macieja Skorży było mnóstwo ćwiczeń bez piłki oraz zadań taktycznych. Piłkarze nie przepadają za tym rodzajem treningów.
Bardzo chciałbym, aby z tobą Kuba powtórzyła się historia jak z Markiem Jóźwiakiem, który przez kilka lat pobytu w Legii był bezbarwny. W pewnym momencie coś się jednak zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i zaczął wykorzystywać swój potencjał w całości. Gdy tak się stało, dość szybko zainteresowały się nim zespoły z mocniejszych lig i Marek wyjechał do Guingamp. Czy zdajesz sobie sprawę, że twoja aktualna forma jest bardzo daleka od twojego potencjału? Znasz siebie samego bardziej niż my kibice, więc liczę na szczerą odpowiedź. Czy uważasz, że twoja ambicja pozwoli uwolnić Ci potencjał czy pozostaniesz "jedynie" piłkarzem na poziomie ekstraklasy?
- Wypada mi się z tym zgodzić, potrafię grać dużo lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Moim największym problemem jest to, że za bardzo chcę. A wtedy nic mi nie wychodzi. Spinam się w sobie, przeżywam każde zagranie. Brakuje mi trochę luzu i to jest do poprawienia, cały czas nad tym pracuję. Ważne są też częste gry. Im częściej zawodnik gra tym większą łapie pewność siebie i więcej na boisku zaczyna wychodzić. Mam nadzieję, że tak samo będzie ze mną i że skorzysta na tym Legia.
Który sezon lub rundę uznajesz za swój/swoją najlepszą w Legii? Kiedy na dłuższej przestrzeni czasu prezentowałeś apogeum swoich możliwości piłkarskich i co wśród nich uważasz za swój największy atut, a co za najbardziej dojmującą bolączkę, nad którą pracujesz?
- Wielu kibiców i obserwatorów uważa, że najlepszą rundę rozegrałem, kiedy przedłużałem kontrakt dwa lata temu. Zgodzę się z tym tylko po części, na samym początku miałem bardzo dobre mecze z Cracovią i Polonią Warszawa. Później już tak dobrze nie grałem, ale ślizgałem się trochę na tej opinii z dwóch pierwszych spotkań. Ale byłem świadomy, że tak bardzo się już nie wyróżniałem. Osobiście uważam, że najlepiej grałem za pierwszej kadencji trenera Urbana, kiedy przestawił mnie na prawą obronę. To było moje najbardziej stabilne pół roku, wtedy też trafiłem do reprezentacji Polski. Tamten czas wspominam najmilej. A co do atutu i bolączki? Bazuję na przygotowaniu fizycznym, staram się dobrze wyglądać wydolnościowo, siłowo i szybkościowo. Bolączką zaś jest koordynacja, jej mi w grze jeden na jednego trochę brakuje. Pracuję też nad dośrodkowaniami, ale z nimi nie jest już tak źle, tylko przypięto mi już taką łatkę. Jak na 10 razy 7 dobrze dorzucę piłkę i 3 razy źle to i tak każdy będzie pamiętał te źle wykonane dogrania. Ale staram się nad tym pracować i doprowadzić do sytuacji gdzie na 10 dośrodkowań 9 byłoby dobrych.
Na czym, według ciebie, polega profesjonalizm u zawodowego piłkarza? Jak często w przeszłości spotykałeś się z nieprofesjonalną postawą u dawnych piłkarzy Legii? Kto spośród obecnych legionistów jest pod tym względem wzorem?
- Hmm… zacznę od siebie. Uważam, że dobrze się prowadzę, nie mam sobie wiele do zarzucenia pod tym względem. Natomiast wzorem jest z pewnością Tomek Kiełbowicz, który w formie fizycznej jest przez całą swoją karierę. Można powiedzieć, że „Kiełbik” jest w Legii wyznacznikiem profesjonalizmu. A na czym polega profesjonalizm? Piłkarz powinien dbać o takie rzeczy jak wysypianie się, dobre odżywianie, nawadnianie i wykonywanie tego wszystkiego, co jest zawarte w kontrakcie. Udzielanie się w mediach czy dbanie o wizerunek także należy zaliczyć do profesjonalizmu. Kibicom należy się kontakt i szacunek – także poprzez media.
By za 10 lat czuć się piłkarzem sportowo spełnionym musiałbyś jeszcze: zdobyć z Legią kilka tytułów mistrza Polski, wystąpić z reprezentacją kraju na mundialu lub Euro, z sukcesami pograć parę lat w niezłym klubie zagranicznym? Jak to widzisz?
- Zdobycie z Legią kilku tytułów mistrzowskich z pewnością dałoby mi wielką satysfakcję. Jeśli zaś chodzi o występy z kadrą na Euro czy na Mundialu to wszystko zależy od tego jak potoczy się moje życie. Jeśli będę miał ku temu okazję i jej nie wykorzystam, wtedy będę mógł żałować i rozpamiętywać. Jeśli takiej okazji nie będzie to nie będę patrzył na swoją karierę przez ten pryzmat. Mam jeszcze trochę czasu na grę w piłkę i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wykorzystać go jak najlepiej. A w jakim stopniu mi się to uda to będę mógł powiedzieć jak zawieszę buty na kołku.
Jaka jest w twej ocenie przyczyna słabej gry Legii Skorży w końcówce wiosny 2012, remisy z Jagą, Bełchatowem, porażki z Lechem, Lechią, co skutkowało utratą pewnego zdawało się mistrzostwa.
- Każdy ma swoją teorię na ten temat. Prawdopodobnie złożyło się na to wiele czynników. Według mnie najbardziej brakowało właśnie tej rotacji w składzie. Drużynie nie szło, ale szans na grę nie dostali ci, którzy grali mniej, którzy czekali na swoją szansę, którzy mieli coś do udowodnienia. Być może właśnie ci gracze mogliby zmienić losy Legii w minionym sezonie. Trener jednak uważał inaczej, grali cały czas ci sami piłkarze – mimo, że nie wszyscy byli w wysokiej formie. To pewnie tylko jedna z przyczyn, ale z mojej perspektywy zauważalna.
Czy według ciebie Jakub Rzeźniczak nie gra regularnie w tym sezonie z powodów pozasportowych (np. takich, że trener chce się przypodobać kibicom)?
- Hmm… Czyli sadzając mnie na ławce trener miałby się przypodobać kibicom? Nie, tak nie jest. U trenera Jana Urbana wszystkie kwestie pozasportowe nie mają większego znaczenia. Jeśli by zaś miały znaczenie, to byłbym pierwszą osobą, z którą trener by o tym porozmawiał i powiedział, co muszę zmienić w swoim życiu czy też w swoim podejściu do zawodu, aby otrzymać szansę gry. Trener Urban jest takim człowiekiem, który patrzy tylko na formę sportową, tylko ona decyduje o tym, kto gra, a kto nie. Jeśli trener dostrzega problem poza boiskowy to od razu w prywatnej rozmowie stara się wyjaśnić sytuację.
Jakie są różnice w grze pomiędzy tobą i Arturem Jędrzejczykiem? W czym jesteś od niego słabszy, a w czym czujesz się mocniejszy?
- „Jędza” jest lepszy w grze defensywnej, ja czasem w pojedynkach jeden na jednego mam problemy. Jego największym atutem jest gra w powietrzu, tutaj ma wyraźną przewagę nad każdym w Legii, wygrywa wszystkie pojedynki o górną piłkę. Szkoda, że Artur nie wykorzystuje tego potencjału w ofensywie, stać go na kilka bramek jak choćby Celebana. Natomiast lepszy od „Jędzy” czuję się właśnie w grze ofensywnej i w grze kombinacyjnej.
Czy gdybyś mógł cofnąć czas uderzyłbyś Starucha albo pozwał do sądu?
- Nie chcę wracać do tego zdarzenia, już wszystko na ten temat zostało powiedziane. Z Piotrkiem sobie wszystko wyjaśniliśmy. Może i mogłem mu oddać i w ten sposób odpowiedzieć, ale nie należę do osób agresywnych, do takich, co wszczynają bójki. Co ciekawe ostatnio w skrzynce pocztowej znalazłem wezwanie do sądu w roli pokrzywdzonego właśnie przez Piotra Staruchowicza. Ja jednak żadnego pozwu nie wystosowałem, jestem ciekaw, o co w tym chodzi. Wyjaśni się w grudniu, wtedy ma się odbyć rozprawa.
Na jakim piłkarzu wzoruje się Kuba Rzeźniczak?
- Kiedyś moim idolem był Paolo Maldini, potem podpatrywałem Dani Alvesa. Od każdego można się czegoś jednak nauczyć, coś wyciągnąć dla siebie. Od pomocników przyjęcia piłki, od obrońców grę jeden na jednego w defensywie.
Kto w polskiej lidze wg ciebie, najlepiej gra na Twojej pozycji?
- To zależy, na której (śmiech). Grałem już na środku obrony, na lewej i prawej stronie, a także, jako defensywny pomocnik. Trzymając się jednak prawej obrony to w tym sezonie najbardziej podoba mi się Kebba Ceesay z Lecha Poznań, na wysokim poziomie gra także Damian Zbozień i oczywiście Artur Jędrzejczyk, jeśli już na tej prawej obronie gra.
Rzeźnik, dlaczego nie trenujesz jak Ronaldo i jeździsz nad morze jak masz dwa dni wolnego?
- Trenowanie codziennie, przez 365 dni w roku nie jest dla organizmu wcale takie dobre. Jest czas na trening i czas na odpoczynek. Wysiłek włożony w mecz jest duży i trzeba mieć czas na regenerację – choćby po to, aby treningi w tygodniu przynosiły lepsze efekty. Kiedyś miałem przyjemność porozmawiać z Jerzym Dudkiem i wypytywałem go o wiele spraw – m.in. o to jak trenuje Cristiano Ronaldo. Okazało się, że on wcale nie jest robotem, trenuje również tylko dwie godziny dziennie, daje z siebie wszystko i jedzie do domu. Po meczach jak wszyscy ma wolny czas i regeneruje swój organizm. Nie ma piłkarzy, którzy trenują 365 dni w roku.
Czy uważasz, że mając w perspektywie walkę o mistrzostwo Polski z korzyścią dla zespołu jest sprzedaż dwóch podstawowych zawodników?
- To zależy, kto przyjdzie na ich miejsce, kto otrzyma szansę ich zastąpienia i jak to wszystko będzie wyglądało. Sytuacja finansowa klubu nie jest najlepsza – przynajmniej tak donoszą media i aby wszystko mogło normalnie funkcjonować czasem trzeba zdecydować się na taki ruch. Inaczej tych pieniążków może na różne rzeczy zabraknąć. Jeśli klub posiada dobry skauting albo szeroką kadrę to sprzedaż dwóch nawet ważnych piłkarzy da się zrekompensować.
Czy w szatni pojawia się temat zaległych pensji bądź premii?
- To pytanie łączy się z tym poprzednim. Kiedy brakuje pieniążków w klubie wtedy muszą pojawić się jakieś opóźnienia w wypłatach. Nie dotyczą one premii gdyż w Legii premie są jedynie za mistrzostwo Polski. Nie było tytułu mistrzowskiego, więc nie ma i żadnych zaległych premii. My będąc piłkarzami Legii nie możemy narzekać na jakieś opóźnienia w wypłatach, jeśli nawet takie się czasem zdarzają. Nie zarabiamy mało i nawet, jeśli przez dwa miesiące nic nie wpłynie na konto to nikt z głodu nie umrze.
Czy uważasz, iż pirotechnika, a konkretnie race są bezpieczne?
- Nigdy nie zagłębiałem się w ten temat, nie wiem czy odpalanie rac grozi poparzeniem czy innym niebezpieczeństwem. Oglądam filmiki z różnych opraw, które znajduję na legijnych stronach i fajnie to wygląda, efektownie. Dym z tych rac jednak się unosi i jeśli są one odpalane pod wielkimi flagami to pewnie ludziom pod tymi sektorówkami może być duszno. Ważne jest więc by race były odpalane przez osoby mające doświadczenie, odpowiednio przeszkolone. Jeśli wszystko jest robione z głową to nie widzę w tym nic złego.
Czy ty i twoi koledzy z zespołu macie wiedzę lub interesujecie się tym jak wasi fani są niekiedy traktowani np. przy okazji wyjazdów lub też meczów u siebie?
- Takie sytuacje opisywane są najczęściej na forach internetowych bądź też stronach kibicowskich. Ja osobiście takich for nie śledzę, myślę, że koledzy z drużyny także ich nie śledzą. Wiedzę o takich przypadkach czerpiemy zwykle z gazet, gdzie pewnie obraz jest nieco zakrzywiony albo wręcz przekłamany. Czytałem o tym, co się wydarzyło na Legii przy okazji meczu z Polonią i jestem przekonany, że wina leży po obu stronach – i kibice i ochrona mogli zachować się inaczej i uniknąć tego, co się wydarzyło.
Czy ty lub ktoś tobie znajomy, jeśli chodzi o piłkarzy bralibyście pod uwagę włączenie się do walki o legalizacje pirotechniki na stadionach gdyby była gwarancja, żeby jej odpalanie nie stanowiłoby problemu zarówno dla kibiców jak i piłkarzy?
- Jeśli przy odpalaniu rac czy używaniu innej pirotechniki spełnione by były wszelkie zasady bezpieczeństwa i wszystko robione by było z rozsądkiem to czemu nie. Racowiska w jakiś sposób uatrakcyjniają widowiska sportowe. Wprawdzie, jako piłkarz na trybuny z boiska raczej nie zerkam i słyszę tylko głośny doping. Ale dla kibiców zgromadzonych na innych trybunach czy tez przed telewizorami jest do jakaś dodatkowa atrakcja.
Jak Twoim zdaniem powinien się zachować sędzia w sytuacji, w której kibice rzucaliby petardy na murawę w okolicę piłkarzy? Czy zawodnik (np. bramkarz, w którego kierunku rzucane są petardy) ma prawo powiedzieć sędziemu, że schodzi do szatni i nie zamierza dalej grać w takich warunkach?
- To jak powinien zachować się sędzia z pewnością określają stosowne przepisy. Natomiast nigdy nie spotkałem się z przypadkiem by piłkarz z pola czy też bramkarz chciał zejść z boiska z tego powodu, że obok upadały race czy też petardy. Wiemy, jaki zawód wykonujemy, że czasem może się to wiązać z jakimś ryzykiem. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale jeśli się zdarzają to nie są powodem do uciekania do szatni.
Spisywał: Marcin Szymczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.