Z AEL-em jestem naprawdę bliski porozumienia
15.05.2002 11:07
<b>- Ważą dalsze losy Sylwestra Czereszewskiego. Zawodnik, któremu 30 czerwca kończy się kontrakt z Legią, przebywał niedawno na Cyprze. Wprawdzie do podpisania umowy z AEL Limassol na razie nie doszło, ale ten klub oferuje ponoć "Czeresiowi" czterokrotnie wyższy kontrakt od proponowanego w Legii.</b>
Wywiad z Sylwestrem Czereszewskim
- Ważą dalsze losy Sylwestra Czereszewskiego. Zawodnik, któremu 30 czerwca kończy się kontrakt z Legią, przebywał niedawno na Cyprze. Wprawdzie do podpisania umowy z AEL Limassol na razie nie doszło, ale ten klub oferuje ponoć "Czeresiowi" czterokrotnie wyższy kontrakt od proponowanego w Legii.
- Z AEL-em jestem naprawdę bliski porozumienia. Decyzja może zapaść w najbliższych dniach. Zresztą nie jest to jedyna propozycja. Otrzymałem także oferty z dwóch klubów greckich, ale ich nazwy wolę na razie zachować dla siebie.
- Warszawski zespół czekają spotkania eliminacyjne w Lidze Mistrzów. Warto odchodzić akurat w takim momencie?
- Wiadomo, że przy obecnym systemie drużynom z Europy Środkowej i Wschodniej bardzo trudno przebić się do rozgrywek grupowych Champions League. Dlatego mnie ten temat specjalnie "nie kręci". Powtarzam, że jeszcze nic nie zostało przesądzone. Jestem dopiero po pierwszej rozmowie z prezesem Leszkiem Miklasem. Zaplanowaliśmy następną.
- Jaką ofertę przedstawił panu szef klubu?
- Możliwe jest przedłużenie umowy na pół roku. Szanse oceniam jednak tylko na około 20 procent. Występowałem w warszawskim zespole prawie sześć sezonów, dołożyłem swoją "cegiełkę" do tytułu mistrza Polski i ... chyba wystarczy. Mam 31 lat i pragnę maksymalnie wykorzystać czas. Nie chciałbym znów przesiadywać na ławce rezerwowych.
- Istnieje taka groźba? Wiosna była przecież dla pana bardzo udana?
- Przypomnę, że w ubiegłym roku - przez kilka miesięcy - grałem w chińskim zespole Najinj. Wróciłem w październiku. W razie potrzeby wchodziłem na zmiany, zdobyłem tylko jedną bramkę - w spotkaniu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Na początku rundy wiosennej także zaliczałem tylko "ogony", byłem dublerem Stanko Svitlicy. Stopniowo zyskałem jednak zaufanie trenera Dragomira Okuki. W ekstraklasie strzeliłem sześć goli i jedną w Pucharze Ligi. Niebawem będzie jednak znacznie większa konkurencja o miejsce w podstawowym składzie. Z wypożyczenia do Borussi Moenchengladbach wraca przecież Marcin Mięciel, coraz lepiej prezentuje się Moussa Yahaya, testowany jest Brazylijczyk Renatinho...
- Właśnie, jak pan go ocenia?
- Po kilku zajęciach trudno coś konkretnego powiedzieć. Chętnie zobaczyłbym tego piłkarza w jakimś sparingu.
- Liczył pan na występ w decydujących spotkaniach Pucharu Ligi...
- Owszem. Okazało się jednak, że noga nie jest jeszcze w pełni sprawna. Dopiero po miesiącu zacząłem trochę biegać i ćwiczyć z piłką. Dlatego w półfinałach z Radomskiem nie ma sensu ryzykować.
- Na początku roku mówiło się o pana wyjeździe do drużyny amerykańskiej Major League Soccer, Tampa Bay Mutiny...
- Akurat ten zespół niedawno zbankrutował. To dowód, że nie tylko nasz futbol ma problemy. Nie wykluczone, że jeszcze wyjadę do USA, ale traktuję ten kierunek jako rezerwowy.
- Z AEL-em jestem naprawdę bliski porozumienia. Decyzja może zapaść w najbliższych dniach. Zresztą nie jest to jedyna propozycja. Otrzymałem także oferty z dwóch klubów greckich, ale ich nazwy wolę na razie zachować dla siebie.
- Warszawski zespół czekają spotkania eliminacyjne w Lidze Mistrzów. Warto odchodzić akurat w takim momencie?
- Wiadomo, że przy obecnym systemie drużynom z Europy Środkowej i Wschodniej bardzo trudno przebić się do rozgrywek grupowych Champions League. Dlatego mnie ten temat specjalnie "nie kręci". Powtarzam, że jeszcze nic nie zostało przesądzone. Jestem dopiero po pierwszej rozmowie z prezesem Leszkiem Miklasem. Zaplanowaliśmy następną.
- Jaką ofertę przedstawił panu szef klubu?
- Możliwe jest przedłużenie umowy na pół roku. Szanse oceniam jednak tylko na około 20 procent. Występowałem w warszawskim zespole prawie sześć sezonów, dołożyłem swoją "cegiełkę" do tytułu mistrza Polski i ... chyba wystarczy. Mam 31 lat i pragnę maksymalnie wykorzystać czas. Nie chciałbym znów przesiadywać na ławce rezerwowych.
- Istnieje taka groźba? Wiosna była przecież dla pana bardzo udana?
- Przypomnę, że w ubiegłym roku - przez kilka miesięcy - grałem w chińskim zespole Najinj. Wróciłem w październiku. W razie potrzeby wchodziłem na zmiany, zdobyłem tylko jedną bramkę - w spotkaniu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Na początku rundy wiosennej także zaliczałem tylko "ogony", byłem dublerem Stanko Svitlicy. Stopniowo zyskałem jednak zaufanie trenera Dragomira Okuki. W ekstraklasie strzeliłem sześć goli i jedną w Pucharze Ligi. Niebawem będzie jednak znacznie większa konkurencja o miejsce w podstawowym składzie. Z wypożyczenia do Borussi Moenchengladbach wraca przecież Marcin Mięciel, coraz lepiej prezentuje się Moussa Yahaya, testowany jest Brazylijczyk Renatinho...
- Właśnie, jak pan go ocenia?
- Po kilku zajęciach trudno coś konkretnego powiedzieć. Chętnie zobaczyłbym tego piłkarza w jakimś sparingu.
- Liczył pan na występ w decydujących spotkaniach Pucharu Ligi...
- Owszem. Okazało się jednak, że noga nie jest jeszcze w pełni sprawna. Dopiero po miesiącu zacząłem trochę biegać i ćwiczyć z piłką. Dlatego w półfinałach z Radomskiem nie ma sensu ryzykować.
- Na początku roku mówiło się o pana wyjeździe do drużyny amerykańskiej Major League Soccer, Tampa Bay Mutiny...
- Akurat ten zespół niedawno zbankrutował. To dowód, że nie tylko nasz futbol ma problemy. Nie wykluczone, że jeszcze wyjadę do USA, ale traktuję ten kierunek jako rezerwowy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.