Z obozu rywala - Wisła Płock
25.08.2018 08:55
Władze płockiego klubu przed rozpoczęciem tego sezonu stanęli przed takim samym zadaniem, jakie musieli wykonać przed startem poprzednich rozgrywek. Na kilka dni przed inauguracyjną kolejką, „Nafciarze” zostali bez trenera. Jerzy Brzęczek, który niemal nie wprowadził Wisły do eliminacji Ligi Europy, przejął stery po Adamie Nawałce i został selekcjonerem reprezentacji Polski. Już sam fakt, że szkoleniowiec, który pieczę nad płockim zespołem przejął na kilka dni przed początkiem poprzedniego sezonu, za pracę wykonaną na Mazowszu został wynagrodzony posadą w PZPN, wskazuje, iż jego sprowadzenie do Płocka było udanym eksperymentem. Teraz klubowi włodarze liczą, że do wyników Brzęczka choć trochę dorówna Dariusz Dźwigała, któremu powierzono funkcję trenera „Nafciarzy”.
Na razie jednak nie wygląda to obiecująco, ponieważ Wisła w pięciu kolejkach uciułała tylko dwa punkty, dzięki remisom ze swoją imienniczką z Krakowa oraz Górnikiem Zabrze. Owszem, w poprzednim sezonie płocczanie również nie wystartowali dobrze, ale na tym etapie rozgrywek mieli już na koncie dwa zwycięstwa, a mały kryzys zaliczyli dopiero w nieco dalszej części sezonu. Kibice Wisły, mający w pamięci wydarzenia z końcówki maja, które niemal nie wprowadziły ich pupili do europejskich pucharów, nie są zadowoleni z obecnej gry zespołu. Upust temu zaczęli dawać już w poprzedniej kolejce, kiedy „Nafciarze” przegrali na własnym boisku 1:3 z Arką Gdynia. Nie jest jednak tak, że podopieczni Dźwigały grają jakoś tragicznie. Sam szkoleniowiec płocczan sugeruje, że przyczyn słabego początku sezonu można doszukiwać się m. in. w trudnym terminarzu oraz braku szczęścia. - Graliśmy z mocnymi przeciwnikami, choćby z Lechem, który co roku jest kandydatem do tytułu, a w drugiej połowie poznaniacy mieli problem z wyjściem z własnej połowy. W tej chwili w Ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. Liczymy na to, że nasza gra zaskoczy i będziemy w stanie walczyć z każdym. Mogę też mieć nadzieję, że szczęście wreszcie się do nas uśmiechnie. – w taki sposób Dźwigała wypowiadał się naszych łamach (w tym miejscu).
Trenerowi Wisły trzeba oddać, że nie ma on zbyt komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o kadrę, zwłaszcza na pozycji napastnika. Po odejściu Jose Kante i Kamila Bilińskiego, w drużynie pozostało tylko dwóch nominalnych atakujących, do tej pory nie potrafiących wykazać się strzeleckimi atutami na ekstraklasowych boiskach. Mowa o Oskarze Zawadzie, który do Płocka trafił zimą, ale nie zdobył jeszcze ani jednej bramki, oraz sprowadzonym w bieżącym okienku transferowym Karolu Angielskim. Sytuację w ofensywie podratował nieco transfer starego znajomego, Ricardinho. Brazylijczyk kilka lat temu występował już w barwach Wisły, a ostatnio zwiedził trochę świata, ponieważ grał na Mołdawii, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Rosji oraz Serbii. Pomocnik do Wisły został dokooptowany na cztery dni przed inauguracyjnym meczem z Lechem (1:2), ale nie przeszkodziło mu tu w szybkim wywalczeniu podstawowego składu. Trener Dźwigała wystawia Ricardinho jako najbardziej wysuniętego zawodnika, a piłkarz odwdzięczył się trzema strzelonymi golami, co czyni go najskuteczniejszym strzelcem drużyny. Z pewnością to na niego legioniści muszą zwrócić szczególną uwagę podczas niedzielnej potyczki.
Dużo wiatru w szeregach Wisły potrafi wprowadzić także Giorgio Merebaszwili. Gruziński skrzydłowy jednak nie raz pokazał, że ma spore wahania formy, i to nawet w jednym meczu. Ba, czasami zdarza się, że i w jednej akcji. Raczej wszyscy już widzieli sytuację sprzed prawie dwóch lat, kiedy w meczu z Górnikiem Łęczna Merebaszwili minął kilku rywali, ale następnie nie potrafił skierować piłki praktycznie do pustej bramki. Przechodząc dalej do kluczowych piłkarzy „Nafciarzy”, sporo dobrego w środku pola robią Dominik Furman i – przede wszystkim – Damian Szymański. Pomocnik, który w poprzednim sezonie przyszedł z Jagiellonii Białystok (w rozliczeniu za transfer Piotra Wlazło w przeciwnym kierunku), zachwycił swoją grą nawet skautów zagranicznych klubów i wydawało się, że jeszcze w tym okienku może opuścić zespół. Na razie jednak pozostaje w Płocku. Na transfer do Włoch zapracował natomiast Arkadiusz Reca, który podratował budżet płockiego klubu, odchodząc do włoskiej Atalanty. Oprócz Recy, Kante i Bilińskiego, z Wisły odeszli także Seweryn Kiełpin, Konrad Michalak, Jakub Lemanowicz, Krystian Ogrodowski, Maksymilian Rogalski i Kamil Sylwestrzak. Natomiast w rubryce „Przyszli”, oprócz Ricardinho i Angielskiego, znajdziemy takich piłkarzy jak Mateusz Szwoch, Krystian Miś, Marcin Warcholak, Patryk Wieliczko, Marcel Zapytowski (z juniorskiego zespołu), Bartłomiej Żynel i Carlitos z Portugalii. Dodatkowo, płocczanie chcieliby wypożyczyć z Legii Mateusza Hołownię i Tomasza Nawotkę.
Mimo wielu zmian kadrowych, trzon drużyny opiera się na zawodnikach, którzy w Wiśle byli już w poprzednim sezonie. Szczególnie dotyczy to linii obrony, w której Dźwigała za bardzo nie eksperymentuje i głównie stawia na czwórkę Cezary Stefańczyk – Adam Dźwigała – Alan Uryga – Patryk Stępiński. W bramce pewne miejsce ma za to Thomas Dahne, choć w Płocku pewnie mają trochę dosyć jego częstych wpadek. Być może niedługo bluzę z numerem „1” przejmie sprowadzony latem Żynel. Młody golkiper ma już za sobą grę w Młodzieżowej Lidze Mistrzów w barwach Salzburga, ale w Wiśle na razie musi przyglądać się z boku występom starszego kolegi. Podobnie, jak reszta nowych zawodników „Nafciarzy”. Wydawało się, że przynajmniej na lewej obronie występować będzie któryś ze świeżo zakupionych piłkarzy Warcholak / Miś, ale trener Dźwigała na razie stawia na Stępińskiego. Być może po nieudanym początku sezonu, szkoleniowiec będzie chciał dokonać kilku zmian w składzie, które zobaczymy już w meczu z Legią.
Pewnym jest, że jeśli Dźwigała chce osiągać korzystne rezultaty, musi bardziej zdyscyplinować swoją drużynę, ponieważ płocczanie dwukrotnie kończyli mecz w dziesiątkę. Czerwonymi kartkami (za dwie żółte) zostali ukarani już Merebaszwili (w meczu z Koroną Kielce, 1:2) oraz Stępiński (z Wisłą Kraków, 1:1). Warto dodać, że w przypadku Gruzina, zobaczył on „czerwień” jeszcze w pierwszej połowie, co znacznie utrudniło dalszą grę jego kolegom z drużyny. Natomiast przed niedzielnym starciem trener Wisły może mieć przynajmniej satysfakcję z tego, że będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, ponieważ nikt nie jest kontuzjowany.
Starcie Legii z Wisłą Płock rozpocznie się w niedzielę o godzinie 15:30. Arbitrem spotkania będzie Jarosław Przybył. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.