Bartosz Kapustka
fot. Kasia Dżuchil

Bartosz Kapustka: Wyglądamy inaczej po zmianie ustawienia

Redaktor Jakub WaliszewskiRedaktor Krzysztof Muszyński

Jakub Waliszewski, Krzysztof Muszyński

Źródło: Legia.Net

04.11.2024 00:45

(akt. 04.11.2024 03:55)

– Myślę, że jesteśmy w gazie. Po przerwie na kadrę wygraliśmy wszystkie mecze, gramy lepiej, stwarzamy więcej sytuacji. W niedzielę był trudny mecz, ale takie spotkania też trzeba wygrywać. Nie zawsze będziemy zdobywać wiele bramek, ale ważne, by na koniec zwyciężać – mówił po domowym klasyku z Widzewem Łódź (2:1) w 14. kolejce Ekstraklasy, pomocnik Legii, Bartosz Kapustka.

– Czy był to najtrudniejszy mecz po październikowej przerwie reprezentacyjnej? Nie wiem. Widzew to niezła drużyna. Rywale chcieli grać od tyłu, mieli parę schematów, którymi pragnęli nas zaskoczyć. Podeszliśmy do spotkania z szacunkiem, ale znamy swoją wartość. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać.

– Sezon jest długi. My, piłkarze, nie powinniśmy się wdawać w dyskusje, kto na tym etapie ma największe szanse na zdobycie mistrzostwa. Ludzie z boku lubią to oceniać i stawiać różne tezy. Lecha Poznań koronowano już parę kolejek temu. Nie jesteśmy jeszcze nawet na półmetku. Przed nami mecz z "Kolejorzem", który – pod względem układu tabeli – będzie bardzo ważny. Wszystko może się wydarzyć. Jest parę drużyn, które dobrze grają w piłkę i nieźle punktują.

– Wyglądamy inaczej po zmianie ustawienia. Stwarzamy więcej sytuacji, gramy bardziej ofensywnie, lepiej wyglądamy w pressingu i defensywie. Wyszło to wszystkim na plus.

– Reprezentacja Polski? Jestem głodny gry, chciałbym więcej momentów na Stadionie Narodowym. Będę pracował na powołania, w czym może mi pomóc dobra gra Legii Warszawa. Chłopaki z drużyny bardzo mnie wspierają, bym wchodził na coraz wyższy poziom. Cieszę się, że wszyscy idziemy do góry.

– Mój gol? Rafał Gikiewicz był chyba trochę zasłonięty. Myślę, że piłka go nieco zaskoczyła. Strzał okazał się dość mocny, fajnie, że się udało. Lewa noga ostatnio nie zawodzi, mógłbym dołożyć też prawą.

– Skupiam się na sobie, rzadko oglądam mecze rywali, bo myślę, że to trochę zaburza przygotowania do swojego spotkania. Oczywiście, widziałem wynik rywalizacji Puszczy z Lechem – to dla nas na pewno pozytywny rezultat. W czwartki gramy w pucharach, więc to zrozumiała decyzja, że rywalizujemy w Ekstraklasie w niedziele. Gdybyśmy występowali raz w tygodniu, to na pewno wolałbym grać w piątek niż w niedzielę.

O braku Goncalo Feio na ławce w następnym meczu z powodu nadmiaru żółtych kartek

– Szkoda, bo trener Goncalo jest człowiekiem, który podczas meczu potrafi dać nam fajne wskazówki i reagować na to, co się dzieje na boisku. Wierzę, że będzie duchem z nami i będziemy dobrze przygotowani do spotkania.

O pretensjach do sędziego

– Mam pretensje o swoją żółtą kartkę, ale nie do siebie, tylko do sędziego. Uważam, że nie zrobiłem nic złego. Arbiter zagwizdał dopiero po tym, jak wybiłem piłkę poza boisko. Za to nigdy nie ma żółtej kartki, piłka była w grze.

– To moje trzecie napomnienie… Mam nadzieję, że uda się od tego odwołać. Nie zrobiłbym tego po gwizdku. Nigdy nie zachowałbym się nie fair play, gdyby sędzia zagwizdał. Nie wybijałbym piłki, by szukali jej na stadionie. Zrobiłem to umyślnie, kiedy futbolówka była w grze. Chciałbym, by ta kartka była anulowana.

O grze co trzy dni

– Udowadniamy, że można występować co trzy dni i wygrywać – nie tylko my, ale i Jagiellonia. Cieszę się, kiedy mogę wychodzić na boisko. Musiałem dużo pauzować, czekać na rehabilitacjach czy salach operacyjnych. Jest sporo meczów, ale nie jest to problem, by grać często – tym bardziej u siebie, przy takiej atmosferze, przy naszych kibicach.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.