Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem – przyjechali po jeden punkt
05.10.2022 21:25
Gra zespołu 5 (5,58 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Długo przed meczem było wiadomo, że Legia zmieni ustawienie i w Poznaniu wyjdzie z dwoma defensywnymi pomocnikami. Pozwalało to przewidywać, że Legia będzie głównie bronić się i grać z kontrataku, na zasadzie „zero z tyłu, a z przodu może coś wpadnie”. Widocznie trener Runjaić po laniu w Częstochowie doszedł do wniosku, że aktualnie „Wojskowych” nie stać na prowadzenie otwartej gry z mistrzem Polski na wyjeździe i jeden punkt go zadowoli. O ile legioniści zrealizowali pierwszą część planu, czyli nie stracili gola – choć głównie dzięki bramkarzowi, a nie perfekcyjnej grze defensywnej – to z przodu gry w ogóle nie było. Gospodarze mieli pewien respekt do Legii nie atakując całym zespołem, pomimo iż prowadzili grę, to też zabezpieczali tyły i nie pozwalali na kontrataki. W tej sytuacji cały pomysł Legii na rozpoczęcia akcji ograniczał się do długiego podania od Tobiasza w stronę Wszołka – środek pomocy „Wojskowych” bowiem piłki przeprowadzić do ataku nie był w stanie w żaden sposób, a bokami bez wsparcia ze środka nie szło lepiej. Efekt był taki, że przez cały mecz Legia nie oddała ani jednego celnego strzału, co jest po prostu żenujące. Co gorsza niewiele było szans oddawania jakichkolwiek uderzeń. Z pewnością takiej Legii chwalić nie będziemy, bo naszym zdaniem nie ma za co, tym bardziej, że rywale strzałów celnych oddali pięć, więc i obrona wcale na wysokie noty nie zasłużyła. Brak Josue to tylko częściowe usprawiedliwienie problemów w grze piłką, być może rzeczywiście kadra Legii jest dziś słabsza, niż wydaje się wielu obserwatorom patrzącym tylko na nazwiska. W tej sytuacji cieszyć się należy, że „Wojskowi” grając w końcówce w dziesiątkę dowieźli bezbramkowy remis, ale powtórzymy – taka gra żadnej podstawy do pochwał i zadowolenia nie daje. Na szczęście gospodarze w tym meczu byli tylko trochę lepszym zespołem, a skrót meczu miałby więcej kiksów i niecelnych podań z obu stron niż składnych akcji.
Kacper Tobiasz 8 (8,62 - ocena Czytelników). Fenomenalna interwencja na początku meczu uratowała Legię od straty gola, kolejne cztery strzały były trochę łatwiejsze do obrony, ale i tak były wymagające, przy żadnym z nich Tobiasz nie popełnił błędu. Dobrze radził sobie też z dośrodkowaniami, choć może częściej powinien do nich wychodzić. Dobrze grał nogami, tylko jedno jego długie zagranie wylądowało na aucie. Niestety partnerzy z pola często zmuszali go do grania długim podaniem, a co gorsza ofensywni piłkarze przegrywali regularnie starcia o górne piłki, ale za to bramkarz Legii nie odpowiadał. Bardzo dobry występ, jedyny legionista, któremu po meczu w Poznaniu można wystawić pozytywną notę.
Mattias Johansson 5 (5,95). Obaj boczni obrońcy w tym meczu najwyraźniej mieli skupić się na obronie, podobnie jak cała Legia. I rzeczywiście, z przodu prawie Szweda nie oglądaliśmy, raz tylko w pierwszej połowie wyszedł do podania i całkiem nieźle dośrodkował. Niestety tym razem błędów w obronie też się kilka przytrafiło – po jego zbyt krótkim wybiciu doskonałą szansę miał Amaral, który na szczęście wywalił się, zamiast oddać strzał, raz w pierwszej połowie nie nadążył za Skórasiem, raz po przerwie faulował niedaleko od pola karnego, ale kilka dobrych interwencji też miał. Do tego zadziwiająco dobrze, mimo niewysokiego wzrostu, radził sobie w powietrznych starciach. Z wyprowadzaniem piłki było też średnio – sporo podań niecelnych, zwłaszcza długich i jedna koszmarna strata na własnej połowie, po której rywal miał kolejną dobrą sytuację. Mocno przeciętny mecz Johanssona, który, podobnie jak cała Legia bardzo mało grał w piłkę.
Maik Nawrocki 6 (6,56). Zaczął mecz od strasznego błędu, po którym powinien paść gol, ale Tobiasz uratował Legię – była to najlepsza okazja Lecha w całym meczu. Na szczęście Nawrocki szybko zaczął rehabilitować się za tą sytuację i nie tylko nie popełniał więcej błędów, ale wielokrotnie skutecznie interweniował, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Nie miał strat na własnej połowie, za to długie podania mu w ogóle nie wychodziły. Przyzwoity mecz Nawrockiego, nota byłaby pewnie wyższa, gdyby nie bardzo nieudany początek meczu.
Artur Jędrzejczyk 4 (4,59). Zapamiętaliśmy tylko jeden błąd Jędrzejczyka w końcówce pierwszej połowy i jedną niezbyt pewną interwencję na początku meczu, gdy rywal go przepchnął i wywalczył rzut rożny. Poza tym „Jędza” dobrze grał w defensywie i do tego nie tracił piłek. Niestety były dwa faule, po których sędzia w pełni słusznie pokazał mu dwie żółte kartki i ostatnie kilkanaście minut Legia kończyła w dziesiątkę. Na szczęście wynik nie uległ już zmianie, ale od tak doświadczonego gracza trzeba wymagać zdecydowanie więcej odpowiedzialności.
Filip Mladenović 6 (5,59). Dobry mecz Serba w obronie, jako jedyny z defensorów nie popełnił ani jednego błędu, a kilka jego interwencji zapobiegło powstaniu dogodnej sytuacji podbramkowej dla gospodarzy. Do wyprowadzania piłki i gry ofensywnej zastrzeżeń mamy dużo więcej – przede wszystkim sporo było strat i jedno tylko dobre dośrodkowanie, za to kilka nieudanych, do tego jeden bardzo niecelny strzał. Niemniej w każdym aspekcie gry trzeba go ocenić wyżej niż Johanssona. Nie zagra w kolejnym meczu za czwartą żółtą kartkę, która mu się z pewnością nie należała – za podobne faule lechici nie byli karani w podobny sposób. W sumie jeden z lepszych legionistów w polu, o ile nie najlepszy.
Paweł Wszołek 5 (5,26). Najaktywniejszy legionista w ofensywie, niestety w parze z aktywnością nie szła jakość gry. Wydaje się, że miał pełnić kluczową rolę przy budowaniu ataku, aczkolwiek było to budowanie w bardzo prosty sposób – długa piłka od bramkarza adresowana była do najwyższego spośród ofensywnych zawodników Wszołka. Niestety Wszołek w wielu przypadkach przegrywał starcia z o wiele niższym od siebie Douglasem, który lepiej się od legionisty do tych piłek ustawiał. Znów pomocnik Legii był zbyt przywiązany do bocznego sektora boiska i nie mógł go obiegać Johansson, a do tego nie miał kto zamykać dośrodkowań Mladenovicia z lewej strony – inna sprawa, że szanse na takie rozegranie piłki też były rzadkością. Kilka jego akcji kończyło się dośrodkowaniami, ale tylko jedno było w miarę dobre. Wywalczył dwa rzuty wolne, po jednym jego zablokowanym strzale był rzut rożny. Pomagał drużynie w defensywie, zwłaszcza w drugiej połowie, ale raz też nie nadążył z kryciem. Mocno przeciętny w sumie mecz Wszołka, który i tak mimo to był jednym z lepszych legionistów z przodu.\
Bartosz Slisz 5 (6,15). Sporo przejętych i odebranych piłek, ale i kilka błędów w defensywie, raz został minięty, dwa razy pozwolił na oddanie strzału. Bardzo dużo zastrzeżeń należy mieć do wyprowadzania piłki – Slisz w zasadzie unikał udziału w konstruowaniu akcji, a gdy się do tego z rzadka brał, zazwyczaj kończyło się to niecelnym podaniem lub stratą. Niektórzy chwalą obu defensywnych pomocników Legii w tym meczu, bo Lech nie miał wielu okazji do zdobycia bramki, ale nie zapominajmy, ze rolą każdego pomocnika jest nie tylko przerywanie akcji, ale też udział w jej budowaniu, wyprowadzanie piłki, a przede wszystkim wychodzenie do podań kolegów. A tak, gdy piłka trafiała do bocznych obrońców, mogli oni podawać tylko wzdłuż linii, bo w środku często nie było do kogo. Rozumiemy, że Legia przyjechała do Poznania się bronić, ale nie będziemy na pewno chwalić takiej gry środka pomocy.
Rafał Augustyniak 5 (5,95). W destrukcji był nie gorszy od Slisza, odbierał rywalom piłki, ale w odróżnieniu od niego starał się też piłkę wyprowadzać i nie uciekał od rozgrania. Tyle, że poziom tego wyprowadzania piłki wołał o pomstę do nieba. Augustyniak zaliczył jakąś niesamowitą liczbę strat, często holował piłkę, wypuszczał ją sobie przy tym zbyt daleko i wpadał na rywala, żółtą kartkę dostał właśnie bezpośrednio po własnej stracie przerywając kontratak. Doceniamy aktywność, ale jakości w jego grze bardzo brakowało.
Ernest Muci 4 (5,06). Niezły miał tylko początek meczu, gdy wywalczył rzut wolny, a po jego zablokowanym strzale był rzut rożny. Potem zapamiętaliśmy go tylko z bardzo niecelnego strzału w chyba najlepszej sytuacji, jaką miała Legia oraz z nieudanego powrotu do obrony, gdy nie zablokował dośrodkowania. Po zmianie stron raz dobrze wyprowadził piłkę i to było na tyle, jeśli chodzi o osiągnięcia w tym meczu. Albańczyk miał być zapewne nie tyle łącznikiem między obroną i atakiem, co rozgrywającym i wychodzącym do kontr ofensywnym pomocnikiem. Ponieważ okazji do kontr nie było, to Muci zdecydowanie częściej powinien po piłkę się wracać, jak to czyni zwykle Josue. Nic takiego jednak miejsca nie miało, a do tego Muci miał też problemy, by przy piłce się utrzymać, zdarzały mu się błędy techniczne, do tego mało był pod grą. Z pewnością nie wypełnił przeznaczonej mu roli w tym meczu. Słaby występ, dość szybko opuścił boisko, jego zmiennik jednak wcale nie zagrał lepiej.
Makana Baku 4 (4,26). Baku był po tym meczu uznawany za najsłabszego piłkarza z podstawowej jedenastki, ale naszym zdaniem wcale nie zaprezentował się gorzej od Muciego czy Carlitosa, po prostu cała gra ofensywna Legii w tym meczu była kolokwialnie mówiąc do kitu. Baku w ofensywie raz dobrze wypuścił podaniem Mladenovicia i oddał jeden dobry strzał z dystansu, piłka jednak minimalnie minęła bramkę (wydawało nam się nawet, że mógł musnąć ją bramkarz), to było najlepsze uderzenie, jakie którykolwiek z legionistów zaprezentował nam w sobotę. O ile Baku w ofensywie niemal nie istniał, to przydał się parę razy w defensywie, kilka piłek przejął, jedna jego interwencja pod koniec pierwszej połowy zapobiegła groźnej sytuacji podbramkowej. Zagrał słabo, wcześnie został zmieniony, ale inni też nie grali dużo lepiej. Zmiennik Niemca zagrał przecież na podobnym poziomie.
Carlitos 4 (4,96). Z jednej strony prawie nie dostawał piłek, z drugiej, gdy je otrzymał, nie potrafił się przy niej utrzymać. Niestety też podobnie jak Muci nie wracał się po piłkę, by wspomóc rozegranie, a szkoda, bo to mogłoby poprawić wyprowadzanie akcji przez Legię. Raz tylko zapamiętaliśmy go z takiego wyjścia z piłką, w dodatku nieudanego. Pracował w defensywie, utrudniał pressingiem wyprowadzanie piłki, przydawał się przy stałych fragmentach gry pod własną bramką, ale nie o to w grze napastnika chodzi. Nie wypracował kolegom żadnej sytuacji, oddał jeden strzał, po którego zablokowaniu był rzut rożny. Musiał opuścić boisko w końcówce, bo po czerwonej kartce Jędrzejczyka konieczne było wprowadzenie drugiego środkowego obrońcy. Nie zmienia to faktu, że zagrał słabo i brak podań jest tylko częściowym usprawiedliwieniem tego nieudanego występu.
Maciej Rosołek 4 (4,79). Jeśli miał poprawić jakość gry na lewej flance, to swojej roli nie spełnił – w ofensywie nie zagrał lepiej od Baku, po kolejnych zmianach zresztą zmieniał pozycje, przez chwilę był też napastnikiem. Przydawał się jednak wyłącznie w destrukcji, gdzie dwa razy dobrze interweniował – raz na ziemi, raz w powietrzu. Niczego pozytywnego jednak do gry nie wniósł.
Bartosz Kapustka 4 (4,74). Aktywniejszy był z pewnością od Muciego, ale niewiele taka aktywność daje, jeśli niemal każde wyjście z piłką kończy się stratą. Też wskutek zmian taktycznych zmieniał pozycje, grał i na środku i na skrzydle, ale żadnego pozytywnego efektu jego gry nie było.
Lindsay Rose (6,02) i Blaz Kramer (5,26) grali zbyt krótko, by ich oceniać, z dobrej strony pokazał się tylko reprezentant Mauritiusa.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Kacper Tobiasz.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.