Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Nasze problemy powoli się kończą

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

17.09.2021 12:11

(akt. 19.09.2021 08:49)

- Chcemy zagrać dobre spotkanie, które będzie podobało się kibicom. Przeciwnik nie jest może dla naszych fanów tak atrakcyjny, jak Wisła, Lech czy inne zespoły. Ale dla nas, jako trenerów, to bardzo ważny mecz. Zagramy z dobrym przeciwnikiem, który ostatnio wygrał – na pewno jest zbudowany, że przegrywał 0:2 i zdołał zwyciężyć 3:2 - mówił przed rywalizacją ligową z Górnikiem Łęczna szkoleniowiec Legii, Czesław Michniewicz.

- Cieszymy się bardzo z wygranej w Moskwie. W Legii jest jednak zawsze mało czasu na to, aby się cieszyć i martwić. Dużo i szybko się tutaj dzieje. Musimy zrobić wszystko, aby zacząć dobrze grać w lidze, gromadzić punkty i gonić czołówkę, bo na dziś wygląda to tak, jak wygląda. Wiemy, że nasze problemy powoli się kończą: wraca Josue, Mladenović, doszli nowi piłkarze. Kadra będzie bardzo mocna. Jestem przekonany, że sobie poradzimy.

- Pozytywne emocje były, są, ale jest też moment zadumy. W czwartek większość z nas – mówię o zawodnikach i sztabie – oglądała mecz Leicester z Napoli. Dziś rano był taki przekaz, że w Leicester odbywała się Formuła 1. Josue żartował, że chyba telewizor mu się zepsuł, bo za szybko się wszystko tam działo. Oczywiście, cieszy mnie to, że gramy w Europie, wygrywamy. Zawodnicy mają satysfakcję, bo takie spotkania zostają na długo w pamięci kibiców. Musimy pilnować Ligi Europy, ale skupić się też na meczach ligowych.

- Gdyby ktoś powiedział mi, że Legia będzie liderem po pierwszej kolejce Ligi Europy, to uwierzyłbym w to? Bardziej bym uwierzył, że będziemy o tej porze liderem ekstraklasy (śmiech). To pierwsza kolejka, nikt nie pamięta, kto był rok temu pierwszy w poszczególnych grupach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. To jest miłe, fajne dla nas, że są za nami zespoły w tabeli, ale to niczego nie przesądza, o czym doskonale wiemy. Cieszymy się na obecność w Europie. Jesteśmy zadowoleni, że przyjedzie Leicester, które zremisowało z Napoli, prowadząc wcześniej 2:0. To też pokazało, jaki jest poziom meczów i tego, co nas czeka. Myślę, że dla nas, kibiców, zawodników, sztabu, to fantastyczna rzecz.

- Bardzo się cieszę, że Ernest Muci pokazuje wiele atutów, które niewątpliwie ma. Początek miał trudny. Trafił do nas po okresie przygotowawczym, drużyna wygrywała, trudno było mu grać. Miał też jeszcze dużo nawyków z piłki juniorskiej, odstawał w walce wręcz, bo polska liga jest bardzo kontaktowa – i miał z tym troszeczkę problemów. Teraz wygląda to dużo lepiej. W każdym treningu stara się wchodzić w kontakt z przeciwnikiem, co widać od razu w meczach ligowych i pucharowych. Ma dużo do zaoferowania, ale musimy studzić emocje. To młody, obiecujący zawodnik i zbyt dużo szumu wokół niego też może mu nie pomagać. Jest skupiony na pracy, ja się z tego bardzo cieszę, a że potencjał ma, to wszyscy wiemy.

- Czy jest pomysł na wykorzystanie nowej sokowirówki, czyli Kastratiego? Tak, myślimy o tym, w jaki sposób go wykorzystać. Wiadomo, że najlepiej czuje się jako skrzydłowy, co pokazał w meczu ze Spartakiem. Będzie trzeba mu troszeczkę przemodelować ustawienie. Przyzwyczailiśmy się jednak, że zmieniamy system w trakcie spotkania, w zależności od sytuacji, tego, co się dzieje na boisku, ale też od możliwości, jakie mamy na ławce rezerwowych. Swoje minuty na pewno będzie dostawał.

- Czy mam takie wrażenie, że po meczu w Moskwie zawodnicy uwierzyli jeszcze bardziej w to, że w Europie da się sporo zdziałać i widać jeszcze większą mobilizację, chęć pracy? Mam takie wrażenie od pierwszego meczu w Bodo. Widziałem wtedy bardzo zmotywowany zespół. Już po losowaniu, jak byliśmy na zgrupowaniu w Austrii, widziałem, że jest olbrzymia koncentracja, skupienie, aby awansować do kolejnej rundy. Bodo/Glimt było dla nas kluczowe, a teraz świetnie pokazuje się w Lidze Konferencji - w czwartek wygrało 3:1 z Zorią Ługańsk, spoglądałem w kierunku tego spotkania. Myślę, że pewność siebie na pewno buduje, lecz nie może ona powodować, że przestaniemy trenować, rozwijać się. To musi jeszcze bardziej motywować nas -  sztab, zawodników i wszystkich ludzi tworzących klub - do tego, aby w Europie zagościć na stałe, a nie mieć epizod raz na kilka lat.

- Zwycięstwo w Moskwie otwiera możliwość, nawet już po tym pierwszym meczu, perspektywy gry w pucharach na wiosnę? Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam. Zdobyliśmy trzy punkty, ale jest jeszcze wiele spotkań do rozegrania. Mamy rewanż ze Spartakiem, ale i ciekawe spotkania u siebie, na wyjeździe - z Leicester i Napoli. Pozycja wyjściowa jest dobra, ale aby wyjść z grupy, to trzeba tych punktów jeszcze troszeczkę zdobyć.

O Alessio De Petrillo

Niedzielny mecz ligowy poprowadzi Alessio De Petrillo. Czesław Michniewicz jest bowiem zawieszony na spotkanie z Górnikiem Łęczna, z powodu czerwonej kartki w spotkaniu we Wrocławiu. – Myślę, że przede wszystkim Alessio poznał drużynę, a drużyna jego. My, jako sztab, też się wspólnie poznaliśmy, wiemy, co kto może zaoferować drużynie, w jej rozwoju, kto może bardziej uczestniczyć w treningu, meczu, analizie. Doświadczony człowiek, który dobrze się u nas czuje. Ostatnio, w poprzednim sezonie, zespół poprowadził Przemek Małecki - oni są w dwójkę asystentami. Teraz jest czas na Alessio. Mam nadzieję, że nie będzie już czasu, aby Kamil Potrykus (asystent trenera Michniewicza - red.) poprowadził jeszcze Legię w pojedynczym meczu. To by oznaczało kolejną czerwoną kartkę, ale nie planuję tego (śmiech).

- Jak będzie wyglądała komunikacja między mną a zespołem, w trakcie meczu z Górnikiem? Będę siedział prawdopodobnie albo na trybunie, albo z góry spoglądał na spotkanie. Przed meczem zrobimy odprawę w LTC, pojedziemy na stadion i będziemy grali. Przerabialiśmy już te warianty, także nic nas nie zaskoczy.

O sytuacji kadrowej i przemeblowaniach w składzie

- Mamy troszeczkę problemy zdrowotnych przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna. Kilku zawodników narzeka na drobne kontuzje. Na pewno nie zagra Andre Martins, który nie wystąpił w Moskwie. Uraz z meczu ze Slavią się odezwał, musimy to wyciszyć, na co potrzeba czasu, innej drogi nie ma. Na pewno nie zagra w najbliższym spotkaniu. Myślę, że nie wystąpi też z Wigrami Suwałki. Być może uda się go przygotować na rywalizację z Rakowem Częstochowa. Co ze zdrowiem Johanssona, bo po meczu w Moskwie na coś narzekał? Mattias zawsze na coś narzeka (śmiech). Ale mówił, że bardziej profilaktycznie narzeka, że coś go lekko pobolewa. Mówi, że jest okej, chce normalnie trenować i być brany pod uwagę do ustalania składu na niedzielę.

- Czy w niedzielę szykują się duże przemeblowania? Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Dziś bierzemy pod uwagę 22-23 zawodników: jest trzech bramkarzy, ale jeden z nich pojedzie jutro na mecz z rezerwami. Jest 22 piłkarzy, dwóch trzeba będzie wysłać, niestety, na trybuny. Co do składu, po głowie chodzą różne koncepcje: zmiana ustawienia, pozostawienie jeszcze tego systemu, ewentualnie zmiana formacji w trakcie meczu. Przede wszystkim chcemy, aby na boisku było więcej kreatywnych piłkarzy. Chcemy też, aby nie psuć tego, co funkcjonuje dobrze. Na pewno nasza linia obrony wygląda solidnie: dobrze gra Artur Jędrzejczyk, Mati Wieteska, Maik Nawrocki. Każda zmiana ustawienia powoduje, że jeden z nich musiałby usiąść prawdopodobnie na ławce. Zastanawiamy się jeszcze nad systemem.

O Górniku Łęczna

- To taki mecz, że punkty zostały przyznane Legii już przed pierwszym gwizdkiem? Nie, nigdy tak nie mówimy. Zawodnicy mają świadomość tego, że często nie byliśmy faworytem w europejskich pucharach. Wiemy jak to wszystko się odbywa. Troszeczkę więcej szczęścia, ambicji włożonej przez drużynę przeciwną, i różnica w umiejętnościach się zaciera. Chcemy zagrać dobre spotkanie, które będzie podobało się kibicom. Przeciwnik nie jest może dla naszych fanów tak atrakcyjny, jak Wisła, Lech czy inne zespoły. Ale dla nas, jako trenerów, to bardzo ważny mecz. Zagramy z dobrym przeciwnikiem, który wygrał ostatnie spotkanie – na pewno jest zbudowany, że przegrywał 0:2 i zdołał zwyciężyć 3:2. Na pewno przyjedzie grać bez obciążeń psychicznych i pokazać się z jak najlepszej strony.

O ligowych porażkach

- Dziś łatwo sumować ligowe porażki, ale jak się cofniemy i zobaczymy, w jakich okolicznościach do nich dochodziło… Pierwsza porażka w Radomiu – za chwilę mieliśmy mecz z Dinamem w Zagrzebiu. Graliśmy w niedzielę, musieliśmy zmieniać ustawienie, doszły dwie czerwone kartki. Walczyliśmy o to, aby pokazać się w Europie. Nie po to się zdobywa mistrzostwo Polski, aby odpadać później w pierwszej-drugiej rundzie w pucharze. Mieliśmy tego świadomość, że najważniejsza w lipcu-sierpniu, gdzie rozegraliśmy 13 spotkań, grając praktycznie co trzy dni, będzie Europa. W tamtym czasie było trochę problemów. Tak jak mówię, dwie czerwone kartki sprawiły, że zespół był osłabiony nie tylko w Radomiu, ale też spowodowały, że nie mogliśmy skorzystać w trzech kolejnych spotkaniach ligowych z Mladenovicia i Josue, bardzo ważnych zawodników dla nas. To się ciągnęło. Udało się wygrać z Wartą, po dobrym występie. Później przyszła Wisła, gdzie początek był taki, jaki był. W czwartek o północy skończyliśmy mecz ze Slavią Praga. W piątek pakowaliśmy już torby, a w sobotę wyruszyliśmy do Krakowa, gdzie trafiliśmy na dobrze dysponowaną Wisłę. W pierwszych minutach prezentowaliśmy się słabiej, rywale to wykorzystali i zdobyli bramkę. Potem mieliśmy dobre momenty: strzał Muciego, sam na sam Emrelego, nieuznany gol… Sytuacje były. Mecz ze Śląskiem mamy wszyscy świeżo w pamięci. Też mieliśmy swoje akcje, mogliśmy zdobyć kilka bramek – tak się nie stało. Jest żal, że nie wygrywamy, ale nie ma paniki, bo tych gier jest jeszcze na tyle dużo, że na pewno wrócimy do gry. Potrzebujemy serii zwycięstw i trzeba zrobić wszytko, aby zaczęła się jak najszybciej.

O możliwościach rotacji

- Mamy możliwości, jeśli chodzi o rotacje na wielu pozycjach. Będziemy z tego korzystać. Dziś możemy mieć piłkarza praktycznie na każdej pozycji. Wcześniej mieliśmy problemy na wahadle: teraz jest Ribeiro, Johansson, Skibicki. W środku pola, przed meczem w Krakowie, był tylko Bartek Slisz, i to obolały po kontuzji przed spotkaniem ze Spartą Praga, nie był w 100 procentach zdrowy, do teraz doskwiera mu kolano. Dziś jest tam Charatin, młody Celhaka. Jest dużo możliwości. Oczywiście, nie każdy będzie zadowolony, bo nie wszyscy będą grali w takim wymiarze czasowym, w jakim by chcieli. Ale trzeba zrobić, aby grać jak najdłużej w trzech rozgrywkach: ekstraklasie, Pucharze Polski i Lidze Europy, i wtedy wszyscy będą zadowoleni.

O zmianach na mecz z Wigrami

- Na pewno dojdzie do sporej rotacji w meczu z Wigrami Suwałki w Pucharze Polski, bo w niedzielę gramy z Górnikiem, a już we wtorek wyjeżdżamy do Suwałk. Będziemy tam trenować po południu, czeka nas długa podróż, bo droga nie jest najlepsza. W środę zagramy mecz. Grupa, która nie będzie przewidziana do gry, zostanie na miejscu w LTC i będzie trenować we wtorek i środę, w czwartek znów spotkamy się wspólnie. Później zmierzymy się z Rakowem. Na pewno będą korekty przeciwko Wigrom, z racji tego, że musi grać dwóch młodzieżowców. Oznacza to, że dwóch kolejnych musi być na ławce, aby - w razie gdyby coś się wydarzyło – były opcje zmian. Podejmiemy decyzje. Ci, którzy trenują z nami długo, ale grali mniej -  myślę o Rose, Abu Hannie i innych zawodnikach – mają duże szanse, aby wystąpić w Suwałkach.

O braku wspólnych treningów

- Nowi piłkarze się coraz bardziej się aklimatyzują i nie ma większych problemów? Myślę, że nie ma, ale kłopotem jest to, że czasu na trening jest mało. Dziś jest znów kolejna jednostka treningowa, w której będą ćwiczyły dwa zespoły: osobno będą ćwiczyć grający i niegrający w Moskwie. Wspólnych zajęć na pewno będzie nam brakowało. Przerwa na reprezentacje powoduje, że wyjeżdża 15-16 piłkarzy, teraz mogą być kolejne powołania. Musimy działać w biegu, ale to jest przyjemne. Wiemy, że musi być większa mobilizacja, lepsza organizacja, aby wykorzystać każdą minutę treningu, ułamek czasu, żeby szlifować pewne rzeczy. Nie ma tyle czasu, aby poprawiać coś 10-20 razy. Czasami wystarczy powiedzieć, przećwiczyć jeden element, i to później funkcjonuje.

O Wietesce i Jędrzejczyku

- Możliwe, że Wieteska zostanie powołany na najbliższe zgrupowanie kadry – czy bym go teraz powołał? Zawsze go powoływałem do reprezentacji młodzieżowej. Mati jest bardzo dobrym piłkarzem i uważam, że zasługuje na uwagę. Nie wiem czy trener go powoła, czy nie - to jego decyzja. Ale jeśli ktoś się wyróżnia w polskiej lidze, to na pewno Mateusz od dłuższego czasu. Zresztą podobnie jak Artur Jędrzejczyk, który miał świetną wiosnę, teraz gra bardzo dobrze. Wiem, że ktoś powie, że może mało perspektywiczny, bo już ma troszeczkę lat. Ale jak się popatrzy na Chielliniego, innych zawodników, którzy zdobywali mistrzostwo Europy, to tacy doświadczeni piłkarze też robią różnice i dają spokój drużynie. Nie chcę niczego sugerować, będę się cieszył, jak któryś z naszych zawodników będzie powołany do każdej reprezentacji. Ale z drugiej strony, będę się martwił, bo będę tylko spoglądał w internet czy się coś nie wydarzyło, czy grają, czy nie ma kontuzji i kiedy wrócą. Po powrocie z kadry czeka od razu gra z Lechem Poznań. Jeśli będzie tak, jak przed meczem ze Śląskiem Wrocław, że w czwartek wieczorem piłkarze wrócą na trening prosto z lotniska, a w sobotę będziemy musieli już grać, to nie będzie to dla nas dobre.

Polecamy

Komentarze (182)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.