Domyślne zdjęcie Legia.Net

Balde wraca we wtorek z Senegalu

Marek Szabrański

Źródło: Gazeta Wyborcza

06.11.2006 22:40

(akt. 24.12.2018 12:51)

<b>Mamadou Balde</b> wraca dziś z Senegalu. W Polsce nie było go trzy tygodnie. W tym czasie Legia grała z Górnikiem Łęczna, Widzewem i Lechem. 21-letni obrońca zagrał 10 minut spotkania z Pogonią w Szczecinie, a dwa dni później wsiadł w samolot i poleciał do Senegalu, by załatwić formalności paszportowe.
Jego nieobecność miała potrwać najwyżej kilka dni, ale procedury w Senegalu trwają bardzo długo. W przeszłości warszawski klub miał sporo kłopotów ze swoimi afrykańskimi piłkarzami. Zwłaszcza gdy wyjeżdżali do kraju. Kenneth Zeigbo potrafił się spóźnić miesiąc, wynajdując coraz innych członków rodziny, w których pogrzebach musiał uczestniczyć. O innego rodzaju problemach z Moussą Ouattarą też powszechnie wiadomo. Nigdy jednak nie było np. kłopotów z Dicksonem Choto. On wielokrotnie wyjeżdżając do Zimbabwe, spóźnił się raz czy dwa i nie więcej niż kilka dni. Balde po raz pierwszy stanął przed taką próbą. A wiadomo, że nie czuł się w Warszawie najlepiej. Całe dnie spędzał sam w mieszkaniu, w dobrych kontaktach z kolegami z drużyny przeszkadzała bariera językowa (akurat, gdy na testach w Legii przebywali dwaj Senegalczycy, on wyjechał do kraju). Poza tym to właśnie Balde jako pierwszy w tym sezonie spotkał się z przejawami rasizmu - w trakcie meczu z ŁKS, po którego zakończeniu płakał w szatni. - Nie spodziewałem się, że tak tutaj może być. Ale postanowiłem na to nie zwracać uwagi - zadeklarował jednak. Gdy Legia znów grała w Łodzi - tym razem z Widzewem - ponownie wystąpił problem rasizmu. Ale Balde w Polsce w tym czasie nie było. W dodatku nie było go już tak długo, że zaczęto snuć spekulacje, iż do Polski nie wróci. - Dzwonił do nas i mówił, że ma kłopoty z paszportem. W końcu wszystko udało się załatwić i powiedział, że we wtorek powinien wrócić - poinformował kierownik warszawskiego zespołu Ireneusz Zawadzki. Balde jest wypożyczony do Legii z francuskiego Girondins Bordeaux. Ma kontrakt do 30 czerwca 2007 roku. Niewiele wskazuje na to, by miał zostać dłużej, bo na środku defensywy pewny miejsca obok Choto jest teraz Herbert Dick (obaj są z Zimbabwe). Balde nie jest też szczególnie "fartowny". Kiedy gra, wyniki Legii nie są najlepsze. - Sporo o tym myślałem. Przychodziłem do drużyny mistrza Polski, mającej aspiracje zaistnieć w europejskich pucharach. Ponieśliśmy sporo porażek, więc zacząłem się zastanawiać, czy to przypadkiem nie moja wina - mówił Balde, o którego grze krąży wiele opinii. Potrafił być najlepszym piłkarzem Legii we wspomnianym już meczu w Łodzi, by w Kielcach być zdecydowanie najgorszym. Akurat przed jego wyjazdem trener Dariusz Wdowczyk przestał widzieć go w podstawowym składzie. Balde to jeden z tych graczy, z którymi klub może pożegnać się nawet już w przerwie zimowej. Dlatego z jego przedłużającej się nieobecności nie robiono tragedii. Zupełnie inaczej sprawa by wyglądała, gdyby z Zimbabwe tak długo nie wracał Choto.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.