Besnik Hasi: Jestem przygotowany na porównania do Czerczesowa
15.06.2016 08:35
W zeszłym tygodniu w Warszawie był Stanisław Czerczesow. Porozmawiał pan z byłym trenerem Legii?
- Nie rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się, podaliśmy sobie ręce, ale nic więcej.
Skąd czerpał trener wiedzę na temat Legii, zanim jeszcze podpisał pan kontrakt?
- W dzisiejszych czasach łatwo zdobyć informacje na temat każdego klubu na świecie. Na stronach internetowych możesz znaleźć poszczególne mecze lub wszelkiego rodzaju statystyki. Z działaczami Legii spotkałem się najpierw w Brukseli, a następnie w Warszawie rozmawiałem z jej właścicielami. Zobaczyłem się także z Michałem Żewłakowem i Dominikiem Ebebenge. Następnie pokazano mi stadion i miasto. Dowiedziałem się też jaka atmosfera towarzyszy na meczach przy Łazienkowskiej. Spodobało mi się to i stwierdziłem, że tutaj chcę pracować.
Zdaje sobie trener sprawę, iż podejmuje się trudnego zadania, ponieważ były szkoleniowiec Legii zdobył z zespołem mistrzowski tytuł i Puchar Polski?
- W każdym klubie jest presja. Legia w każdym roku walczy o mistrzowski tytuł. My chcemy stale robić progres, pragniemy by nasza młodzież się rozwinęła. Naszym głównym celem ponownie jest mistrzostwo. Ambitne osoby nie zawieszają sobie niżej poprzeczki. Jestem przyzwyczajony do tego typu zadań. W Anderlechcie pracowałem z bardzo młodym składem, z którym wspólnie staraliśmy się osiągnąć jak najwięcej. Tutaj posiadam drużynę dojrzalszą i bardziej doświadczoną. Z szerokim składem będziemy w stanie wygrać znowu polskie rozgrywki.
Rozumiemy, że trener jest gotowy do wszelkich porównań do Stanisława Czerczesowa?
- Oczywiście, zawsze gdy do zespołu przychodzi nowy trener wszyscy go porównują do byłego szkoleniowca. Jeśli chciałbym wybrać klub, w którym nie ma presji, pojechałbym do Arabii Saudyjskiej. Wolałem jednak zaangażować się w trudniejszy projekt. Jestem na to gotowy.
Miał pan kilka ofert przed przyjściem do naszego klubu. Dlaczego wybrał pan właśnie Legię?
- Przyznaję, niektóre oferty finansowo były korzystniejsze. Chciałem jednak pracować w miejscu, które jest podobne do Anderlechtu. Dla mnie ważna jest tradycja i historia klubu oraz jego kibice. W Polsce jest wiele pięknych stadionów. Legia spełniała moje oczekiwania. Stoi na tym samym poziomie co brukselski zespół. Posiada takie same ambicje. Chcę więc walczyć z tą drużyną o najwyższe cele.
Bolą pana opinie, że został trener w Legii zatrudniony przez znajomość z Michałem Żewłakowem?
- Nie zostałem zatrudniony dlatego, że znam się z dyrektorem sportowym Legii. Kiedy zastanawiałem się nad ofertami, które dostałem po sezonie, Michał był jedną z przyczyn skłaniających mnie do przenosin do Warszawy, lecz to nie był najważniejszy powód.
Jakie więc są pana mocne strony, co charakteryzuje pana jako trenera?
- Nie powinienem chyba sam siebie oceniać. Futbol mnie pochłania, żyję nim cały dzień. Potrafię dotrzeć do ludzi. Staram się wydobyć z danej osoby maksimum możliwości. Resztę mojego warsztatu powinni ocenić inni ludzie.
Co według pana odgrywa najważniejszą rolę w zespole w okresie przygotowawczym?
- Najistotniejsza jest fizyczność. Musimy być przygotowani do gry. Taktyka również odgrywa ważną rolę. Próbuję przekazać chłopakom mój pomysł na grę. Zawodnicy powinni wiedzieć jak mają zachowywać się na boisku. Chcemy zdobyć mistrzostwo prezentując nasze umiejętności. Nie zamierzam nikogo zmieniać. Obecnie brakuje nam kilku graczy, a to powoduje, że mamy pewne zaburzenia w pracy. Intensywnie ćwiczymy i zdecydowanie wolałbym mieć wszystkich piłkarzy do dyspozycji.
Jak najlepiej przygotować zespół do gry. Piłkarze powinni uczestniczyć w gierkach, a może powinni ćwiczyć więcej bez piłki?
- Ważne są proporcje. W przeciwnym razie jedni mogą sobie zrobić krzywdę kopiąc piłkę, a drudzy będą biegać bez sensu. W przygotowaniu fizycznym bardzo ważne są ćwiczenia z piłką. Piłkarze wtedy łatwiej przyswajają polecenia. Z większą swobodą biegają, uczą się zagadnień taktycznych i odpowiedniego ustawiania się na boisku. Trzeba znaleźć złoty środek.
Przeanalizowaliśmy jak Anderlecht grał pod pana wodzą. Zauważyliśmy, że w taktyce brukselskiej drużyny najważniejsza była wymienność pozycji oraz fakt, iż każdy zawodnik w drużynie musiał brać udział w obronie. Czy taką strategię stosować trener będzie w Legii?
- Założenia taktyczne są bardzo istotne. Cały zespół musi bronić i atakować. W nowoczesnym futbolu nie ma takiej możliwości, żeby dwóch, trzech zawodników nie brało udziału w grze defensywnej. Bardzo skupiam się nad organizacją. Nawet jeśli stracimy piłkę, pewna harmonia musi zostać zachowana.
Legia nie grała od wielu lat w Lidze Mistrzów. Pana zdaniem możliwy jest awans naszego zespołu do tych elitarnych rozgrywek?
- Marzenia są naturalną rzeczą. Postaramy się zmienić je w rzeczywistość. Cały zespół musi być już gotowy, żeby w połowie lipca zagrać pierwszy mecz w europejskich pucharach. Dla nas będzie to najważniejsze spotkanie w tym sezonie. Mam nadzieję, że dostaniemy się do ostatniej rundy kwalifikacyjnej i zaprezentujemy w niej nasze wysokie umiejętności. Potrzebne nam jest jednak szczęście w losowaniu, ponieważ na tym etapie możemy trafić na bardzo mocne zespoły. Jednakże będąc piłkarzem nauczyłem się, że wiara również odgrywa istotną rolę. Bez odpowiedniego podejścia na starcie powinniśmy zrezygnować z wszelakich prób.
Obecnie w Belgii szkolenie młodzieży stoi na bardzo wysokim poziomie. Czy w Legii można wprowadzić podobny system?
- Wydaje mi się, że władzom Legii zależy na tym, aby jej młodzież zaliczyła coraz większy progres. Dlatego też zdecydowano się na zbudowanie akademii piłkarskiej. To ogromny i najważniejszy krok. Odpowiednia baza treningowa dla pierwszego zespołu i młodszych zawodników pozwoli osiągnąć zamierzone cele. Mój poprzedni klub miał z tego duże profity. Oprócz infrastruktury potrzebni są też ludzie. Sztab szkoleniowy, który ze mną pracuje posiada kwalifikacje i wiedzę jak poprowadzić danego zawodnika. Ja jestem osobą, która ma wszystko koordynować. Nie ważne, czy piłkarz jest młody czy stary. Jeżeli jest dobry, będzie grał.
Czy usłyszał pan od zarządu Legii, iż powinien odmłodzić drużynę?
- Nie. Działaczom zależy na tym, aby w składzie Legii pojawiali się wychowankowie klubu. Najpierw musimy mieć piłkarzy, a następnie należy ich odpowiednio poprowadzić. Chcemy zdobyć tytuł mistrzowski i rozwijać młodych piłkarzy. Ja będę się starał znaleźć odpowiednie proporcje. Zamierzam kontaktować się z trenerami juniorskich drużyn.
A jak nadzorowano szkolenie młodzieży w Anderlechcie?
- To funkcjonowało w bardzo przejrzysty sposób. Trzeci trener był pośrednikiem między pierwszym zespołem a drużyną do lat 21. Wszystkie informacje, uwagi, komunikaty przechodziły przez niego. Oglądał każdy mecz, nieważne czy rozgrywano go na naszym obiekcie, czy na wyjeździe. Gdy ja pojawiałem się na tych konfrontacjach, otrzymywałem pełny obraz. Następnie siadaliśmy ze szkoleniowcem juniorskiej drużyny i dyskutowaliśmy o dalszej pracy. W Anderlechcie zdawało to egzamin. Wydaje mi się, iż tutaj wypracujemy podobne schematy.
Legia drugi rok z rzędu została mistrzem Polski juniorów. Trener zdążył się zorientować jaki potencjał mają ci piłkarze? Może usłyszał pan już jakąś opinię na ich temat na przykład od Aleksandara Vukovicia?
- Prezes Legii powiedział mi o tym sukcesie. Był z tego bardzo dumny. „Vuko” faktycznie jest odpowiednią osobą do powierzenia mu tego zadania. To osoba, która świetnie zna realia klubu. Przebywa tu od wielu lat, posiada duży bagaż doświadczeń. Komunikacja między nami nie będzie utrudniona, ponieważ posługujemy się tym samym językiem.
Jak trener ocenia trójkę młodych, zagranicznych zawodników, którzy przyszli teraz do Legii? Widzi pan jakąś różnicę między nimi a Polakami?
- Młodzi, polscy zawodnicy mają jeszcze urlop. Zobaczę ich prawdopodobnie na następnym obozie. Wracając jednak do trzech wspomnianych graczy, są to piłkarze, którzy muszą ciężko pracować. Przykładowo Sandro Kulenović ma dopiero szesnaście lat. Jest bardzo młody. Posiada odpowiednie umiejętności, ale zamierzam mieć go na oku. Będę go krótko trzymał przy sobie. Tim Matić i Alban Sulejmani mają czas, żeby zaprezentować siebie i swoje możliwości. Dostaną szansę, aby wykazać się w pierwszym i drugim zespole. Dla nich to nowe doświadczenie. Przebywają w nowym, wielkim klubie. Powinni popracować nad fizycznością, ale uważam, iż na tym etapie jest to naturalne. Dajmy im trochę czasu. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.
Czy sztab szkoleniowy jest już skompletowany czy możemy spodziewać się kogoś jeszcze?
- Tak. Powiem więcej, nigdy nie pracowałem z tak dużym sztabem. Na chwilę obecną nie wiem, czy nie mam więcej szkoleniowców niż zawodników. Przyszliśmy tutaj i spotkaliśmy osoby, które posiadają kwalifikacje do pracy z drużyną. Każdy z nas będzie miał swoją robotę do wykonania. Mam nadzieję, że wymienimy się doświadczeniami i razem zbudujemy silną drużynę.
Czy trener wie już na jakich pozycjach potrzebuje wzmocnień w składzie?
- Będę rozmawiać z dyrektorem sportowym na ten temat. Niektóre pozycje są bardzo istotne. Chcemy skompletować kadrę, ale musimy jeszcze poczekać.
Trudno będzie doprowadzić zawodników, którzy nie biorą udziału w zgrupowaniu w Warce, do takiej samej formy jak pozostałych piłkarzy?
- Nie, ponieważ ci zawodnicy pracują z drużynami narodowymi. Oni będą po bardzo długim sezonie, dlatego potrzebują odpoczynku. Niestety, za długo nie mogą wypoczywać, bo również muszą wykonać jakąś pracę dla Legii. Mam nadzieję, że wrócą do nas bez urazów. Postaramy się doprowadzić ich do odpowiedniej dyspozycji.
Może pan porównać polską i belgijską ligę ze sobą?
- Wydaje mi się, że belgijska liga jest trochę bardziej rozwinięta. Kluby z Belgii mają większe doświadczenie w europejskich pucharach. Posiadają też większy budżet. To otwiera szerszy wachlarz możliwości. Pieniądze na szczęście nie decydują, kto zwycięży w Lidze Mistrzów. Przydają się jednak wtedy, gdy chce się sprowadzić zawodnika o wysokich umiejętnościach.
Trener zamierza sprowadzić swoją rodzinę do Warszawy?
- Gdy zdecydowałem się pracować w Legii, dla mojej rodziny było to pewne wyzwanie. W Belgii czułem się jak w domu. Pracowałem w tym kraju przez długi okres. W Warszawie macie jednak dobre międzynarodowe szkoły. Będziemy razem mieszkać i chociaż zmieniają otoczenie, wydaje mi się, że szybko zaaklimatyzujemy się w tym mieście. Myślę, iż z Legią możemy razem współpracować przez koleje lata.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.