Burkhardt, a Rafael van der Vaart
21.03.2006 00:50
Czy jest różnica między wychwalanym ostatnio <b>Marcinem Burkhardtem</b> a piłkarzami europejskiej klasy? - takie pytanie stawia Gazeta Wyborcza. W popularnym dzienniku, znajdujemy porównanie rozgrywającego Legii z uznanym w Europie graczem niemieckiego Hamburger SV. Autor artykułu tonuje w nim zachwyty nad ostatnimi występami 'Burego' utrzymując, iż polak ma tyle czasu i miejsca na boisku, że mógłby zrobić wszystko, a robi niewiele. Natomiast rozgrywający wielkiego formatu nie ma miejsca ani czasu na nic, a robi wiele.
Burkhardta wzięliśmy pod lupę w spotkaniu z Cracovią, Rafaela van der Vaarta z HSV Hamburg w spotkaniu z VfL Wolfsburg. Polak zebrał wiele pochwał, Holender zaprezentował się przeciętnie i został zmieniony po 64 min, ale ich statystyczne osiągnięcia są podobne.
W liczbach nie widać jednak, w jakich warunkach swoje akcje wykonują obaj piłkarze. Burkhardt przez cały mecz właściwie był nieatakowany, mógł swobodnie dreptać w jednostajnym tempie w środku boiska. Podawał do najbliższego kolegi, przez cały mecz wykonał tylko dwa celne długie podania, z których jedno zamienił na gola Dawid Janczyk. Tyle że przy legioniście nie było żadnego rywala.
Van der Vaart przy każdym bez wyjątku zetknięciu z piłką był obiektem "wjazdu" w nogi przydzielonego mu plastra z Wolfsburga. Zanim jednak został skoszony, na ogół zdołał odegrać "na nos" partnerowi odległemu o 10-15 m. W ten sposób umożliwił zdobycie jedynego gola meczu, bo po jego świetnym podaniu dwaj napastnicy wykonali skuteczną akcję dwójkową. Miał trzy podania kluczowe przez 64 min gry, podczas gdy Burkhardt dwa (w tym jedno z rzutu rożnego), oba zresztą okazały się asystami.
Przyzwyczajony do twardej walki Holender grał uparcie do przodu z pierwszej piłki. Liczby pokazują to wyraźnie - 12 celnych podań do przodu (z czego sześć długich), tylko osiem do tyłu i zaledwie sześć strat. Burkhardt w swoim - ponoć genialnym - występie przy biernych rywalach miał 26 podań do przodu, 17 do tyłu i 11 strat. Poza dwoma podaniami były to zagrania bez ryzyka na 2-3 m. Stąd wzięły się rewelacyjne statystyki straconych piłek.
I jeszcze jedno. Burkhardt ani razu nie był w tym meczu faulowany. Gdy raz został ostro popchnięty przez spóźnionego w akcji obronnej rywala, natychmiast wdał się z nim w dyskusje. Tymczasem leżący co chwila na murawie van der Vaart (pięć fauli na nim i niezliczona liczba "przywilejów korzyści") nie marnował czasu na zbędne przepychanki.
Wnioski? W Bundeslidze nadzieję Legii czekałoby bardzo ciężkie życie. Z ocenami jego przydatności do kadry też chyba lepiej poczekać na rywala, który sprawdzi Burkhardta w twardej walce.
Obserwował i wnioskował Adam Romański
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.