Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dwie reprezentacje Polski w piłce plażowej

Redakcja

Źródło:

22.05.2009 08:31

(akt. 17.12.2018 17:36)

Międzynarodowy skandal wisi w powietrzu. Na Puchar Europy w futbolu plażowym pojechały do Rzymu dwie reprezentacje Polski! To pierwszy wymierny efekt wojny na śmierć i życie, jaka wybuchła w polskiej piłce plażowej po wyborach w PZPN jesienią ubiegłego roku. Nowi ludzie we władzach związku dostrzegli, że to złoty interes. Nowy wiceprezes Jan Bednarek rozruszał martwą wcześniej związkową komisję ds. piłki plażowej, mianując jej szefem znanego w przeszłości piłkarza Tomasz Iwana. Ten dobrał sobie grupę zaufanych i zaczęli działać.
Tyle że w Polsce od 2003 roku istnieje już federacja beach soccera. Związana nie z oficjalnymi organizacjami futbolowych, ale ze swoją światową federacji (BSWW). A ta dopiero w 2005 roku porozumiała się z FIFA, zaczęto wypracowywać formy współpracy. Szefem piłki plażowej w Polsce przez wszystkie lata był Michał Sieczko. To on i jego ludzie organizowali do tej pory wszystko, co miało cokolwiek wspólnego z beach soccerem - mistrzostwa Polski, pokazowe turnieje, itd. To powołana przez nich reprezentacja Polski rozegrała 84 oficjalne mecze, była trzecią drużyną Europy w 2006 r., brała udział w mistrzostwach świata w Brazylii. - Zbudowaliśmy sześć całorocznych boisk i kilkanaście sezonowych - wylicza Sieczko. Ale od kilku miesięcy ekipa Sieczki jest dosłownie wygryzana przez ludzi z PZPN, którzy już np. przejęli najbardziej znany turniej w Ustce (miasto rodzinne Iwana...), zapowiedzieli, że będą organizować własne mistrzostwa i zaczęli wysyłać powołania do konkurencyjnej reprezentacji. Sam Iwan dowodzi, że związek po pierwsze działa zgodnie z prawem, po drugie: ma rację. - To minister sportu zarzucił PZPN, że nie ma komisji ds. piłki plażowej. Dlatego ją powołano. Posiadamy ekspertyzę prawną, że nasza działalność jest legalna. Tylko PZPN jest odpowiedzialny w Polsce za wszelkie odmiany futbolu - twierdzi. Od kilku miesięcy konflikt płonie na całego. Nowa ekipa w PZPN zaczęła określać ludzi z beach soccera per "mafia", ci z kolei na każdym kroku przypominali, że związek nie ma prawa zawłaszczać już istniejących struktur. I zarzucali, że w komisji działają pracownicy prywatnej firmy, która chce robić interesy właśnie przy organizacji plażowych imprez. Iwan: - Nie ukrywam, ze do komisji dobrałem ludzi, do których mam zaufanie. Także mojego wspólnika biznesowego, który jest pasjonatem piłki. Niedawno PZPN, w specjalnym piśmie sygnowanym przez Iwana i sekretarza generalnego Zdzisława Kręcinę, wezwał organizację Sieczki do "natychmiastowego zaniechania" organizowania rozgrywek w Polsce i zajmowania się sprawami reprezentacji. I zapowiedział powołanie własnej kadry oraz przeprowadzenie własnych mistrzostw Polski. - A my i tak pojedziemy do Rzymu na finały Pucharu Europy - twardo odpowiada Sieczko. W czwartek międzynarodowy skandal stał się faktem. Do Rzymu poleciały dwie reprezentacje Polski. Sieczki - o godz. 6 z Katowic, Iwana - w południe z Okęcia. Finały Pucharu Europy rozpoczynają się dziś. W stolicy Włoch jest już osiem zespołów narodowych. Tzn. dziewięć, bo z Polski przyjechały dwa. Dziś spodziewana jest decyzja organizatorów - który z nich zostanie dopuszczony do turnieju. A może żaden...

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.