News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

KIlka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Sosnowiec

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.08.2018 19:23

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii, w niecodziennej atmosferze, wygrali z Zagłębiem Sosnowiec 2:1. Legioniści zagrali jednak słabo. Przed trenerem Sa Pinto i jego sztabem szkoleniowym mnóstwo pracy do wykonania. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Festiwal haseł – Kibice Legii w niedzielę nie prowadzili normalnego dopingu. Poziom irytacji i wkurzenia po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europy sięgnął zenitu. Dostało się więc wszystkim – właścicielowi, jego doradcom i piłkarzom. Były transparenty o treści: „Mioduski, jedyny list jaki powinieneś napisać, to list pożegnalny”, „K€pcija i Zachor$ki won”, „Kopacze idźcie do normalnej pracy. Do sportu się nie nadajecie”, „Miś Kazek na prezesa”. Były też liczne okrzyki – „Jaki zarząd, taka gra”, „Gdzie są puchary, kopacze gdzie są puchary?”, „Gdzie jest ta Legia, Mioduski gdzie jest ta Legia?”, „Czy za dużo zarabiacie, że z pucharów odpadacie?”, Legia dwa, lepiej gra”, „Wam na Legii nie zależy, przegrywacie jak frajerzy” , „Czy wam, k… nie jest wstyd?!”. Po golu było słychać „Było strzelać w Luksemburgu” i „Nic się nie stało, Zagłębie nic się nie stało”. Trzeba przyznać, że manifest irytacji odbył się w wyjątkowo kulturalnej atmosferze.


Manifestacja „Jędzy” – Kibice zamanifestowali jedno, swoje wymownie okazał też Artur Jędrzejczyk. Przypomnijmy, że reprezentant Polski nie mógł grać w tym sezonie, gdyż nie otrzymał na to zgody zarządu. Gdy zgodził się na rozłożenie płatności w czasie, wrócił na boisko. W pierwszym meczu zdobył bramkę w Gliwicach. W Luksemburgu nie znalazł się w kadrze meczowej, nie był zgłoszony do rozgrywek Ligi Europy. Drużyna bez niego miała problemy i odpadła. W niedzielę zagrał w pierwszym składzie i strzelił gola na 1:0. Gdy świeżo upieczonemu tacie koledzy wykonali kołyskę, podbiegł pod lożę główną, odwrócił się plecami i wymownie wskazał kciukami na swój numer i nazwisko na koszulce. Dał do zrozumienia aż nadto, że zarząd popełnił błąd i osłabił sportowo zespół. I faktycznie rozmowy z piłkarzem powinny się toczyć podczas gdy ten trenował i grał czyli wykonywał swoją pracę.


Wygrana w słabym stylu – Piłkarze Legii sięgnęli po trzy punkty w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, ale zrobili to w słabym stylu, w końcówce spotkania. W pierwszej połowie meczu zagrażali bramce rywala głównie po stałych fragmentach gry i uderzeniach z dystansu. Tak też zdobyli bramkę – po rzucie rożnym, walkę o górną piłkę wygrał Artur Jędrzejczyk i posłał piłkę do siatki. Niestety słabo nadal wygląda organizacja gry, szczególnie w linii środkowej. Szeroko pojęta gra defensywna całego zespołu też kuleje – co było widać przy golu dla gości. W drugiej połowie meczu wygraną dało Legii świetne zagranie Domagoja Antolicia, które na raty wykorzystał Carlitos. Niestety takie podania prostopadłe praktycznie się nie zdarzały, nawet ich próby były nieliczne. Legioniści nie byli w stanie podkręcić tempa, wskoczyć na wyższe obroty. I to jest rzecz, nad którą sztab szkoleniowy musi mocniej popracować z zespołem.


Eduardo skorzystał na zmianie trenera – Pierwszym piłkarzem, który ewidentnie skorzystał na zmianie trenera, został Eduardo da Silva. Zawodnik, z pięknym jak na Polskę CV, nie cieszył się zaufaniem trenerów Klafuricia czy Vukovicia. Nie ma się co dziwić, gdyż na treningach nie wykazywał minimum zaangażowania czy sportowej złości. Z tego też powodu miał zostać odsunięty do zespołu rezerw, ale w klubie uznano, że takiego gracza nie wypada wysyłać do dwójki. Po zmianie trenera na Sa Pinto, Eduardo w konfrontacjach z Dundelange i Zagłębiem Sosnowiec pojawił się na boisku w końcówkach meczów. Gracz otrzymał od Portugalczyka czystą kartę i zaczął pracować na swoją pozycję. Na razie nie pokazał nic, nie tracił piłek, ale też nie zrobił niczego, z czego zespół miałby korzyść. Być może napastnik poczuje swoją szansę i będzie chciał ją wykorzystać, ale wydaje nam się, że w grudniu po prostu rozstanie się z Łazienkowską.


Bez radości po zwycięstwie – Po ostatnim gwizdku sędziego radości z wygranej nie było ani na trybunach, ani też na boisku. Niektórzy piłkarze Legii od razu po zakończeniu spotkania udali się do szatni ze zwieszoną głową. Inni siedzieli długo na murawie i podnieśli się z niej dopiero z pomocą kolegów. Wszyscy są świadomi, że w czwartek zawalili na całej linii, że wkurzyli tym kibiców, a klub przez to popadł w tarapaty finansowe. Teraz będzie więcej czasu na treningi, poprawę stylu i cech motorycznych. Legionistom zostały jedynie krajowe rozgrywki. Ale na odbudowę zaufania kibiców będą musieli solidnie popracować. 

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.