Domyślne zdjęcie Legia.Net

Miroslav Radović: Jeszcze zdążę wyjechać

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

06.12.2007 09:50

(akt. 21.12.2018 15:22)

Na Łazienkowską spływają kolejne oferty dla serbskiego pomocnika, ostatnia to 1,5 miliona euro. Ale na razie Legia każdą odrzuca, a sam piłkarz nie narzeka na grę w Warszawie. – Spokojnie, jeszcze zdążę wyjechać – mówi pomocnik Legii <b>Miroslav Radović.</b> Najpierw było Dynamo Bukareszt, które oferowało milion euro. Teraz zainteresowanie jest także ze strony menedżerów działających na innych rynkach wschodnich – rosyjskim i ukraińskim.
Podskoczyła również cena. Jak zapewniają, mają kontrahentów, którzy są w stanie wyłożyć za serbskiego skrzydłowego półtora, a nawet dwa miliony euro. Legia jednak wszystkie propozycje odrzuca. Latem wydała nawet komunikat, w którym jasno przedstawiła sprawę. Radović nie jest na sprzedaż, przynajmniej do zakończenia sezonu 2007/08. Kontrakt Serba z Legią wygasa z końcem czerwca 2009 roku. Sam zawodnik zapewnia, że nic nie wie o propozycjach gry w innych klubach, choć słyszał takie plotki. – Na razie absolutnie nie myślę o żadnym wyjeździe. Muszę skoncentrować się na odbudowaniu formy. Przez kontuzje straciłem prawie miesiąc. Oczywiście chciałbym kiedyś spróbować swoich sił w silniejszej lidze, ale jestem jeszcze młody i mam na to czas. W Legii czuję się wspaniale i jestem zadowolony – mówi. Agent reprezentujący interesy piłkarza, Miroslav Milinković zapewnia, że ze znalezieniem nowego klubu dla Radovicia nie byłoby żadnego problemu. - Otrzymuję wiele telefonów z zapytaniem o Rado, ale tak naprawdę, nie to jest teraz najważniejsze. Zainteresowanie nim jest duże, ale postanowiliśmy, że najpierw musi dojść do siebie po problemach zdrowotnych, a później będziemy myśleć o przyszłości. Miro jest zadowolony z warunków, jakie stworzyła mu Legia, a to jest bardzo istotne. I kocha ten klub, co także nie jest bez znaczenia. Owszem, kiedyś zapewne odejdzie, ale na pewno jeszcze nie teraz - twierdzi. Przy Łazienkowskiej obecnie panuje nieład transferowy. Dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak i trener Jan Urban obserwują potencjalnych nowych legionistów, ale tak naprawdę nadal nie wiedzą, kogo i czy w ogóle, będą mogli sprowadzić Wszystko dlatego, że nie znają zimowego budżetu. Od właścicieli. Grupy ITI, płynie jasny przekaz - jak któregoś z zawodników sprzedacie, to będziecie mogli spożytkować te pieniądze na nowych graczy. Jeśli zdecydowaliby się pozbyć Serba, mogliby pozyskać dwóch, czy trzech bardzo dobrych zawodników. Jednak tak nie zrobią. Po pierwsze, mogłoby się to nie spodobać kibicom, z którymi i tak są skonfliktowani. Po drugie, mają w tej chwili bardzo złą sytuację na prawej stronie pomocy. Kamil Groscki cały czas przebywa na leczeniu z uzależnienia od hazardu i nie wiadomo, kiedy z niego wróci. A nowy zawodnik musiałby dostać trochę czasu na aklimatyzację. Problem na prawej Kiedy półtora roku temu Radović przechodził z Partizana Belgrad do Legii kosztował prawie 800 tys. euro i był jednym z niewielu udanych transferów ówczesnych mistrzów Polski Szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców. Nie tylko bardzo dobrą postawą na boisku, ale i sposobem bycia. Nigdy nikomu nie odmówił rozmowy, zawsze był miły i uśmiechnięty. I nigdy nie owija w bawełnę. Szczególnie wówczas, kiedy jest pytany o swoją postawę w ostatnim półroczu. - Nie jestem niezadowolony. Jestem bardzo niezadowolony - mówi samokrytycznie. - Jesienią zagrałem może dwa mecze na swoim normalnym poziomie. Teraz stawiam sobie tylko jeden cel - dobrze przepracować okres przygotowawczy i na wiosnę pokazać, co potrafię. A potem zobaczymy - dodaje. Przez ostatnie pół roku przeżył wiele. W pierwszym meczu z Cracovią (1:0) najpierw zbyt wcześnie wybiegł z muru, a potem odkopnął piłkę i został ukarany dwoma żółtymi kartkami Potem przy okazji meczu z Zagłębiem Lubin (2:0) odmówił wejścia na boisko w 90. minucie. Jan Urban jednak go nie ukarał, a wysłał na krótki urlop do domu. I pomogło. Piłkarz, nie zaprzątając sobie głowy ewentualnym transferem, już w najbliższą niedzielę wylatuje do Serbii na miesięczne wakacje. Najpierw oczywiście do ukochanego Belgradu, a na zabawę sylwestrową wybiera się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Udana runda - Ale jeszcze muszę zagrać na swoim normalnym poziomie przeciwko Górnikowi w najbliższą sobotę. I obiecuję kibicom, że zobaczą starego i dobrego Rado. O ile oczywiście trener mnie wystawi do gry. A my koniecznie musimy wygrać i spokojnie pojechać do domu. Bo powinniśmy być raczej zadowoleni z tego, co zaprezentowaliśmy przez te pół roku. Szczególnie po nieudanym poprzednim sezonie. Oczywiście mogło być lepiej, gdyby nie wpadki z Jagiellonią i Odrą na własnym boisku - dodaje piłkarz, który przez dwa ostatnie tygodnie leczył uraz mięśni brzucha. - Był spory problem, ale sytuacja jest już w pełni opanowana. Lepiej było trochę dłużej odpocząć niż ryzykować - wyjaśnia. Podobnie, jak jego koledzy, Radović nadal wierzy w możliwość dogonienia znakomicie spisującej się w tym sezonie Wisły Kraków, która wyprzedza legionistów aż o dziesięć punktów. - Strata rzeczywiście jest bardzo duża, ale trener Urban przez te pół roku zbudował naprawdę zgrany kolektyw i będziemy walczyć do końca o mistrzostwo Polski Ciągle bardzo dużo zależy od naszej dyspozycji Musimy wygrywać kolejne spotkania i liczyć, że nasi najgroźniejsi rywale się potkną - twierdzi zawodnik.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.