News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Konflikt wisi w powietrzu

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, Gazeta Polska, czarna-elka.pl, zyleta.info

11.04.2012 12:57

(akt. 21.12.2018 15:24)

Legia prowadzi w tabeli, ma szansę na dublet czyli mistrzostwo i Puchar Polski, a jednak przy Łazienkowskiej nie ma atmosfery sielankowej gdyż na linii kibice-zarząd klubu iskrzy coraz bardziej. Można powiedzieć, ze coś wisi w powietrzu i tym czymś jest powrót konfliktu na szeroką skalę. Wczoraj i dziś o sytuacji na Legii rozpisują się media. Co piszą o zaognionej sytuacji? Poniżej mały przegląd prasy.

Przypomnijmy tylko, że po spotkaniu z Ruchem Chorzów przedstawiciele Grup Kibicowskich Legii Warszawa wezwali zarząd klubu do odwołania Bogusława Błędowskiego ze stanowiska dyrektora ds. bezpieczeństwaoraz do jak najszybszego podjęcia rzeczowych i merytorycznych rozmów zmierzających do rozwiązania problemów wynikających ze szkodliwej działalności ochrony i jej szefa. Dziś przed meczem kolportowane będą ulotki z pełną informacją Grup Kibicowskich na temat relacji przedstawicieli środowiska kibiców Legii Warszawa z władzami KP Legia Warszawa. Będą również zbierane podpisy pod petycją do zarządu o odwołanie szefa ochrony z zajmowanego stanowiska.


Przegląd Sportowy: Armatki wodne jeszcze przed śmigusem dyngusem, wybuchające petardy, gaz łzawiący, biegnące kordony policjantów – takich obrazków dawno przy Łazienkowskiej nie było, ale w Wielką Sobotę powróciły. Przez kilka minut wydawało się, że przed stadionem Legii dojdzie do dużej awantury, ale na szczęście tak się nie stało. Niemniej sytuacja na linii kibice-klub staje się coraz bardziej napięta. Na trybuny wróciły wulgarne okrzyki kierowane do głównego akcjonariusza klubu (Grupy ITI) i hasła skierowane do zarządu Legii.


Duże ciśnienie powstało kilka dni przed spotkaniem z Ruchem Chorzów, kiedy klub poinformował kibiców, że nie życzy sobie opraw meczowych. Oliwy do ognia dolano poprzez wydanie niezrozumiałej decyzji, na mocy której nie wpuszczano na stadion fanów mających flagi klubowe na kijkach. Niezadowolenie z decyzji kierownika ds. bezpieczeństwa oraz zarządu kibice zamanifestowali używając środków pirotechnicznych, m.in. petard i skandowanie różnych haseł, m.in.: „ITI sp..." i „Wy nam utrudniacie życie, to za karę zapłacicie". Życzeniu „Żylety" pewnie stanie się zadość, bo Komisja Ligi prawdopodobnie nałoży na Legię kolejną karę za „wybuchowe" atrakcje. Przez pierwszy kwadrans stołeczni fani nie dopingowali też swojej drużyny.


Gazeta Polska Codziennie - Podstawą wcześniejszej współpracy było porozumienie, na którego mocy obie strony zobowiązały się do przestrzegania uzgodnionych wspólnie zasad. Tymczasem łamali je i kibice, i działacze. W  meczu derbowym z  Polonią odpalone zostały zabronione race, na murawę spadały petardy hukowe, co spowodowało przerwanie meczu, spalono szaliki drużyny przeciwnej, a  pod koniec pierwszej połowy trzech sympatyków gospodarzy wybiegło na murawę. W  wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków dym ze środków pirotechnicznych użytych w  sektorze gości spowił w  pewnym momencie pół boiska, warszawiacy rzucali różnymi przedmiotami w  kierunku gospodarzy, zostały wyrwane krzesełka i uszkodzone toalety. Tylko za te dwa mecze stołeczny klub został ukarany kwotą 55 tys. zł kary, został też zobowiązany do naprawienia szkód. Natomiast fani skarżą się, że władze klubu wbrew ustaleniom nie konsultują z ich przedstawicielami zakazów stadionowych. - Ludzie dowiadują się o  zakazach, które są czasem absurdalne, w bramach stadionu. Zgłaszają się i tacy, którzy w ogóle nie wiedzą, czym podpadli - mówi "Codziennej" jeden z członków SKLW.


Ciekawostką jest, że w styczniu obowiązki komendanta stołecznego objął nadinsp. Mirosław Schossler, a  jego pierwszym zastępcą został insp. Michał Domaradzki. Wcześniej obaj rządzili w Komendzie Wojewódzkiej w Kielcach i wsławili się wydaniem wojny fanom miejscowej Korony. Taśmowo odbywały się tam rozprawy przeciwko kibicom, którzy używali na stadionie niecenzuralnych słów lub zajmowali inne miejsca niż oznaczone na bilecie. Orzekano surowe kary w postaci grzywien i zakazów stadionowych. Na trybunach zaroiło się od tajniaków. W rezultacie na Arenie Kielc wyraźnie spadła frekwencja i zniknęły wszelkie przejawy zorganizowanego dopingu. Z  fanami solidaryzowali się nawet piłkarze i władze klubu. Policja tłumaczyła, że egzekwuje obowiązujące przepisy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że chodziło raczej o osobistą krucjatę dwóch komendantów. Najwyraźniej ich działalność spodobała się w Ministerstwie Sportu, bo teraz rządzą w  stolicy. Jak informował "Przegląd Sportowy", od razu wystąpili do władz Legii o  podwojenie liczby kart wstępu dla funkcjonariuszy w  cywilu i otrzymali zgodę. Na efekty pewnie długo nie przyjdzie nam czekać, część fanów już odwiedzili funkcjonariusze policji w  celu przeprowadzenia "wywiadu środowiskowego".


Czarna Elka - Jeżeli obie strony są gotowe na eskalację obecnego kryzysu, to sytuacja niestety nie wygląda dobrze. Oznacza to bowiem, że wszyscy ryzykownie blefują. Nie odwracajcie się do siebie plecami Panowie, naprawdę nie tędy droga.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.