Przegląd prasy: Mistrz, mistrz, Legia mistrz i co dalej?
16.05.2016 11:24
Przegląd Sportowy - Niedzielnego popołudnia loża centralna na stadionie Legii była wypełniona po brzegi. Jak nigdy. Z jednej strony niepewność, z drugiej wiara w drużynę, którą budowano. Lider miał wszystko w swoich rękach, był zależny tylko od siebie i nie pokpił sprawy. Kiedy Tomasz Jodłowiec strzelił na bramkę Jakuba Słowika, piłka trafi ła w Jakuba Czerwińskiego, zmyliła bramkarza i wturlała się do siatki, wiadomo było, że Legii mistrzostwa już nikt nie odbierze. Warszawska drużyna stanęła na wysokości zadania, choć grą nikogo nie zachwyciła. Tyle że nikt tego nie będzie pamiętał. Najważniejsze dla stołecznego zespołu jest zrealizowanie celu – wywalczenie szósty raz w historii dubletu, dodatkowo w roku jubileuszowym, na 100-lecie klubu. Teraz czas na kolejne wyzwania.
- Portowcy mogli się podobać, dobrze radzili sobie z pressingiem legionistów, choć nie był on jakiś wysoki czy bardzo agresywny. Ariel Borysiuk i Tomasz Jodłowiec mocniej atakowali rywali, kiedy ci pojawiali się w okolicach środka boiska. Tam często kości trzeszczały. Nikt nie kalkulował, nie myślał o konsekwencjach czy kartkach. Najważniejsze było przerwanie kontry przeciwnika. W większości przypadków udawało się osiągnąć cel.
- Natomiast Legii zlekceważenie letniego okna transferowego nie grozi. Przy Łazienkowskiej strategia zbrojenia na wyprawę do Europy od dawna jest zaplanowana. Na razie z małymi problemami, ale na stulecie klubu ostatecznie jest wymarzony dublet.
Sport - Legia nie błyszczała w niedzielnym starciu z Pogonią, ale stołeczna drużyna wygrała 3:0 i udowodniła, że jest najlepszym zespołem w lidze. Tomasz Jodłowiec pokazał reprezentacyjną formę. Miał swój udział przy dwóch trafieniach. Ciężko pracował w środku pola. Z przyjemnością obserwowało się Guilherme, który tricki techniczne ma, jak wielu Brazylijczyków, we krwi. Natomiast Nemanja Nikolić znakomicie przypieczętował tytuł króla strzelców. Węgier w tym sezonie strzelił gole wszystkim drużynom ekstraklasy!
- Z uwagi na korzystny dla Legii rezultat z Gliwic emocji było jak na lekarstwo. Szczecińska zapora puściła dopiero w samej końcówce. Skorzystali z tego Nemanja Nikolić i Kasper Hamalainen. Wpisując się na listę strzelców, Węgier przypieczętował tytuł króla strzelców i może się pochwalić kompletem snajperskich skalpów. Pogoń była ostatnim zespołem polskiej ekstraklasy, której do wczoraj nie strzelił gola.
Fakt - Mistrzostwo dla Legii rodziło sie w bólach. Druzyna zaczeła sezon pod wodza Henninga Berga, ale rozczarowywała. Kiedy strata do prowadzacego Piasta wynosiła 10 punktów, szefowie zdecydowali sie na drastyczny ruch i zwolnili norweskiego szkoleniowca. Jego nastepca, Stanisław Czerczesow, szybko wydzwignał zespół z kryzysu. – Nasz cel był od momentu mojego przyjscia taki sam. Wiedzielismy, że musimy wywalczyć tytuł i zdobyc Puchar Polski – mówił rosyjski szkoleniowiec. Choć w niektórych meczach legioniści grali tak, że aż zęby bolały, to nie pozwolili dogonić się Piastowi. Ekipa z Gliwic zasłużyła jednak na wielkie brawa, bo do końca naciskała na wielkiego faworyta.
Super Express - Warto było zacisnąć zęby i harować, prawie mdlejąc na zimowych treningach u Stanisława Czerczesowa. Piłkarze Legii przeszli do historii, a za dublet – mistrzostwo i Puchar Polski wywalczony na stulecie klubu, zarobili ponad cztery miliony złotych premii na zespół. Ręce zacierają też właściciele – Legia na ostatnich sukcesach wzbogaci się o około 15 milionów złotych!
- Rosjanin po odebraniu złotego medalu i wzniesieniu w górę pucharu za zwycięstwo w lidze wreszcie się wyluzował. Po porażce z Lechią w Gdańsku (0:2), gdzie wystawił rezerwowy skład, szkoleniowiec Legii stąpał po cienkim lodzie. Gdyby nie udało się zdobyć mistrzostwa, byłby największym przegranym w historii klubu. Wygrał, więc obwołano go sprytnym strategiem, który przed ostatnim meczem celowo dał odpocząć czołowym zawodnikom i teraz może triumfować. Trener zadeklarował, że chce poprowadzić Legię w Lidze Mistrzów, ale zaznaczył, że o tym, czy zostanie w Warszawie, zdecydują rozmowy z właścicielami.
Gazeta Wyborcza - Nadyma się i puszy, ambicje teoretycznie potwierdza – trzecim ligowym triumfem w ostatnich czterech sezonach – chce być onieśmielająco przepotężna. Ale wciąż nie jest. Tytuł mistrzowski nie tyle zdobyła, ile go wydusiła, do wczoraj Piastowi Gliwice nie zdołała uciec w tabeli na choćby punkcik, gdyby nawet oddać jej punkty ukradzione w wyniku kuriozalnego regulaminu, to miałaby właśnie skromny punkcik przewagi. Przewagi nad klubem finansującym się pięcio-, może nawet sześciokrotnie niższym budżetem, pozbawionym europejskiego doświadczenia (wyjątek to przegrany dwumecz z azerskim Qarabag Agdam), klubem, który nigdy dotąd nie dotknął ligowego podium. Legijną przeciętność uzmysławia rzut oka na inne rozgrywki, w których ekonomiczna władza czołowej firmy nakazuje spodziewać się także jej władzy sportowej, i to absolutnej – piłkarze panującego od czterech lat we Francji Paris Saint-Germain unoszą się 33 punkty nad Lyonem; panujący od pięciu lat we Włoszech Juventus potrafił znokautować konkurencję passą złożoną z 25 zwycięstw i jednego remisu; panujący w Niemczech od czterech sezonów Bayern odskakuje kolejnym wicemistrzom na średnio kilkanaście punktów.
Legia Warszawa w ostatniej kolejce rozgrywek ekstraklasy pokonała 3:0 Pogoń Szczecin i po raz 11. zdobyła tytuł mistrza Polski. Po meczu wiele tysięcy kibiców świętowało na ulicach Warszawy. Spod stadionu na Łazienkowskiej fani Legii przeszli ulicami Rozbrat, Książęcą, Nowym Światem na Stare Miasto. Po godz. 22 odkrytym piętrowym autobusem dotarła tam także zwycięska drużyna legionistów. Na wypełnionym tłumem pl. Zamkowym odpalono setki rac wczerwonych i zielonych barwach klubu i odśpiewano m.in. „Sen oWarszawie” Czesława Niemena
Wszystko wygląda zatem przepięknie, dopóki warszawiacy nie wyjdą na boisko. Tam nie dominują, tam ostatnio albo oddają tytuł Lechowi, albo tłuką się do ostatniego tchu zrywalem wagi piórkowej, przywoływanym Piastem. Strzelają średnio ledwie 1,86 gola na mecz – niewielu znajdziecie tak niedołężnych snajpersko mistrzów winnych ligach – bywają zdumiewająco bezbronni, gdy przeciwnik ośmieli się spróbować agresywniejszego pressingu, wielkopańską pewność siebie demonstrują jedynie na własnym boisku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.