News: Legia jeszcze raz zarobi na Bieliku

Krystian Bielik: Poradzę sobie w Warszawie

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

21.11.2014 10:15

(akt. 04.01.2019 12:34)

- Osoby, które twierdzą, że poszedłem do Legii dla pieniędzy, opowiadają bzdury. "Sprzedał się, liczy się dla niego tylko kasa" – czytałem takie opinie. Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby w ten sposób myśleć. Pieniądze są ważne, pomagają w życiu, ale to nie był element, który przeważył. Zdecydowałem się na transfer przede wszystkim dlatego, że od razu zostałem włączony do kadry pierwszej drużyny. W wielu wywiadach wspominałem, że wielkim problemem dla mnie byłyby treningi na sztucznej murawie. Dlatego nie chciałem ćwiczyć z drugą drużyną - opowiada Krystian Bielik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Nie bałem się tej decyzji. Rozmawiałem o niej wielokrotnie z kolegami i każdy mówił, że gdyby dostał pierwszą propozycję z Legii, spakowałby się, wsiadł na rower i pojechał do Warszawy. Ja zwlekałem, chciałem wszystko dokładnie przeanalizować. O reakcje kibiców się nie martwiłem, bo przecież byłem tylko juniorem. Nie miałem żadnej styczności z pierwszym zespołem, mało kto mnie kojarzył. Z tego powodu nie musiałem się nastawiać chociażby na wyzwiska, tak jak miało to miejsce w przypadku Bartka Bereszyńskiego. Bartek raz do mnie zadzwonił i powiedział, że ani przez moment nie żałuje swojego wyboru. Do niczego nie nakłaniał, ale wyraził swoją opinię. Stwierdził też, że gdybym przeszedł do Legii, na pewno zrobię krok do przodu. W jakimś stopniu pomógł mi podjąć decyzję.


- Najpierw zadzwonił do mnie pan Czarek Kucharski i zaproponował współpracę. W akademii Lecha były jednak inne zasady. Juniorzy nie mogli mieć swoich menedżerów, wymagano od nas całkowitego zaufania do klubu. Mimo tego zdecydowałem się podpisać umowę z panem Kucharskim. Tak naprawdę... to miało nie wyjść na jaw, ale władze Lecha i trenerzy jakoś się dowiedzieli. Wybuchło małe zamieszanie, a w tym czasie agent poinformował mnie, że jest zainteresowanie ze strony przedstawicieli Legii. Chcieli się spotkać i porozmawiać o przyszłości.


- Sodówka? Chrzest bojowy przeszedłem już w Poznaniu, bo po ukończeniu szkoły podstawowej tam się przeniosłem. Z najbliższymi przekonywaliśmy władze klubu, że poradzę sobie w Warszawie. Jak na razie nie wywinąłem żadnego numeru i nie zamierzam tego robić. Pensja spływa na moje konto, ale tata z mamą mają do niego dostęp i mogą na bieżąco kontrolować, na co wydaję pieniądze. Jakby coś mi odbiło, na pewno postawią mnie do pionu. Do tej pory nie było takiej sytuacji. Założenie jest takie, że mam oszczędzać, a jeśli potrzebuję czegoś większego, to razem z rodzicami, kupuję.


Zapis całej rozmowy z Krystianem Bielikiem można przeczytać w dzisiejszym numerze "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.