News: Festiwale tatuażu i piwa przy Łazienkowskiej

Legia walczy. Stawką są spore pieniądze

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.03.2018 09:52

(akt. 04.01.2019 12:25)

Władze Legii Warszawa złożyły wniosek o wyłączenie pracowników urzędu dzielnicy Warszawa Śródmieście i przekazanie sprawy dotyczącej postępowania ws. określenia wysokości zobowiązania w podatku od nieruchomości za lata 2013-2016 do prowadzenia innej jednostce m. st. Warszawy. To ciąg dalszy wydarzeń, które zostały opisane na łamach Pulsu Biznesu i Faktu.

Aby wszystko zrozumieć trzeba się cofnąć do 2006 roku. Wtedy to władze Warszawy zgodziły się wybudować przy ul. Łazienkowskiej nowy stadion. Szefowie Legii podpisali z miastem umowę dzierżawy do 2029 roku. Stadion kosztował 374 mln zł. Jest własnością miasta, a Legia płaci za niego co roku 4,6 mln zł czynszu. Do tego dochodzą rachunki i podatek od nieruchomości.


Po oddaniu stadionu do użytku, za rok 2011 po raz pierwszy przyszło do naliczenia podatku i zapłacenia czynszu. Legia zadeklarowała kwotę 1,4 mln zł i spytała o to, czy zrobiła to właściwie ekspertów. Taką sumę płaciła w terminie za wszystkie lata. W sumie z tytułu czynszu Legia zapłaciła już ponad 30 mln zł, a po doliczeniu podatku kwota przekracza 41 mln zł. Niby wszystko przebiegało jak powinno, a jednak pod koniec 2016 roku, czyli pięć lat później, tuż przed upływem przedawnienia sprawy, śródmiejscy urzędnicy zaczęli dowodzić, że podatek za 2011 r. powinien być trzykrotnie wyższy (4,5 mln zł). Skąd różnica? Wynika z podstawy opodatkowania. W przypadku budynków nalicza się go od wielkości powierzchni, a w przypadku budowli od wartości. Według Legii podstawy opodatkowania są trzy: grunt, na którym znajduje się kompleks, budynek, którym jest stadion, i budowla, którą jest murawa oraz boiska boczne. Grunt jest bezsporny, ale na resztę urzędnicy patrzą inaczej. Według nich cały obiekt jest budynko-budowlą. Problem w tym, że nie ma takiego terminu w prawie budowlanym.


Legia przy wyliczeniu podatku korzystała ze wsparcia specjalistów z Deloitte. Władze klubu zleciły też wykonanie niezależnej ekspertyzy przez ekspertów. Wykonali ją prof dr hab inż Adam Podhorecki z Uniwersytetu Technologiczno - Przyrodniczego w Bydgoszczy - rzeczoznawca budowlany, prof dr hab inż Jerzy Hola z Politechniki Wrocławskiej - rzeczoznawca budowlany, prof dr hab inż Zbigniew Kiedyński z Politechniki Warszawskiej - rzeczoznawca budowlany, dr hab inż Tomasz Błaszczyński z Politechniki Poznańskiej - rzeczoznawca budowlany i mgr inż Magdalena Sosnowska z Uniwersytetu Technologiczno - Przyrodniczego w Bydgoszczy - specjalista budowlany. Z ekspertyzy wynika, że trybuny stadionu Legii (fundamenty, ściany, stropy, słupy, stopnie, zadaszenie) są budynkiem, zaś boisko główne i dwa boiska treningowe są budowlą. Wszystko oparto o obowiązujące prawo budowlane. Trybuny są budynkiem gdyż są trwale związane z gruntem, przegrody wydzielają obiekt z przestrzeni, a pomieszczenia są zabezpieczone przed wpływami atmosferycznymi - to trzy atrybuty budynku zawarte w prawie budowlanym. Z kolei boisko główne i boiska boczna są budowlą, gdyż nie zawierają atrybutów, budynku wynikających z definicji prawa budowlanego. Eksperci jednoznacznie określi więc co jest budowlą, a co budynkiem. Pokreśli też, że obiekt nie może być w jednej części budynkiem, a w innej budowlą. A taką wykładnię przyjęli śródmiejscy urzędnicy.


Podobną wykładnię stosują też inne stadiony w tym PGE Narodowy. Operator płaci 4,5 mln zł rocznie i urzędnicy Pragi Południe nie widzą w tym nic złego, choć podobnie jak ci ze Śródmieścia mogliby się domagać 20 mln zł. 



Co ciekawe Małgorzata Branicka-Eytner będąca naczelnikiem wydziału budżetowo-płacowego dzielnicy Śródmieście chyba dostrzegła błąd, bo próbowała doprowadzić do wykreślenia stadionu Legii z rejestru budynków w ewidencji gruntów i budynków. Spór stawał się coraz ostrzejszy, dotarł do prezydent Warszawy Hanny-Gronkiewicz-Waltz, która wyłączyła z postępowania panią Branicką-Eytner i przeniosła wydanie decyzji za rok 2011 do dzielnicy Bemowo. Urzędnicy z Bemowa powołali biegłych, którzy po wizji lokalnej i analizie dokumentów przekazanych przez klub orzekli, że stadion jest budynkiem, a tylko boiska budowlą, czyli że Legia prawidłowo naliczała podatek. Na tej podstawie burmistrz Bemowa wydał prawomocną decyzję co do wysokości podatku z rok 2011, określając ją na 1,4 mln zł.


Mimo gotowej decyzji i analizy urzędników z Bemowa, bez zapoznania się z ekspertyzą wykonaną przez niezależnych fachowców dla Legii, urzędnicy Śródmieścia 14 grudnia 2017 r. orzekli, że podatek za 2012 r. powinien wynieść 4,5 mln zł. Tak ponownie Śródmieścia, bowiem przeniesienie wydania decyzji przez Hannę-Groniewicz Waltz dotyczyło tylko roku 2011, co więcej do sprawy powróciła Branicka-Eytner, którą rok wcześniej prezydent wykluczyła ze sprawy z uwagi na jej postępowanie i próbę wykreślenia stadionu Legii z rejestru budynków. Co więcej pod koniec grudnia 2017 roku urzędnicy Śródmieścia decyzji o wysokości podatku nadali rygor natychmiastowej wykonalności, co zakończyło się zajęciem na kontach Legii blisko 5 mln zł (3 mln zł podatku plus odsetki). Te odsetki też są ciekawą sprawą, gdyż Legia podatek zapłaciła w terminie, a o decyzji zapłacenia podatku większego dowiedziała się kilka dni wcześniej. Mimo to, odsetki naliczono za lat pięć.


Wydając decyzję o natychmiastowej wykonalności, burmistrz Krzysztof Czubaszek uzasadnił ją obawą przedawnienia, które nie było niemożliwe, bowiem sam wcześniej składając wniosek, zawiesił bieg przedawnienia, o czym pisemnie poinformował Legię.


Legia odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, dowodząc, że decyzja była nieprawidłowa. Sprawę wygrała, pieniądze wróciły ale nie od razu. Urząd argumentował, że tych pieniędzy już nie ma, rozeszły się. Na zwrot klub czekał ponad dwa miesiące, na odsetki nie doczekał się do dziś. 8 marca Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę Legii Warszawa przez pracowników śródmiejskiego urzędu. 21 marca władze Legii Warszawa złożyły wniosek o wyłączenie pracowników urzędu dzielnicy Warszawa Śródmieście w tym burmistrza Czubaszka i przekazanie sprawy dotyczącej postępowania ws. określenia wysokości zobowiązania w podatku od nieruchomości za lata 2013-2016 do prowadzenia innej jednostce m. st. Warszawy. Przy Łazienkowskiej czekają na decyzję pani prezydent. Legia napisała też do przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Rady Dzielnicy Śródmieście o rozważenie zainicjowania kontroli legalności, rzetelności i gospodarności działań burmistrza dzielnicy Śródmieście i pani naczelnik wydziału budżetowo-księgowego w zakresie nadawania rygoru natychmiastowej wykonywalności nieostatecznym decyzjom i przedwczesnego oraz zbędnego używania przymusu państwowego celem egzekucji pieniężnych.


21 marca poprosiliśmy burmistrza Krzysztofa Czubaszka, który pojawił się na sesji rady miasta, o uzasadnienie naliczania podatku w takiej kwocie i nadania rygoru natychmiastowej wykonywalności. Burmistrz odmówił komentarza, a następnie przysłał lakoniczne oświadczenie sugerując, że wszystko jest nagonką medialną i próbą wymuszenia odpowiedniej decyzji na urzędnikach miasta. Z oświadczeniem można zapoznać się w tym miejscu.


Nie wiemy czym spowodowana jest taka niechęć, nieobiektywność i nierzetelność urzędników ze Śródmieścia wobec Legii. Być może ktoś przed rokiem popełnił błąd i nie chce się do niego przyznać brnąc w ślepy zaułek i jadąc pod prąd. Być może z niespójności prawa podatkowego z prawem budowlanym.


Ciekawostką jest fakt, że w urzędzie czekają ze wszystkim pięć lat i zajmują się sprawami w ostatniej chwili, przed upływem przedawnienia. Słabo to świadczy o organizacji pracy samego urzędu, który mógłby przecież dużo wcześniej zapewnić sobie dopływ gotówki do budżetu. Interesujący jest fakt, że urzędnicy w innych dzielnicach inaczej naliczają podatek, a Śródmieście rządzi się swoimi prawami. Rygor natychmiastowej wykonywalności został nadany wbrew przepisom, bo prawo pozwala nadanie rygoru gdy termin przedawnienia jest krótszy niż trzy miesiące. A przecież tak nie było, gdyż 5 grudnia zostało wszczęte postępowanie i przedawnienie zostało zawieszone. Dziewięć dni później burmistrz wydał decyzję, nadał rygor mimo zawieszonego biegu terminu, twierdząc w dokumencie, że podstawą nadania rygoru jest termin przedawnienia krótszy niż kwartał. Zgodnie z przepisami prawa podatkowego, wydawane przez burmistrza decyzje podatku o nieruchomości są nieostateczne. Decyzje podlegają kontroli Samorządowego Kolegium Odwoławczego i dopiero stwierdzenie przez kolegium, że decyzja burmistrza jest zgodna z prawem powoduje po stronie podatnika obowiązek zapłaty wynikającej z niej kwoty należności podatkowej. Burmistrz w tej sprawie naruszył powyższe zasady i przymusowo wyegzekwował środki od klubu. Co więcej burmistrz po nadaniu rygoru natychmiastowej wykonywalności wydał tytuł wykonawczy i przystąpił do egzekucji, nie dając szans na dobrowolne wykonanie decyzji.


Pod pismem o egzekucji podpisała się wspomniana już i wyłączona ze sprawy rok wcześniej Eytner-Branicka. Urzędnicy Śródmieścia swoją nieprawomocną decyzją z 2011 roku, za którą zostali odsunięci od sprawy gdyż bezstronność stawała się kwestią sporną, próbują wpływać na decyzje za kolejne lata. Nic dziwnego, że sprawą zainteresowała się prokuratura i wszczęła śledztwo.

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.